Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 23:50:18

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 248 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: śr, 15 stycznia 2020 18:10:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
No patrzcie, wychodzi na to, że jedną z moich ulubionych płyt Stonesów jest BLACK and BLUE! Nie wiem na ile zadecydował przypadek, a na ile nieco nieoczywiste zalety samej płyty.
Przypadek polegał na tym, że płyta kiedyś trafiła do mnie wraz ze stawem innych winyli - jakoś tam nie zbadałem wtedy sprawy i do dziś wydaje mi się, że album zaczyna się od Hey Negrita. Kompakt niestety tego nie respektuje.
A zalety... Jakaś taka totalna niewymuszoność :) . Jesteśmy grajkami, popykajmy sobie jakieś kawałki na luzie - na taką mi wygląda geneza tej płyty. Kiedyś lekko żenowały mnie pościelówy, których mamy tu kilka. Dziś podoba mi się wszystko. Bo wszędzie słychać, że to Stonesi :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 31 grudnia 2020 10:50:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Some Girls słuchane po czasie... Rewelacja :D .

Choć pierwsze wrażenie było osobliwe, bo brzmienie gitar. Słychać w nich trochę nadciągające lata osiemdziesiąte czy coś. Ogólnie na tej płycie Stonesi chyba najbardziej zbliżyli się do Talking Heads :wink: . Ale też bardzo wyraźnie słychać pradawną sztukę tkactwa, jest to bardzo przyjemne!

Aż se się gnąłem do wspomnień Richardsa z tej sesji, mówi o nagrywaniu /właściwie/ w sali prób i niechęci do przenosin do "prawdziwego studia". I pewnie to wspólne granie jest tu kluczowe. Przekonuje mnie też co Keith mówi o sali w której się nagrywa, że jest bardzo ważna i powinna brzmieć dobrze, żeby muzyk wiedział jak sam brzmi, mieć tę pewność. Mam wrażenie, że to czynnik, który w dobie cyfry się często lekceważy, że się podkręci i jakoś to będzie. Argument Keitha dla mnie jest jednak niepodważalny :) .

Szykuję się teraz do koncertówki z 1978 z Teksasu!

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 05 września 2021 07:28:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 26 marca 2006 08:01:48
Posty: 19429
Skąd: z prowincji
nie wiem, może już o tym było

posłuchajcie
phpBB [video]

vs.
phpBB [video]


czyżby Stonesi zainspirowali się Perfectem

:shock:

_________________
Obrazek
"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 12 września 2021 14:28:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
Zestawienie akordów dość mało wyrafinowane, więc myślę, że przypadek.

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 25 września 2021 19:18:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
otoKarbalcy pisze:
Słuchałem w samochodzie płyty Exile On Main St. i mnie wykończyła. Jest to po prostu jeden jazgot, takie miałem wrażenie. Sekcja dęta... coż, jak już pisałem na innym forum, saksofon to nie jest rockowy instrument. I choć doceniam, że akurat na tej płycie sekcja jest na najwyższym poziomie, to jednak wsadzanie jej do KAŻDEGO kawałka było cholernym błędem. Efekt jest taki, że jak jeszcze raz usłyszę dęciaki zagrane w podobnym stylu to naprawdę zwymiotuję...


Włączyłem sobie ostatnio płytę - mam wydanie z 2009. Wracam do niej co jakiś czas, w sumie lubię ten materiał. Ale zacząłem się zastanawiać nad tym, że coś jest nie tak, bo zawsze słyszałem, że to surowa, rockowa płyta, że brud i w ogóle, a tu... gdzieś na przykład gitary giną. A wybijają się dęciaki właśnie czy piano. Grzebnąłem w sieci w kwestii edycji i pomyślałem, że miło by było móc sprawdzić jakieś szanowane wydanie. Okazało się, że niedrogo mogę kupić cd z 1994 roku - na co się zdecydowałem.

I co? Ta starsza wersja brzmi ostrzej, jest bardziej przejrzysta. Wreszcie dobrze słychać co porabiają gitarzyści, a to co wcześniej wybijało się w moim odczuciu nadmiernie, tu wypada naturalnie. Wyraźniejsze są chropowatości i faktury dźwięków różnych instrumentów. Tak że jestem bardzo zadowolony!
Ta wersja w 2009 brzmi dla mnie teraz tak, jakby dźwięki wymazano jakimś kisielem. Nie wiem po co robi się takie rzeczy :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 10 maja 2022 22:34:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 02 sierpnia 2011 12:48:04
Posty: 1936
Skąd: Warszawa
Karel Gott koweruje Stonesów po niemiecku (jak na Gotta przystało)

phpBB [video]


Megahiperultraczad 8-)

_________________
Mam w sobie dzikość żółtej pantery...


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 11 maja 2022 06:28:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Bardzo karpacka wersja!

