Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 23:46:45

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1122 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65 ... 75  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: wt, 21 września 2021 20:08:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
Obrazek
[serial] Love ft. Marriage and Divorce (sezony 1 i 2) ***1/2 z poważnymi zastrzeżeniami
Korea Południowa, 2021, 2 x 16 odcinków

Serial wydawałoby się szalenie schematyczny - trzy na pozór idealne małżeństwa wkraczające w wiek średni, i bardzo szybko się rozpadające. Wykładowca akademicki zostawia żonę, pracująca w radiu, dla trochę młodszej aktorki musicalowej. Prawnik, ożeniony z bardzo egoistyczna i niedobrą dla niego radiowa DJ-ką (tu warto zauważyć, że w Korei popularne radiowe prezenterki mają status celebrytek i są dużo większymi gwiazdami, niż u nas), zakochuje się w poznanej na siłowni starszej od siebie rozwódce, która po prostu lepiej go traktuje. Wreszcie lekarz i mąż idealny przypadkiem poznaje zagubioną w Korei dziewczynę, która przyjechała tam po latach dorastania w Stanach, jest sama, biedna i sie zakochała - a ten działa na dwa fronty, bo trochę nie wie, co ma zrobić. jakby tego było mało, ma jeszcze macochę, która otruła własnego męża i teraz bardzo chciałaby go uwieść. Wszystkie pary mają do tego dzieci, rodziców itd., o wszystkich dowiemy się sporo.

Cecha specyficzną serii jest prowadzenie narracji, bardzo pogłębione a zarazem realistycznie ukazujące emocje i przemiany poszczególnych bohaterów. Z jednej strony stanowi to o wartości "Love...", z drugiej sprawia, że mając taką możliwość techniczną, dużo przyjemniej ogląda się to wszystko, podkręciwszy tempo o 25, a nawet i 50%. Z tym zastrzeżeniem byłoby naprawdę dobrze, gdyby nie dwie sprawy. Po pierwsze zupełnie od czapy pojawia się wątek ducha otrutego męża, tyleż niepotrzebny, co niewykorzystany. Jednak poważniejsza jest druga sprawa. Zakończenie, które jest jakby oderwane od wszystkiego, co widzieliśmy wcześniej, mieszające wątki i pary bez żadnego uprzedzenia i uzasadnienia, ot, jakby na końcu ktoś postanowił zakpić sobie z widzów i to w bardzo arogancki sposób. I tego już za bardzo nie jestem w stanie darować, autentycznie zepsuło mi to przyjemność i postawiło pod znakiem zapytania sens poświęcenia na ten serial wielu (odcinki są dłuższe, niż standardowe 60 minut) godzin.

PS. Dopiero szukając plakatu zobaczyłem, że w planach jest i trzeci sezon, choć wspomniany wcześniej wygłup producentów na to nie wskazywał.

"Love ft. Marriage and Divorce" na Netfliksie

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 09 października 2021 20:32:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
Obrazek
[serial] Squid game (o-jing-eo ge-im) ****1/2
Korea Południowa, 2021, 9 odcinków

