Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 18 kwietnia 2024 21:46:34

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 82 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6
Autor Wiadomość
PostWysłany: sob, 04 marca 2023 00:13:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 19:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
Dla mnie 2022 r. był satysfakcjonujący pod względem jakości obejrzanych filmów. Przede wszystkim korzystałem z owoców pandemii i wsiąkałem w festiwale online. Na nich odbyły się dwie najważniejsze dla mnie retrospektywy. Najpierw na Nowych Horyzontach retrospektywa Jonasa Mekasa, potem na Fesitwalu 5 smaków Edwarda Yanga. Gdybym obejrzał tylko tych kilka filmów w ubiegłym roku uznałbym go za bardzo udany.

Ponadto udało się wygrzebać kilka nieoczywistych i słabo znanych perełek, a także uzupełnić seanse klasyki.

1. Wspomnienia z podróży na Litwę - reż. Jonas Mekas, 1972 r. *****1/2
Chłopiec z ulicy Guling (inny tytuł Jasny dzień lata) reż. Edward Yang, 1991 r. *****1/2

Oba te filmy, skrajnie różne, oglądałem już wcześniej, ale w znacznie gorszej jakości. Mekasowi udało się uchwycić znany w naszym kraju stan, powrotu emigranta do domu, przedstawieniu go bez filtra taniego sentymentalizmu i patosu, za to z ogromną nostalgią (prawie każdy film Mekasa, który widziałem jest nostalgiczny). Przybysza, który pomimo bycia u siebie, bliskości dawno nie widzianej matki, rodzin rodzeństwa, już nie do końca pasuje, jest wyrwany z lokalnego kontekstu.
Formalnie, pomimo prostoty środków, jest to fenomenalnie zrobione. Można byłoby spłycić ten film do wizyty wujka Krzyśka z kamerą u dawno nie widzianej rodziny, względnie filmu imieninowego jakich wiele, kręciło się w Polsce w latach 90. Jednak tam jest znacznie więcej, jest to najprawdziwsze kino - z jednej strony świadectwo czasu, bycia tu i teraz, realistycznego dokumentu chwili, z drugiej tak zmontowane, że to się fenomenalnie ogląda, że ten obraz jest tak uniwersalną historią, tak starą jak kino, chwytającą na początku i nie puszczającą emocjonalnie do samego końca.

Film Edwarda Yanga to jeden z najważniejszych filmów tajwańskiej nowej fali. Przedstawia historię chłopca wkraczającego w wiek nastoletni i doświadczającego typowych dla tego wieku momentów: pierwszej miłości, rówieśniczych nieporozumień i bijatyk. Jak sporo filmów tamtego okresu z Tajwanu i Chin jest to epopeja chwytająca społeczną panoramę, w tym przypadku lat 60 na wyspie. Jest to kino afirmatywne dla Tajwańczyków, korzystające z poluzowanych zapędów cenzorów. To jest film totalny, formalnie dopracowany w każdym calu, jakby Yang miał świadomość, że trzeba wykorzystać ten czas na maksa, powiedzieć wszystko, wyłożyć tożsamość miejscowych, wryć się w historię kina.

2. Tylko aniołowie mają skrzydła - reż. Howard Hawks, 1939 r. *****

Uzupełnianie klasyki. Kapitalny film, wielkiego amerykańskiego reżysera. Główni bohaterowie to samotnicy-romantycy, buntownicy, dla których praca, którą wykonują (dostarczają pocztę lotniczą) jest sensem życia. Balansowanie na granicy życia i śmierci jest ich codziennością. Pięknych kobiet w Barrance niewiele, jak już się pojawia znakomita w tej roli Rita Hayworth to szybko znajduje się w centrum zainteresowania szefa lotników Cary’ego Granta. Wydawałoby się, że w 2022 r. kiedy kino przygodowe, dzięki efektom specjalnym, ograniu klisz fabularnych po tysiąckroć, przeżuło i wypluło już wszystko, film Hawksa będzie robił wrażenie ramoty. Jest zupełnie inaczej, sceny samolotowe robią do dziś wrażenie, plejada aktorów daje popis, a melodramatyczny wydźwięk pasuje jak ta lala. Ekipa polskiej „Bazy ludzi umarłych” na pewno oglądała film Hawksa.

