Fengari pisze:
- Papa mo bile. Zaczekojcie no chwilę, Wasze Ekscelencyje, zaroz Wom je przyniesie!
...no Fengari "dołozyłaś do pieca"...
...Relomma kończyła swoje limoncello, gdy kontem oka dojrzała niewysokiego mężczyznę parkującego swoje Piaggio "Pod Rozfikanym Słonikiem". Czubkiem buta typu szpilka pod stołem lekko trąciła Edwarda. Edward wstał od stołu podszedł do baru, kątem oka obserwował syna karczmarza regulując przy okazji rachunek..
-
Chciałem zapłacic - rzekł Eł
- Jo niy kca łod wos dutków- rzekł karczmarz
..kontynułował...-
Słyszołech panocku żę szukocie cosik co jo moga miec..a jo bych cos chcioł łod wos..zrobjymy taki malutki handelek..rzekł karczmarz...
-
Chyba mnie pan z kimś pomylił - odpowiedział Edward
-
Ty mi tu nie ściemniej A"Freak" Simon ino godej.... ale to zaroz godej...
....słyszołek co podobno mocie taki gornek ,co to można przez niego
przelyżc do innego świata..? -
Edward słuchał karczmarza trochę z niedowierzaniem a trochę ze zdziwieniem. Mierzył go wzrokiem od pasa w górę. Wzrok swój zatrzymał na twarzy mężczyżny i nistad nizowąd rzekł...
-
Łatwiej kijek pocienkowac....
-
Niż go potem pogrubasic - odpowiedział meżczyzna i kontynułował..
-
Jan Nosik jestem..Pseudonim Janosik..Tak w zasadzie to nie jestem góralem...Przyjechałem tutaj z Tarnowskich Gór...Nawet nie jestem Ślązakiem..Pochodzę z Góry Kalwarii.... Ja także pracuję dla Alfreda..Alfreda znam od bardzo dawna. Właściwie poznaliśmy się podczas jednej z akcji naszej młodzieżówki...Alfred nosił wtedy ksywę Alf "Red"..Był naszym przywódcą...Wiesz stare czasy..Nie bardzo chciałbym do nich wracac...nieważne...Słuchaj uważnie bo nie bedę się powtarzał.. - kontynułował...
..Ta gadka o papa mo bile to słowo klucz , które pozwoliło mi was zidentyfikowac. Pod mój lokal podjechał niebieski Piaggio a na nim czlowiek , który w skórzanej sakwie przymocowanej do ramy swego skuterka ma dla was dalsze instrukcje. Wyjdziesz teraz podejdziesz do niego zapytasz się o zapałki..Prawa ręką siegniesz po papierosa , a lewą rękę wsadzisz wgłąb skórzanej sakwy...Na jej dnie będzie w papierowej kopercie formatu A5 znajdowac się płyta CD...Wyciągniesz ją i udasz sie wraz ze swoją towarzyszką na postój taksówek. Tam będzie czekał na was samochód marki fiat siena koloru blue capri. Wsiądziecie do niej a nasz człowiek zawiezie was do kawiarenki internetowej zlokalizowanej w sąsiedniej dzielnicy..No ruszaj powoli...Aha..z tym garnkiem to był taki żart..No ale jakbyś spotkał się kiedyś z takim czymś to daj znac...I przekaż Relommie że ładnie jej w tej sukience [/i[i]]..Aaaaa..i sprawa najważniejsza. Uważajcie Heinrich żyje i jest bardzo niebezpieczny...-skończył Jan Nosik.
Edward wraz z Relomma wyszli przed lokal. Eł podszedł do skutera Piaggio. Prawą ręką wyciągnął papierosa poprosił o ogień człowieka stojącego przy skutrze , a lewą ręką wyciągnął ze skórzanej sakwy białą kopertę formatu A5.
Eł i Relomma ruszyli do postoju taksówek. Bedąc na miejscu szybko zlokalizowali fiata siena koloru blue capri i weszli do samochodu zasiadając na tylnej kanapie tego samochodu. Taksówkarz patrząc we wsteczne lusterko rzekł...
-
Pasy...
Relomma i Edward łapiąc za pasy zaczęli gorączkowo szukac miejsca do ich "zakotwiczenia"....Wnet pasy zostały zapięte...
-
Pasy! -rzekł poniesionym głosem taksówkarz
-
No przecież mamy zapięte - rzekła Relomma...
-
Milcz kobieto!!!! -wypalił naraz Edward i kontynułował..
-
Mistrz.... Mistrz ....Cracovia...
-
No nareszcie ....!!!!..odparł gburowato taksówkarz i w tonie gburowatym udzielał dalszych wskazówek Edwardowi i Relommie..
-
Zawiozę was teraz w umówione miejsce..i jeszce jedno zanim wysiądziecie...Powiedzcie swoim mocodawcom że ostatni raz używam takiego idiotycznego hasła...W życiu nie kibicowałem Cracovii..Wiadomo ,że najlepszą drużyną na świecie jest ŁKS....
bo ja z Łodzi jestem a nie z Krakowa.... - rzekł.
Edward i Relomma wysłuchali wskazówek łodzianina. Edward z prawej kieszeni wyciągnął białą kopertę i delikatnie ją rozerwał....Rozerwał i zdębiał....
Jego oczom ukazała się nowiuśka jeszcze nierozfoliowana reedycja pierwszej płyty zespołu Armia. W normalnej nie tak pogmatwanej rzeczywistości z faktu tego bardzo by się ucieszył..Ale dziś...
Trochę zniechęcony rozfoliował kartonowe pudełko, otworzył je , a w srodku....A w środku nie było nic!
Nie było nic na pierwszy rzut oka..Eł zaczął obracac pudełko we wszystkie możliwe strony. Mimo że było ono rzekomo puste, jego waga nie odpowiadała pustemu pudełku...
Edward "wagę miała w rękach"...Ta "ręczna waga" to pozostałośc-nalecialośc po zawodzie w którym Edward pracował zanim nie został inspektorem Sanepidu..Edward był urzędnikiem Państwowej Inspekcji Robotniczo Chłopskiej i pracował w dziale "Oszustw Konsumpcyjnych". Jego polem dzialania były stołowki zakładowe. Tam nie potrzebując wagi okiem sprawnego eksperta demaskował nieuczciwych kierowników stołowek zakładowych , którzy regularnie oszukiwali na porcjach. Ich oszustwa dotyczyły głównie sztuk mięsa...
I tak obracając to piękne pudełko natknął się na prawie mikroskopijny metalowy guziczek...Nacisnął i.....I z tyłu okładki ruchem powolnym i mechanicznym zaczął wysywac się mniejszej wielkości lśniący dysk...
-
No mam cię dziadu ty...- rzekł Edward
-
Tylko nie dziadu...tylko nie dziadu..-rzekł taksówkarz
-
To nie do ciebie głupcze!- powiedział Eł
Taksówkarz zatrzymał swój pojazd. Edward i Relomma wyszli z pojazdu i udali się do miejsca w którym mogli odczytac wiadomosc zapisaną na dysku...Pod lokal od jego wschodniej strony podjechał także czarny samochód marki Mercedes...