Gdy byłem w trzeciej klasie liceum wraz z moimi kolegami z zespołu pyszniliśmy się naszym nowym kierunkiem estetycznym pod nazwą Suchar, który wyszedł z programowo nieśmiesznych żartów i udał się następnie w stronę dalszych udanych się lub mniej gier słownych okraszonych absurdem i zaraźlywym rechotem. I wtedy po raz pierwszy zetknęliśmy się z
Latającym Cyrkiem Monty Pythona i okazao się że to wszystko już było – u nich i u poetów nonsensitów... O dziwo nie obraziło nas to, wręcz przeciwnie, zaczęliśmy z wypiekami na twarzy oglądać kolejne odcinki ochoczo zdejmując czapky z głów przy oznakach geniuszu i żywo komentując słabe strony, ich słabe strony. Wtedy, w 1993, moim ulubionym Pajtonem był Eric Idle, a najlepszym skeczem Hiszpańska Inkwizycja.
W czasie studiów kolejne transmisje cyrku, na RTL7 czy mś takim, trafiły akurat na moje katolickie wyostrzenie i byłem porażony ilością bluźnierstw czy tylko obrazoburczeń w brzuchu... Po latach odświeżyłem wszystko z nieco bardziej trzeźwym oomysłem i poważam się o tu o małe zestawienie (łink). A zatem, żabies and czernobyl:
TU TYTTY TYTUTYTTYTY TUTYTTY TYTTY TYYY...
Nie tag szypko, Klałs, narpiew klika uwag wstępnych, rzabuniu!
Będę tutaj mówił tylko o Latającym Cyrku, starając się nie wchodzić w kwestię czy i jak bardzo bluźniercze są późniejsze filmy. Na latający cykl składa się 45 odcinków w czterech seriach (13 + 13 + 13 + 6). W pierwszych czech seriach wystąpiło głównie pięciu angielskich komików telewizyjnych: John Cleese, Graham Chapman, Eric Idle, Michael Palin oraz Terry Jones. Szóstym członkiem zespołu był Amerykanin Terry Gillam, odpowiedzialny za te wszystkie kreskówki, które (ale o tym za chwilę) i okazyjnie pojawiający się w rolach pięcioplanowych, podobnie jak aktorka Carol Cleveland i kilka innych mało znaczących gwiazdek TV. Mówi się że Cleese był mózgiem grupy a Jones jej sercem. Niestety (bo nie lubię Cleese’a) muszę przyznać, że czywiście był on – obok Palina – najlepszym i – obibok Stalina – najbardziej wyrazistym aktorem z całej piątki i kiedy zaczęło go ubywać (w czwartej serii zupełnie go zabrakło), program robił się coraz gorszy pomimo wyraźnej poprawy gry Jonesa. Trzeba jednak przyznać, że każdy z piątki miał przebłyski geniuszu zarówno jako autor jak też i jako bibok.
Mimo że każdy odcinek stanowi odrębną całość (i w większości można się doszukać spajającego całość motywu przewodniego), można przywołać kilka powracających motywów i postaci, takich jak rycerz rozdający razy kurczakiem, spadający ludziom na głowę16-tonowy odważnik, półgłówki wykrzykujące kwestie z zaciśniętymi pięściami (Mr. Gumby), stare skrzeczące paniusie (pepperpots), komentarze ludzi z ulicy, bijące brawo babcie w okularach, listy od widzów łódź... W pierwszych dwóch seriach ważną rolę pełni także prezenter BBC (Cleese) zapowiadający w różnych sceneriach (najczęściej gupich) dany odcinek czy skecz (słowami „a teraz coś z zupełnie innej beczki”) oraz pustelnik-obdartus mówiący głównie „oto...” (choć jest też on, wraz z Lulu i Ringo Starrem, bohaterem jednego z najbardziej pokręconych osobnych skeczów). Wśród wielu powracających motywów pojawiają się lekarze znęcający się nad pacjentami, mrówki, domokrążcy wciskający encyklopedie i chorzy na umyśle księża, mamy też do czynienia z uporczywym podawaniem się różnych people za sławne osoby. Generalnie początkowe odcinki są po prostu zbiorem programowo idiotycznych żartów, z biegiem czasu świeżość ustępuje zabawom formalnym i lawiruje w kierunku czystego nonsensu. I starsze i nowsze mają swoje plusy i minusy, muszę jednak zaznaczyć, że nie mogę ŻADNEMU dać pełnych pięciu gwiazdek (no, może jednemu...) Głównym powodem są animacje Gillama, dla mnie kompletnie nieśmieszne, najczęściej brzydkie i męczące swoją nachalną linearną absurdowością. Są też inne niedociągnięcia: wiele skeczów powinno było pozostać na poziomie zabawnego pomysłu – przeniesione na ekran nużą. Nie podoba mi się prawie żaden ze skeczów które nazywam „epickimi” - chodzi o te wielowątkowe historie przedstawione w formie parodii programu dokumentalnego (np. saga o braciach Piranha). Widać też, że zespół poruszał się na poziomie serii a nie odcinka, stąd najlepsze skecze rozsypane są po różnych odcinkach i przez to wszystkie odcinki pozostawiają (we mnie) uczucie niedosytu. No i jednak są momenty pod względem treściowym wyraźnie (i niepotrzebnie) przesadzone, choć istotnie są to rzeczy raczej marginalne. Jak powiedział Cleese: „nie byliśmy jakoś wielce zbuntowani przeciwko światu, był on dla nas tylko nieco za bardzo skonwencjonalizowany”. No to zaczynamy. It’s...