3. Tutaj cały przekrój:

Klasyki

Johnny poszedł na wojnę, reż. Dalton Trumbo, 1971 r. - *****, powtórka, dzięki której znacznie bardziej doceniłem ten film. Ścisła czołówka antywojennych.

Sklep na rogu, reż. Ernst Lubitsch, 1940 r. - *****, moim zdaniem najlepszy film Ernsta Lubitscha – klasyczna amerykańska komedia, którą można stawiać obok najlepszych filmów Franka Capry, przezabawna pomimo stareńkiego już wieku, urocza, znakomicie napisana i kapitalnie wyreżyserowana.

Dowcip, reż. Mike Nichols, 2001 r. - *****, brawurowy film, rozwalił mnie podczas seansu.

Animacje

Miasteczko Halloween, reż. Henry Selick, 1993, - *****, dopiero pierwszy raz to był, film do wielokrotnego oglądania, popisowo wykonany, z kapitalnymi piosenkami, których słuchamy w domu w oderwaniu od seansu.

Ratatuj, reż. Brad Bird, 2007, - *****, mój ulubiony Pixar, jak wyżej to pierwszy seans, córka mnie namówiła

Perełki

Incydent, reż. Larry Peerce, 1967, - *****, bardzo mocny film. Żaden współczesny kryminał/ thriller nie jest w stanie podjąć rękawicy. Z tak potężnie działających filmów to były „Pogorzelisko” Villeneuve’a i trzeba się cofnąć aż do „Siedem”. Fabuła jest bardzo prosta, noc, różni ludzie wracają do domu ze swych nocnych eskapad, w metrze spotykają dwóch agresywnych ludzi, którzy szybko przejmują kontrolę nad wagonem i terroryzują psychicznie pasażerów. Jeżeli lubicie mocne kino i będziecie mieli okazję obejrzeć to zróbcie to koniecznie.

Miłość między kroplami deszczu, reż. Karel Kachyna, 1979, - *****, czarna czechosłowacka komedia, w której jest absolutnie wszystko za co lubię ichniejszą kinematografię – dystans do największych dramatów, pokraczne pierwsze miłości, zero patosu i galeria przedziwnych straszno-śmiesznych, czasami uroczych, prostych bohaterów.

Nos, lub spisek odmieńców, reż. Andriej Khrzhanovskiy, 2020, - *****, animacja na podstawie opowiadania Gogola i opery na jej podstawie, zupełnie unikalna rzecz, która nie każdemu się spodoba.

Pixote: A lei do mais fraco, reż. Hector Babenco, 1981, - *****, film wydany przez Criterion Collection, z serii Martin Scorsese poleca. Bardziej surowe i brudne od „Miasta Boga”, duszny i klimatyczny film opowiadający o młodocianych gangach i brutalnym świecie faweli i zakładów poprawczych, film niepodający ręki widzowi, niedający pokrzepienia i nadziei. Dzieci bez szans na lepszą przyszłość, a fabuła bez wytrychu magicznych rozwiązań, myślenia życzeniowego. Bardzo przygnębiający seans.

Piękna wieś, pięknie płonie, reż. Srdjan Dragojević, 1996 r, - *****, czarna komedia o wojnie serbsko-bośniackiej, politycznie niepoprawna, idąca w poprzek gustów i bardziej „masowej” publiczności i tej „wyrobionej”.

Lost, Lost, Lost, reż. Jonas Mekas, 1976 - *****, ni to dokument, ni fabuła. Urywki czasu utraconego, zaimprowizowane, pocięte i ułożone w elegię wielkomiejską o wykorzenieniu i poszukiwaniu własnej tożsamości w latach 1949-1963. Ujęcia robotników, migrantów przenikają się z postaciami popkultury Nowego Jorku. Autotematyczna nostalgia, ale i skrupulatne filmowanie świata podlegającego ciągłym zmianom. Świata bliskiego i coraz bardziej swojego. 3 godzinny esej, raczej dla zaznajomionych z krótszymi próbami Mekasa takimi jak w wspomniane „Wspomnienia z podróży na Litwę” lub poniżej.

