Black gives way to blue (2009) *****1/2
Reaktywacja to rzecz trudna jak znalezienie odcinka w którym Al Bundy nie płacze nad swoim losem.
Z Williamem bez Layne'a...trza zmierzyć się ze swoja legendą i to żyjącą jeszcze praktycznie.Cantrell pokazał na solowych albumach,że potrafi pisac muzyke,wokale,teksty,ale czy Alice in chains to wciaż ta sama Alicja,co to czarowała wszystkich?
Zmiana wokalisty to rzecz kontrowersyjna,zwłaszcza gdy był nim ktoś z petardą w głosie jak Stalej...no,ale stało się i stało sie dobrze wedle mojego gustu.
Płyta pachniała z daleka za sprawą Lookin in the view oraz Check my brain.Ten pierwszy to chyba najcięższy gatunkowo kawałek panów ze Seattle jaki kiedykolwiek zrobili.Potężna i monstrualna perkusja,która zresztą jest odczuwalna we wszystkich piosenkach...aż chce się puścić głośno na zajebistym sprzęcie i patrzec jak szklanka podskakuje na stole.Wokalnie czysto,ale nie ciotowato jak to bywa.DuVall ma mocny wokal,nawet jak śpiewa czysto a Cantrell z wiekiem nabrał basu w głosie.Nienaganne gitary,nienagannie ciężkie sprawiły iż kawałek pokazał od razu,że to nie piosenka pod MTV a nie napewno w "popularnym" tego słowa znaczeniu.
Check my brain,czyli po przeczytaniu wywiadu z Jerrym piosenka o sprawdzeniu samego Siebie w jaskini lwa,w jaskini pokusy w Kaliforni,gdzie wszystko łatwe i dostepne niczym przemoc w gimnazjum w malym miasteczku.Genialna piosenka dla mnie,ale co dalej? Najlepsze na single i co dalej? dalej...
Dalej jest tylko równie dobrze z rozpiętością skrzydeł od lewego z logiem akustycznym po dirtowe skrzydło,słowem: TUTAJ MAMY WSZYSTKO!
Wszystkie sekrety są znane tak zaczyna się płyta.W miarę szybki riff zwiastuje szybki song? nie...będzie wolno i mocno...są piękne wokale i solo dla mnie rodem z kapeli metalowej,ale to nie zarzut.
Last of my kind mi podchodzi najmniej z całej płyty,ale przecież nie napsiałem,że to płyta idealna.Powiem o tej piosence tyle,że jest to poprostu dobra piosenka Alice in chains.
Your Decision....to moja decyzja? no więc decyduje.Piękna piosenka,refleksyjna,pieknie poprowadzona przez Cantrella solo na początku.Suche i proste akustyki charakterystyczne dla Alice'ów,potem znów ta cudna perkusja,piękne solo...czasem trudno coś napisać o piosence,bo poprostu trzeba jej posłuchać.
When The Sun Rose Again to klimat do potęgi entej...znów akustyki i niepokojące dźwięki dodające etnicznych posmaków piosence.Zabawa wokalami i piękne przejście po głównej zwrotce.Tutaj świetnie sprawia się para panów wokalistów.Tutaj perkusji nie ma,ale jest przestrzeń i oszczędność,którą jak wiadomo fachowo manewrując można osiągnać wiele.Znów piękne akustyki i wokale.
Acid Buble to piosenka z niepokojem i prostym rifem,który do tego brzmi prosto...mocna i piekna zwrotka,wybrzmienie zakończone dźwiękiem typowym dla Alice'ów,riff i wejście z kopa...proste wypowiadane wokale,prawie bez melodii,koniec...nie! znów od poczatku,prostota,znów wstep i znów zwrotka,niby takie proste,ale z prostoty powstaje moc,która potem usypia i znów powstaje.
Lekcja z której wyciągnąłęm wnioski? kolejna lekcja? Prosta piosenka,ale przecież podmiot liryczny ma racje,pewno wiele razy możemy tak zaspiewać,że to kolejna lekcja,z której wyciągniemy wnioski lub nie.
Take her out...ale gdzie? możę w góry skaliste? Poczatek odrazu kojarzy mi się z amerykańskimi górami skalistymi,potem już zalatuje trochę "zwykłą" piosenką rockową,ale pieknie nałozone wokale w refrenie i melodia przez nie prowadzona zmienia ten song w nie taki zwyczajny wcale.
Prywatne piekło? smutne,ale każdy je ma.Alisowa piosenka trochę jakby pół-akustyczna zaśpiewana klasycznie...tutaj najbardziej "słychać Layne'a" Ten wokal wysoki i ten niski...poprostu klasyka.
Płytę kończy Black Gives Way To Blue...na pierwszy chwyt ucha dla mnie za bardzo przepełniony brzmieniem...powinien byc prostszy,ale...ale...no własnie,tylko dla mnie za pierwszym razem...za następnymi wszystko pięknie gra.Cantrell śpiewa dla przyjaciela...smutno,ale czy tak do końca? Dla mnie to takie pogodzenie się z odejściem kogoś ważnego i takie pożegnanie na ostaniej płycie,która będzie pewnie łączyć "ich" jeszcze ze Stalejem...bo jak będzie następna(oby!) to ona już będzie tylko głównie porównywana do tej.
Black Gives Way To Blue to dla mnie pełnoprawna płytka w dyskografii zespołu.Zmierzyli się z czymś trudnym,a może i niemożliwym? Nie było terepi szokowej,bo William jest bardzo cicho na tej płycie...mało kiedy jest głównym wokalem,ale może to i lepiej? nie został wystawiony na odstrzał...patrzcie - podrabia Staleja,próbuje...dla mnie DuVall nic nie próbuje...śpiewa swoim naturalnym głosem.Nie przeciąga fraz,nie śpiewa nosem,nie krzyczy,porostu używa skali,którą ma i w ten sposób poprostu jest wokalem Alice in chains a nie kopią Layne'a.Nie można pominąć faktu,że technicznie płyta jest dla mnie zmiksowana,zmasterowana,słowem wyprodukowana na poziomie wyjebanym w kosmos jak super mario bross...porpstu cudo.Maksimum techniki,świerzości,postepu przy praktycznie żadnej stracie klimatu.Gitary,np: w poczatku Check my brain brzmią rodem wyjęte z filmu Hype! tyle,że troche bardziej wyraziste i mocne.
Udało sie wam panowie.Well done bym wybełkotał lekko speszony mogąc pogratulowac osobiście panom od wuja sama.Śmierć,odrodzenie,próba,emocje no i płyta...taka prosta i trudna zarazem kolejność losu.
Nie jestem wierzący,więc trudno napisać "Stalej na was patrzy",ale gdyby patrzył/mógł to zapewne poszedł by na koncert/kupił by płytę swojego byłego zespołu,posłuchał i powiedział: "No panowie...udało sie wam,zajebista płyta".