Chyba pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, że piszę o serialu, który już chyba wszyscy widzieli, lub przynajmniej próbowali oglądać. Bowiem trochę niespodziewanie "Squid game" zagrał na jakiejś strunie duszy współczesnego świata i na wiele dni stał się najpopularniejszym serialem Netflixa w wymiarze globalnym, zostając liderem również w Polsce. Spojrzałem sobie, co wcześniej nakręcił odpowiedzialny za serial Dong-hyuk Hwang i tu żadnej zapowiedzi tego cudu nie widzę. Owszem, 10 lat temu zrobił poruszający, oskarżycielski i dobijający film o pedofilii "Silenced" (nie mylić z późniejszym horrorem o tym samym tytule), a w zeszłym roku nakręcił przygodowy, ale raczej przeciętny film "Collectors", którego plakat może sugerować cos podobnego do "Squid game", ale niczego takiego sobie nie przypominam. Innych jego dzieł nie znam, widzę jednak, że nie trzymał się zdecydowanie jednej konwencji czy gatunku. W Netfliksowym przeboju, który już każdy widział, wziął na warsztat schemat ograny już do bólu, lecz raczej przez Japończyków, którzy zrobili o tym setki filmów, w tym najbardziej znany "Battle Royale", niż Koreańczyków, którzy tu ograniczyli się chyba tylko do remake'u japońskiego "Liar game", którego pierwszy (i jedyny, jak się okazało) sezon z 2014 roku kończy się w sposób bardzo do "Squid game" podobny. całkiem udanego zresztą, choć, nie wiem czemu, zakończonego na jednym sezonie. Jeśli ktoś tych niuansów kultury Azji nie kuma, zapewne skwituje, że to podobne do "Igrzysk śmierci", choć i ten film, w swej pierwszej części, był bardzo mocno właśnie "Battle Royale" inspirowany". Nic, trudno, tak już bywa i są przecież ludzie, którzy "Jedwab" uważają za numer Stachurskiego. W każdym razie w "Squid game" zdesperowani ludzie grać muszą w dziecięce gry, podrasowane przez psychopatów tak, by przegrani ginęli w nich naprawdę. Jak mówię, było tego setki, tyle, że rzadko kiedy bohaterowie brali w tym udział dobrowolnie, na ogół po prostu nagle, nie wiadomo jak, odnajdują się w środku gry (nie szukając daleko, na Netfliksie mamy w tej konwencji "Alice in Borderland", oczywiście z Japonii). Ta "dobrowolność" udziału jest jednak bardzo umowna i tu dostajemy największy wkład własny koreańskiego tytułu - pogłębione i szalenie ponure tło społeczne, które sprawia, że w życiu poza grą jej uczestnicy nie mają właściwie lepszych perspektyw, ot, może tylko ta agonia przedłuży się w czasie. Nawet wtedy, gdy wiedzą już, że tylko jedna osoba może z tego wyjść cało, wciąż jest to lepsze, niż wegetacja na zewnątrz. Pogłębione są tez - i to zapewne przyciąga widzów - emocje bohaterów, co sprawia, że ich decyzje i wybory stają się dużo bardziej dramatyczne. Choć, co ciekawe, co najmniej jednej dramatycznej rzeczy - zabójczej gry z udziałem małżeństwa - widzom oszczędzono. Symboliczna będzie tu (uwaga - spojler) sytuacja, w której uciekinierka z Północy i jej rówieśniczka z Południa, ofiara przemocy domowej, będą musiały wybrać, która ma w ogóle cień szansy, by jeszcze coś poza światem gry zdziałać.

Koreańskiej specyfiki jest tu równocześnie dużo (etnograficzny watek zabaw, wspomniane tło społeczne, typowe dla Korei historie bohaterów) i mało (wybitnie japońska tematyka i sposób prowadzenia fabuły, maski, przywodzące na myśl inne popularne produkcje z całego świata), a bagaż emocjonalny jednych do tytułu przywiązuje, innych odrzuca bardzo szybko. Jest jeszcze brutalność, której mamy tu bardzo dużo. Na pewno jest to serial ważny i mogę zrozumieć, że porwał takie masy widzów, równocześnie jednak nie do końca wiem, czemu ten i tylko ten, bo są, nawet w ofercie Netfliksa, seriale, które oceniam wyżej, również z tych naprawdę, z punktu widzenia telewizji, spektakularnych (gdyby ktoś potrzebował wskazówek, nieustająco polecam "Bad guys. Vile city", "Zajęcia pozalekcyjne", "Lies within", najbardziej szalone "Home sweet home" czy świeże "D.P."). Nic, trzeba się cieszyć tym, co się ma. I tym, że robiło sie memy w oparciu o klatki z koreańskich seriali i filmów, zanim było to modne, czyli przed "Squid game", a nawet obserwowało się Lee Yoo-mi na instagramie i kojarzyło ja z nazwiska. Nie mam co pisać, czy polecam, czy nie polecam - i tak każdy włączy, choć nie każdy dotrwa do końca.

