Pomyliło mi się
Msza w Grobie była w ten dzień, kiedy jechaliśmy do Betlejem, ale to tak w woli sprostowania. Betlejem – zawsze chciałem tam być. Takie szczególne miejsce. Betlejem jest niedaleko od Jerozolimy. Niecałe pół godziny jazdy autobusem. Miasto to leży na terenie Autonomii Palestyńskiej, więc jest ogrodzone murem. Nigdy nie widziałem Muru Berlińskiego, ani murów otaczających getta, ale kiedy zobaczyłem mur, który budują Izraelczycy to mnie zatkało. Turyści przejeżdżają przez specjalne posterunki, ale Palestyńczycy są traktowani jak ludzie 5 kategorii. Jakiekolwiek przejście przez nich na teren Izraela wiąże się ze szczegółową i kilkugodzinną kontrolą. Dlatego też w murze powstają dziury, którymi Palestyńczycy starają się przechodzić. Jadąc w stronę Betlejem mijamy miejsce zwane Gehenną. Dziś jest to zielony wąwóz. Za czasów Chrystusa, było to miejsce, gdzie zwożono różne śmieci. Palono tam też zwłoki tych, którym odmawiano pogrzebu. Utrzymywano tam stale palące się ognie. Dlatego Jezus porównuje to miejsce z piekłem. Jedziemy dalej drogą, a trzeba przyznać, że drogi mają kapitalne, więc podróż nie jest uciążliwa. W końcu dojeżdżamy do „granicy” i przejeżdżamy na stronę Autonomii Palestyńskiej. Krajobraz taki sam. Jedyne co się różni to flagi na masztach.
Najpierw udajemy się na pole pasterzy, gdzie anioł zwiastował pastuszkom narodzenie Jezusa. Niewielka grota, w której niegdyś przebywali pasterze. Ale czy to akurat ta? Nie wiadomo, ale pewne jest, że grota ma ponad 2000 lat. Ks. Ryszard czyta fragment ewangelii (w każdym miejscu, gdzie byliśmy były czytane fragmenty biblii). Zaczyna działać wyobraźnia. Zaczynamy śpiewać kolędę „Anioł pasterzom mówił”. Udajemy się dalej…jakiś kościółek…znowu nie pamiętam jaki, ale pamiętam, że też śpiewaliśmy kolędę, tym razem „Gdy się Chrystus rodzi”. Od pola pasterzy do groty narodzenia jest kawałeczek, więc podjeżdżamy autokarem. Wjeżdżamy do miasta. Samo Betlejem jest położone na zboczach różnych wzniesień, więc czasem podjazdy są dosyć strome. Po ulicach kursują żółte 9 osobowe taksówki, takie przedłużone mercedesy. Wysiadamy z autokaru i od razu podlatują dzieci, które próbują sprzedać różańce, kartki, chusty, cokolwiek się da…wszystko za jedyne ONE $. Ciągle słyszę one dolar, one dolar. Ale o dziwo zaczynam także słyszeć: dzień dobry! Jak się masz! Piękna pogoda! Tylko jeden dolar!
