Ultima Thule

w sumie dodaje jeszcze hendrixa, nirvane, houk z transmission, stone temple pilots.

totalna porazka dla mnei jest audioslave - maja tylko ładna balladke like a stone...a tak to kicha...

a i film hype widzialem, smieszny

Eeee... tam.
Są w sumie nieźli (słychać, że chłopaki w RATM nie mogli pokazać, do czego naprawdę służy gitara elektryczna i sobie odbijają ), tylko dosyć monotonni....

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami

Boski, akurat Houk z Transmission, to był bardzo przesiaknięty Grandżem. Zwłaszcza jak się Soul Ammunition pamięta.

ale ja napisalem to samo co ty


no i cholernie grndżowo nojzowa była koncertówka houka

Ja tam Audioslave łykam w całości. Panowie lekko wyluzowali (bo przekaz RATM to dziwaczny był sporo), polubili melodie, spotkali świetnego wokalistę i zajarzyło. Lepsze to niz ciągłe zapowiedzi Zacka, który o ile dobrze pamietam już w momencie rozpadania sie Rageów zapowiadał, że ile on to nie ma materiału i zaraz to wyda płytę solową. No i do tej pory nic.

A po drodze ktos przypomniał o Three Fish - Quiet Table to piekna płytka. Niestety nigdy nie dorwałem ich debiutu.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

...grancz z polandii!!!
...byl sobie taki zespol w ktorym gral Michal Grymuza, i ten sklad nazywal sie Wniebowzieci i mowcie co chcecie, ale dla mie to on byl jednym z nielicznych skladow grajacych grunge w PL...

_________________
Blaszony
Każde zwierzę koi dotyk.

gral tam obecny perkusista Brygady Kryzys chyba...

Jak dla mnie to chyba najfajniejsza płyta SY, co do reszty się zgadzam

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.

Soundgarden wyrwał mnie z paszczy hip-hopu w jaką zaczałem wpadać w liceum (przez hip-hopowych znajomych, dzisiaj jeden z nich jest DJ i gra z Peją jako DJ Decks).

Pamiętam ten letni wieczór środek lat 90, stacja VIVA po godz. 23, leciały wtedy ostre kawałki...i tu nagle iluminacja, "Pretty nose" z "Down on the Upside", istny Return of the King(s) (król-tułacz wrócił do rockowej stolicy)

I wszystko było jak być powinno, i wszystko już było na miejscu...

_________________
" (...)Czy pan myśli,że nasze żydowskie pisma są tylko dla jakiegoś widzimisię pisane spółgłoskami?Każdy wyszukuje sobie skryte samogłoski, które zawierają dla niego jedynego określoną myśl, żywe słowo nie powinno zamieniać się w martwy dogmat."

Aktualnie wogóle nie slucham tego typu muzyki ale kiedys owszem. Przede wszystkim Nirvana, Soundgarden, Pearl Jam (Pierdze w Dzem) juz slabiej, RATM bardzo bardzo ale Audiosalve to juz wogóle...

Ja tam się na grunge'u (tym Seattle'owskim) wychowałem. Pearl Jam to była ukochana moja kapela w ogólniaku, a Nirvana, Soundgarden i Alice lokowały się niewiele dalej. Grzebałem też po wynalazkach typu Satchel, Brad, Mad Season itp. Na szkolnej wycieczce w Krakowie zakupiłem kasety Mother Love Bone i Temple of The Dog - i od tej pory koledzy moi grandżowcy z mojego prowincjonalnego ogólniaka mieli mnie za nie wiadomo kogo. Dziesiątki ludzi miały te dwie kasety przegrane z moich...
Pearl Jam potem trochę skręcił nie tam gdzie chciałbym. Reszta kapel z Wielkiej Czwórki padła w różnych okolicznościach. Żal, żal...

Pearl Jam ten z pierwszych plyt tez mi bardzo "lezal" - potem jakos tak ich tworczosc mi sie rozmyla..
Ale najbadziej to mi zal chyba Soungarden, swietni muzycy - uwielbialem tam gre sekcji rytmicznej.

Soundgarden to byl najlepszy zespoł z wymenionych powzyej, zero banału, dobry muzycy, super wokal, konsekwencja, moc.
Dla mnie to rockandroll z krwi i kosci - klasyka.


Bardzo lubie AiC, ale jednak oni zawsze byli troche bardziej prosci, rockowi, hevimetalowi. Ale uwodzili melodyjnoscia i wokalem - czasem klimatem (Anplagd, Jar of flies, Sap).

Tworczosc Soungarden pozatym sie rozwijala i to bardzo ciekawie.
Dla mnie to tez byl NR 1
Szkoda