Ścinki z życia szczęśliwego człowieka, reż. Jonas Mekas, 2012 - *****, 68 minut video-pamiętnika, złożony z krótkich scen, dynamicznie zmontowanych, z których wyłania się portret Mekasa – filmowca, człowieka we współpracy, towarzystwie innych zwyczajnych ludzi.

Terroryści, reż. Edward Yang, 1986 - *****, historia opowiedziana z kilku punktów widzenia, momentami ledwie zaimprowizowana, będąca nowo-spotkanym starszym bratem filmów Johnniego To.

cdn

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 04 marca 2023 00:46:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 17:29:27
Posty: 7692
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Wielkie dzięki, Adrian!

A za to to już w ogóle! Bardzo mnie zachęciłeś:


Adrian pisze:
Tylko aniołowie mają skrzydła - reż. Howard Hawks, 1939 r. *****

Uzupełnianie klasyki. Kapitalny film, wielkiego amerykańskiego reżysera. Główni bohaterowie to samotnicy-romantycy, buntownicy, dla których praca, którą wykonują (dostarczają pocztę lotniczą) jest sensem życia. Balansowanie na granicy życia i śmierci jest ich codziennością. Pięknych kobiet w Barrance niewiele, jak już się pojawia znakomita w tej roli Rita Hayworth to szybko znajduje się w centrum zainteresowania szefa lotników Cary’ego Granta. Wydawałoby się, że w 2022 r. kiedy kino przygodowe, dzięki efektom specjalnym, ograniu klisz fabularnych po tysiąckroć, przeżuło i wypluło już wszystko, film Hawksa będzie robił wrażenie ramoty. Jest zupełnie inaczej, sceny samolotowe robią do dziś wrażenie, plejada aktorów daje popis, a melodramatyczny wydźwięk pasuje jak ta lala. Ekipa polskiej „Bazy ludzi umarłych” na pewno oglądała film Hawksa.

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 18 stycznia 2024 01:02:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25378
Wydaje się, że za mną kolejny najgorszy rok filmowy, bo wprawdzie dużo filmów dobrych i bardzo dobrych, ale gdzie te, które naprawdę głęboko zapadają?! Czy ja już wszystkie widziałem...? Znajduję jeden plus taki, że mam całkiem długą, konkretną i obiecującą kolejkę tytułów czekających - chyba na to, żeby mi się chciało chcieć, bo mój problem z filmami wydaje się nadal przede wszystkim motywacyjny. Ale czy ta kolejka spełni oczekiwania, okaże się za rok.

W kinie doliczyłem się 21 wizyt - mocno słabawo, ale od czasów kowidowych to niestety norma. Ale chyba to wśród tych kinowych seansów będę znajdował najciekawsze filmowe odkrycia roku. Do tego kilka (może kilkanaście) seansów na dużym ekranie domowym, w ramach DKF lub też w szkole.
I dwa seriale (oczywiście tylko pierwsze sezony) - wielki osiąg ;-)

Treścią tego spisu są filmy, które widziałem w 2023 roku po raz pierwszy. Na końcu dam powtórki - nie były jednak tak znaczące, jak przed rokiem, gdy wręcz zdominowały podsumowanie, a Skrzypek na dachu oglądany z klasą z całą pewnością był filmem roku.


A.
Filmy znakomite, idące w kierunku pięciu gwiazdek - niestety w żadnym z poniższych przypadków nie mam przekonania do pełnej oceny pięciogwiazdkowej; wyróżniam jednak, bo na dziś wydają mi się to trzy najważniejsze filmy obejrzane przeze mnie w ubiegłym roku:

Fabelmanowie, reż. Steven Spielberg - piękny hołd dla kina i chyba najlepszy film Spielberga w XXI wieku (co, biorac pod uwagę, że z wiekiem radykalizuję się w postrzeganiu go jako arcymistrza kina, jest niezłą rekomendacją). Końcowa scena z Johnem Fordem - coś pięknego!