"Squid game" na Netfliksie

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 09 października 2021 20:36:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
Obrazek
[serial] Mine ****1/2
Korea Południowa, 2021, 16 odcinków

"Mine" znów rozgrywa się w środowisku ludzi bardzo bogatych, ale to na szczęście zupełnie inny serial, niż "Penthouse" czy "SKY castle". Tu jest raczej kameralnie i właściwie w obrębie jednej rodziny i jednej rezydencji. Ojciec rodu chwilowo znajduje się w szpitalu, na skraju śmierci, nagle więc wszystko zaczyna się rozłazić. Córka wariatka, syn alkoholik i drugi syn, który właśnie wpuścił do domu prawdziwą matkę swego dziecka, uważaną przez wszystkich za zmarłą. Ich zony, dzieci, byłe i obecne kochanki... Początkowo może wydawać się, że to właśnie konflikt dwóch kobiet - prawdziwej mamy sympatycznego chłopca z najbardziej z całej rodziny dobrą i normalną żona dziedzica fortuny - będzie osią "Mine", a sam tytuł będzie się odnosił do zaborczej miłości macierzyńskiej, atakującej dziecko z dwóch stron. Ale sprawa nie będzie tak prosta, a akcja zbliży się do thrillera, choć cały czas mocno oszczędnego w środkach. Od początku zresztą będzie nam oszczędnie pokazywany jakiś trup i jakieś morderstwo, które dopiero się wydarzy. Tło uzupełni szpiegująca i donosząca służba i zaprzyjaźniona zakonnica, której związków z rodziną dość szybko zaczniemy się domyślać. Tak, trochę to z klasycznych oper mydlanych, ale klimat momentami będzie się zbliżał wręcz do horroru. Fajna, nieoczywista i od pewnego momentu bardzo wciągająca rzecz.

"Mine" na Netfliksie

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 10 października 2021 21:26:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
Obrazek
Kingdom (epizod specjalny). Ashin of the North ***
Korea Południowa, 2021, reż. Seong-hun Kim

Drugi, regularny sezon "Kingdom" kończył się kilkusekundowym pojawieniem się tajemniczej dziewczyny, która, jak wszystko na to wskazuje, odpowiedzialna jest za pojawienie się w tytułowym królestwie zarazy. Ponieważ gra ją dość znacząca, choć rzadko pojawiająca się na ekranie aktorka, od razu wiadomo, że dla postaci tej przewidziano coś więcej, niż tylko występ w roli kameo.

I faktycznie - epizod specjalny, "Ashin of the north" to opowieść, przybliżająca nam postać, graną przez Jun Ji-hyun (m. in. Assassination, Berlin Files) i jej motywy. Niestety, ten półtoragodzinny film jest jedynie cieniem serialu i może bronić się jedynie jako samodzielna historia. Tak też można go oglądać, bohaterów "Kingdom" tu właściwie nie ma. Niestety, nie ma też jego tempa i widowiskowości. Jest dość klimatyczny, ale zarazem nudnawy, rozwleczony film, który niespodziewanie obnaża wtórność całej serii wobec kilku, również mocno średnich, poprzedzających ją filmów koreańskich z tego samego nurtu, "Monstrum", a przede wszystkim "Rampant". Oczywiście, w serialu zrobiono z tego pełne rozmachu arcydzieło, ale trzecie podejście okazało się dla twórców pechowe. Mam nadzieję, że gdy wrócą do formuły serialowej i wydarzeń, które rozgrywają się kilka lat po wybuchu epidemii zombie, złapią nowy oddech.

"Ashin of the North" na Netfliksie

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 10 października 2021 21:32:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
Obrazek
The grotesque mansion (goe-gi-maen-syon) ***1/2
Korea Południowa, 2021, reż. Bareun Jo

