Moj rela będzie niestety bardzo skrótowa i w żaden sposób nie tak piękna, bogata treściowo jak powyższe opowieści kolegów. Niestety też nie dokleję na razie żadnych zdjęć - mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zrobić aktualizację. Potraktuję to zatem jako suchawy opis mogący przydać się innym pod kątem planowania i logistyki przedsięwzięcia.
Plan na tę piękną pętlę powstał podczas krótkiego wyjazdu eksploracyjnego do Batyżowieckiej i Mięguszowieckiej w czerwcu. Mieliśmy go realizować już w lipcu, ale pogoda pokrzyżowała nam plany i zmieniliśmy wtedy (dosłownie w drodze!) kierunek na Czeską Szwajcarię i tamtejsze piaskowce. Tura wydawała nam się jednak tak fantastyczna, że postanowiliśmy zrobić wszystko, żeby wybrać się na nią jeszcze w tym roku. Okazja nadarzyła się, gdy prognozy pogody z yr.no i mountain forecast zapowiedziały bezprecedensowy wyż i totalną lampę na ostatni sierpniowy weekend.
Postanowiliśmy potraktować całość na luzie, rozbijając szlak na 2 dni i idąc zupełnie na lekko. Dogadałem w Popradzkim Plesie nocleg z piątku na sobotę (mogliśmy tam zostawić karimaty, śpiwory i ubrania do przebrania się po całości trasy) i zarezerwowałem (cudem) łóżka w nowym Moku na noc z soboty na niedzielę. Nieśliśmy minimalną ilość ubrań i jedzenia szturmowego + żarcia na śniadanie w Morskim Oku.
W składzie: ja, żona + junior młodszy (lat niecałe 9).
Do Popradzkiego Stawu wyruszyliśmy z Wawy w piątek rano, zahaczając z musu o Puławy. Dalsza droga przez Radom, Kielce i Kraków była zupełnym koszmarem. Zawsze jeżdżę w Tatry Katowicką i A4 i nigdy więcej nie pojadę tym horrendum, do czasu aż zrobią tam autostradę
Od Nowego Targu przez Jurgów było już spoko, ale do parkingu przy Elektriczce dotarliśmy o zmroku. Wielkim fuksem załapaliśmy się na stopa (zabrał nas "za piwo" gość z obsługi schroniska) i w zaledwie w kwadrans znaleźliśmy się w Popradzkiej Chacie. Było sporo ludzi, dostaliśmy miejsca na podłogach, zjedliśmy super kolację i przed 22 poszliśmy spać.
W sobotę start o 8 rano i szybki marsz w stronę Wielkiego Hińczowego Stawu. Pogoda przecudowna i szło się bardzo fajnie, a po sesji fotograficznej ruszyliśmy na Korpową Przełęcz Wyżnią, skąd potruchtaliśmy na Koprowy. Nie byłem tam nigdy wcześniej (i cała dalsza trasa aż do Wrót była dla mnie nowością!) i jestem pod ogromnym wrażeniem piękna panoramy jaka się stamtąd rozciąga. Zeszliśmy ponownie na Przełęcz, gdzie przybył już relatywnie duży (jak na Słowację) tłumek - głównie jednak polskojęzyczny. Nie tracąc czasu zaczęliśmy zejście Doliną Hlińską i był to najpowolniejszy z sobotnich odcinków - było tam po prostu tak super, że co chwila zatrzymywaliśmy się na foty, podziwianie widoków, podżeranie wspaniałych jagód i malin, a nawet kąpiel w strumieniu
Na rozstaju szlaków w dole Doliny Koprowej zjedliśmy szturmowy obiad i poszliśmy dalej, aby po chwili osiągnąć kolejny rozstaj z którego główny szlak skręca na Zawory. My ruszyliśmy dalej, by dotrzeć nad Niżni Ciemnosmreczyński Staw. Spotkaliśmy tam tylko 1 gościa, oraz Mamę Kaczkę z siedmiorgiem kacząt - było sielsko i anielsko
Opisaną w poprzednich postach zanikającą ścieżką podeszliśmy nad Wyżni Ciemnosmreczyński Staw, gdzie spędziliśmy trochę czasu na fotografowaniu i podniecaniu się fantastycznie stąd prezentującą się Cubryną. Wejście na Wrota Chałubińskiego było już formalnością - droga jest ewidentna, ale w dolnych 30% trzeba bardzo uważać w kruszyźnie, głównie z tego względu, że niżej idące osoby nie mają za wielu wariantów ucieczki na wypadek nieplanowanego wystrzału kamienia. Z samych Wrót pobiegliśmy na Próg Dolinki za Mnichem, skąd przez pół godziny obserwowaliśmy akcję TOPRu na Buli pod Rysami (niestety - wypadek śmiertelny). Potem już w dół do Moka, gdzie trafiliśmy na popołudniowe resztki stonkohorroru. Jak żyję, a właściwie jak jeżdżę do Moka od 20 lat, nie widziałem takich tłumów na *nocleg* w Morskim Oku - nawet na Sylwestra (a tych zaliczyłem w Moku kilkanaście) nie zdarzyło się, żeby sprzedawano miejsca do spania na werandzie Nowego Schroniska. Koszmar prawdziwy, ale to temat na inny wątek... Spać poszliśmy koło 21, żeby zregenerować się przed kolejnym etapem wędrówki.