Oczy szeroko zamknięte, reż. Stanley Kubrick - wielka zaległość nadrobiona, z wielką satysfakcją; przeciwnicy mówią, że to ubrany w piękną formę film o niczym - mi jednak nie wydaje się o niczym, choć z pewnością forma górą: tu jest ona naprawdę wyjątkowo kunsztowna a film jako całość zrobił na mnie ogromne wrażenie

Big Lebowski, reż. Joel Coen - tak w całości-całości obejrzany w tym roku po raz pierwszy, w dodatku w bardzo miłych okolicznościach; wreszcie mogę z przekonaniem powiedzieć, że film zasługuje na swoją sławę, nawet jeżeli w jego kultowości to nie ja jestem wyznawcą


B.
Filmy bardzo dobre, okolice czterech gwiazdek. Kolejność niby nieprzypadkowa, ale nie wiem jaka - częściowo chronologiczna, częściowo jakoś tam pogrupowana; zacznę np. od dwóch bardzo dobrych polskich filmów, które widziałem na początku roku:

Niebezpieczni dżentelmeni, reż. Maciej Kawalski - wspaniała zabawa z dekadenckim posmakiem przedwojennego Zakopanego w tle (a może raczej w głównej roli)
80 milionów, reż. Waldemar Krzystek - świetna sensacyjka made in Poland

Teraz kilka seansów kinowych, które bardzo mnie ucieszyły, a na początek te muzyczne:

ABBA: The Movie, reż. Lasse Hallström - ni to dokument, ni to film muzyczny, ale nie tylko muzyka wspaniale niesie film, to również wyśmienita filmowa robota
Moonage Daydream, reż. Brett Morgen - dokument impresjonistyczny, gdzie więcej w głowie zostaje obrazów i dźwięków, niż faktów z życia Davida Bowie, który skądinąd jest jedyną z "gadających głów", jakich zwykle w dokumentach pełno; muzycznie oczywiście uczta!

Wszystko wszędzie naraz, reż. Daniel Kwan i Daniel Scheinert - nie wiem, czy aż Oskar roku, ale jest to film bardzo interesujący i inspirujący - gdyby mi wypadło go drugi raz obejrzeć, skwapliwie skorzystałbym z okazji
Asteroid City, reż. Wes Anderson - podobno nawet zwolennicy Wesa Andersona kręcili nosami, a mi bardzo się podobał, konwencja oczywiście ta, co zawsze, ale mi zabrzmiało świeżo
Osiem gór, reż. Felix Van Groeningen, Charlotte Vandermeersch - piękny, choć nad wyraz smutny włoski film zanurzony w sercu gór i tymi górami autentycznie oddychający; zarazem pokazujący ich piękno i skutecznie unikający wszelkiego pięknoduchostwa
Oppenheimer, reż. Christopher Nolan - z powyższego zestawu poniekąd najmniej satysfakcjonujący, choć jednak należy mu się tu miejsce - film z pewnością bardzo dobry, tylko pod różnymi względami przeładowany, od czasu trwania przez nadmiar bodźców po ilość wątków

za to bez wątpliwości daję to tej grupy:
Fritzi, reż. M. Bruhn, R. Kukula - film dla dzieci, obejrzany na festiwalu dla dzieci oraz z klasą a te dwa seanse były również dla mnie wielką przyjemnością; kino dla dzieci zarazem bardzo mądre, ładnie narysowane i wciągające

i na koniec kinowych odkryć (nie wiem, czy nie powinno być na początek):
Ekstaza, reż. Gustav Machatý - prawie-niemy film z 1933 oglądany w Muranowie z niezwykłą muzyką na żywo, nowoczesną, stającą w poprzek oryginalnej ścieżki dźwiękowej, a jednak wspaniale się komponującą z pełną ekspresji całością

teraz z DKF-u:
Piękności nocy, reż. René Clair - świetna stara komedia francuska stanowiąca (chyba na pewno?) prototyp allenowskiego Midnight In Paris; podobnie dobrze mnie nastroił, co w ostatnich dwóch latach Císařův pekař - Pekařův císař (może jednak z małą przewagą dla czeskiego kolegi)
Tylko kochankowie przeżyją, reż. Jim Jarmusch - może to wydmuszka i ćwiczenie stylistyczne, ale styl wspaniały, klimat niezapomniany, do dzisiaj we mnie siedzi

i inne:
Nieznajomi z pociągu, reż. Alfred Hitchcock - być może sekwencja początkowo-tytułowa jest najlepszym, co filmowo w tym roku obejrzałem; potem jednak też jest bardzo dobrze, choć może nie aż tak elektryzująco
Laputa, podniebny zamek, reż. Hayao Miyazaki - bardzo wczesny Miyazaki, jeszcze sprzed Totoro; bywało potem bardziej efektownie, ale tu jest już wszystko, co trzeba: latanie, przyroda, zachwyt, przyjaźń dziewczynki i chłopca, lęk przed wojną

