Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 18:47:23

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 30 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: pn, 29 marca 2010 20:33:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Sytuacja jest taka: jest człowiek, ma gitarę, śpiewa swoje piosenki.

Nieraz sobie myślałem, że w prostocie takiej sytuacji jest coś ujmującego. Że sporo urody i głębi ma takie komunikowanie się ludzi.
Z drugiej strony słowo "bard", które mogło by wystąpić w tytule tematu (albo choć w jego opisie) kojarzy mi się dziś już nienajlepiej (zwłaszcza w liczbie mnogiej), wzbudza obawy, że może być słabo, nudno i pretensjnoalnie.

Niemniej muszę powiedzieć, że taka tradycja łączenia słowa i muzyki jest mi bliska, i że było trochę osób ją uprawiających, których słuchałem dużo, i do których wciąż wracam od czasu do czasu (ostatnio sprawdzają mi się w drodze w samochodzie). O nich będę tu chciał trochę popisać. Mam na myśli w tej chwili Karela Kryla, Bułata Okudżawę (pozdro Ptak ze Wschodu!), Włodzimierza Wysockiego i Jana Kelusa. Może być Maleńczuk, Kleyff ale to już bardziej złożona sprawa. I jeszcze Gero, ale czuję że nie chciałby. Oczywiście niektórzy mają swoje wątki (Kaczmarski, Cash), ale myślę, że to nic nie szkodzi.

No i mogą być inni, proszę Państwa, proszę się nie krępować. Ogólne rozważania na temat też mogą być ciekawe, zachęcam.

Na razię kończę pytaniem o wasz własny stosunek do takiej twórczości (mogłaby być ankieta, ale coś ich nie lubię ostatnio):

- raczej tak czy raczej nie?

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 marca 2010 20:44:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 11:17:46
Posty: 4935
Skąd: Biadacz
Po stokroć tak ! Ja bardzo lubię taką twórczość... Jest w tym coś magicznego - człowiek z gitarą, na niego biały spotlight i tyle...

Moi ulubieńcy w kolejności dowolnej: Przemysław Gintrowski, Jarek Nohavica, Jacek Kaczmarski, Will Oldham czyli Bonnie Prince Billy, Michael Hedges, Ray Wilson, Dave Matthews, Justin Sullivan, Bob Dylan, Johnny Cash, Bruce Springsteen, Tracy Chapman (!), Eddie Vedder może kiedyś się w tą stronę rzuci ze swoją solową twórczością...

Może coś więcej jutro napiszę...

pozdro...
KoT


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 marca 2010 20:50:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
O, właśnie: wiedziałem, że trzeba napisać też o tych anglojęzycznych, dzięki KoT! :)

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 marca 2010 20:57:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
...no ale ma być to człowiek z gitarą ? czy z gitarą, basem i perkusją ? ...vide KOT

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 marca 2010 21:04:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
człowiek z gitarą (nie znam wszystkich tych, których wymienił KoT - może niektórzy występują tak i tak?)

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 marca 2010 21:10:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
witek pisze:
Na razię kończę pytaniem o wasz własny stosunek do takiej twórczości (mogłaby być ankieta, ale coś ich nie lubię ostatnio):

- raczej tak czy raczej nie?

Czasem tak, a czasem nie. :D

Mam kilka ulubionych płyt ludzi z gitarą. Dwie poniższe to potężne emocje. W drugim wypadku mówi się, że to bełkot, ale ja kocham ten album Fru.
Nick Drake - Pink Moon
John Frusciante - Niandra LaDes And Ussualy Just A T-Shirt

Do tego śmiało również to:
"Taniec Szkieletów" też jest trochę taką płytą, wspomniany przez Kota Vedder ("Into The Wild") również. Czasem Hammill sam walczył z gitarą i bywało czarująco "(Silent Corner And The Empty Stage").

Do Dylana jeszcze nie dorosłem. Cash też jeszcze nie dla mnie.

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 marca 2010 21:14:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
pilot kameleon pisze:
Do tego śmiało również to:
"Taniec Szkieletów" też jest trochę taką płytą


ja bym jednak, jeśli chodzi o płytę, nie śmiał :wink:
co innego występy typu Tom i gitara, ale nawet nie wiem ile takich było?

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 marca 2010 21:20:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
antiwitek pisze:
ja bym jednak, jeśli chodzi o płytę, nie śmiał

A ja jednak podtrzymam, choć nie będę się mocno upierał. Skoro przyszło mi to do głowy, to coś w tym musi być.

