Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 29 marca 2024 15:13:30

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 280 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 19  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 24 października 2009 23:10:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
:) oj, rzeczywiście :oops: w takim świetle pytanie Fengari jeszcze bardziej zasadne, ale chyba nawet wtedy byłby tylko jeden punkt, bo liczyliśmy punkty za sytuacje a nie poszczególne słowa

(chyba musiałem powiedzieć jeżeli nam nie starczy, bo tak to pewnie i Bogi i zwłaszcza Siora by zauważyła, Siora zresztą zdeklasowała konkurencję, ma chyba jakieś dodatkowe powionzania między neuronami, wystarczyło żeby ktoś powiedział "w końcu" i już ten cięki głos syczał "punkt!" i potem mozolnie dochodzil do tego co to za utwór gero i z jakiej płyty zawsze o to szło by.. :))

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 24 października 2009 23:12:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
...Ger do ognia ! :D

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 24 października 2009 23:35:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
PUNKT!

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 26 października 2009 22:17:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Kamik pisze:
Hehe, wcześniej napisałeś zabraknie!

No właśnie o to 'zabraknie' mi chodziło. Ale dzięki za wyjaśnienie, Gero. :)

A to końcówka mojej relacji:

Dzień 4 - Jaskinia Niedźwiedzia

Miałam trochę wątpliwości co do wyboru trasy tego dnia. Bo chciałam podczas tego wyjazdu zobaczyć i jaskinię i Lądek Zdrój. Miałam nadzieję, że którąś z tych atrakcji da się upchnąć w któryś z dwóch pierwszych dni, ale nie udało się. W związku z tym musiałam coś wybrać. W Lądku chciałam zobaczyć arboretum (ale o tej porze roku i przy takiej pogodzie to bez sensu) i ruiny zamku po drodze. Ale nie mam pojęcia, w jakim owe ruiny są stanie i czy w ogóle warto je oglądać. Na zobaczeniu jaskini zależało mi bardzo i tak oto w sposób naturalny wybór padł na nią.

Rano (ok, wcale nie tak rano, późno sobie wstałam) moja dziura w nodze, co było do przewidzenia, nie miała się ani trochę lepiej, niż wczoraj. Zabezpieczam ją więc najdokładniej jak mogę i sycząc z bólu wciągam buta. Potem idę zagryzając zęby, i zastanawiam się, czy w takim żółwim tempie dotrę w ogóle dzisiaj do celu. Początek trasy zamierzam przebyć nie szlakiem ale wzdłuż szos, bo tak mam po prostu bliżej od swojej kwatery. Przy czym powrót planuję już szlakiem do samego Stronia, więc zawsze to jakieś małe urozmaicenie. W związku z tym, niby idę zwykłą, uczęszczaną przez samochody asfaltówką, ale daleko jej do nudy, kiedy jest tak nieziemsko po bokach.
Obrazek
Zamierzam póki co kierować się ulicznymi drogowskazami, jednak dopada mnie zwątpienie, kiedy dochodzę do tablicy, na której widać jedynie litery 'wa'. Resztę szczelnie skrywa śnieg, padający od wczoraj chyba nieustannie. Domyślam się, że to Stara Morawa, ale zastanawiam się, dokąd zajdę, jeśli tak będzie dalej. Dalej, na szczęście jest już lepiej, kolejne napisy okazują się być bardziej widoczne i w końcu bez problemu docieram do szlaku.

Tu idę przez jakiś czas osłoniętą drogą, ale potem trafiam na otwartą przestrzeń. I się zaczyna! Wicher i zamieć szaleją na całego i pokazują, na co je stać. Jest jednak po prostu przecudownie! Po obu stronach rozległe, pofałdowane pola, w oddali można nawet jakimś cudem dostrzec poprzez tą zadymę zarysy gór. Wiatr jest tak silny, że śnieg, mimo że cały czas obficie pada, nie utrzymuje się na drzewach. Jestem zachwycona widokami. Chciałabym co chwila robić zdjęcia, ale niestety nie mogę, bo wyjęcie aparatu groziłoby zamianą go w ciągu kilku sekund w śnieżną kulę. Ja sama wyglądam już jak jeden, wielki bałwan. Dopiero, kiedy udaje mi się trafić pod osłonę drzew, odważam się pstryknąć jedną fotkę, jedyną pamiątkę z tej zabawy.
Obrazek
Myślę sobie, że może to z mojej strony lekkie szaleństwo wędrować w taką pogodę, ale jednak czasem warto jest zrobić coś wbrew rozsądkowi, bo wtedy otrzymuje się rzeczy bardziej niezwykłe i piękniejsze niż normalnie.