Tutaj dam również lepszy z dwóch seriali:
Most nad Sundem (Bron/Broen), twórca: Hans Rosenfeldt - po powrocie z Danii musiałem to w końcu nadrobić; świetnie się słuchało akcentów (a raz nawet byli na plaży tam, gdzie my!) i przez większość czasu super, choć kierunek rozwiązania akcji rozczarowujący

oraz zbiór krótkometrażówek Wesa Andersona nakręconych na podstawie opowiadań Roalda Dahla i wrzuconych w 2023 na Netflix, czyli:
Zdumiewająca historia Henry'ego Sugara (to mi się najbardziej podobało, jednak długość >40 minut dała trochę wziąć oddech); Trucizna (to oglądałem trzy razy i nadal mi się podoba, ale intensywnością, męczy); Łabędź (tu mam znaczącą wątpliwość odnośnie braku konkluzji); Szczurołap (tu mam wątpliwość, czy mogę zaliczyć, bo przespałem połowę)

oraz dokument pt.:
Harry Potter 20th Anniversary: Return to Hogwarts - zdecydowanie lepszy od jakiegokolwiek harrypotterowskiego filmu, jaki oglądałem - wzruszający obraz ludzi, którzy owszem zrobili karierę na franczyzie, ale też połączyło ich coś ważnego i dużego; tylko ta idiotyczna nieobecność J.K.Rowling...


C.
Zadowolony jestem również z obejrzenia:

Past Lives (Poprzednie życie), reż. Celine Song - może powinno być piętro wyżej, bo bardzo mi się podobało, ale jakby po tych paru miesiącach nie zostało we mnie wiele z tego filmu, bardzo kameralnego, bardzo refleksyjnego
Jeanne du Barry, reż Maïwenn - zdecydowanie dobre i warto obejrzeć, ale jednak w bezpośredniej konfrontacji z Faworytą, z którą w oczywisty sposób się kojarzy, jednak wyraźnie przegrywa brakiem drugiego dna - ot, dobra, pięknie sfilmowana opowieść z epoki
W trójkącie, reż. Ruben Östlund - niektóre sceny i fragmenty olśniewające, ale po całości to trochę mi się nie kleiło
Sundown, reż. Michel Franco - bardzo ciekawe, pozostał mi w głowie dość unikalny klimat tego filmu; jednakże również dość dziwaczne i właściwie nadal nie wiem, o czym to jest!
Titina, reż. Kajsa Næss - również z festiwalu dziecięcego, tym razem o Umberto Nobile i Roaldzie Amundsenie - fajne, ale to jest taki film, którego samemu, bez dzieci, nie chciałoby mi się oglądać (w przeciwieństwie do Fritzi, o której było wyżej)

(to było w kinie, a teraz domowo):

