Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest sob, 12 października 2024 00:15:03

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 100 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7
Autor Wiadomość
PostWysłany: pt, 07 czerwca 2024 14:05:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 14 czerwca 2010 00:53:10
Posty: 1058
Skąd: Frakcja Astralna
O! Ciekawe! Zaraz po Twoim poście - zerknąłem na filmweb, tak - tam też Antoni Krauze figuruje jako scenarzysta, jest tylko dopisek "na podstawie
Marek Nowakowski (opowiadanie)".

_________________
...sailin`on...


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 23 sierpnia 2024 20:48:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 14:09:14
Posty: 4811
Wielki Bieg (1981) to kolejny z filmów, który obejrzałem w cyklu seansów rzeczy, które wyświetlono z okazji 40-lecia...festiwalu, którego nie było. W skrócie: w 1982 roku z powodu stanu wojennego, odwołania wielu imprez, a także zapółkowania wielu z tych konkretnych filmów, nie odbył się festiwal w Gdańsku. Po latach, z okazji okrągłej rocznicy, postanowiono zebrać i wyświetlić na specjalnej imprezie te konkretne filmy, które miały tam się pojawić (być może byłaby to najlepsza edycja tego festiwalu w historii!). Nie mogłem być dwa lata temu w Gdańsku na tej imprezie - no to teraz nadrabiam.

"Wielki Bieg" Jerzego Domaradzkiego to kolejny etap polskich odwilżowych (i zarazem post-Człowieko-z-marmurowych) rozliczeń filmowych ze stalinizmem, kręconych na początku lat 80. Premiery doczekał się po kilku latach leżenia i chyba jest w dużej mierze zapomniany. A szkoda, bo film jest niezły i naprawdę ciekawy. Robi w nim wrażenie wizual - operator Ryszard Lenczewski opowiadał, że domagał się NRD-owskiej taśmy ORMO (choć przysługiwał mu reglamentowany Kodak!), bo w niej czerwienie i zieleń są bardziej intensywne, a sceny biegu kręcił z samochodu, później montując je ze zbliżeniami. Całość jest zarazem nierealna i upiorna - morza ZMP-owskich mundurków, dekoracje w czerwieniach, jakaś posępność i groza tego wszystkiego, a zarazem coś na pograniczu jawy i snu. A na tym tle rozgrywa się prosta historia: mamy rok 1952, odbywa się wielki bieg dla aktywistów i przodowników, taki z obecnością Bieruta, relacjonowany w radiu i w prasie, wielka pompa. Gdzieś w to wszystko trafia ktoś z innego świata, przypadkowy niebieski ptak, twardo stąpający po ziemi, trochę bajerant, trochę cwaniak, który jakimś cudem uzyskuje zgodę na zgłoszenie, bo chce tylko wygrać motor i poderwać ZMP-ówkę. A potem poznajemy cały background kolejnych bohaterów, szczególnie jednego - ich historie, kompleksy, czasem śmieszne, czasem straszne, czasem głupie. Całość ma zresztą mocno buddy wyraz - to na swój sposób film o trudnych narodzinach dziwnej przyjaźni, dosłownie w biegu, w szalonych czasach.

Nie był to może film wybitny, ale strona fabularna napisana była całkiem zgrabnie, momentami trzymała w napięciu jak thriller, miała dużo spoko mikroelementów - zaś sam obraz wzniósł to na poziom wyżej. Czyli ogólnie: tak.

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 24 sierpnia 2024 10:25:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28124
łoookuuurwaaa :cyklop

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 24 sierpnia 2024 11:00:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 14:09:14
Posty: 4811
To dodam, że bardzo dużo robi dobrego ten współczesny remaster, naprawienie tych filmów. Jedno to sam obraz - niestety "Odwet" (o którym pisałem w innym wątku) oraz "Wielki Bieg" oglądałem w kopiach, jakie latają w telewizji, i jak operatorzy w dyskusjach na Ninatece opowiadali o tym, co nakręcili, to ja to trochę niestety musiałem sobie wyobrażać jak to powinno wyglądać. Ale też mam wrażenie, że te zniszczone, stare kopie, jak psu z pyska wyjętę, sprawią, że w ogóle te filmy ogólnie tracą na klarowności, że jakoś mi to też wpływa na odbiór fabuły, na całą siłę wyrazu - a jak widzę te piękne, nowe wersje, to cała wizja reżysera, rozwój akcji, też wydają mi się bardziej ostre, jasne, konkretne.