Jeszcze uwaga techniczna: przepraszam za angielskie cytaty i tytuły, ale polskie tłumaczenie na DVD jest tak nijakie, że czasem nie mogłem się zmusić żeby oglądać te polskie napisy... Tłumaczenie Beksińskiego – to było to, ale któż je pamięta? Pippin?
SERIA PIERWSZA
Terry Jones wyrażał się o tych początkowych odcinkach lekceważąco, że niby wciąż związani byli przez wymogi konwencji (np. obowiązek puenty) i że niby to wszystko takie raczkujące. Miejscami można by się zgodzić, widać że wiedzieli że stąpają po niepewnym gruncie i też kroki były niepewne, czasem wycofywali się na bezpieczne pozycje standardowych żartów polegających np. na zamianie ról. Jednak już pierwszy odcinek zawiera – jak dla mnie – w pełni dojrzałe momenty podszyte geniuszem (lekcja włoskiego, mmmm), a poza tym raczkowanie (anty)formy jest tutaj mocno w cieniu wybuchowej świeżości.
Odcinek 1 (Whither Canada?) *** i 3/4
W 1945 wybuchł pokój.
skecz: LEKCJA WŁOSKIEGO
postać: Arthur „Dwie Szopy” Jackson (Jones)
rola: Cleese – dziennikarz przeprowadzający wywiad z sir Edwardem
Nieopierzony odcinek z ewidentnymi dłużyznami (skecz o Pikaśsie na rowerze), zawierający jednak jeden skecz genialny (Lekcja) i jeden świetny (Dwie szopy). Najśmieszniejszy Dowcip Świata nieco przereklamowany, rozjaśniony drobnostkami takimi jak Jones w epizodzie przygłupiego hitlerowca. Jak na debiut super, trzyma w napięciu.
Odcinek 2 (Sex & Violence) ****
Pewnego dnia zrozumiesz że w życiu jest jeszcze coś poza kulturą. Że jest brud, dym i uczciwy pot!
skecz: KRÓLOWA VICTORIA & GLADSTONE
postać: człowiek o trzech pośladkach (Jones)
rola: Cleese - myszoholik
moment:
Oto Dis, oto G...
Wielość skeczów przyprawia o zawrót głowy, tych solidnych jest sporo: film o wygłupach Królowej Wiktorii opatrzony pseudoamerykańskim komentarzem, rozbrajające Muzyczne Myszy... Nie śmieszą mnie za to latające owce, oparty na prostej substytucji skecz o ojcu pisarzu i synu górniku i męczący skecz o mięczaku z żoną sexbombą. Za to The Mouse Problem świetny (Cleese!), mimo że to po prostu parodia (ale to nic, to Otokar był u nas tzw. Robespierre’m Suchara, który zwalczał zwykłe żarty, ja zawsze mówię im tak, byle by mnie śmieszyły). Po raz pierwszy pojawiają się wypowiedzi „ludzi z ulicy”. Dobry, świeży odcinek, choć rzeczywiście humor tradycyjny.
