Ultima Thule

... to jestem zły, bo co to w ogóle ma być? Parodia pociągu! Za bilet zwrócić! (no chyba że piętrowy jest, to toleruję)

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Ale tylko wtedy, kiedy kondultor się nie przywita

jak urokliwie! Pazdziernikowa jesien kontrastów na trasie Bydzia-Sopot. I nie tylko przy ultramaryniastym niebie bezchmurnym. Nierównosci polodowcowe, jeziorka rynnowe i jaskrawe kule koron drzew i krzaków. Piękne to wszystko nawet wtedy, gdy zacinajacy deszcz smaga szybę pociagu.

_________________
you create your hell...

A molo było? Ech Copot, morze...

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

Ważna uwaga Krejziego o przedziałach.
Ja też mam coś takiego, że bezprzedziałowe pociągi uważam za wykastrowane jakieś.
A niedawno wracałem z Wągrowca do Poznania i trafiłem, cholera jasna na autobus szynowy. Toż to parodia pociągu! (jak w tramwaju się czułem).

bylo bylo. I nawet trwala tajemnicza akcja ratunkowa w jego poblizu. I kotów co niemiara!...

_________________
you create your hell...

Strasznie niewygodne siedzenia to coś ma i podobno jest klimatyzowane i nie można otwierać okien. Jechałem tym latem ubiegłego roku i gorąco jak nie wiem co było!

_________________
Auto, winda, kibel, molo
Ławka, kino,basen, szkoła

Baaardzo lubię pociągi!

Ostatnio jechałem z żoną z Warszawy do Nowego Targu przez Kraków - podróż podczas której pociąg bodajże czterokrotnie zmienia kierunek:)

Teraz (po przeprowadzcie) z okien też widzę przejeżdżające pociągi (niestety także je słyszę:P)

Najbardziej intensywne kolejowo były zeszłoroczne wakacje we Włoszech. M.in. najpiękniesze trasy kolejowe, jakimi jechałem - "Syrakuzy - Agrigento" na Sycylii i przede wszystkim "Wenecja - Wiedeń".

No i noc spędzona na grze w Scrabble na podłodze w korytarzu IC z Mesyny do Rzymu.

Hmmm.... ja teraz jeżdżę raz lub dwa razy w tygodniu pociągiem do Lądka...

PLUSY:
Pociągi kursują zgodnie z rozkładem
Można w nich kupić w miarę tanią i nawet dobrą kawę.
Bardzo przyzwoite kible w nich są

MINUSY:
Są koszmarnie drogie
Nie mają przedziałów
Na półce bagażowej mieści się najwyżej mały plecaczek
Jest w nich ciasno
Żeby wejść na peron, trzeba mieć bilet
Parking na dworcu "in the middle of nowhere" kosztuje tyle co dzienny bilet na wszystkie środki transportu w Londynie

Niestety jazda samochodem do L. mija się z celem (poza weekendem). Nawet w weekend te 90 kilometrów do centrum jedzie się ponad 2 godziny; parkingi (poza weekendem) są nieosiągalne i/lub strasznie drogie...

Heh, no właśnie. To inna sprawa. Otóż jak wracałem z tego Wągrowca to był jeszcze ów ciepły wrzesień. Dobrze ponad +20 na zewnątrz. Wchodzę do tej żałosnej imitacji pociągu jakim jest autobus szynowy, w środku niemal sami grzybiarze wracający do Poznania - była sobota - i tak sobie myślę - "Pogięło ich czy co, czemu siedzą w swetrach?" (sam byłem jeno w t-shircie). Po minucie już wiedziałem. W środku klima zasuwała tak że było najwyżej 13-15 stopni. Okna zamknięte na stałe. Koło Murowanej Gośliny poddałem się i uprzejmie (starałem się nie skomleć i nie szczękać zębami;-)) zasugerowałem przechodzącemu akurat konduktorowi wyłączenie klimy.
On - Dostawca Usługi Przewozu:
-Ale dlaczego?
Ja - Klient:
-Bo mi zimno
On:
-Ale MI gorąco! (nic dziwnego - grubas miał ze 120 kilo)

I poszedł. Klimę jednak łaskawie wyłączył, co - na wpół zahibernowany - zacząłem odczuwać tuż przed Poznaniem.
Takie to wesołe przygody spotykają człeka w PKP!

