Cytat:
Aguirre przez dwadzieścia lat pobytu w Peru imał się różnych zajęć. Oporządzał konie, pomagał katowi i zawsze wplątywał się w jakieś awantury. Raz nawet za udział w buncie został skazany na śmierć, ale uniknął stryczka dzięki amnestii. Swoim wyglądem nie wzbudzał zaufania. Szczupły, niskiego wzrostu, o ostrych rysach i mętnych oczach. Rysami twarzy przypominał drapieżnego orła, nigdy nie spuszczał groźnego wzroku z rozmówcy, a jednym spojrzeniem potrafił wywołać bójkę.
Ślepy los sprawił, że do oddziału kompletowanego przez Pedra de Ursuę na wyprawę w poszukiwaniu El Dorada trafił także Aguirre. Hiszpanie zdawali sobie sprawę z zagrożenia, jakie stanowiła szybka kolonizacja wybrzeża brazylijskiego przez Portugalczyków. Następnym krokiem mogło być powtórzenie drogi Orellany, a to groziło utratą kontroli nad wielkim krajem i jego bogactwami. Dlatego Filip II wyraził zgodę na śmiały plan Ursuy, szybkiego dotarcia drogą wodną do krainy złota, na czele dobrze wyposażonej i licznej ekspedycji. Monarcha mianował go gubernatorem regionu Omagua oraz El Dorada i częściowo sfinansował wyposażenie wyprawy. Dał mu także prawo tworzenia przyczółków hiszpańskich, a nawet nagradzania swoich ludzi zdobytymi skarbami. Ursua oprócz daru przekonywania musiał posiadać wiele innych zalet, jeli zasłużył na taką szczodrobliwoć monarchy. Kronikarze pisali o nim, że był odważny i szlachetny, a honor stawiał ponad wszystko. Te cechy docenione zostały przez jego krnąbrnych i dumnych oficerów. Mimo młodego wieku cieszył się dużym autorytetem.
W 1559 roku przygotowania dobiegły końca. Trzystu żołnierzy, dwa tysiące Indian i pięćset koni miało spłynąć rzeką Huallaga na dwudziestu barkentynach i tratwach. Ludzie, których de Ursua zgromadził, reprezentowali elitę szumowin i awanturników pozbieranych z najdalszych zakątków Peru. "Wszyscy wyróżniają się elastycznym sumieniem" - pisał jeden z ówczesnych misjonarzy. Lecz Ursua popełnił dwa błędy. Pierwszy, gdy postanowił umilać sobie trudy ekspedycji towarzystwem pięknej przyjaciółki - donny lnez de Atienza. Oficerowie odradzali zabieranie młodej, swawolnej i urodziwej kobiety, tłumacząc słusznie, że jej obecność rozluźni dyscyplinę i może być przyczyną konfliktów. Ursua pozostawał głuchy na ich argumenty, zauroczony urodą Mulatki.
Drugim błędem było włączenie do wyprawy Lopego de Aguirre.
W głowie tego okrutnika powstał iście szatański plan. Postanowił pozbyć się dowódcy, zawładnąć gromadą, posiąść donnę lnez i dzięki złotu Inków założyć własne państwo. Zaczął od przeciągnięcia na swoją stronę części żołnierzy. Nie było to trudne. Szumowiny pokroju Aguirre'a tylko czekały na pretekst do rozróby. Ursua również zdawał sobie z tego sprawę. Po zabójstwie jednego z oficerów bez wahania skazał na śmierć sprawców. Jednak ta manifestacja siły tylko na krótko poprawiła dyscyplinę. Trudności podróży po rzece Marańon, częste potyczki z tubylcami i choroby dręczące coraz więcej ludzi, zaostrzały napięcie wśród żołnierzy. Nic nie wskazywało na to, aby wkrótce mieli dotrzeć do mitycznej krainy złota.
Aguirre od samego początku rzucał na dowódcę różne oskarżenia, jątrzył, wprowadzając w szeregi niezdrową atmosferę. A to, że jest zbyt surowy i wymagający, że zbyt rzadko przebywa w towarzystwie żołnierzy, a bardziej ceni sobie obecnosć donny lnez, że prędzej wszyscy zginą, niż Ursua zdecyduje się zawrócić. Wykorzystując nie przychylne dla dowódcy nastroje, Aguirre zdobył sympatię Fernanda de Guzmana - młodego szlachcica o dobrych manierach. Lecz na tym kończyły się jego walory. Był niezrównoważony, łasy na pochwały, pozbawiony odwagi, za to wysokiego mniemania o sobie. Aguirre - wytrawny gracz - takiemu człowiekowi obiecał, że po powrocie do Peru pomoże mu wzniecić rewoltę i przejąć władzę w państwie. Spiskowcy musieli jednak najpierw pozbyć się dowódcy.