Odcinek 3 (How to Recognize Certain Types of Trees From Quite a Long Way Away) **** i ¾
know what I mean, know what I mean, nudge nudge, wink wink, say no more
skecz: wywiad z uczniami na boisku (“I’ve written a sketch”)
postać: impersonator kardynała Richelieu (Palin)
rola: Idle – Mr. Nudge
moment: prokurator Cleese śpiewa piosenkę o tym że chce być maszynistą
To był pierwszy odcinek Monty Pythona jaki obejrzałem i z miejsca wiedziałem że to jest mój humor. Tutaj są już wątki typowo pythonowskie: uporczywie powtarzane słowo „modrzew” (które zainspirowało niezły numer The Round Triangle), nie miało już nic wspólnego z konwencjonalnym humorem, dawało za to pewien posmak wolności od formy. Można było od biedy przyjąć że ktoś zaczyna śpiewać na sali sądowej, ale gdy drugi prokurator wyskoczył ze swoją piosenką zupełnie nie w tempo, to było wręcz jak przeczucie przebicia się na drugą stronę – w późniejszych oćcinkach im się to kilka razy (moim zdaniem) udało, poza ramami żartu i nieżartu, co zapewniło im nieśmiertelność w ludzkim znaczeniu tego słowa. Poza tym były też tradycyjne, „grube” żarty (świetny Idle w bajkach (nie) dla dzieci, rozbuchany ale i rozbrajający skecz o brudnym widelcu, oczywiście say no more). No i jeden z moich absolutnie ukochanych (na pewno w Top5) momentów (ni to skecz ni to link), zupełnie niecharakterystyczny, wręcz wzruszający wywiad reportera BBC (Cleese) z trzema chłopaczkami (Michael, Terry i Eric) na boisku. Dlaczego więc nie pełne *****? Po pierwsze przez słaby skecz oparty na zamianie ról superman – naprawiacz roweru, po drugie – przez tradycyjnie beznadziejną kreskówkę o spowiedzi.
Odcinek 4 (Owl Stretching Time) *** i 1/4
a co jeśli ma ostry patyk?
skecz: samoobrona
postać/rola: instruktor samoobrony (Cleese)
moment:
Lemming Lemming Lemming of the BDA
Dosyć nijaki odcinek zdominowany oczywiście przez lekcję samoobrony (poza tym historia człowieka (Jones) który nie mógł się przebrać w strój kąpielowy i skończył jako strip-teaser oraz trochę męczący skecz dentystyczny. Na pocieszenie perełka formalna:
to moja jedyna kwestia.
Odcinek 5 (Man’s Crisis of Identity in the Latter Half of the 20th Century) ** i ½
Gooood night, dzyńdzyńdzyńdzyńdzyń
skecz: rozmowa o pracę
rola: Chapman (David Napewno)
postać: gość przy kiblu (Palin)
moment: aresztowanie prezentera
Poza wspaniałym skeczem o rozmowie o pracę (choć kończy się zbyt tradycyjną puentą) i przebłyskiem z aresztowaniem prezentera naprawdę nic ciekawego.
Odcinek 6 (It’s the Arts) *** i ¼
splunge
skecz: producent filmowy Saltzberg
postać: Johann Gambolputty de von Ausfern- schplenden- schlitter- crasscrenbon- fried- digger- dingle- dangle- dongle- dungle- burstein- von- knacker- thrasher- apple- banger- horowitz- ticolensic- grander- knotty- spelltinkle- grandlich- grumblemeyer- spelterwasser- kurstlich- himbleeisen- bahnwagen- gutenabend- bitte- ein- nürnburger- bratwustle- gerspurten- mitz- weimache- luber- hundsfut- gumberaber- shönedanker- kalbsfleisch- mittler- aucher von Hautkopft of Ulm
rola: Cleese (przeprowadzający wywiad z Karlem Gambolputty...)
moment: potwór przystankowy
Całkiem niezły odcinek, zaczynający się i kończący na wysokiej musze ce-ce ale z mieliznami w środku. W skeczu o obrzydliwych czekoladkach Chapman zupełnie nieprzekonujący, o dziwo na żywo (
Live at Hollywood Bowl) o wiele lepiej w tej roli wypadł Gillam. Perełka formalna: policjant nadmieniający że wprawdzie teraz jest „na filmie”, ale zaraz pojawi się w studio.
