Ogólnie płycie daję bardzo mocne ****** (używam skali 1-6) i trzy elementy wybijają się w niej szczególnie - aranżacja, wokal i teksty.
Halo, halo ******
Oj, jak się zaczyna! Genialny utwór, jakaż dynamika i jaki inny głos Budzego w refrenie! Akordy takie, że na początku nie wiadomo czy najpierw będzie dur (i wtedy brzmiałoby to podobnie do "Elektrycznych nożyc") czy moll. Jednak moll i wcale nie jest wesołkowato... A to "halo, halo..." z refrenu jest przejmujące... Czyż nie wołamy tak czasem, czekając na odzew ("Szukałem Cię cały dzień i nie znalazłem")? A może dobrze jest jeśli chociaż mamy słuchawkę i możemy mówić, choć połączenia chwilowo brak?
Jeden z dwóch moich ulubionych na płycie.
Echo *****
Znakomita wersja ultimowego "Echa"... Klawisze brzmią zaiste kosmicznie a utwór wydaje się dopieszczony do granic. Nawet klawiszowe motywy przed trzecią zwrotką, które wydawały mi się początkowo zbyt knajpiane już oswoiłem. Gdyby jeszcze gdzieś umieszczone było (choćby w tle) te "siódemkowe" akordy z tamtego "Echa" dałbym sześć gwiazdek... Ale jest i tak bardzo pięknie.
Luna ****
Niby nie jestem do końca przekonany, ale dziś rano obudziłem się właśnie z "Luną" w głowie. Nerwowa trąbka wspaniała... Jeszcze odkrywam ten utwór... Coś w niej jest niepokojącego, niewypowiedzianego wprost…
Dzień bez duchów **** i 3/5
Na początku nie podobał mi się niemal w ogóle. Doceniłem po jakimś czasie. Ten bas i świetnie współpracująca z nim perkusja i chórki w refrenie i odwrotności słowne - bardzo misterne to wszystko. Dzień bez duchów - tak, jak tu już pisano - wytchnienie, odpoczynek i mniejsze napięcie bo przecież gadziny śpią.
UFO ******
Utwór taki... trochę na uboczu a mnie zaczarował od razu. Akurat byłem w trakcie lektury "Ewolucji wszechświata" F.Adamsa w te dni i "UFO" jak nic innego współgrało mi z tą tematyką... Nie chodzi o tytuł, ale o cały klimat tego utworu, który jest dla mnie - tak, właśnie ten! - najsmutniejszy na całej płycie... Kiedy zamknę oczy i słyszę go, od razu widzę daleką przyszłość Kosmosu z gasnącymi gwiazdami i degeneracją materii w przeraźliwie chłodnej i pustej przestrzeni...
Miejsce na podium!
Na niebie ciągły ruch ****** !!!
Trudno mi w ogóle opisać ten utwór... Dawno nic mnie tak nie poruszyło... Słyszałem go już na koncercie TSZ jako wersję "Wyludniacza" ale to coś zupełnie innego. Muzyka i aranżacja i pomysły - jak napiszę że genialne, to będzie to strasznie ograne ale co innego mam napisać?
No i tekst... Jacy mali jesteśmy! Znów mam kosmiczne skojarzenia... Słońce - zabłąkana mała gwiazda w zupełnie nieważnym zakątku Kosmosu ("zarośnięty boczny tor"), tyle się dzieje - na niebie ciągły ruch, prawda? A my, choć w w tej skali nie znaczymy nic - w innej znaczymy bardzo wiele. I gdy minie piękna pamięć o dzieciństwie z kinem, lodami i strzelnicą w wesołym miasteczku i gdy ten sztuczny kwiat zostanie już ostatecznie przestrzelony przez upływający czas, zmierzyć trzeba się z życiem, gdzie czasem "nie przychodzi nikt". Na tle kosmicznej biblioteki jesteśmy
tylko i aż "tajemniczym miejscem w książce", której sami nie odczytamy. Ale gdy nasza stronica zapełni się – choć inne wydarzenia potoczą się jak zwykle a na niebie wiadomo, ciągły ruch – „teraz tylko Ty i ja”…
Apogeum następuje dla mnie, gdy ostatni refren przybiera niemal punkowe zabarwienie (+gerowe chórki). Coś niepojętego, zupełny odjazd!
Na tę chwilę jeden z moich ulubionych utworów ever.
Serce ****1/2
Prawem kontrastu ten utwór wydał mi się po poprzednim słabszy i nieco wtórny muzycznie (zwrotki jak „Kazimierz przez…”). Niemniej po kilku przesłuchaniach – bardzo lubię. Najbardziej podoba mi się ten przeskok pomiędzy melancholijno-smutnymi zwrotkami a wesoło-tanecznym refrenem. Ogólnie – smutnawo i czuje się zmęczenie… niech się stanie tylko to, co ma się stać…
Tren ****
No tak… średnio. Nie przeszkadza mi „tymkowość” (tak w ogólności też, a „Jezus Chrystus jest Panem” na „Drodze” wręcz bardzo lubię) , po prostu pomysł muzyczny niespecjalnie do mnie trafia. Ładnie zagrane i zaśpiewane, ma swój urok. I tyle.
Umieraj ****1/2
Nawiązanie kompozycyjne do utworu z „Ducha” wydaje mi się świadome. „Umieraj” więc „umarłem dzisiaj” Tekst dotyka już najbardziej intymnych zakątków życia/śmierci. Dołująca muzyka być może sprawiłaby, że nie można by wytrzymać tego natężenia po pierwszej zwrotce. Może to i dobrze więc, że jest ta skoczność a i tekst jaśnieje z każdym słowem. W końcu zaś – „umieraj, już idź by żyć”. Tylko angielska wyliczanka wydaje mi się trochę na doczepkę…
Wiosna na wygnaniu *****1/2
Ale cóż to… okazuje się, że wcale nie musi być od razu tak pięknie jak sobie człek wyobraża. Przejmujący tekst, gdzie rozczarowanie i bezradność miesza się z nadzieją i skromną prośbą. Słucham i myślę, że tak to właśnie bywa i nie jestem w tym odczuciu sam…
Wokal znów najwyższej próby, bas na końcu też… Co do zwrotek - początkowo pomyślałem, że już dosyć tego obniżenia o pół tonu, ileż to można ciągnąć w różnych wariantach od „Wojen bez łez” i „Pięknorękiego”, którego już tu Gero wspomniał, poprzez „Radio Rivendell” a i na tej płycie jest już przecież „Na niebie…” z tym manewrem. A jednak dałem się porwać jeszcze raz! Piękny, wzruszający utwór.
Poza tym światem ***
W przypadku innej płyty uznałbym, że to zapchajdziura. Tu nic nie jest przypadkowe, więc cóż… początek z szeptami dobry, ale potem niewiele się dzieje. A gdy wchodzą gitary znów pół tonu w dół i tym razem już nie daję się porwać… Nie przewijam, ale też przyjmuję bez emocji.
Dom ****1/2
Tak… jest pewne ukojenie, sama muzyka już podnosi trochę ten ciężar. W refrenie wręcz przebojowo! Dobrze, że to jest na koniec, bo po takim „UFO” tak szybko bym nie zasnął… Jakiś sosnowy powiew jest w tej piosence…
…pora wrócić do „Halo, halo”
Araskowa-lubieniowa kolejność utworów na „Lunie”:
1. Na niebie ciągły ruch
2. Halo, halo
3. UFO
4. Wiosna na wygnaniu
5. Echo
6. Dzień bez duchów
7. Serce
8. Umieraj
9. Dom
10. Luna
11. Tren
12. Poza tym światem