W noc sylwestrową 1560 roku zrealizowali swój plan. Zasztyletowali Ursuę, zaskakując go we śnie. Spiskowcy błyskawicznie opanowali obóz. Wpadali do szałasów i bezlitośnie mordowali każdego, kogo uważali za wroga. Oszczędzono tylko donnę Inez.
Nowi dowódcy uznali, że czym prędzej należy dotrzeć do Atlantyku, a potem wzdłuż wybrzeży Gujany, Wenezueli, i wreszcie przez Panamę powrócić do Peru. Don Fernando mianował się nowym gubernatorem, Aguirre zaś został komendantem. Obaj wprowadzili surową dyscyplinę, eliminując każdego podejrzanego o chęć spiskowania. Komendant czuł się całkowicie bezkarny i pewny. Nie wahał się przygotować dokumentu, wypowiadającego przysięgi wierności wobec króla Filipa II. Podpisali go wszyscy żołnierze. Od tej chwili Guzman zaczął uważać się za władcę Peru i króla Ameryki Południowej. Aguirre uśpił jego czujnoć nieustającymi pochlebstwami i służalczością. I o to mu chodziło. Na jednym z postojów ludzie Lopego de Aguirre wdarli się na pokład" królewskiej" barkentyny i przerwali panowanie operetkowego króla. Tym sposobem Aguirre dopiął swego - stanął na czele zbieraniny najgorszych rzezimieszków i morderców, obwołując się władcą Amazonii. Wpadł nawet na megalomański pomysł, by o swej decyzji powiadomić listownie króla Hiszpanii.
Pierwszego lipca 1561 roku, po dziewięciu miesiącach od rozpoczęcia wyprawy, flotylla tratew dopłynęła do Atlantyku. Wkrótce zacumowali przy wyspie Margarita, prosząc jej gubernatora o zezwolenie na kilka dni odpoczynku. Gubernator przyjął ich po chrześcijańsku, współczując wobec poniesionych strat, dostarczył żywności i lekarstw. Lecz za swą naiwność i nieostrożność zapłacił życiem. Po zejściu na ląd banda Aguirre opanowała fortecę, miasto, przejęła depozyt złota i pereł przygotowany do wysłania na dwór hiszpański. Potem zaczęły się grabieże prywatnych domów, szalał terror. Na czterdzieści kolejnych dni i nocy wyspa przeszła pod panowanie szaleńca. Aguirre zezwolił na mordowanie księży, sędziów, urzędników hiszpańskiej administracji, a wreszcie - w przypływie diabelskiej furii - także wszystkich mężczyzn szlachetnej krwi.
W końcu opuścił Margaritę i skierował się ze swą bandą do Barburata, skąd przez Wenezuelę chciał dotrzeć do Peru. Ale wyprzedziła go wieść o wyczynach diabelskiej kompanii i Aguirre zastał miasto opuszczone. Oddział morderców skierował się więc do Walencji, lecz za jej murami także nie było już nikogo. Kilka dni później, w Barquisimento, Aguirre został osaczony przez silny oddział hiszpańskich żołnierzy. Zgraja złodziei i morderców nie miała szans w starciu z regularną armią tym bardziej że część ludzi opuściła Aguirre'a, gdy tylko zobaczyli nadchodzące wojsko.
Szaleństwo" króla" obróciło się wreszcie przeciw niemu. Tuż przed pojmaniem przez Hiszpanów Aguirre z zakrwawionym mieczem w dłoni wpadł do komnaty, w której przebywała jego córka Elvira i krzyknął: "Oddaj się w ręce Boga, moja córko, przyszedłem cię zabić, żeby nikt nigdy nie mógł ciebie znieważyć, mówiąc, że jesteś córką zdrajcy". Przerażona służąca nie zdążyła powstrzymać zabójcy. Lecz było to już jego ostatnie morderstwo. Został ujęty i rozstrzelany, po czym jego głowę wystawiono w żelaznej klatce na widok publiczny. W historycznych kronikach zachowała się ostatnia modlitwa Aguirre'a: "Boże, jeśli musisz mnie ułaskawić, uczyń to natychmiast. Jeśli chodzi o sławę, możesz ją zachować dla twoich świętych".
Jest to fragment książki Jacka Pałkiewicza i Andrzeja Kapłanka
"EL DORADO - POLOWANIE NA LEGENDĘ"
Zdecydowanie bardziej odpowiada mi wersja zdarzeń przedstawiona przez Herzoga.