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 30 czerwca 2022 10:51:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Włączyłem sobie dziś "Their Stanic..." i po wysłuchaniu pomyślałem, że ta płyta miałaby jak nic 5 gwiazdek, tylko trzeba by ją poprzycinać. Zwykle nie jestem zwolennikiem takich praktyk, ale tu zgrabne ciach w miejscach trzech (wirus) przyniosłoby słuchaczom nieocenione korzyści!

Większość utworów na tym albumie jest fantastycznych, co może nieuważnemu słuchaczowi umknąć ze względu na liczne nieoczywistości aranżacyjnorealizacyjne (sklejenie zamierzone). Pewna kolażowość skrywa zapadające w pamięć motywy i olśniewające rozwiązania harmoniczne. A skrywanie to jest zaletą, bo trzeba się wraz z uszami przyłożyć, ale doznania są za to królewskie. Do tego jeszcze brzmienie. Od dłuższego czasu wracając do płyt z tego okresu - czy to Stonesów czy Moody Blues - to mam normalnie odlot brzmieniowy. Czemu niewiele płyt brzmi tak ładnie, że przychodzi do głowy widok parku lub lasu w słoneczny dzień i aż chce się głęboko oddychać?

I teraz cięcia. Jak ktoś zna płytę, to pewnie się domyśli gdzie. Ale jedno jest istotne: nie chcę wywalać utworów w całości, tylko je nieco przyciąć. Już pierwszy numer sprawdziłby się w wersji minutowej lub półtoraminutowej. Jego walnięta repryzka "(see what happens)" powinna być ostrzej potraktowana. Owszem "where's that joint" jest ważne, ale po wystarczyłoby z 30-40 sekund. No i ten "Gomper". Fajnie, że jest ta hinduskość, sitar, pasuje do konceptu itede. Ale i tak uciął bym zabawę na pierwszych dźwiękch fletu około 2:30.

I już wślizguje się dziwnie "2000 light years..." I już mamy jedną z najlepszych płyt psychedelicznych w dziejach... Krótką, bo krótką, ale jaką zajebistą! Pięć gwiazdek.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 30 czerwca 2022 16:16:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 16:29:27
Posty: 7663
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Potnij w audacity i mi wyśli :P

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 06 listopada 2022 20:30:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
W ramach ocieplania stosunków ze Stonesami kończę sobie słuchać Let It Bleed. Pomyślałem, że skoro Gimme Shelter i Midnight Rambler są naprawdę super, to może cała płyta też zaskoczy. Efekt jest taki, że te dwa są nadal super. I to chyba koniec mojej wypowiedzi. Nie mówię, że mi się źle słuchało, ale jakoś nie przeskoczyłem szklanego sufitu. No OK, na finałowy numer nie będę narzekał ani trochę, zresztą nie o to chodzi, ja w ogóle nie mam tu za bardzo na co narzekać - może poza Honky Tonkami - bo tego po prostu nie lubię - tylko niestety zaskakująco dużo wypada mi od razu drugim uchem.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 07 listopada 2022 21:19:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
Monkey Man najlepszy!

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 07 listopada 2022 21:31:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Dla mnie barokowo jakby popowy You Can't Always Get What You Want też fajny! Trudududu :D

PS. A na hasło Monkey Man włączają mi się raczej Toots and the Maytals :wink: .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 12 kwietnia 2023 08:23:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
Któryś tam raz wróciłem do "Some Girls" i jestem powalony jak brzmi ten album. Trzy (bo Mick na trzeciej) gity robią brud, gryza się, budują niemalże ścianę szorstkiego nojzu, niedbale się przeplatają, Keith cały czas z rozkręconym phaserem MXRa, jazda. Brudny, miejski album - ewidentnie wyrastający z tego nowojorskiego brudu, z którego wyrósł np. film "Taksówkarz" albo bendy z CBGB - najpierw co prawda mamy krotka wizytę na disco w Studio 54 ("Miss You" - zresztą pod dyskotekowym opakowaniem, posiadające tez w sobie sporo szorstkości, w tym jak chodzą gitary), ale potem to już przechodzka takimi niezbyt estetycznymi ulicami, gdzie niewywiezione śmieci sobie gniją. Chociaz nawet nie przechodzka, bo, poza kilkoma momentami oddechu, to jest solidny trening biegowy. Reputacja punkowego albumu Stonesów trochę naciągana - bo to nie jest TAK ewidentne, jak ktoś może na to liczyć - ale nie wzięła się z niczego.