(niestety - Jacek Zygadło, który pracuje przy tych remasterach, przyznaje, że tu też są układy i układziki, czasem poprawia się to co jest popularne, jakieś "Kogle Mogle" i takie tam, a czasem te wybory są dziwne)

Wczoraj oglądałem (zremasterowaną, pięknie wyglądającą) Debiutantkę (1981) reż. Barbara Sass. Niesamowity film. Ze wszystkich, które ostatnio, widziałem najwięcej w nim widocznej (i słyszalnej) Solidarności - jest w tle cały czas, za każdym razem gdy główna bohaterka odpala radio słyszymy komunikaty o strajkach i rozmowach, gdy idzie ulicą (a rzecz toczy się w Gdańsku) widzimy w tle ich plakaty, bohaterka sympatyzuje z nimi, mówi działaczom, że robi dobrą robotę, zagląda na zebrania. Ciekawe, bo film tak naprawdę nie opowiada o tym wprost, to nie jest jakaś bardzo polityczna historia, bardziej służy to raczej nakreśleniu tego, że akcja dzieje się tu i teraz, w konkretnym momencie, że pewnie też trochę inaczej dyskutuje się w Polsce o różnych rzeczach niż wcześniej, że moment dziejowy jest specyficzny, napięty, rozgorączkowany - co ma wpływ na różne konkretne decyzje i ogólny klimat, w którym poruszają się nasi bohaterowie. Głowną bohaterką jest architektka grana przez Dorotę Stalińską, która rezygnuje z wyjazdu do Francji, bo woli jechać do Gdańska i robić Duży Projekt z Wielkim Architektem - mistrzem, legendą, inspiracją (w tej roli Andrzej Łapicki). Przyjeżdża i trafia w sytuację niczym z jakiegoś "Lokatora" Polańskiego - wszystko jest obce, nieprzyjazne, ludzie zachowują się dziwnie, a nawet złowrogo, atmosfera jest gęsta. Ostatecznie trafia ona w dziwny wielokąt - między Wielkim Architektem, jego ciętą, ostrą, nieprzyjemną współpracowniczką-menadżerką-ogarniaczką (Elżbieta Czyżewska wracająca wtedy po latach do Polski), młodziutką, traktowaną niepoważnie żoną (drobna, eteryczna, jakby elfia, przynajmniej z początku Bożena Adamek). A z czasem sytuacja jeszcze gęstnieje i rozwija się, napięcie jest coraz większe, wychodzą na jaw nowe fakty o Architekcie, jego dziwnym życiu rodzinnym i jego układach. Aż to finałowego rozwiązania akcji - które też odbywa się w kilku aktach.

Nie było to przyjemne kino, to jednak dość ciężki dramat (a momentami nawet horror i thriller) psychologiczny, ale muszę powiedzieć, że w swojej kategorii mistrzowski - stawiający naprawdę dużo pytań, będący paliwem do wielu potencjalnych dyskusji, które można odbywać w klubie filmowym po seansie ale też w swojej głowie z samym sobą: o architekturze, o figurze twórcy (czy wolno mu więcej? czy wolno mu w życiu prywatnym być skończonym chujem bo jest wielki? a może nie jest wcale skończonym chujem? a może wcale nie jest wielki?), o rolach kobiety i mężczyzny, w życiu, w pracy, o cienkiej granicy między geniuszem i kabotyństwem, o tym na ile warto spalać się bo się zrealizować? I to wszystko nie jest wyłożone jak kawa na ławę, dużo musimy sobie dopowiedzieć, domyślić się. Nie jest to film, do którego chciałbym zbyt szybko wracać, ale te pytania jednak pozostaną we mnie żywe i mam poczucie, że czegoś się z tej produkcji nauczyłem i zostanie to ze mną na długo. A przy tym i wykonanie było znakomite: bardzo dobra Stalińska (nie wiem gdzieś widziałem ją TAK dobrą) - trochę szorstka, trochę scykana i wystraszona, jak to debiutantka (to nawet słychać w jej głosie, czasem ledwo coś duka, ale ma te swoją charakterystyczną chrypkę, która wychodzi kiedy już mówi głośniej), niby niepewna siebie, a jednak pewna jak cholera (choć czasem te pewność traci), Elżbieta Czyżewska oschła, jakby nauczona przez życie cynizmu, ale z masą gdzieś tam ukrytych żali, emocji, pretensji, ta drobniutka Bożena Adamek (grająca na flecie! no mówiłem o elfich skojrzeniach) kryjąca to samo, ale pod pozorami jakiejś lekkomyślności, głupotki. Zdejmuję czapkę z głowy, dobra robota.