Odcinek 7 (You’re No Fun Anymore) ***
BUDYŃ 40 PODGORNY 0
skecz: kosmici zamieniający ludzi w Szkotów
moment: dygresja policjanta
role: Palin i Jones (szkockie małżeństwo)
postać: Budyń grający w tenisa
Odcinek całkowicie zdominowany przez epicki skecz o kosmitach, oczywiście nieco za długi i trochę męczący, ale na szczęście na tyle mało linearny, że jest czym się zachwycić na marginesie, np. subtelnymi akcentami metatekstowymi albo – z zupełnie innej beczki – maestrii chłopaków w naśladowaniu szkockiego akcentu (zresztą cały Monty Python to róg obfitości dla językowców).
Odcinek 8 (Full Frontal Nudity)****
Wy dwaj pustelnicy, przerwać ten skecz, jest głupi
skecz: kupowanie łóżka
moment: gang skręciów w lewo
postać: Mr. Lambert który zakłada na głowę papierowy worek gdy usłyszy słowo „materac” (Chapman)
rola: Palin (sprzedawca w sklepie zoologicznym)
To w tym odcinku następuje słynny skecz o martwej papudze, dobry (świetne role Palina i Cleese’a, tak no na pewno najlepsi aktorzy w Cyrku) ale jak dla mnie przereklamowany. Ja w nim znajduję przede wszystkim coraz bardziej odważne zabawy formalne (np. śmiałe ogłoszenie że „skecz nie ma puenty”, postacie wykrzykujące że to „ich jedyna kwestia” no i przede wszystkim postać pułkownika, który niby stoi na straży konwencjonalnego poczucia humoru i przerywa wszystkie programowo „głupie” skecze). Epicki skecz o gangu staruszek trochę się dłuży, ale nie jest wcale zły, muszę za to odjąć gwiazdek za skecze o pustelnikach i armii (w tym drugim zawodzi nawet Luigi Vercotti).
Odcinek 9 (The Ant, an Introduction) ** i ½
I wanted to be... A LUMBERJACK!
skecz: goście (ale to nic specjalnego)
moment: a teraz w stereo
rola: Chapman (Victor)
postać: człowiek z magnetofonem w nosie brata
Kilka przebłysków („nie potrzebujemy cię w tym tygodniu” do rycerza z kurczakiem), ale całość do bani i donikąd. Piosenka Drwala bardzo jeszcze nieopierzona (w porównaniu z wersją płytową), skecz z podwójnym widzeniem przesadzony, skecz o polowaniu beznadziejny. Najlepsi są Goście, ale też nie wiadomo po co kończy się to wspólnym odśpiewaniem gloria in excelsis.
Odcinek 10 (Untitled) * i ¾
Poszedł i zostawił skecz!
skecz: w łóżku
moment: trupa meksykańska
postać: Artur Tree
rola: Jones (ksiądz)
Najsłabszy spośród wczesnych odcinków z nadirami w postaci skeczów o księgowym, które chce zostać poskramiaczem lwów (jakie to przewidywalne!) i o przeskakiwaniu kanału La Manche (chyba zmienię zdanie o Luigim Vercotti – wygląda na to że jego obecność sygnalizuje beznadziejny skecz). Małym pocieszeniem jest dobra animacja o krześle udającym słynnych Anglików.
Odcinek 11 (The Royal Philharmonic Orchestra Goes to the Bathroom) **** i ½
Albody me introbody albodyduce.
skecz: the Agatha Christie sketch
rola/postać: inspektor Tiger (Cleese)
moment: constable (Palin) przedrzeźnia Tigera
Nagle wspaniały odcinek z jednym z moich ulubionych, the Agatha Christie sketch, w którym jest wszystko: świetny pomysł (trochę nawet godny samej Agathy), świetne aktorstwo (Cleese podszyty Palinem – miód!), gry słowne, absurd, rechot... nie przeszkadza nawet beznadziejna puenta. Ale są i inne perełki: interesujący ludzie, wywiad z piłkarzem. Niestety męczący skecz z grabarzami nie pozwala mi przyznać *****.
Odcinek 12 (The Naked Ant) ****
...and now it’s kicking the beggar!
skecz: niedosłyszący policjant
rola: Palin (prezenter)
postać: Heinrich Bimmler (Palin)
Niby klasyczny Python, ale coś letko nie tak i w słynnym Arystokratycznym Idiocie Roku (za długi), i Hilterze (chyba też za długi, chociaż tutaj zastosowano bardzo interesującą technikę żartowania – wszystko jest SPECJALNIE szyte bardzo grubymi nićmi, bardzo ciekawe). Niespecjalne są też skecze o ministrze Wood Party i (zwłaszcza) wysilony numer o mezaliansie dziadka klozetowego z panienką z dobrego domu. Za to tyrady prezentera pełne metaodnośników mają genialne momenty wznoszące się ponad poziom żartu w stronę prawdziwej sztuki. I fajny pomysł na końcu – wszystkie postacie z poprzednich skeczów mówią że nie, nie mają już nic więcej do powiedzenia.