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 12 kwietnia 2023 18:50:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Ok, sprowokowałeś mnie, a też dawno nie słuchałem. Mnie w tym brzmieniu najbardziej ujmuje, że można poczuć się jakbyś siedział w tej sali co oni grają :) . I nie chodzi o to, że płyta ma tak niesamowity technicznie sound, choć ma niezły. Po prostu wszystko tak się naturalnie klei, że hej.

Trochę mnie zaskoczyłeś z tym punkowym przełożeniem, bo zwykle myślałem o "Some Girls" jako o takim lajtowym albumie. Ale racja, jest dość szorstko - też w bębnach. A te gitary... robią taką zajebistą zawiesinę :D . Nie są za głośno, nie robią tej ściany dźwięku, ale właśnie przez to jest ciekawie - robi się przestrzeń a la "pić musujący płyn" :wink: . W kilku momentach pomyślałem, że gdyby było głośniej i konkretniej, to te gitary pracowałyby jak na "L.A.M.F." Johnny Thunders and the Heartbreakers... Czyli mamy mocny punkowy trop - mocno inspirowany The Rolling Stones :D .

Fajne jest też to, że nie ma za dużo dodatków, żadnych chórów, sekcji dętych, orkiestr. Konkretne, nierozproszone, choć różnorodne granie. Bardzo fajny album!

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 16 kwietnia 2023 08:14:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
Ja złapałem głęboką stonesowską fazę. Zaczęło się od tria płyt nieoczywistych - Goat Head Zupy, It's Only Rock'n'Rolla, Black and Blue - czyli tych niedopieczonych, dalekich od wymuskania trzech albumów, które Stonesi wydali, gdy skończyła im się seria arcydzieł. Wszystkie fajne, sympatyczne, miłe - z niedogodnościami wynagrodzonymi przez fakt, że jednak to jest TEN piękny zespół, może w fazie lekkiej drzemki, może na kacu - ale wciąż posiadający wiele zalet. Potem Some Girls - wspaniałe.

Cytat:
A te gitary... robią taką zajebistą zawiesinę :D . Nie są za głośno, nie robią tej ściany dźwięku, ale właśnie przez to jest ciekawie - robi się przestrzeń a la "pić musujący płyn


Tak! Dokładnie. Ja użyłem określenia "ściana dźwięku", ale miałem w gruncie rzeczy na myśli to samo ;)

...potem trochę koncertówek. "Love You Live", wydane w 1977 roku - składankowy dokument koncertów z etapu nieoczywistego, bardzo fajny, szczególnie trzecia strona winyla, fragment gigu z małego klubu, gdzie na luzaku grali swój wczesny, bluesowy repertuar (po latach wydali cały ten koncert, muszę to zbadać...). Całość niezła, ale jeszcze lepsze (a podobne) było "LA Friday" - zapis koncertu z Los Angeles z 1975 roku. Przewaga nad "Love You Live" oczywista - to jednak jeden koncert, z całą swoją dynamiką, a nie składanka. I całość była fajna, a momentami fantastyczna, dużo dżemowych, gitarowych fragmentów, improwizacji - chociaż lekkim minusikiem był jakiś taki ciężar (dosłowny, muzyczny) i taka mało stonesowa rockowość, coś jakbym słuchał nie Stonesów, a jakiegoś dajmy na to Aerosmith z epoki. Ale to tylko momentami się pojawiało.

A teraz słucham (w wydaniu brytyjskim) debiutu, dwójki i z-naszych-bani. Cholera. Całe lata mój organizm bronił się przed tymi rzeczami, że to jakiś staroć, archaizm, te bluesowe, rhythm'n'bluesowe, soulowe covery. A to jednak są świetne utwory, mimo brzmienia sprzed tysiąca lata. Jest w tym groove, niebezpieczeństwo, punk - ale są też fajowo poaranżowane i pograne gitary. Bardzo stylowe materiały, pełne smaku.

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 248 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 50 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group