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co

Pociągi to pół mojego życia.

1) Pierwsze wspomnienia związane z pociągiem, to połowa lat 70-tych. Jeździłęm wtedy jako kilkuletni szkrab z rodzicami do wujka na trasie Gorzów Wlkp. - Wieprzyce, pociągiem z lokomotywą parową. Wieprzyce to przedmieście Gorzowa, kiedyś wioska, położona na prawym brzegu Warty. Zabudowania stoją wzdłuż wyrastających nagle z równiny wzgórz. I ten biały dym z komina lokomotywy unoszący się w lekko zachmurzone niebo.

2) Ogólniak, wakacje. Gorąc jak cholera. Nocna jazda na stojąco w zatłoczonym wagonie (żołnierze wracali na przepustkę lub z przepustki) na trasie Gorzów Wlkp. - Przeworsk, 16 godz. Pamiętam tylko wędrujący przez cały wagon kilkultrowy pojemnik z sokiem wiśniowym, który działał na wyschnięty język jak balsam.

3) Trwajšce przez 5 lat przejażdżki na trasie Gorzów - Krzyż -Poznań i z powrotem w czasach studenckich. W Krzyżu niedaleko dworca była piekarnia, w której rano o 7.00 chleb tudzież pączki były przepyszne. Czasami w ładną pogodę, gdy chciałem poczytać wybierałem trasę przez Międzychód. Tam tak wolno pociąg jedzie.

4) Pierwszy szok, jak może wyglądać jazda pociągiem przeżyłem w goršce wakacje 1995 roku na trasie Lądek - Hereford. Klima w pociągu w klasie zwykłej, duży stolik rozkładany między siedzeniami. Czad. Jedna z pierwszych rzeczy, która mnie zauroczyła w Wielkiej Brytanii.

Dziś staram się, gdy jest taka możliwość jechać służbowo pociągiem zamiast samochodem. Najczęściej do Warszawy. Zawsze to chwila odpoczynku od codziennej gonitwy. No i zdecydowanie jestem zwolennikiem koncepcji Dzynia.

W pociągu czytam. Jedyne wolne chwile na tą miłą rzecz, jaką jest książka.

W ferie zimowe byliśmy w Holandii i jechaliśmy pociągiem z Amsterdamu do Groningen. Masakra Za te kilkaset kilometrów w pociągu bez przedziałów trzeba zapłacić po ok. 50 Euro od osoby. Na dwie stacje przed celem naszej podróży pociąg stanął i odmówił dalszej jazdy. Okazało się, że na kolejnej stacji znaleziono podejrzaną paczkę (gaśnicę owiniętą w gazetę) i spędziliśmy ponad dwie godziny na peronie (w lutym późnym wieczorem!), gdyż na tejże stacji nie było nawet poczekalni, jak również nie dało się dojechać z niej bezpośrednio autobusem tych kilkunastu kilometrów do Groningen Ostatni etap wraz z resztą podróżnych pokonaliśmy pociągiem, który był obłędnie zatłoczony już w momencie podjechania na stację, a po naszym wejściu "na pokład"... lepiej nie mówić. Dziś się z tego śmiejemy, ale wtedy wcale nie było nam wesoło, oj nie

Jakby powiedział Aviator: "zaczyna się..."

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.

Azaliż ja nie do kraju tulipanów gieneralnie piję, a do tego konkretnego pociągu

a propos Lądka. szkoda linii Kłodzko-Stronie...
szedłem w sobotę dłuższy odcinek linią Boguszów-Mieroszów (od tunelu do drogi na Sokołowsko). linia jest jeżdzóna wyraźnie (na transgranicznej pewnie cargo leci) ale po szyjn środku rośnie trawa (wygodnie sie idzie)... i pełne słonce, jesienne kolory a poterm jeszcze wizyta w przepieknej cerkwi w Sokołowsku... cos wspaniałego. słów mało żeby opisać.

_________________
-Panie Havranek, za 5 lat tu będzie IV Rzeczpospolita.
-Ja se ne boje, ja mam rakovinu..