Młody twórca internetowego komiksu wraz ze swoją dziewczyną wprowadza się do domu, mającego opinię nawiedzonego. W rozmowach z szemranym cieciem poznaje tajemnice kolejnych mieszkań, by w finale... a, domyślcie się. Chwilami jest dość sztampowo, ale bywa też naprawdę strasznie, czasem też trochę obrzydliwie. Duchy dzieci, duchy dorosłych, a wszystko w przytłaczającej atmosferze i narastającym brudzie, kurzu i grzybie na ścianach. Chwilami jest to bardziej w klimacie japońskich horrorów, gdzie poznajemy zebrane w jedną całość luźno powiązanie urywki strasznych historii. "The grotesque mansion" ma ponoć pojawić się w wersji poszerzonej o dodatkowe opowieści jako serial telewizyjny, co może wyjść temu tytułowi na zdrowie. Ale i tak było całkiem nieźle, zwłaszcza w opowieściach, wypełniających przestrzeń między zawiązaniem a zamknięciem akcji.

trailer

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 10 października 2021 21:37:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
Obrazek
Whispering corridors 6: The Humming (yeo-go-goi-dam yeo-seot-beon-jjae i-y-agi: mo-gyo) ****1/2
Korea Południowa, 2021, reż. Mi-young Lee

Pierwszy film z serii "Whispering corridors" w 1998 roku zmienił oblicze koreańskiego horroru i doczekał się czterokrotnie mniej lub bardziej udanych kontynuacji, wyznaczył też standardy gatunku. O wszystkich filmach pisałem w początkach swojej przygody z kinem Korei, ostatni z nich, choć niezły, świadczył o pewnym wyczerpywaniu się formuły i na ekrany wszedł, ho ho, 12 lat temu. Później echa serii przebijały przez szereg innych filmów i seriali, w których decydowano się umieszczać nadprzyrodzone historie w murach prywatnych, najczęściej żeńskich, szkół. Tymczasem jakieś kilkanaście miesięcy temu pojawiła się informacja o planach nakręcenia remake (czy raczej, jak to określono "reboot'u") części pierwszej, przy czym, co było pewnym zachwianiem równowagi, główną role powierzono Kim Seo-hyung, aktorce znanej już z części czwartej, z innej i zakończonej śmiercią bohaterki roli. A że akcja poszczególnych "Korytarzy" niczym, poza szkolnym klimatem, się ze sobą nie łączy, dotąd nie sięgano po występujących już wcześniej aktorów. Zwłaszcza - tak charakterystycznych. Kim Seo-hyung jest bardzo dobrą aktorką, znakomicie dobraną do obu ról w serii, ostatnio też chętnie angażowaną do seriali, jednak jej pojawienie się z przyczyny już wspomnianej, odbieram jako pewien zgrzyt. Reboot finalnie stał się autonomicznym filmem i w tym roku w końcu trafił na ekrany. Choć, jak wspomniałem, już piąta część była słabsza od poprzedniczek, nie było pewne, czy nagrana po tylu latach kontynuacja sprosta oczekiwaniom.

Po dwukrotnym obejrzeniu "The humming" mam wrażenie, że sprostała im aż zanadto. Ponieważ pierwsze filmy z tej serii oglądałem jeszcze zupełnie nieoswojony z azjatyckim kinem, miałem problem z rozpoznaniem poszczególnych postaci, widząc na ekranie tabuny podobnie uczesanych dziewczyn w takich samych mundurkach. I, choć po drodze widziałem już kilkaset tytułów, nagle znów miałem ten problem! Co więcej, tak, jak przy tamtych częściach cyklu, obezwładniony sugestywnym klimatem, nie do końca odnalazłem się w fabule i kilka spraw wciąż zostaje dla mnie niejasna. Mam zresztą wrażenie, że Mi-young Lee, której żadnego autorskiego filmu nie widziałem, a która wiele lat temu brała udział w pracy nad czwartą, moją ulubioną częścią serii (co tłumaczy, ale nie usprawiedliwia, angaż Kim Seo-hyung) sama nie mogła się zdecydować, czy chodzi jej o kolejną odsłonę, czy raczej "Tribute to...". nagromadzenie cytatów, scenografia, realia, w jakich działają bohaterowie i ich wzajemne relacje, postawienie na klimat kosztem przejrzystości akcji, wreszcie fakt, że poza wątkiem nagrywania przez jedną z uczennic filmów z przeznaczeniem na YT, wszystko mogłoby dziać się 20 lat temu - wszystko bardziej wskazuje na hołd, nie współczesną kontynuację serii. Rozumiem to i szanuję, jeśli taki był zamysł, udało się aż nadto.

