Ja też płakałem na nim i jako mały, i potem. Ale nie że "to takie straszne" i co oni mu robią, tylko dlatego, że w wielu miejscach panuje tam atmosfera takiego głębokiego wzruszenia... w Ewangelii Jana w opisie Ostatniej Wieczerzy są słowa "to powiedziawszy Jezus doznał głębokiego wzruszenia", albo coś bardzo podobnego - scena Ostatniej Wieczerzy w filmie jest właśnie przepełniona takim głębokim wzruszeniem. Jest wspaniała. Cała skąpana w świetle odblasku ognia, zaczyna się wesoło, kiedy apostołowie tańczą, ale w pewnym momencie wkrada się tam coś niesłychanego, a moment połamania chleba jest dla mnie sceną prawdziwie mistyczną.
Chciałem jeszcze wspomnieć dwa piękne motywy starotestamentalne, bliźniacze wręcz - jeden na początku filmu, drugi na końcu.
W części pierwszej, gdy dobiega końca rzeź niewiniątek, na pustym placu, wśród dobiegającego płaczu rozpaczających matek, pojawia się starzec Symeon i wypowiada słowa "krzyk usłyszano w Rama, jęk i płacz wielki, Rachel opłakuje swoje dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma". Te słowa pojawiają się w tym samym miejscu w Ewangelii Mateusza, tu stają się naprawdę przejmującym komentarzem do tragedii, która się właśnie rozegrała.
(Może dziwić, skąd wziął się tu Symeon, który przecież miał żyć w Jerozolimie. Jest to jeden z wielu w filmie zabiegów zmierzających do połączenia w spójną całość motywów z różnych Ewangelii. Wg Łukasza Józef z Marią udali się do Jerozolimy, aby dokonać ofiarowania w świątyni i tam spotkali Symeona, jak też Annę. Jak wiemy, jest to 2 lutego, w Matki Boskiej Gromnicznej
Natomiast Mędrcy ze wschodu, Herod, rzeź i ucieczka do Egiptu są u Mateusza i z tamtego opisu wynika, że Józef z Marią musieli zwijać się z Betlejem raczej w pośpiechu zaraz po odjeździe Mędrców (a więc po 6 stycznia
). Aby połączyć tę niezbieżność dat, twórcy filmu zrezygnowali z ofiarowania w Jerozolimie i umieścili Symeona w świątyni w Betlejem, gdzie rodzice Jezusa przynoszą go w celu obrzezania.)
Druga scena, którą mam na myśli, to samo ukrzyżowanie. Znów właściwie cały dramat się już rozegrał, już skazańcy wiszą, już nic się nie da zrobić i tylko dobiegają jakieś szlochy. A z oddali, jakby wszedł z boku na scenę, przypatruje się temu zrozpaczony Nikodem i recytuje czwartą pieśń Sługi Pańskiego...
a w jego ranach jest nasze zbawienie. Jeżeli można postawić zarzut, że sama kaźń Jezusa jest w filmie przedstawiona zbyt "miękko", to właśnie ten biblijny komentarz ma ogromną moc i mówi dobitnie o tym, co może nie zostało pokazane.
W pierwszej z tych scen występuje sir Ralph Richardson, w drugiej sir Laurence Olivier, dwie legendy klasycznego brytyjskiego teatru.