Ostatni koncert Tiltu, a właściwie sam jego finisz uzmysłowił mi, jakim to "chłopakiem z gitarą" jest Tomek Lipiński. Co prawda materiał studyjny w takim klimacie niewielki, ale jak wiemy, potrafi on zagrać cały koncercik akompaniując sobie na akustyku. Co prawda nie widziałem, ale bardzo bym chciał.

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 marca 2010 21:23:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 11 czerwca 2006 13:17:43
Posty: 1988
Skąd: 7 malinowych pool
Bardzo lubię taką twórczość... Dla mnie mistrzostwo świata w tym to Dylan i Cohen... Cash trochę dalej... Z tymże od dawna wiadomym jest, że Dylan to głosu nie miał, ale emocji całą masę...

_________________
II.OP.OP


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 marca 2010 22:43:18 

Rejestracja:
pt, 15 stycznia 2010 23:06:53
Posty: 66
Elliott Smith anyone?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 marca 2010 23:06:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
dla mnie człowiek z gitarą to za mało

potrzebuję chociaż strzępka drugiego głosu albo choćby basu do tej gitary, żeby utworzyła się ODLEGŁOŚĆ i PRZESTRZEŃ pomiędzy

(dlatego też nie występuję sam chociaż było kilka namów)

najlepszy w takiej konfiguracji jest dla mnie Nick Drake - może dlatego że używa gitary w sposób niemal polifoniczny, tak jakby to były dwa instrumenty - i sam potrafi wytworzyć przestrzeń w akompaniamencie

lubię też Johna Michaela Talbota, ale jednak małe ornamenty z tyłu są na wagę złota

podobał mi się występ Antoniny Krzysztoń na Lednicy, tylko z drugim gitarzystą, który w sumie grał prawie to co ona, ale jeszcze jedna piosenka i by mi się znudziło

jest jeszcze Cat Stevens - im mniej instrumentów mu towarzyszy tym lepiej, ale jednak drugi gitarzysta/wokalista Alun Davies nadaje smaku

w sumie facet + gitara dobrze sprawdza się dla mnie jako sposób na piosenkę, a nie na całość repertuaru... tak, żeby było to schowane w środku albumu... (Julia... April Come She Will... Soon Forget... jednak nie wyobrażam sobie całej płyty takiej słuchać)

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 marca 2010 08:12:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
...nie jestem specjalnym wielbicielem człowieka z gitarą ( podobnie jak Gero) ...ale oczywiście znajdują się w tej dziedzinie prawdziwe perły:
Nick Drake - pink moon
Maciek Maleńczuk -historia obyczaju
Leonard Cohen ( trzy pierwsze płyty)....
i to chyba na tyle ,bo Wysockiego ,Kaczmarskiego ,Gintrowskiego itd (jak też i głosu Dylana) ...kompletnie ja nie trawię

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 marca 2010 08:19:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 19:20:04
Posty: 14518
Skąd: nieruchome Piaski
Wpadkowo do tej kategorii można zakwalifikować Jeffa Buckleya z okazji "Live From Sin-é", ale rzadko wracam do płyt składających się na to wydawnictwo. Generalnie najbliżej mi jest do starego Maleńczuka. Jednak w obu przypadkach sięgnięcie po ich twórczość do pewnego stopnia osobną i samotnie prezentowaną było konsekwencją wcześniejszego poznania ich projektów z zespołami.
Przypomniałem sobie, że brakuje mi wątku o Jeffie Buckleyu (dla ojca też być może znalazłoby się w nim miejsce).

_________________
Go where you think you want to go
Do everything you were sent here for
Fire at will if you hear that call
Touch your hand to the wall at night


Ostatnio zmieniony wt, 30 marca 2010 08:27:02 przez Miki, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 marca 2010 08:22:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 11:17:46
Posty: 4935
Skąd: Biadacz
elrond pisze:
...no ale ma być to człowiek z gitarą ? czy z gitarą, basem i perkusją ? ...vide KOT

No można ten temat ograniczyć do Wysockiego, Kaczmarskiego i paru innych "bardów" którzy tworzyli wyłącznie w ten sposób (np. Dylan często używa harmoniki - liczy się ?)... ale w moim odczuciu Witt właśnie dlatego tego "barda" w temacie sobie darował, żeby było szerzej... Wszyscy artyści których wymieniłem występowali solo z gitarą jedynie... jedni rzadziej, drudzy częściej... myślę, że tu można porozmawiać o takiej właśnie formie wstępowania a nie o bardach...