Odcinek 13 (Intermission) słabe***
...pójdziemy do mnie?
skecz: me doctor
rola: Idle (hippie w brzuchu Notloba)
postać: kardynał Richelieu w roli Petuli Clark
W tym odcinku najjaśniej świeci Eric, ale całość jest średnia. Bardzo mało esencji, za dużo (samych w sobie świetnych) linków, listów, animacji... Właściwie mamy tu tylko jeden treściwy skecz (policjanci używający magii), niezbyt specjalny, reszta (poza krótkim „me doctor” z Idlem w swoim żywiole) lekko niewydarzona lub na wskroś irytująca (albatros!!!). No i jeszcze spora kontrowersja z Janem Chrzcicielem w roli kierowcy formuły 1, dużo dyskusji z Morellą na ten temat, dla mnie to przegięcie. No i jeszcze jedno: w ostatnim odcinku pierwszej serii już zaczyna się odgryzanie własnego ogona przy okazji niezbyt uzasadnionego powrotu do (mojego przecież ulubionego) skeczu o uczniach na boisku. Niby nic takiego, trwa tylko minutę, ale...
SERIA DRUGA
Nie będę na siłę oryginalny i przyznam że owszem, jest to seria najlepsza – dojrzałość formalna idzie w parze z polotem i nwencją i - przede wszystkim - wciąż bywa bardzo śmiesznie. Tytuł cyklu wypowiadany jest w tej serii przez Idle’a z akcentem na ostatnie sylaby, napisy końcowe już wcale nie muszą pojawiać się na końcu, linki są stylowe, widać że budżet się rozszerzył a granice formy co rusz są przekraczane. W tej serii można też znaleźć najlepsze „motywy przewodnie” poszczególnych odcinków. Nie znaczy to że nie ma w tej serii odcinków słabych - to właśnie w niej przydarzył się moim zdaniem najgorszy, no i kilka razy – oprócz granic formy - przekraczane są również granice dobrego smaku.
Odcinek 14 (Face the Press) ** (i to ledwi ledwi)
Był dżentelmenem. Co więcej, wiedział jak obchodzić się z mężczyzną udającym kobietę
skecz: ??? (no pewnie Głupie Kroki jednak)
postać: Stig o’Tracey (Idle)
rola: Palin (dostawca kuchenek)
moment: Cleese w klatce
No nie wiem jak to jest, ale mnie nie zachwyca skecz o Ministerstwie Głupich Kroków (to znaczy, jest dobry, ale skąd te stadionowe owacje?), a już historia braci Pirania mnie wręcz drażni, mamy tu wszystkie słabe punkty skeczu „epickiego”: dłużyzny, tanie elementy parodystyczne czy pomysły, które może smieszą gdy się o nich opowiada, ale już w praktyce niekoniecznie (jeż który mówi „Dinsdale” – taniocha!). na pocieszenie dosłownie ostatnia sekunda: redaktor BBC mówi „do przyszłego tygodnia” i...
Odcinek 15 (The Spanish Inquisition) **** i 1/4
Przynieś... WYGODNY FOTEL!!!
skecz: no chyba jednak Hiszpańska Inkwizycja (cz.I)
rola/postać: oczywiście Palin (kardynał Ximenez)
moment: oskarżony sędzia
Kiedyś mój ulubiony odcinek, trochę nie przetrwał próby czasu, a może tylko moich wyobrażeń o nim... Na pewno trochę słabsze są Wichrowe Wzgórza na flagi semaforowe i Juliusz Cezar na lampy Aldisa i chyba niektóre skecze są trochę za długie (nawet słynna sekwencja z Hiszpańską Inkwizycją jadącą tramwajem żeby zdążyć na skecz). Ale kardynałowie wciąż mnie urzekają (takie, powiedziałbym bez podtekstów, ciepłe role), linki ciągle niemal zapierają dech, a moment w którym sędzia (Terry Jones) na ławie oskarżonych mówi autorytatywnie: „niewinny, brak dowodów, sprawa odroczona” może być best momentem Pythona w ogóle, oczywiście na teraz, zanim znowu mi się pozmienia...