Stajemy na placu przed bazyliką. Teren jest dosyć duży. To właśnie tutaj papież Jan Paweł II odprawiał mszę. Vis a vis, znajduje się meczet. Nie pamiętam tego momentu z tv, ale kiedy papież miał kazanie, zaczął śpiewać muezin, wtedy Jan Paweł II przerwał, wysłuchał śpiewu po czym kontynuował kazanie. Drzwi, a właściwie wejście do bazyliki jest bardzo niskie. Tradycja głosi, że celowo je tak zbudowano, aby pochylić się nad tajemnicą narodzenia. Tak naprawdę wejście takie było przebudowane po to, aby wojska perskie(?) nie wjeżdżały tam końmi, co miało pomóc w ocaleniu bazyliki. A propos ocalenia…bazylika stoi praktycznie w nienaruszonym stanie od czasów wybudowania i przebudowania, bo po 1 kiedy Persowie niszczyli wszystko co chrześcijańskie, gdy weszli do świątyni z zamiarem ograbienia, spalenia, etc. spostrzegli wysoko na górze mozaiki, na których były wizerunki 3 mędrców ze wschodu. A wiadomo, jak ze wschodu, to wyglądali jak Persowie. I w ten sposób te straszne wojska dały sobie spokój, bo z podziwem zobaczyli, że oni są czczeni… Drugi powód stanu nienaruszalności bazyliki jest taki, że od momentu kiedy ją odsprzedano prawosławnym, ci do tej pory praktycznie nie zrobili ani jednego remontu! Szok! Takie miejsce, a z dachu kapie woda, tynki odpadają ze ścian, wszystko niszczeje, a przecież turyści, pielgrzymi zostawiają tam nie małe pieniądze! Raz do roku są czyszczone oliwą kolumny, na których są (niedługo już nie będzie) przepiękne freski. Czyszcząc oliwą, kolumny te świecą się przez dzień, może dwa, ale freski się ścierają. I nikogo to nie obchodzi! Ich tylko obchodzi, aby katolik czy inny nie postawił nogi tam, gdzie nie trzeba. Jest to straszne, ale cóż zrobić. Dochodzi do takich paradoksów, że katolik nie może śpiewać kolęd w miejscu prawosławnych, ale kiedy już stanie na schodku, który prowadzi do groty narodzenia, a która to zarazem jest w opiece katolików, to już może śpiewać. Nie ważne, że schodek jest jeszcze w bazylice i też się niesie głos. Wystarczy, że stoi na swoim miejscu to może, jak da jeden krok dalej, to zaraz będzie jeden z drugim wrzeszczał.
Schodzimy do groty, zaczynamy śpiewać „Dzisiaj w Betlejem”. Łzy w oczach, może emocje, ale jak tego nie przeżywać emocjonalnie. Dzisiaj w Betlejem…jeszcze nigdy ta kolęda nie miała takiego sensu. Jest ciasno, trochę duszno, staram się wypatrzeć gwiazdy, który wskazuje miejsce narodzenia. Widzę ołtarzyk, pod którym ona się znajduje. Chwila wyciszenia. Klękam i całuję. Kładę rękę. Myślę sobie…tutaj się narodziłeś…chciałem dłużej się zatrzymać, ale nie miałem jak, no już mnie przegoniono. Trwało to może z 30 sekund…zostałem w grocie chwilę mimo, iż wyganiano, aby nie robić tłoku. Stanąłem w kącie, gdzie spoglądałem na miejsce narodzenia. Nie pamiętam o czym myślałem. Jakieś 5 większych kroków naprzeciw jest miejsce, za kratami, zamknięte na kłódkę, w którym stał żłóbek, jakoś tak bardziej omijany, a może nie zauważany przez ludzi. A to przecież przed tym żłobkiem wszyscy się kłaniali.
Z groty narodzenia jest przejście do kościoła katolickiego, w którym co roku jest sprawowana uroczysta pasterka, a ta z kolei transmitowana jest na cały świat. My przechodzimy dalej, idziemy do kaplicy św. Heleny, tam mamy mszę. Kaplica znajduje się obok miejsca, gdzie przebywał, modlił się, pracował św. Hieronim. To właśnie tam, w Betlejem, przetłumaczył biblię. Na koniec zwiedzamy jeszcze samą bazylikę i wracamy do Jerozolimy.
Znowu przejeżdżamy obok murów, tym razem staram się je sfotografować, ale ukradkiem, aby nie zatrzymał nas patrol wojska. Widok muru wysokiego na kilkanaście metrów przeraża mnie. Kiedy patrzę na te druty kolczaste boję się, ale z drugiej strony nie mogę oderwać oczu od tego widoku…wchodzi jakiś wojskowy z karabinem, sprawdza paszporty i możemy jechać dalej.
Grota Pasterzy
widok z Pola Pasterzy
8 osobowe taksówki na ulicach Betlejem
posterunek policji w Autonomii Palestyńskiej
Bazylika Narodzenia
wejście do Groty Narodzenia
…tu się narodził…
św. Hieronim
mur od palestyńskiej strony…polską flagę oraz napis pod nią widniejący, zobaczyłem dopiero w Polsce…szok…
mur od strony Izraela…