To właściwie będzie post szkicowy, bo jakoś tak wstyd nadużywać słów pisząc o Kabarecie Starszych Panów - według mnie najwybitniejszym tworze telewizji w jej krótkich dziejach. To naprawdę niezwykłe, że coś takiego w ogóle zaistniało i to jeszcze w takich czasach.
Jako tako znam "Upał" oraz sześć wieczorów: "Zupełnie inną historię", "Niespodziewany koniec lata", "Kwitnące szczeble", "Nieznanych sprawców", "Przerwę w podróży" i "14 3/4".
Miałem duży problem z wyborem najlepszego spośród pierwszych czterech wieczorów, bo poziom niezwykle wysoki i wyrównany. Pozostałe dwa mają swoje ustalone miejsca od dawna.
1. "Niespodziewany koniec lata"
Jednak faworyzuję wieczory jesienne. Najfajniejszy tytuł i najcieplejsze skojarzenia. Niby nie ma tam skeczów jakoś wybitnie zapadających w pamięć, ale po prostu całokształt wywiera największe wrażenie. Nastrój tego epizodu zniewala.
Warto zwrócić uwagę na skecz ze ślusarzem (?) granym przez Gołasa. Kiedy śpiewa swą piosenkę "Kapturek 62" Starszemu Panu A, bezceremonialnie na niego włazi. Podobno Gołas to zaimprowizował w trakcie nagrania, a nikt mu nie przerwał ani nie przeszkodził! Aż trudno uwierzyć, że takie rzeczy były możliwe. W innym wieczorze (nie wiem niestety którym) też coś takiego wywinął. Był przebrany za krakowiaka i podobno zauważając mikrofon zwisający na wysięgniku nad sceną, impulsywnie po prostu go ściągnął na dół ciesząc się jak dziecko.
NAJLEPSZY MOMENT: Nie wiem. Dziwne, że akurat tu nie umiem wybrać.
2. "Nieznani sprawcy"
Znowu wieczór jesienny i znowu wygrywa nastrój. Geniuszu tu jakby więcej, ale jednak brakuje tej legendy wyżej wspomnianej części. Czego tu nie ma? Jest pieprzówka, jest walczyk wykorzystany później w czołówce "Za chwilę dalszy ciąg programu", jest mamka na Tamce i tętent koni, gdy podrzucają hrabinę Tułbaczewską i eteryczna Kalina Jędrusik śpiewająca niezwykłą piosenkę dla Romea. I dużo, dużo więcej. Ale znowu nie umiem wskazać najlepszego momentu.
3. "Kwitnące szczeble"
Wieczór wiosenny. O tyle u mnie wyżej od "Zupełnie innej historii", że po prostu lepiej w tej chwili pamiętam. Bardzo dziwna atmosfera. Wiosenna melancholia jest jednak trochę niepokojąca. Można się w tym zagubić. I jeszcze Aleksandra Śląska jako obiekt westchnień Starszego Pana B. Jest dziwnie.
NAJLEPSZE MOMENTY:
- O! Zna Pan Angielski? - Osobiście nie, ale słyszałem dużo dobrego i Zofia Kucówna (?) opowiadająca o swoim problemie z ruchami ust.
4. "Zupełnie inna historia"
Kto wie, czy to nie najlepsza część jednak. Na pewno brakuje trochę klimatu, ale geniuszu mnóstwo. Szkoda tylko, że tak mało pamiętam. Trzeba koniecznie sobie odświeżyć!
NAJLEPSZY MOMENT: Na początku, z tego co pamiętam, do Starszych Panów przychodzi szereg osób mających swoje pretensje związane z domniemanym uwiedzeniem pewnego dziewczęcia. Pojawiają się tam też kropelki na uspokojenie. Jakie tam jest kapitalne aktorstwo! Jeśli się nie mylę, najpyszniej wypada scenka z Mieczysławem Czechowiczem.
5. "14 3/4"
Wielka szkoda, że to taki szkicowy wieczór. Jakość nagłośnienia w scenach w parku bardzo słaba. I całość jakaś krótka, niedopracowana. Dlatego właśnie dopiero piąta pozycja. Ale znowu niepokojąca atmosfera zagubienia. No i bezwzględnie najlepszy skecz Starszych Panów, jaki znam: NAJLEPSZY MOMENT: u cioci. Wspaniałe aktorstwo, a jakie piosenki! Trzeba się wsłuchiwać w "No co ja ci zrobiłem", bo to rewelacyjna muzyka.
6. "Przerwa w podróży"
To chyba niepowodzenie tego wieczoru, zaważyło o niedokończoności "14 3/4". Odcinek niestety słaby. Wyraźny kryzys. Właściwie nie ma tu niemal nic poza słowami:
ta kapustka, ta kapustka, po kapustce, taka pustka oraz ożywczym pojawieniem się Bronisława Pawlika. Szkoda.
Takie słowa, taka muzyka, tacy aktorzy, takie sytuacje i scenografia. To pewnie eskapizm, ale za to jaki ładny.
O "Upale" innym razem.