Odcinek 16 (Deja Vu) (z dużym wahaniem)*****
oh Mr. Belpit – your legs are so swollen!
skecz: “It’s the Mind” (deja vu)
rola: Palin (porywacz dżentelmen)
postać: św. John Limbo, ekspert od poezji (Cleese)
moment: „nie ma mnie w tym odcinku, to jest show 5, a ja jestem w show 8”
Chyba najlepszy odcinek ever – właściwie tylko skecz z mleczarzem trochę odstaje, ale jest potrzebny do całości, a ta aż mieni się od świetnych numerów (deja vu – nie tylko śmieszne, porwanie samolotu, nauka latania, szkocki poeta Ewan McTeagle), świetnych linków (ludzie dochodzą do skeczów wśród wybuchów) i pomysłów spinających całość (sprostowania, mniam!). Poza tym dużo meta-uwag, różne rodzaje humoru (także w obrębie jednego skeczu), dobre aktorstwo i dobre wyważenie pomiędzy poszczególnymi Pythonami. Niech już będzie ta piątka.
Odcinek 17 (The Buzz Aldrin Show) ***
Dzień dobry pani, przyszedłem odczytać poetę.
skecz: the Chemists Sketch
rola: Jones (gospodyni)
postać: rev. Morrison (Idle) oraz nagi mężczyzna (Chapman)
moment: faceci Gumby zamieniają się w facetki Gumby (!)
Tym razem słabiej, z nadirem w postaci TYDYYM! THE BISHOP! Najlepsze rzeczy dzieją się na marginesie – aktorzy przepraszają za dłużyzny, Gumby’s zapowiadają skecze, czy mam jeszcze jakąś kwestię?
Odcinek 18 (Live From the Grill-o-Mat) **** i ¾
Miałem swoją szansę i spieprzyłem.
skecz: szkolne przedstawienie (Seven Brides For Seven Brothers)
postać: człowiek któremu zdarzają się nieszczęścia (Idle)
rola: Cleese (redaktor zastępczy)
moment: „Mam złe wiadomości: JESTEŚMY OTOCZENI PRZEZ FILM!”
Ten odcinek był dla mnie największym zaskoczeniem przy okazji odświeżania sobie odcinków na poczet tego posta, oprócz „epickiego” skeczu o damskim bokserze Kenie (który i tak ma kilka niezłych momentów, m.in. końcówkę) i animacji (tym razem w wybitnie złym guście – Ostatnia Wieczerza) wszystko mi się podoba. Gwiazdą jest Cleese w roli dziennikarza, który prowadzi program w zastępstwie i przygotował sobie TAKĄ SOBIE konferansjerkę, na końcu zdaje sobie sprawę że mu nie bardzo poszło i lamentuje (w międzyczasie genialna scena kiedy zapowiada „następną pozycję: kawę” i kelnerka (Chapman!) przynosi mu kawę, a on prosił o herbatę, ma to kilka spiętrzeń jeszcze). Ale to nie wszystko, jest i pechowy człowiek, i człowiek który obraża rozmówcę co drugie zdanie, i „Szantaż”, i sprawa ucieczki przed ‘filmem” połączona z genialnie idiotyczną parodią filmów wojennych. No i - o właśnie! - przedstawienie szkolne, które też „nie wyszło”... I jeszcze super zagrywka formalna: ten skecz został odwołany z powodów finansowych, ale postarali się i weszli do linku!!!
Odcinek 19 (It’s a Living) **** i ½
jest pięć po dziewiątej i niemal już czas na sześć po dziewiątej
skecz: Raymond Luxury Yacht
postać: Tarquin Fin- tim- lim- bim- whin- bim- lim- bus- stop- F'tang- F'tang- Olè- Biscuitbarrel -> Silly Party (Palin)
rola: Cleese (prowadzący wieczór wyborczy)
moment: „Finian’s Rainbow”
Zaczyna się niemrawo (beznadziejny patent z wrzucaniem do wody) ale nabiera z czasem rozpędu i kolorów w Urzędzie Stanu Cywilnego i wieczorze wyborczym. No i zawsze jest czas na Formę-Zmruż-Oczko: „dziwią się pewnie państwo, że nie mówię „a teraz coś z zupełnie innej beczki, otóż po prostu nie występuję w tym odcinku”
Odcinek 20 (Attila the Hun Show)**
Dobry wieczór, oto wiadomości dla papug.
skecz: mimo wszystko teleturniej
rola: Jones (minister spraw zagranicznych w Peep Show – choć to odgrzany numer z odcinka 4)
postacie Huniątka (Palin i Chapman)
moment: open the box!