"The Humming" to opowieść o nauczycielce, która rozpoczyna pracę w szkole, w której kiedyś, jako uczennica, przeżyła osobisty dramat. Szkoła mieści się w Kwangju, co dla znających historię Korei powinno być pewna podpowiedzią. Tymczasem obok traumy bohaterki, rozgrywa się dramat obecnych uczennic, które padają ofiarą przystojnego, lecz i bezwzględnego młodego nauczyciela, który zmusza je do rozmaitych usług seksualnych, szantażuje je i upokarza, a jako osoba dobrze ustawiona jest nie do ruszenia. Równolegle z plotkami o jego relacjach z dziewczynami, po szkole krążą opowieści i nawiedzonych pomieszczeniach w tajemniczej, niesprzątanej i nie odnawianej części budynku. I faktycznie, cos najwyraźniej jest na rzeczy. Więcej nie będę opowiadać, choć musze wspomnieć, że choć rozumiem narodowe traumy Koreańczyków, wplecenie wątku masakry w Kwangju wydaje mi się słabym punktem filmu, co więcej, sama ukazana przy okazji historia też, choć nie mam złudzeń co do ówczesnego reżimu, wydaje mi się umiarkowanie wiarygodna psychologicznie. Ale tu akurat mogę się mylić, więc nie rzutuje to na całościową ocenę. Mam nadzieję, że powstanie "The Humming" ośmieli kogoś do stworzenia jeszcze lepszej części siódmej szybciej, niż za kolejnych 12 lat. Wyniki finansowe nie nastrajają jednak optymistycznie i to chyba nie tylko dlatego, że koreański rynek filmowy bardzo traci na pandemii. "Whispering corridors" w znaczącej licznie kin utrzymało się tylko przez dwa weekendy, po czym wypadło z górnych stref tegorocznego box-office'u.

trailer

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 10 października 2021 21:40:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
Obrazek
The Hypnosis (choe-myeon) ***-
Korea Południowa, 2021, reż. Jae-hoon Choi

Z jednej strony sporo tu klasycznych i rasowych motywów, ale z drugiej właściwie zbyt wiele z tego filmu nie zapamiętałem. Kilkoro studentów eksperymentuje z hipnozą, w czym ma wsparcie jednego ze swoich profesorów. Pomału zaczyna im odbijać i jak to w horrorach, mają coraz większe kłopoty, prowadzące na ogół do jakiejś nieprzyjemnej śmierci. Potem zagadka dostaje jakieś niezbyt odkrywcze rozwiązanie i to wszystko. Zapewne widzów przyciągać ma Johyun, dziewczyna z plakatu, na co dzień śpiewająca i tańcząca w k-popowym zespole Berry Good. W filmie też trochę zdąży potańczyć. Ba, jej najbardziej porywająca scena taneczna to chyba jedyne, co zapamiętam z "Hypnosis" na dłużej, ale to już nie świadczy o filmie najlepiej.

trailer

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 13 października 2021 13:08:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
odnotujmy, że Squid game pobiło już rekord Netfliksa i stało się jego najpopularniejszym serialem, zaczyna też generować problemy społeczne w związku z bezrefleksyjnym oglądaniem przez dzieci, które obejrzały i zrozumiały tyle, że jak ktoś przegrał w grę, to ma wpierdol.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 29 października 2021 14:47:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 19 listopada 2004 15:47:56
Posty: 11811
Budyń pisze:
Squid game

Również obejrzałem, musze przyznać, że serial robi wrażenie i co mi się spodobało, to zauroczyła mnie, szczególnie w początkowych odcinkach, ekspresja sposobu wymowy zdań przez bohaterów; azjatyckie produkcje są dla mnie rzadkością i faktycznie, tak jak to napisał Budyń (zanim przeczytałem jeszcze jego recenzję) skojarzenie z "Igrzyskami śmierci" samo wskoczyło do głowy. Jeszcze o ekspresji mangowej... jako młody dzieciak miałem okazje oglądać Kapitana Tsubasę i Czarodziejkę z Księżyca - no i myślałem cały czas, że ich ten sposób mówienia jest z lekka przerysowany.... no właśnie chyba nie, co rzuciło mi się w uszy szczególnie w początkowych odcinkach, gdzie interakcje między postaciami działy się poza miejscem gry. Być może później było to mniej słyszalne, albo przywykłem.