W starym dobrym stylu, reż. Zach Brass - bardzo przyjemna zabawa o starszych panach, którzy biorą sprawiedliwość w swoje ręce, ale z jakąż gracją ;-)
Chwała, reż. Edward Zwick - trzeba powiedzieć, że film epicki i film ważny, ale jednak zbyt programowy, żeby było z tego arcydzieło
Michael Clayton, reż. Tony Gilroy - zasadniczo świetny w swoim gatunku thriller / film prawniczo-korporacyjny i nie ma się do czego przyczepić, ale właściwie to średnio dla mnie, chociaż spędziłem bardzo miły wieczór przed telewizorem
Broad Peak, reż. Leszek Dawid - wybitny początek, a potem już nie tak świetnie, choć nadal ciekawie - jako dramat przetrwania film ma wielką moc, jako dramat psychologiczny znacznie mniejszą
Johnny, reż. Daniel Jaroszek - podczas oglądania trochę mnie irytował efekciarstwem w środkach wyrazu, ale bardzo dobrze go wspominam i dla mnie to jest chyba najlepsza (!) znana mi rola Dawida Ogrodnika
Diuna, reż. Denis Villeneuve - ma to klimat, ale pozostawiło mnie zbyt chłodnym
Nie czas umierać, reż. Cary Joji Fukunaga - spodziewałem się knota, którego nie dooglądam, tymczasem wciągnęło mnie i obejrzałem z chęcią, mimo tego, że finałowa część filmu trochę taka sobie
Spiderman: Homecoming, reż. Jon Watts - jestem zupełnie nie-targetem, ale nieźle mi poszło przekraczanie strefy komfortu, a szczególnie na plus postać i rola Michaela Keatona
Narzeczona dla kota, reż. Hiroyuki Morita - kiedyś już częściowo widziałem, ale pierwszy raz w całości - niezłe, ładne, ale chyba wszystkie filmy Miyazakiego jednak lepsze
Flip i Flap w Legii Cudzoziemskiej, reż. A. Edward Sutherland - pierwszy seans sylwestrowy, dużo śmiechu, ale jak zwykle z Flipem i Flapem, to jest film na gagi a nie do oglądania w całości
Fantastyczny Pan Lis, reż. Wes Anderson - drugi seans sylwestrowy, przyjemne, ale spodziewałem się, że będzie lepsze - ze wszystkich tegorocznych Wesów Andersonów chyba najmniej mnie przekonał

Dark, twórcy: Baran bo Odar, Jantje Friese - cieszę się, że się udało, bo długo się do niego zbierałem; na początku bardzo mnie wciągnął i intrygował, ale stopniowo gąszcz postaci w różnych wariantach czasowych zaczął mi się robić coraz bardziej obojętny


D.
Rozczarowania:

najpierw trzy filmy, które nie są gorsze od wielu powyższych, a nawet na pewno nieraz są lepsze; ale wspólnym mianownikiem jest, że z różnych względów spodziewałem się Dużo, a dostałem co najwyżej Tak Sobie
rozczarowaniem roku niewątpliwie są więc niewątpliwie Chłopi, reż. Dorota Kobiela, Hugh Welchman - którzy mieli być tym brakującym filmem roku, a obejrzałem obraz, który wzbudził znacznie więcej moich wątpliwości, niż przyniósł powodów do zadowolenia
Elvis, reż. Baz Luhrmann - ten z pewnością lepszy od niejednego z kategorii wyżej, ale to samo: miałem duże oczekiwania, a dostałem film, który nie mógł się zdecydować, jaką historię chciał opowiedzieć i w efekcie pozostawił mnie zupełnie obojętnym
Prosta historia o morderstwie, reż. Arkadiusz Jakubik - filmy polskie z tego czasu, w podobnym niby klimacie, z samym Jakubikiem nieraz w istotnych rolach, cenię bardzo wysoko; ten zaś gubił wątek i po paru miesiącach w ogóle nie pamiętam, o czym był

Wieloryb, reż. Darren Aronofsky - nie zdzierżyłem naturalizmu tego filmu, nie tylko fizycznego obrazu rozkładu, ale przede wszystkim osobowościowego, i wyszedłem z kina
Io, reż. Jerzy Skolimowski - rażący przerost formy nad treścią, zadziwiające niedostosowanie formy do treści i w ogóle nie mam nic dobrego do powiedzenia na temat tego filmu

Dzika banda - totalne gówno, na które zabrałem swoją klasę w ramach festiwalu, gdzie przecież tyle dobrych filmów już z klasami oglądałem; o tym należy czym prędzej zapomnieć i najlepiej przejechać go i wyrównać Dziką bandą Peckinpaha (!). Ale to już temat na ewentualne powtórki w roku 2024.


