Udało się pójść do kina

Multipleksy na razie kombinują, za to otworzyły się różne fajniejsze kina w Warszawie i dotarłem dość daleko, bo do kina Wisła przy placu Wilsona... lubię to kino, choć bardzo rzadko tam jestem i od razu się dobrze poczułem!
A film? O, to trzeba najpierw wziąć głeboki oddech... a potem zobaczyć trailer, który mówi dużo:
Zabij to i wyjedź z tego miasta - film, który w zeszłym roku zdobył Złote Lwy w Gdyni i myślę, że to decyzja jury niezwykle śmiała.
Film jest baaardzo dziwny. 100% surrealizmu namalowanego dziwną prymitywistyczno-dziecięcą (?) kreską kojarzącą mi się bardzo z teledyskiem do Śmierci na pięć Republiki. Jednocześnie - psychodeliczna jazda (sceny oprawiania karpii i nie tylko

). A wszystko zanurzone w realiach późnego PRL-u, bardzo realistycznych skądinąd! Estetyczno-klimatycznie podobało mi się bardzo. A, no i absolutnie
last but not least: Tadeusz Nalepa

Jego muzyka przenika ten film tak bardzo, jak i trailer, i brzmi wprost PRZEPIĘKNIE! Do Nalepy zaraz wrócimy.
Z kolei myślę, że umknęła mi warstwa fabularna i być może to jest jakaś słabość filmu, że narracyjnie jest to mało przejrzyste. Bo ja rozumiem wszystkie symboliki, psychodeliki i dziwności, to mi przecież nic a nic nie przeszkadza, ale miałem wrażenie, że na poziomie kadrów, obrazów super, na poziomie scen też bardzo interesująco, a całościowo jakoś niejasno.
Ale. Film wywołał we mnie na tyle pozytywne ogólnie odczucia, że z chęcią obejrzę go drugi raz, a wtedy może się okazać, że z większym zrozumieniem odczytam to, kim jest pani z czerwoną wstążką i w ogóle, kto jest kim.
A dodatkowym bodźcem, żeby jeszcze raz obejrzeć jest - rozpoznanie głosów! Wprost niesamowite jest, ile słynnych osób użyczyło głosów w tym filmie, który kręcony był przez długie lata, stąd mamy tam takie perełki, jak scena pociągowa z Andrzejem Wajdą i Ireną Kwiatkowską! Ba, ośmielę się wysunąć hipotezę, że to może być najlepsza artystyczna odsłona Wajdy od czasów Pana Tadeusza. On jest po prostu doskonały

Ale wielu głosów nie namierzyłem, choć prawie wszystkie zdawały się znajome. Kondrat, Dymna, nawet Holoubek! I Stańko! No i właśnie znowu - Tadeusz Nalepa. On tam występuje pełną gębą: gra, śpiewa, mówi i jest narysowany. On i autor filmu,
Mariusz Wilczyński byli przyjaciółmi.
Tak, zdecydowanie chcę zobaczyć jeszcze raz!
edit: właśnie przeczytałem, że autorem teledysku Śmierci na pięć jest... Mariusz Wilczyński!