Fengari pisze:
Kompletnie nie mogę pojąć wszystkich Waszych entuzjastycznych wypowiedzi na temat samego klubu. Szok i niedowierzanie, że Wam się podobał.
Aż przejrzałem cały wątek pod tym kątem, bo jakoś nie przypominałem sobie, żeby ktoś wypowiadał się jakoś specjalnie entuzjastycznie na temat samego klubu. Jedyne co znalazłem, to post marcina, w którym napisał
"miejscówka klimatyczna" - tyle tego entuzjazmu. Nie za bardzo więc, wiem do czego pijesz.
Czy mi się klub podobał? Buda jak buda. Widywałem gorsze i widywałem lepsze. Nic szczególnego. Ale też nic, co miałoby mi w jakimkolwiek stopniu popsuć odbiór koncertu. Że duszno, ciasno i klaustrofobicznie? Tak to by w Potoku było, gdyby tam odbył się koncert. Bo tamta salka przypominam bardziej bunkier przeciwatomowy (bo mniejsza, niżej sklepiona i bez okien). Albo tak by było w Remoncie przed (nomen omen) remontem, bo kiedyś ta sala była podzielona na pół ścianą. Tam to dopiero bywało ciasno. A teraz? Teraz było dla mnie całkiem normalnie. Zresztą po salce Pogłosu, w którym bywam ostatnio najczęściej, to każda sala wydaje się przestronna i idealnie wentylowana.
To co w Remoncie naprawdę mi się nie podobało (i to nie od wczoraj, ale od zawsze) to ten słup pośrodku sceny, a do tego te przerwy w oświetleniu sceny - wkurzające.
Jeżeli chodzi o zagęszczenie publiki na 1m2 to dla mnie było idealnie. Zdecydowanie wolę jak na koncertach jest za ciasno, niż jak jest za luźno. Przy czym tutaj moim zdaniem za ciasno nie było. Ot, standardowe zagęszczenie jakie bywało na koncertach w latach 90-tych. Kiedyś tak było na wszystkich imprezach na które chodziłem, czy to do Remontu, czy do Hybryd, czy do Stodoły. To w XXI w. nastąpił odpływ publiki z takich koncertów i dlatego teraz taka frekwencja może zaskakiwać. A moim zdaniem była optymalna.
Jeżeli chodzi o akustykę miejsca, to od samego początku stałem blisko sceny i tam wszystko było słychać bardzo dobrze, ale też spotkałem się z opiniami, ze z tyłu była lipa. No cóż, może nie przez przypadek salka koncertowa była kiedyś mniejsza i bardziej zabudowana.
Fengari pisze:
Po koncercie żałowałam, że nie zebraliśmy się wszyscy razem do kupy pod sceną, jak za dawnych lat, żeby jeszcze pogadać i kto wie, może nawet Budzy by dołączył... Z drugiej strony, i tak by się nie dało. Wkrótce potem jak Armia zakończyła swój występ, zaczęło się jakieś wściekłe disco. Niby z muzyką rockową, więc niby fajnie... kiedyś długo marzyła mi się impreza taneczna przy rocku... Ale to tu było potwornie hałaśliwe i agresywne.
Nie bardzo rozumiem. Przecież kilka osób po koncercie zostało pod sceną i dyskutowało. Był Pietruszka z latoroślą, Jasiek, Crazy i jeszcze kilka osób, w tym również ja. Staliśmy prawie na samym środku, trudno nas było nie zauważyć. A kiedy poleciała muzyka, to dyskusje trwały dalej, tylko trzeba było trochę głośniej krzyczeć. A czasami śpiewać (to jak zagrali "Run to the hills" Ajronów).
Podsumowując - Remont pewnie nie jest jakąś wypasioną salą koncertową na najwyższym poziomie (zresztą nigdy nie był i nawet nie aspirował do bycia takową), ale jak ogłoszą tam kolejny koncert, który będzie leżał w orbicie moich zainteresowań, to pewnie pójdę. Ale ja to pankroka lubię i takie warunki, to dla mnie standard.
PS: Mi też chcieli ścisnąć łapę opaską jak uciskiem, ale wystarczyło powiedzieć "ej, kierowniku, bo mi rączka uschnie" i kierownik poluzował.