Natomiast w 2023 powtórek było oczywiście sporo, z czego emocjonalnie chwyciły i artystycznie ponownie zachwyciły następujące:
Pan Tadeusz
Skazani na Shawshank
Walc z Baszirem
Sprawa Kramerów
Rozmowa (Coppoli oczywiście)


Po raz drugi obejrzałem i bardzo okej, ale bez zachwytu:
Silent Twins
Touching the Void (Czekając na Joe)

Te filmy generalnie bardzo wysoko cenię, ale może okoliczności podczas ostatniej powtórki były takie, że się niezbyt wciągnąłem:
Kochankowie z księżyca
Magnolia
A Hard Day's Night
Hero
last but not least Gwiezdne wojny - Nowa nadzieja - bardzo pamiętny seans, ale stosunkowo najmniej ze względu na sam film, który leciał jako pretekst do nietypowego spotkania

A te obejrzałem, bo kółko filmowe, oglądanie z dziećmi, w sumie fajne:
Robin Hood książę złodziei
Akeelah i jej nauczyciel (zwłaszcza to dobrze weszło!)
Wyspa skarbów (z młodym Christianem Bale'm)
Życie Pi

Dziękuję za uwagę.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 18 stycznia 2024 18:28:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:14:16
Posty: 6965
Z filmów które zobaczyłeś jak ja w kinie:

Niebezpieczni dżentelmeni - poszłam bo wiadomo - Zakopane, Witkacy i inni, ciekawa byłam jak to pokaże kino schyłku, gdzie dla przeważającej populacji takie nazwiska bardzo późnej młodopolski to już żadna awangarda. Wśród aktorów awet Kasia Figura przebrzmiała już. Otóż - podobało mi się, ale co? Nie pamiętam, bardziej zwracałam uwagę na reakcje córki i syna, oraz na kolację w restauracji chińskiej po seansie. Chcę obejrzeć jeszcze raz!

Oppenheimer - porwana niebywałymi zachwytami stwierdziłam że niestety kręcę się w fotelu i z żalem poganiam czas, choć do dziś nie wiem dlaczego. Film z pewnością wart obejrzenia, tylko że z przerwą na papierosa i gorącą, pełną refleksji herbatkę w barze kinowym. To że po powrocie nie wiedziałam już o co chodzi rozdrażniło mnie i nie wiem czy jeszcze spróbuję. Podobnie miałam z matrixem. Poza tym główny aktor tak bardzo przypominał żółwia że nie mogłam traktować go poważnie.

Elvis - pod wpływem zachwytów dorosłych dzieci. I nie. Nie nie, tio nie mógł być Elvis, mam nadzieję że obraziłby się o to :D

Cdn


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 18 stycznia 2024 18:53:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:14:16
Posty: 6965
Whitney Houston - kiedy przypominam sobie to czego dowiedziałam się na jej temat, to jest to głównie złośliwy przytyk, że ona nie umiała tańczyć. Myślę że umiała i tańczyć i śpiewać, ale film raczej ubogi.

Filip - pewnie rola życia pana co to zagrał, okoliczności tyrmandowe, momenty były, do Tarantino daleko.

Barbie. Zaciągnięta przez córeczkę. Od różu rozbolał mnie brzuch. Trochę jak miś colargol w minispódniczce, kino pełne, hannabarbera, odebrało mi mowę i dech na parę dni.

cd


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 18 stycznia 2024 19:11:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:14:16
Posty: 6965
Zielona granica. Film który byłby wspaniały gdyby nie czająca się bieżąco za nim żenująca potyczka polityczna. Na początek od razu minus subiektywny - Ostaszwska przerysowana.
Bardzo dobrze zrobione poszczególne sceny, ale też wartość samego dokumentu. Niesamowicie wyraziste epizody pierwsze jak i końcowe. Najlepsze w roku wyjście do kina.

No i zostali mi Chłopi. Ale czy się odważę? :)


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 22 stycznia 2024 17:07:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 22 czerwca 2013 12:27:05
Posty: 4405
Skąd: z lasu
Przedwczoraj byłęm w kinie na Powstaniec 1863. Główną Role zagrał Sebastian fabiański - w roli księdza Stanisława Brzóski. Tak się składa, że przygotowywuje się do lekcji mam o powstaniu styczniowym, mam praktyki w szkole. Puszcze trailer filmu. warto coś zareklamować.


_________________
,,Tak dużo, tak mocno
Nie pytaj już
Nie pytaj
Tak dużo, tak mocno ''


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 82 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group