No to teraz moje trzy grosze...
Crazy pisze:
ogólnie okej, ale Woland nadal zupełnie mi się nie podoba
niestety dla mnie to on wygląda raczej na prominentnego działacza partii, który się przebrał w strój eleganta
Nic dodać, nic ująć! Niby nieco lepiej niż przed tygodniem, ale jednak słabo. Gdzie szaleństwo? Gdzie obłęd? Gdzie ten uwodzicielski czar i urok? To nie jest Woland, tylko "towarzysz Woland"... w najlepszym wypadku "obywatel Woland". Bez sensu
Peregrin Took pisze:
Piłat - jednak nie. Za stary, za zmęczony życiem. Gdy mówi do Kajafy: "Niejedną kohortę ujrzysz w Jeruszalaim. Wspomnisz wtedy rozbójnika Bar-Rabbana i pożałujesz, że posłałeś na śmierć filozofa, kóry głosił pokój" - powinien być straszny i groźny w swym gniewie, a jest taki nijaki....
Pełna zgoda! Wszystkie zarzuty sprzed tygodnia dotyczące Piłata podtrzymuję i ponawiam! Źle obsadzona rola i tyle. Zero mocy, zero charyzmy, zero potęgi.
Peregrin Took pisze:
Kajafa dla odmiany dobry.
I tu też się zgadzam. W sporze pomiędzy tymi dwoma zdecydowanie lepiej wypadł Kajfa. Co więcej, jak dla mnie to on dominował w tej dyskusji i był górą w sporze. Wynikało to głównie z tego, że Piłat jest mało przkonujący.
Peregrin Took pisze:
Behemot - w sumie na razie ani dobry, ani zły. Czekam na więcej.
Podoba mi się pomysł, na stworzenie tej postaci. Duży, gruby kot łażący na tylnich łapach. Myślałem, że będzie gorzej. Nie jest źle. Za wcześnie by oceniać, ale pomysł oceniam na plus. Jednocześnie trochę się obawiam, o Behemotka, bo ogladając wczorajszy odcinek uświadomiłem sobie, że najbardziej bawiły mnie nie jego kwestie, ale "didaskalia" dotyczące tego huncwota. O ileż bowiem inaczej brzmi sama kwestia: "Służbowym samochodem rozjeżdża się" od "Służbowym samochodem rozjeżdża bez skrupułów! – naskarżył zagryzając grzybkiem kot". To "naskarżył" w połączeniu z "zagryzając grzybkiem" rozśmieszało mnie zawsze do łez
. Takie "didaskaliowe" przykłady możńa mnożyć, a film ze zrozumiałych względów je ucina i zmusza mnie do przypominania ich sobie w odpowiednich momentach.... ale jak mówie mimo to, na razie z Behemotem nie jest źle. Coś czuje, że może mnie jesze nie raz setnie ubawić ten futrzak
Klimat Gribojedowa OK. Lichodiejew też OK. "Nagle znikającego kaca można się czepiac, ale wg mnie to drobny szczególik. Przebudzenie w Jałcie też niezłe (zwłaszcza "plażowicz" mnie zabił
). Fakt, że lepiej by wyglądało omdlenie, ale takiego rtozwiązania jakie wybrano się nie czepiam. W końcu Lichodiejew nie idzie "po prostu" dalej spać, tylko kładzie się skołowany i ze wszystkich sił próbuje spać DALEJ zaciskając mocno oczy, bo chce się NORMALNIE obudzić z tego koszmaru, który jak sadzi tylko mu się śni. Niezłe to.
Jeszcze słówko co do kolorów. Ktoś wcześniej dziwił się zabiegowi "sepii" w Moskwie i kolorom w Jerozolimie, a później znowu w Moskwie. Faktycznie. Wtedy wyglądało to dziwnie, ale po wczorajszym odcinku nabrało to dla mnie sensu i już mi się podoba. Schemat jest prosty. Codziennoć Moskwy lat trzydziestych jest szaro-bura. Nudna i pozbawiona kolorów i smaku... kolory pojawiają się dopiero wtedy, kiedy Woland zaczyna wyprawiać swoje diabelskie sztuczki przydające kolorytu temu ponuremu miastu... no i oczywiście historia opisana przez Mistrza aż tentni kolorami w jego wyobraźni (te krwarniki, ogrody etc). Fajny zabieg. Podoba mi się.
Zdrówka życzę
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
