Przepraszam za obsuwę, ale nie miałem zbytnio czasu by usiąść na spokojnie i pospisywac spostrzeżeń, zresztą i styl jest widocznie inny. Za to zostajemy tutaj przez kolejne 1,5 roku, więc będę miał materiału na więcej
Ludzie
Gdy przybyliśmy na lotnisko w Perth, mimo późnych godzin nocnych, obsługa lotniska chętnie nawiązywała kontakt z ludźmi. Na informację, że jesteśmy z Polski pytali się, czy wiemy, że ktoś tam zajął wysokie miejsce w tenisie i właściwie nie czekając za bardzo na odpowiedź opowiadali dalej. Do zakończenia inspekcji bagaży. Po inspekcji udaliśmy się w poszukiwaniu miejsca, gdzie można zgłosić uszkodzenie bagażu, Emiraty nie zadbały dostatecznie o walizki i niestety jedna była dość mocna uszkodzona. Po odczekaniu chwili zjawiły się dwie osoby, które zobaczyły w czym rzecz i właściwie bez zadnych dalszych uwag zaczęły wypełniać protokół uszkodzenia. Oczywiście w międzyczasie były pytania o to skąd jesteśmy, na ile przylecieliścmy, co planujemy i wszyscy mieli nadzieję, że ten wypadek z bagażem nie zniechęci nas do Australii.
I tak trochę z niedowiarzania szczerzyłem się mimowolnie od ucha do ucha. Nie wiem jakie są standardy na innych lotniskach, zasadniczo nie latam, ale takiego luźnego i bezproblemowego podejścia do ludzi i załatwiania ich problemów dawno nie uświadczyłem. Nikt nie miał wątpliwości, że to wina linii lotniczych, wszyscy nas zapewniali, że wystarczy z tym protokołem i walizką pojechać do jednego miejsca i tam wszystko załatwią bez problemu (i tak właśnie było). No worries! A na koniec typowe pozdrowienia i życzenia udanego pobytu, miłego dnia i wszystkiego co najlepsze.
Wszyscy się tutaj uśmiechają, wszyscy są dla siebie mili. Zagaduja, dopytuja, interesują się, pomogą. Kiedy idzie się ulicą na osiedlach ludzie zatrzymują Cię, pozdrawiają, pytają się jak się masz i życzą milego dnia. Podobnie w sklepach, w bankach, urzędach. Na początku trudno się przyzwyczaić, wiele razy dziwiłem się dlaczego ludzie interesują się moimi prywatnymi sprawami, teraz jest już lepiej. Nauczyłem się standardowej wymiany uprzejmości, sformułowań, skrótów itp. Chyba przestałem być odbierany jako gbur
Z drugiej strony dopiero po pewnym czasie zauważa się, że to wszystko jest tymczasowe i trochę zdradliwe. Czasami trudno jest znaleźć granicę między rozmową, która jest po prostu wymianą myśli, a wylewnością, za którą większość osób nie przepada. Nie ma to jednak też zbyt dużego znaczenia, ludzie nie mają zwyczaju się przywiązywać znacząco do innych. Można spędzić wspaniale czas w podróży i za chwilę, po wyjsciu z pociągu, większośc i tak zostanie wyrzucone z głowy. Wszystko przemija.
Perth, podobnie zresztą do innych miast Australii, jest multikulturowe. Mnóstwo osób z Azji, Ameryki Południowej, Europy, mniej z Afryki. Wielość religi, strojów, zachowań. I chyba w tym właśnie tkwi cały urok kultury międzyludzkiej. Ludzie nazjeżdżali się z różnych zakątków świata i próbują jakoś wspólnie żyć. Niejedna osoba ma problem z angielskim, więc większość rozmów odbywa się na poziomie dostosowanym do „najsłabszego ogniwa” i nikt nie robi wyrzutów z powodu takiej a nie innej umiejętności posługiwania się językiem.