Powoli docieram do Kletna. Jest śliczne. Zatopione w górach i śniegu reprezentuje sobą absolutne 100% klasycznej bajkowości! Podoba mi się jeszcze bardziej niż Bielice.
Obrazek
Obrazek
Potem znowu dobijam do szosy i wędruję wzdłuż niej.
Obrazek
Pojawiają się czasem odgałęzienia drogi, przy których tradycyjnie nie widać oznaczeń szlaku, i nie wiem, czy tym razem naprawdę ich brak, czy po prostu przykrył je śnieg oblepiający pnie drzew. Robię się w takich momentach nerwowa ale dziś jednak mam szczęście, idę uparcie główną drogą i nie gubię się ani razu. Najpoważniejsza niepewność dopada mnie już w pobliżu jaskini, kiedy to szlak wg mapy wiodący do niej pokryty jest grubą warstwą dziewiczego śniegu, podczas, gdy z innego kierunku nadchodzi spora grupa turystów i zakładam, że właśnie z jaskini wracają. Decyduję się trzymać szlaku, tonę w zaspach, w końcu jednak docieram do celu. Pani w kasie patrzy na mnie ze zgrozą i odsyła na szybką gorącą herbatkę. Zaglądam do baru i stwierdzam z zadowoleniem, że można będzie zjeść tutaj obiad. Decyduję się przyjść później, na koniec.

Ja generalnie lubię jaskinie. Toteż podobało mi się w niej bardzo, chociaż żałowałam, że taka najpiękniejsza sala jest tylko jedna, a reszta ścieżek w niej już raczej zwyczajna.

Na powitanie trupia czaszka śmieje się:
Obrazek
Cuda na ścianach:
Obrazek
Obrazek
Najbardziej urzekły mnie jaskiniowe jeziorka i lilie wodne:
Obrazek
Obrazek
Ki diabeł?:
Obrazek

Po zakończeniu zwiedzania udaję się na obiadek, nie jest on pierwszej jakości, ale lepszy taki, niż żaden, pocieszam się na wspomnienie wczorajszych ciastek.
W pewnym momencie gaśnie światło. Okazuje się, że nie ma prądu i jaskinię trzeba zamknąć przed czasem. Miałam szczęście, moja tura weszła chyba ostatnia. Po wyjściu wpadam na pana przewodnika, który mi proponuje podwiezienie do Stronia. Ale ja strasznie chcę przejść się znowu tą fantastyczną trasą, którą tu dotarłam i poza tym zobaczyć ciąg dalszy żółtego szlaku, więc odmawiam. Idę pieszo, jednak noga mi doskwiera i żałuję, że nie dałam się podwieźć chociaż do Kletna. Wtedy, jak na zamówienie, zatrzymuje się koło mnie samochód. W środku ludzie z mojej grupy zwiedzających jaskinię, też litują się nad samotnie wędrującym bałwankiem, w którego znów zdążyłam się już zamienić i proponują zawiezienie do Stronia. Tym razem wsiadam. Moja noga błaga o litość i skorzystanie z okazji powrotu prosto do domu. Mój duch nie może odmówić sobie przyjemności przejścia raz jeszcze przez bajkową część Kletna i pola pełne zamieci. Duch odnosi zwycięstwo nad materią i w Kletnie wysiadam. Szybko przekonuję się, że warstwa śniegu jest znacznie grubsza niż jak szłam w poprzednią stronę i trochę mnie niepokoi, co będzie na polach. Tam jednak droga okazuje się możliwa do przebrnięcia, wicher daje czadu, jest tak pięknie, jak tylko może być i zabawa jest przednia, aż zaczynam się na głos śmiać.

Dochodzę do tego odcinka szlaku, którym jeszcze nie szłam i z grubsza widzę, że jest fajny, tyle że teraz droga skręca tak, że zamieć sypie mi śniegiem prosto w oczy. Kilka płatków rąbnęło mnie boleśnie w siatkówkę i przez to generalnie wolę trzymać głowę spuszczoną i wzrok wbity w ziemię. Rzadko ośmielam się rozejrzeć po okolicy, więc niewiele z niej zobaczyłam. Zaskoczył mnie tylko kompletnie w pewnym momencie zbiornik wodny, którego jakoś zupełnie się tu nie spodziewałam.