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 25 sierpnia 2024 17:01:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 14:09:14
Posty: 4811
Cytat:
O! Ciekawe! Zaraz po Twoim poście - zerknąłem na filmweb, tak - tam też Antoni Krauze figuruje jako scenarzysta, jest tylko dopisek "na podstawie
Marek Nowakowski (opowiadanie)"


"Zdarzenie w Miasteczku". Bardzo lubię p. Marka i teraz sobie wypożyczyłem trochę zbiorów opowiadań z biblio i widzę, że to to. Zobaczymy!

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 01 września 2024 22:17:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 14:09:14
Posty: 4811
Magnat (1986)

Uaaa! Trochę obawiałem się, że polski film z 1986 roku, po prostu z względów czysto budżetowych czy organizacyjnych, tak ambitnego konceptu nie uciągnie, trochę bałem się, że Bajon przeszarżuje i przeintelktualizuje (bardzo lubię jego kino do 1989 roku, potem, no, potem było, no czasem było chujowo, co ja mam powiedzieć - ale już w tych PRLowskich filmach miał pewną skłonność do przesady, czasem irytująca, vide: "Limuzyna Daimler Benz", gdzie jednak było tak mniej więcej o 5 wyrafinowanych tropów intelektualnych za dużo): ale nie - to po prostu znakomicie poprowadzony i zagrany historyczno-rodzinny dramat na pełnym budżecie, z iście hollywoodzkim rozmachem, troszkę czasem pachnący "Zmierzchem Bogów" i "Konformistą" (ale nie jest to wada, trudno zresztą nie mieć takich skojarzeń przy poruszaniu takiego tematu jak historia arystokracji niemieckiej na Śląsku w obliczu historycznego młyna pierwszych czterech dekad XX wieku). Istny dream team aktorski (Nowicki, Łukaszewicz, Englert, Linda, Szapołowska) po prostu gotuje na ekranie i żyje pełnią życia, zaburzenia w chronologii dodają fajnego twistu i urozmaicają te historie, odciążając ją od łopatologii w opowiadaniu, a wszelkie przeszarżowania, przerysowania i aktorskie nadekspresje trzeba przyjąć po prostu z całym dobrodziejstwem i wyrozumiałością jaką część tej rozbuchanej konwencji. No i te kilka zapamiętywalnych scen, robionych nie tylko przez aktorstwo, ale też przez cały wizual, montaż, pracę operatorską, światło: skrajnie dekadencka, ale jednak na swój sposób subtelna scena ero (choć bez nagości) między Lindą i Szapo w kuchni na niewypieczonych makowcach, wesele przerwane przez apokaliptyczną burzę, dramatyczne rozmowy w samochodach, wszystkie sceny z twardymi górnikami i w familokach, zapadająca się ziemią...Duże kino i jednak pełne magii. Jak dla mnie: zdecydowanie powód do dumy polskiego kina, nawet dzisiaj (w dobie seriali typu "Sukcesja") wypadający nad wyraz epicko i na swój sposób świeżo. Widzisz...cała jestem w maku.

(jest też serial, który opowiada tę historię w sposób chronologiczny, ale reżyser wspominał, że zrobił zaraz po skręceniu całości, bagatelka, 11-godzinny cut, który puścił Kieślowskiemu - ciekawe jak p. Krzysztof się bawił!)

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 02 września 2024 10:05:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17490
Skąd: Poznań
"Wielki bieg" pamiętam - oglądałem jakoś w dziewięćdziesionie, zrobił na mnie duże wrażenie.

A "Debiutantkę" dopisuję do listy "do obejrzenia".

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 04 września 2024 14:36:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 23021
Obrazek
:piwo: :aniolek: :brawa:

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 29 września 2024 16:18:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17490
Skąd: Poznań
Hehe, "do wybranych" czyli z czasem pewnie do 80%.

W temacie - wczoraj polski psychodelik "Okno zabite deskami". W sumie jednak film nie wiadomo po co.

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 05 października 2024 09:29:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25659
Powyszukiwałem trochę filmów na 35mm i większość okazała się teraz za 8 zł. Słabo, nie ze względu na 8 zł, które mogę chętnie zapłacić za dobry film, tylko to od razu trzeba będzie się logować, przelewać, jakieś sraty taty. To chyba wolę pójść do wypożyczalni i zasilić konto pana z Domu Sztuki. Okazało się więc, że zaoszczędziłem rzeczone 8zł, obejrzawszy "Jak daleko stąd, jak blisko". I że - z tego punktu patrząc - źle wybrałem w zeszłym tygodniu na pożegnalny seans z darmowym 35mm "Indeks" Kijowskiego, zamiast np. jakiegoś starego Skolimowskiego albo Majewskiego albo choćby Prognozę pogody Antoniego Krauze.