Coś jest w tym co napisał Gero... W moim odczuciu żeby porwać się na taki występ i żeby to zatrybiło musi być coś więcej niż człowiek z gitarą i dobra piosenka, a nawet dobry głos... Muszą być jakieś emocje, jakieś napięcie... Pamiętam jak się rozczarowałem gdy włożyłem do CD-ka świeżo zakupiony Taniec Szkieletów... Spodziewałem się (a raczej miałem taką nadzieję), że Budzy solo będzie właśnie akustyczny z gitarrą coś jak solowy Sullivan a tu zaatakowała mnie kakofonia dźwięków...

Mi zdecydowanie wystarcza człowiek z gitarą... Wybitni głosem i gitarą tworzą przestrzeń dla mnie zupełnie wystarczającą... Jest też więcej czasu i jakby miejsca żeby skupić się na tekście, wokalu... ja mocno zwracam uwagę na wokale i często wystarcza mi piękny głos żeby podobał mi się występ (pewne dlatego bardzo podobało mi sie na koncercie Brendana)...

Widziałem taki koncert Justina Sullivana i bardzo mi się podobał... emocje tak samo intensywne jak na koncercie NMA ale przez tą formę wyrazu jeszcze gęstsze...
Koncert z cyklu Storytellers Springsteen'a oglądam zawsze z wypiekami na twarzy, a tam Brus z gitarą, harmonijką, fortepianem i w jednym kawałku żoną... w dodatku bardzo dużo gada - omawia swoje piosenki zdanie po zdaniu...
Jarek Nohawica czaruje swoim ciepłym głosem... oprócz gitary chwyta czasem za harmoszkę i chociaż co do zasady za tym klimatem nie przepadam to na jego koncertach jest to bardzo naturalne i akceptowalne... Kiedyś we Wrocławiu dał koncert z Kapelą - było z nim więcej muzyków i jak dla mnie czar prysł...
Bonnie Prince Billy... tu podobnie jak z Jarkiem - koncert "Is It The Sea ?" jest fajny ale nie zaczarowany jak inne rzeczy które gra sam... jakieś to wszystko się robi barokowe, a nawet późne rokokoko...
Michael Hedges to bardziej wirtuoz gitary i jemu zdecydowanie dalej do barda... On tak grał na gitarze jakby grały ze dwie naraz... Głosu nie używał zbyt często - chyba nawet większa część jego twórczości to rzeczy akustyczne bez śpiewu... ale głos głos też miał bardzo ładny taki amerykański trochę przypomina mi go Michael Talbot... No i jak go juz używał to efekt był piękny... można sobie posłuchać na wydanym koncercie - Live on the Double Planet, który otwiera świetna wersja All along the watchtower... jego już na koncercie nie usłyszę...
Ray Wilson - Piękny głos ! Świetnie radzi sobie z sama gitarą... Podobają mi się jego piosenki, interpretacje Genesis czy Space oddity które też wykonuje... wydał nawet taką akustyczną koncertową płytę... Fajnie będzie zobaczyć go w Opolu z jakimś tam projektem szkoda, że na Piastonaliach, a nie w klubie...
Dave Matthews zazwyczaj pogrywa z Timem Reynolds'em jako drugim gitarzystą, ale zdarza się mu zagrać zupełnie solo... Świetny gawędziarz ze specyficznym poczuciem humoru... Jego piosenki podobają mi się jeszcze bardziej w ascetycznych wersjach niż barokowych wykonaniach z Dave Matthews Band...
Jakiś czas temu prześledziłem całą twórczość Bruce'a Springsteen'a i doszedłem do wniosku, że bardzo go lubię ale najbardziej w wersji bez zespołu i jak najbardziej kameralnej... Najbardziej cenię Nebraska i Devils and dust... On akurat nieczęsto występuje solo ale jak już występuje to ja jestem oczarowany - vide koncert Storytellers wydany na dvd...
Tracy Chapman to jedyna kobieta która mi przyszła do głowy... Szkoda, że jej koncert w zeszłym roku był w jakimś niesprzyjającym terminie i w dodatku nad morzem...
Zobaczyć Gintrowskiego na koncercie to moje marzenie, ale teraz chyba nierealne, bo nie dość, że ostatnio mało gra to jeszcze twierdzi, że najlepiej z orkiestrą...

o Dylanie, Cashu i Kaczmarskim chyba nie trzeba nic przekonującego pisać...

W tym co napisał Gero jest jeszcze coś innego... Jak przy tych wykonawcach o których napisałem pojawia się druga gitara, bas czy drugi wokal to też często jest pięknie a czasem nawet piękniej... ale tak jak napisałem jak muzyk jest wielki to wystarcza mi w zestawie z gitarą.

pozdro...
KoT


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 marca 2010 08:25:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
..jak bym miał wybrać najlepszą płyte tego typu to jest to oczywiście:
Obrazek
***** bez mrugnięcia oczkiem

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 30 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 54 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group