W Stroniu podziwiam nastrój, jaki tworzą pozapalane już uliczne latarnie i śnieg w ich blasku. Dziwię się, czemu nie świecą się one w mojej uliczce i po chwili dociera do mnie, że nie tylko one. Nic się nie świeci! No, nieźle! Brak prądu dopadł najwyraźniej nie tylko jaskinię. Jeszcze nie było tak ciemno, ale ja jeszcze mam trochę rzeczy do zrobienia. Pani gospodyni przyniosła mi świeczkę i dzięki temu zjadam samotną kolację przy świecy. Potem włączyli prąd i starczyło go akurat do czasu, kiedy poszłam spać.

Dzień 5 - powrót.

Z kwatery do przystanku PKS bardzo daleko nie miałam, ale zawsze jakiś kawałek drogi to był. Ślizgałam się po brukowanej kostce pokrytej rozpuszczoną śnieżną breją, a ciężar na plecach nie ułatwiał zachowania równowagi. I oto dostaję kolejny prezent prosto z nieba - zatrzymuje się jakiś samochód i chłopak pyta, czy mnie podwieźć. Korzystam z okazji ochoczo i po chwili jestem już pod wiatą. Gorzej, że na autobus muszę teraz długo poczekać. Taka mądra byłam, że nie sprawdziłam wcześniej, o której go mam. Potem się okazuje, że na drodze gdzieś tam zwaliło się drzewo i wszystko przyjeżdża strasznie spóźnione. W rezultacie posiedziałam tam chyba ze 2 godziny, marznąc przy tym okropnie. Obserwowałam sobie, jak dosłownie co parę chwil pod ciężarem śniegu gdzieś łamią się się gałęzie drzew i spadają tworząc efektowną zadymkę. PKS wreszcie przyjechał i jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że już za Lądkiem śniegu nie ma prawie wcale... Ledwo co przyprószone pola i tylko szczyty gór tak naprawdę białe. :shock:
Przez jeden spóźniony autobus uciekają mi 2 rozsądne pociągi i ostatecznie do domu wracam przed 23. Moja noga jest w stanie masakrycznym, od jednej dziury na pięcie spuchła mi cała stopa i w takim stanie utrzymywała się przez kilka dni, budząc obawy co do wdania się jakiejś gangreny. Na szczęście dziś jest już prawie całkiem ok. :)


Ostatnio zmieniony czw, 29 października 2009 21:25:46 przez Fengari, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 27 października 2009 08:44:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
To jest jedna z najlepszych opowieści podróżniczych na UT w tym roku! :shock: :brawa:
A te zdjęcia z Kletna... kto by pomyślał, że to połowa października? I że kilka dni wcześniej było tam +23 stopnie? :-)

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 27 października 2009 09:23:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
fengari, proszę o jeszcze częstsze podróże, bo świetnie się o nich czyta!!! :piwo:

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 27 października 2009 21:17:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Dzięki Wam wszystkim za miłe słowa! :)
arasek pisze:
I że kilka dni wcześniej było tam +23 stopnie?

:shock: Poważnie? Nie miałam pojęcia, tym większy szok!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 października 2009 18:53:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 08 kwietnia 2006 13:18:18
Posty: 225
Skąd: Chełm
Właśnie przeczytałem. Bardzo fajna relacja :)
I świetne zdjęcia, najbardziej zachwyciły mnie to:
Obrazek
i to:
Obrazek
Masz to w jakiejś większej rozdzielczości? Chętnie widziałbym któreś z nich na swoim pulpicie ;)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 października 2009 18:54:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
A mnie to:

Obrazek

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 października 2009 23:10:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Miles Teg pisze:
Masz to w jakiejś większej rozdzielczości?