No ale Indeks obejrzałem, a Prazeodym napisał o nim entuzjastycznie:

Prazeodym pisze:
Zacznę od filmu Indeks - i jest to absolutna rewelacja. Był to zresztą film zatrzymany, nakręcony w 1977 roku, wyszedł w 1981, na fali Solidarności. Jest to debiut Janusza Kijowskiego, ekranizacja opowiadania Andrzeja Pastuszka. Główny bohater, grany przez Krzysztofa Zaleskiego, jest młodym polskim inteligentem - studiuje, jest bardzo zdolny, zbliża się do dyplomu, ale pech chce, że zdarza się (nie jest to w filmie nazwane po imieniu, ale można się domyślić o co chodzi) marzec 1968. Nasz bohater nikomu nie podpada, ale jego kolega wylatuje ze studiów, a on sam stwierdza, że w takim razie też porzuca edukację i idzie przerzucać węgiel na bocznicy kolejowej. A tymczasem koledzy kończą studia, żenią się, odbierają mieszkania - i nikt generalnie nie docenia tego aktu buntu, może dlatego, że to dla nich wyrzut sumienia, może po prostu mają go za debila. A nasz bohater jest coraz bardziej zgorzkniały, coraz bardziej wkurwiony, mentalnie jest w swoim inteligenckim świecie, ale przerzuca węgiel, próbuje coś pisać, ale rozbija się o redaktorów, próbuje założyć rodzinę, ale rozbija się o mieszczaństwo swojej potencjalnej teściowej, której nie widzi się, żeby jej zięć przerzucał węgiel. I tak to - aż do podwójnej puenty z kilkoma twistami.

Jest to bardzo świeże, bardzo ciekawe kino. Zaleski gra tę rolę z olbrzymią pasją, jest właściwie on fire, pędzi przez ekran, krzyczy, dyskutuje jak wielka rozjątrzona rana, nakręcony, zły, niezrozumiany. Ale co najciekawsze - jest to kino szalenie naturalne. Scenariusz może początkowo wydawać się chaotyczny, ale jest to metoda, bowiem jest to film fascynujących obserwacji na poziomie mikro. Choć bohaterowie wypowiadają różne tezy, można w nich dostrzec diagnozę różnych społecznych problemów, to najciekawsze, że to wszystko dzieje się jakby mimochodem, w toku długich dialogów, które nie są teatralne, niekoniecznie zmierzają do puenty, nie zawsze muszą przekazywać COŚ - ale są ludzkie, naturalne, życiowe, czasem to kacowa gadka, czasem small talk, czasem sensowna lub bezsensowna kłótnia, często z niczego. Po prostu ludzie, obserwowani i wysłuchani z uwagą, pod mikroskopem, z jakimś niemalże dokumentalnym wyczuciem. Myślę, że jest to bardzo empatyczny portret pewnego pokolenia ludzi w pewnym określonym momencie historii, ale też uniwersalna obserwacja po prostu mechanizmów buntów, logiki życiowych wyborów czy tego jak nasza klasa społeczna determinuje to co się z nami dzieje. Bardzo mi się to wszystko podobało i aż żałuje, że w polskim kinie było tego więcej.


Zgadzam się i nie zgadzam. Rzeczywiście główny bohater grany jest z tym ogniem i jednocześnie bolesnym poczuciem bycia nierozumianym generalnie nigdzie. rzeczywiście jest to "bardzo empatyczny portret..." tak jak to wszystko napisałeś. Jednak chaotyczność scenariusza mnie osobiście uwierała dość mocno. Mam na myśli to, że o ile poszczególne sceny były świetne i (to, o czym tu piszemy), to dość wyraźnie NIE łączyło mi się to w spójną całość. Odnosiłem wrażenie, jakby film był nie tyle zatrzymany przez cenzurę, ale pocięty i następnie sklejony z szeregiem brakujących ogniw. Klamra narracyjna w szkole też taka cokolwiek z dupy. A jednocześnie - sceny w szkole same w sobie świetne i to otwarcie, gdy on idzie szkolnym korytarzem jak chmura gradowa, z tym ogromnym nerwem i spięciem, nastawiło mnie od pierwszych chwil filmu bardzo pozytywnie.
Więc wrażenia mam mieszane, ale z seansu jestem bardzo zadowolony i film zdecydowanie polecam. Na 35mm nadal za darmo ;)

Widzę też, że za darmo pozostała Debiutantka oraz Aktorzy prowincjonalni, więc są ustawieni w bliskiej kolejce.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 100 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group