Zresztą wszystko wpasowuje się w całokształ komunikacji. Jeśli kiedyś czytaliście o tym, jak powinna wyglądać rozmowa i dobór słów oraz zachowań, by kogoś nie urazić, by przekazać coś w możliwie najuprzejmy sposób i upewnić się, że ktoś to zrozumiał, to tu to wszystko działa w praktyce. Wszyscy podchodzą z szacunkiem do innych, pytają z zaciekawieniem, ale nie drążą, jeśli ktoś nie chce odpowiadać (np. w sprawach wiary). Nic dziwnego więc, że jakiekolwiek dyskryminujące wypowiedzi są od razu bombardowane ze wszystkich stron. Tutaj nie ma miejsca na rasim, na „wyższość” jednej kultury nad drugą. Z drugiej strony nie ma też przesadnej politycznej poprawności. Bez problemu można pośmiać się ze stereotypowej gestykulacji Włochów, rozimprezowanych Kolumbijczyków, czy skromnych azjatów. O tyle, o ile mieści się to w zwykłych żartach lub uszczypliwostkach, które są tutaj na porządku dziennym. Sęk w tym, że tutaj wszyscy wiedzą, czy chodzi o żart sytuacyjny i są w stanie wyczuć kiedy dane sformułowanie wychodzi poza te normy. I chyba ten szacunek do innych jest jakby najbardziej unormowany, bo wszystko inne wydaje się, że stoi trochę na głowie.
Słyszeliście kiedyś z ust zbuntowanej młodzieży, że nie przejmuje się opiniami innych, ubiera się w co chce i jak chce? Tutaj nikt tego nie powie, bo nie zawraca sobie głowy takimi głupotami. Siedzisz w szlafroku i zabrakło ci mleka do kakao? Wsiadasz w auto (oczywiście na boso) i jedziesz do sklepu, by kupić. Jest Ci zimno od pasa w góre, więc masz na sobie zimową kurtkę, szalik i czapkę, ale od pasa w dół goraco, więc masz spodenki i japonki? Nie ma sprawy. Chcesz do stroju wieczorowego założyć adidasy? Nie ma problemu. Chcesz zmienić kolor włosów na zielony i założyć tunele do uszu oraz krótki rękaw, by pokazać ludziom swój nowy tatutaż, a pracujesz w banku? Luzik. Ludzie zagadają by dowiedzieć się gdzie coś kupiłeś, albo że super w tym czymś wyglądasz. Poza tym żadnych, ale to naprawdę żadnych krzywych spojrzeń. „Co ludzie powiedzą” tutaj nie istnieje. Zresztą nie dotyczy to tylko ubioru, ale również zachowań. Standardem jest, że dzieciaki poruszaja się np. po calym pociagu i się bawią, a podłoga jest dla nich kolejnym podwórkiem. Oczywiście co to za dziecko, które musi poruszać się w butach, na boso jest o wiele przyjemniej i fajniej. Nie tylko w pociągu, po ulicy też. Wszystko jest dopuszczalne, jeśli nie przeszkadzasz innym. Pewnie się nawet nie dowiesz, że komuś to nie odpowiada, bo nic złego nie powie.
Trudno zresztą coś mówić, jak się akurat je, przegryza, popija i przekąsza. Tutaj w Perth większość wydarzeń, spotkań i imprez związanych jest z jedzeniem. Wyjazd do lasu na spacer oczywiście, ale trzeba wziąć kiełbaski, kanapki, picie i jakąś kasę, by wpaść po drodze do MaCa. Piątkowe spotkanie na mieście? Jasne, właśnie otworzyli 542 bar z japońskim jedzeniem i trzeba sprawdzić, czy jest smaczne oraz czy mają dania bezglutenowe. Idziemy! Widzieliście w Polsce reklamy tzw. „happy hours”, do 16:00 piwo tylko za 6 zł? Tutaj jest to samo, ale ze skrzydełkami kurczaka. O zgrozo takie reklamy są w magazynach studenckich. Nie żaden wybór piw, win, kolorowe drinki. Kurczaki, frytki i burgery! Byliśmy na dwóch większych koncertach w Perth i więcej widzieliśmy osób, które się przejadły, niż upiły...
No, na dziś koniec.