Kurde, jestem trochę niewyspany, ale czytam waszą dyskusję i muszę powiedzieć, że moja interpretacja tego tekstu jest inna. Wynika to z mojej całościowej interpretacji wczesnej Armii. Powiem wprost - jest ona strasznie intuicyjna, bo jakoś tak wyszło, że np. mogę nie wyłapać nawiązań do literatury, którą inspirował się Budzy (ot, takiego Tolkiena nie czytałem z 10 lat, a o wielu lekturach Toma zapewne w życiu nie słyszałem) czy czegoś w tym rodzaju. Ale przejdę do rzeczy. Otóż uważam, że ta płyta - także jeśli weźmiemy pod uwagę bonusy z "Jak punk to punk" (w końcu były PISANE w tym samym czasie co materiał z płyty, tylko nagrano je wcześniej) - jest bardzo spójna tekstowo, może nawet tak spójna jak "Legenda" czy "Duch". Wyskoczmy trochę w przyszłość - wszyscy wiemy jak brzmi tekst "To mojej zemsty" na kolejnej płycie. No właśnie. A "Antiarmia" w dużej mierze wydaje mi się być płytą napisaną z perspektywy tej osoby wrzuconej w duszny, odpychający, nieprzyjazny świat. Co my tu mamy?
Wydrążonych ludzi z T.S. Eliota w "Na ulice".
Przerażony księżyc, przerażony ty. Szare koszmary w Szarej wierze.
Bezradność ulicy obojętność duszy, rozlega się częściej nadstawiajcie uszu beznadziejne, ciche czyje? nie wiadomo, to znowu wołanie, wołanie o pomoc. Masakra po prostu. Ale jest w tym wszystkim promyk nadziei na rozwałkę tego wszystkiego. co złe: wiara w życie w takiej najbardziej nieokrzesanej, pełnej energii formie. To może być przyroda - reprezentowana przez gitary akustyczne w "Aguirre" i "Wiatr wieje tam gdzie chce" czy opisywana w "Jestem drzewo, jestem ptak". Ale tez wiara w taką ludzką żywotność, że jak ci ludzie, którzy teraz są otępiali, przygnieceni tym nieludzkim realem się obudzą, to, że tak powiem socjologiczne, odzyskają swoją podmiotowość.
Życie i śmierć wyjdą na ulice!.
Święto rewolucji!
otwierają bramy nie ma już więzienia, zbudzili się nagle nic ich nie ostudzi, sto tysięcy ludzi zwykłych szarych ludzi! . Albo
ogień, w ręce kamień, my i oni. Wołanie do ludzi, żeby się przebudzili sami: trzy znaki albo HEJ SZARA WIARA! Czy niewidzialna armia - tu chodzi może o jakiś węższy krąg ludzi, może nawet tylko zespół i jego kolegów
ale mechanizm jest ten sam. Według mnie to są głęboko humanistyczne teksty, pełne wiary w człowieka, a nawet w tłum, który tu nie jest żadnym sterowalnym motłochem czy PRL-owskim kolektywem, ale żywym, energicznym tworem, który może prowadzić do pozytywnych zmian. I np. (tu może grubo pojadę, ale trudno) totalnie pasują mi do tej wizji wypowiedzi Budzego o Powstaniu Warszawskim...Zresztą - sama nazwa ANTI-ARMIA wydaje się być tu na miejscu.
(wątki związane z wiarą w tym momencie twórczości Budzego wydają mi się dopiero migotać na horyzoncie*; pamiętajmy, że jeszcze trochę czasu minęło zanim powstał "Przebłysk 5", a później jeszcze trochę czasu minęło zanim autor zdecydował się otwarcie śpiewać, że to utwór o Jezusie - bardzo możliwe, że coś na tej "Antiarmii" jest, co można tak interpretować, ale myślę, że to już temat na dużo głębszą analizę, a może tak naprawdę sam autor tylko to jest w stanie powiedzieć?)
A czym jest w tym wszystkim "W niczyjej sprawie"? Ja interpretuję ten utwór jako jeden z utworów "nihilistycznych" z debiutu. Przypomnijmy sobie:
pozwólcie mi krzyczeć aż się zaczną śmiać
nieruchome twarze tych co nienawidzą
nieruchome twarze tych co nienawidzą
i we mnie nie ma nie ma winy
i we mnie nie ma nie ma mroku
i we mnie nie ma nie ma światła
i we mnie nie ma nie ma mnie
i
Nic mi się nie wyśni, nic mi się nie zdarzy
nic mnie nie obchodzi, nic a nic
prawdziwe pustynie nie wiem nic pewnego
dlaczego, dlaczego, nie pytaj dlaczego
To jest taki no-futurowiec czy rebel without a cause, ale nie taki jak Johnny Rotten czy James Dean, co się denerwuje, bo się kłóci ze starymi, albo bo chciałby, żeby anarchia była na świecie, albo mu się nie podoba poziom bezrobocia w jego kraju. To jest taki powiedziałbym głęboko duchowy no future. Nie ma przyszłości, bo mnie wrzucono tutaj. I w tym kontekście odczytywałbym "W niczyjej sprawie". Spójrzcie:
Jestem głosem w niczyjej sprawie
nikogo nie wołam, nie jestem za
przez próg, bez słów, niepożąany
co krok, bez granic niebezpieczny
I ja to odczytuję jako "ja tu nie pasuję", jestem tutaj cierniem, drzazgą, może nikogo nie obchodzi co ja mówię, może to tylko jakieś moje sprawy (dlatego "w niczyjej sprawie"), ale nie zatrzymuję się, działam dalej - dlatego "niebezpieczny".
Ale na koniec faktycznie jest:
dlatego o ciebie niespokojny I wg. mnie to jest taki wyraz, że hej, może tu nie pasuję, może to wszystko brzmi nihilistycznie, ale jednak chcę dobrze i mam dobre intencje (co współgra mi z tymi "humanistycznymi" tekstami wczesnej Armii)
No i jeszcze ta historia Bryla, że Budzy nie chciał po latach śpiewać "W niczyjej sprawie". Myślę, że to trochę tak jak ze zmienianiem tekstu "Zemsty" na "prawdziwa miłość jest możliwa" albo w ogóle z faktem, że "Zemsta" przez lata nie była grana. I wg. mnie to jest jak najbardziej okej - jeśli np. zespół Dezerter aktualizował swoje niektóre teksty ze względu na zmiany polityczne w Polsce, to Budzy absolutnie ma prawo updejtować repertuar śpiewanych piosenek ze względu na zmianę swojego stanu ducha
Jak powiedział ktoś z Kalibra 44:
nie wykonuję już utworu "Moja obawa" bo już się nie obawiam. I wg. mnie takie zachowanie to artystyczna uczciwość.
*przez moment zastanawiałem się czy "czekamy na ciebie" w Wojnach bez Łez nie jest trochę swego rodzaju modlitwą...ale teraz myślę, że może być po prostu zwrot do jakiejkolwiek osoby "czekamy na ciebie, dołącz do nas".
PS. rozwala mnie wizja, że 35 lat temu na murku w małych Puławach siedziało sobie dwóch 20-latków i paliło szlugi, a tu nagle w ciągu kilku lat okazało się, że obaj będą wcielać w życie jedne z najbardziej przemyślanych i spójnych wizji tekstów w muzyce popularnej w Polsce...szok