Co to za odcinek w którym najlepsza jest... kreskówka (Attila the bun)? Kilka świetnych ról drugoplanowych i „jaka dziwna, dziwna kwestia”... Poza tym zaskakująco słabbo.
Odcinek 21 (Archeology Today) ****
Roy bada trop komara.
skecz: Archeologia dzisiaj
rola: Palin (homosędzia)
postać: Szczurzasty Wymoczek Buc (Jones)
moment: sędzia piłkarski przerywa skecz o wymianie żony
Tym razem bardzo śmiesznie i świeżo, momenty są (śpiewający Cleese na wykopie), choć niektóre dobre skecze ciągną się za długo (np. kpina z programów przyrodniczych). Na dodatek „ten skecz został zaniechany” i mały akcent pseudoarmijny: „nazywam się Banan, a nie – to mój ulubiony owoc.”
Odcinek 22 (How to Recognize Different Parts of the Body) ***
Widać, że zbliżają się do końca serii i brakuje im pomysłów.
skecz: nie ma
postać: wróżka (Idle)
rola: Palin (inspektor)
moment: and now Radio 4 will explode
Dobre linki i pomysł ogólny, ale całośc znowu średnia. Na plus wystaje tym razem animacja (mój ulubiony fragment ever – babcia na przystanku „zatrzymuje” autobus nogą), na minus – „modlitwa” Bruce’ów. Na samiuśki koniec szczypta geniuszu: the end.
Odcinek 23 (Scott of the Antarctic) ***
Pan JEST świrem
skecz: Scott
rola: Palin (pracownik poczty)
postać: reżyser (Cleese)
moment: Scott walczy z lwem
Tym razem nadspodziewany epicki skecz o kręceniu filmu i nic poza tym, poza tym bomba atomowa w złym guście. Ten odcinek toczy się raczej siłą rozpędu poprzednich.
Odcinek 24 (How Not to Be Seen) * i 1/2
Przebywam w morzu od 33 lat i nigdy tego nie żałowałem
skecz: ?
moment: reżyser z długimi zębami próbuje wypić wodę ze szklanki
postać: biskup Sara
Teraz już dno. Beznadziejny skecz o szalonych religiach (nawet nie że bluźnierczy, nudny i przewidywalny). Beznadziejna replika skeczu w stylu Agathy Christie. Beznadziejna kreskówka o chińskich komunistach. Beznadziejne parodie reklam. Trochę ratują całość pomysły formalne (zacięcia płyty i skrót na koniec).
Odcinek 25 (Spam) **** i ¼
Lovely spam, beautiful spam
skecz: rozmówki ang.-węg + proces
rola: Cleese (Węgier)
postać: dowódca: (Chapman)
moment: układanie kwiatów (!!!)
Odcinek zaczyna się zupełnie jak film fabularny („Czarny orzeł”) – w telewizji na pewno działało to lepiej niż na DVD. Dobre motywy przewodnie: napisy w gotyku i podskórny wątek „miłosny” (Marx + Che). Poza tym tym razem wszystko odwrotnie: bebechy bez zarzutu, ale nie udały się ornamenta (poza wezwaniem świadka na trzy głosy) – nie wiadomo po co jeden skecz startuje dwa razy. Ryzykowny numer z postaciami z obrazów raczej się nie udał.
Odcinek 26 (The Royal Episode) ***
To nie jedyny szpital w którym warunki lekarzy się poprawiają.
skecz: ludzie-gołębie
postać: aktor, który zaraz wypowie pierwszy królewski dowcip (Idle)
rola: redaktor prowadzący (Jones)
moment: królowa przełącza na Wiadomości
To mógłby być całkiem udany odcinek, świetnie napięty pod pozorem bycia oglądanym przez Królową. Niestety jest okrutnie zepsuty przez obrzydliwy numer z zakładem pogrzebowym. Dziwi mnie to że BBC przepuściła takie coś a wstrzymała niegroźny
skecz o tańczącym polityku Partii Konserwatywnej (wyrzucony z odcinka 28 ). Smutne.