W niedzielę wyruszyliśmy relatywnie późno, bo o 7:25. Nad Czarny Staw dotarliśmy niespiesznie, odwiedzając po drodze Kapliczkę NMP od Szczęśliwych Powrotów. Pierwszy postój zaliczyliśmy pod startem łańcuchów, gdzie Junior założył kask i uprząż, a ja przypiąłem go do kilkumetrowej lonży. Spodziewaliśmy się konieczności omijania (niewielkich o tej porze, na szczęście!) zatorów, więc jakaś forma asekuracji była niezbędna. Całą drogę szliśmy jeszcze w cieniu i słońce dopadło nas już na przełączce zamykającej Rysę. Na polskim wierzchołku było już trochę ludzi, głównie przychodzących ze Słowacji. Spędziliśmy tam ze 20 minut, po czym przenieśliśmy się na szczyt słowacki i uciekliśmy na Wagę, żeby poobserwować górne piętra Ciężkiej, Galerię i Wysoką. Zatrzymaliśmy się też na wczesny obiad w Chacie pod Rysami (super klimat, przemiła obsługa i ceny o jakieś 30% niższe niż w Moku - co jest o tyle szokujące, że przecież WSZYSTKO jest wnoszone Do chaty na plecach nosiczów!!!). Potem już w dół łagodną ścieżką (przy okazji obserwcja lotów słowackiego śmigła podczas akcji - kolejnej śmiertelnej
- po Polaka który zginął w lawinie kamiennej na Mięguszach), przepak w Popradzkim Plesie i relaksowe zejście do samochodu przy Elektriczce. Było wciąż jasno, kiedy dotarliśmy do zaprzyjaźnionej gaździny w Groniu, by po kąpieli udać się na zasłużony obiad w Nowym Targu będący ukoronowaniem tego pięknego weekendu i przypadającej na tę właśnie niedzielę rocznicy ślubu
Nie sądzę, by było tu zbyt wielu zboczeńców-cyfromaniaków, ale może komuś przyda się poniższy "itinerer" pod kątem planowania podobnej eskapady. Międzyczasy pochodzą ze stopera, odległości i deniwelacje z przewodników Nykii Cywińskiego, oraz z mapy:
SOBOTA, 27 VIII 2016:
Popradskie Pleso - Wielki Hińczowy Staw: 1h 4 min
Wielki Hińczowy Staw - Wyżnia Koprowa Przełęcz: 22 min
Wyżnia Koprowa Przełęcz - Koprowy 25 min
Koprowy - Wyżnia Koprowa Przełęcz: 15 min
Wyżnia Koprowa Przełęcz - Rozstaj pod Hlińską: 1h 46 min
Rozstaj pod Hlińską - Rozstaj pod Ciemnymi Smreczynami: 12 min
Rozstaj pod Ciemnymi Smreczynami - Niżni Ciemnosmreczyński Staw: 28 min
Niżni Ciemnosmreczyński Staw - Wyżni Ciemnosmreczyński Staw: 28 min
Wyżni Ciemnosmreczyński Staw - Start Żlebu na Wrota: 7 min
Start Żlebu na Wrota - Wrota Chałubińskiego: 42 min
Wrota Chałubińskiego - Próg Dolinki za Mnichem: 25 min
Próg Dolinki za Mnichem - Schronisko Morskie Oko: 34 min
Całość przemarszu tego odcinka zajęła nam 6h 48 min (Czas przemarszu według danych z Nyki/WC/Mapy: 8h 40 min). Oczywiście nie wliczam naszych przerw na jedzenie, foty itp., ale czasy przewodnikowe też przerw nie uwzględniają.
1499 m podejścia
1589 m zejścia
18.900 m dystans.
NIEDZIELA, 28 VIII 2016:
Schronisko Morskie Oko - Próg Czarnego Stawu: 33 min
Próg Czarnego Stawu - Wielki Blok: 45 min
Wielki Blok - Bula pod Rysami: 18 min
Bula pod Rysami - Start łańcuchów: 10 min
Start łańcuchów - Rysy PL 55 min
(tu wysiadła bateria w stoperze
)
Potem trasa to: Rysy PL - Rysy SK - Przełęcz Waga - Chata pod Rysami - Popradzkie Pleso - Elektriczka.
Na Rysy wchodziliśmy 2h 41 min (+15 minut przerwy pod łańcuchami na jedzenie i szpejenie się).
Całość przemarszu niedzielnego odcinka to:
1100 m podejścia
1260 m zejścia
11.100 m dystans
Łącznie w oba dni pokonaliśmy:
2600 m podejść
2849 m zejść
30.000 m dystansu.
Uważam, że zaczynając w Morskim Oku i robiąc to całkowicie na lekko, unikając (co logiczne) odcinka od rozstaju szlaku z Rysów i na Koprowy do schroniska przy Popradzkim Stawie, da się to spokojnie zrobić w jeden dzień.
Polecam