Co do wymiaru społecznego, to jednak ciężko mi jednoznacznie to zaopiniować, nie będąc zwolennikiem cenzury. Oczywiście, że nie powinny oglądać tego dzieci... ale tak naprawdę te kwestie nie dotyczą tylko tego serialu, choć przez popularność oberwie się przede wszystkim tej produkcji. W czasach, gdzie większość dzieciaków ma Netflix'a w telefonie, a przecież bez tej platformy także można go obejrzeć, to już naprawdę trudno mieć - jako rodzic - wszystko pod kontrolą (każdy wie, że nie ma na to możliwości, chyba - że rodzic zamienia się w domowego hitlera, ale to może jedynie rodzić większą patologię).
No, warto rozmawiać (z dziećmi), mam jednak nadzieję, że można pokazywać wieloaspektowość tej produkcji, a nie potępiać na wstępie.

_________________
Więc dokąd, dokąd ta wędrówka
Posmutniał król i zadął w róg
Przeciwnik straszy, pielgrzym idzie
A pyta zawsze Bóg


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 29 października 2021 19:00:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Oczywiście brzmi to okropnie i choro, że dzieci oglądają serial - a zwłaszcza, że potem bawią się w serial, w którym przegrany w grze ginie. Z drugiej strony pomyślałem sobie, że od wieków dzieci bawią się w wojnę, gdzie również przegrany ginie. Tzn. w zabawie "ginie". Wiemy, że nie wiemy nawet, co czuje (wokalista Izraela) gdy dzieci bawią się w wojnę, ale pomijając to westchnienie, faktem jest, że tak się działo i dziać będzie.

Jaka i czy jest różnica między zabawą w wojnę a zabawą w, powiedzmy, Squid Games? Stwierdziłem, że nie mam pojęcia i chyba należałoby się zawodowo zająć obejrzeniem tego serialu, żeby wiedzieć, co w trawie piszczy. Nie chce mi się :|

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 29 października 2021 21:47:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 16:29:27
Posty: 7663
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Nie warto. Chujowy jak barszcz ;) Oglądałem do połowy serii i dałem sobie spokój.

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 29 października 2021 23:58:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
Smok pisze:
no właśnie chyba nie,

drą na siebie mordę prawie zawsze

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 30 października 2021 08:19:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 26 marca 2006 08:01:48
Posty: 19429
Skąd: z prowincji
Tyler Durden pisze:
Chujowy jak barszcz ;)
Masz coś do barszczu ? ;)

_________________
Obrazek
"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 30 października 2021 10:51:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
albo do czterech i pół gwiazdek od Budynia?

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 30 października 2021 12:02:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 16:29:27
Posty: 7663
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
pablak pisze:
Masz coś do barszczu ?


Do barszczu jako takiego - wręcz przeciwnie. Do barszczu w kontekście tego związku frazeologicznego - jak najbardziej!

Crazy pisze:
albo do czterech i pół gwiazdek od Budynia?


Tak, tu mam. Pod względem pomysłów, przedstawienia dystopijnej rzeczywistości, takie "Black Mirror" wyprzedza Skłida o wiele mil. Pod względem czarnowłosozjawiskowo-telenawiedzenia - nie wiem, ale taki "Parasite" (jeśli o Koreę idzie) to różnica klas. Skłid jest niezwykle przewidywalny; zobaczyłem połowę a potem poczytałem sobie opisy i recenzje i okazało się, że nie pomyliłem się wcale jeśli chodzi o rozwój fabuły i ostateczne rozwiązanie. Popularność tego serialu jest dla mnie całkowicie niezrozumiała.

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1122 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65 ... 75  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 21 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group