Oczywiście, proszę bardzo: :D
http://img214.imageshack.us/img214/6238/dscn8650.jpg
http://img214.imageshack.us/img214/4397/dscn8689.jpg
http://img252.imageshack.us/img252/2112/dscn8780a.jpg

A swoją drogą, obiecałam trochę powspominać, więc wspominam:

Pierwszy mój wyjazd w tamte strony (i w ogóle w góry, no, nie licząc Świętokrzyskich) to były kolonie, również moje pierwsze, rok jakiś 86 zdaje się. W Srebrnej Górze. Pamiętam, jak po powrocie kłóciłam się z babcią, bo ona twierdziła, że najpiękniejsze góry w Polsce to Tatry (w innych chyba nie była), a ja nie wyobrażałam sobie, że może być coś piękniejszego od Sudetów (też innych w zasadzie nie znając :) ). Poza tym niewiele pamiętam.

Łąka niedaleko miejsca, gdzie mieszkaliśmy - miejsce sielankowe i przez nas uwielbiane, z którego roztaczał się piękny widok na odległe pola. Mimo, że już bardzo zatarte w pamięci to do dziś pozostaje w mojej świadomości jako taki archetyp górzystej sielskości. Rosło tam jakieś drzewo owocowe, z którego owoce (jabłka? czereśnie?) kradliśmy ze smakiem.

Cmentarz, który na mnie, całe życie mieszkającej koło jednego, nie robił specjalnie wielkiego wrażenia. Za to robił olbrzymie na pozostałych dziewczynkach z grupy i pewnego dnia namówiły panią wychowawczynię na udanie się tam po zmroku. Zaliczyłam w ten sposób swoją pierwszą nocną wyprawę na cmentarz. Trzeba przyznać, że w ciemnościach to wszystko wyglądało dużo bardziej niesamowicie niż za dnia. Odczytywanie w takich warunkach napisów na nagrobkach, czasem przysłoniętych trawami było szczególnym przeżyciem dla nas, dzieciaków. Dziewczyny szły zafascynowane ale i pełne napięcia i strachu. Cały czas gadały o duchach. Schowałam się za drzewo, wyskoczyłam na nie z dzikim rykiem. Wrzasku narobiły na całą okolicę, a ja byłam cała szczęśliwa, że kawał się udał.

No i przede wszystkim forteca! Ciekawa jestem, czy dziś zrobiłaby na mnie takie samo wrażenie, jak wtedy. A wtedy zrobiła kolosalne! Najpierw sama droga, wąska ścieżka i po obu stronach przepaści, niezbyt wielkie, ale zawsze. :) A sam fort - miejsce tajemnicze, groźne i niewiarygodne, jeszcze długo potem mi się śniło po nocach wraz z zielenią, która je obrastała. Czułam się jak bohaterka filmu przygodowego, która właśnie dokonała niezwykłego odkrycia.

Szczeliniec Wielki - zawieźli nas tam wtedy i zakochałam się w nim totalnie. Wtedy postanowiłam sobie, że na pewno jeszcze kiedyś tam wrócę.

I wróciłam. W 98 pojechałam z mamą na wakacje do Kudowy Zdroju.

Szczeliniec został odwiedzony przez nas obowiązkowo. Starszy mój wiek w niczym nie osłabił wrażeń zapamiętanych z dzieciństwa. Chyba tym razem cieszyłam się tym miejscem nawet bardziej, bo niezwiązana koniecznością trzymania się grupy, mogłam łazić gdzie chciałam i tyle czasu ile chciałam spędzać w najfajniejszych zakamarkach. Z pierwszego pobytu zapamiętałam głównie wąskie ścieżki między wielkimi skałami, teraz zwracałam uwagę także na niższe skalne formy, korzenie itp. elementy krajobrazu. Podziw, że takie coś może istnieć, odzew patriotycznej dumy, że istnieje właśnie w naszym kraju, magia, zabawa, zachwyty i zauroczenie - oto, co mnie tam dopadało.

Na fali podobnych klimatów odwiedzamy jednak też kraj naszych sąsiadów - czyli czeski Adrspach. Tutaj dech w piersiach zostaje nam zaparty jeszcze bardziej, choć szkoda trochę, że musimy trzymać się wycieczki i przewodnika i nie ma szans spenetrować wszystkich kątów, które by się chciało.

Jeśli chodzi o miasta, to był to taki czas, kiedy nie bardzo zwracałam na nie uwagę. Parę rzeczy jednak wbiło mi się w pamięć.
Kudowa - palmy i kaktusy rosnące normalnie w ziemi w parku zdrojowym dostarczały mi wiele radości. Kaplica Czaszek w okolicy - robiła wrażenie! Kochałam gdzieś w drodze często mijany romantyczny opuszczony nawiedzony dworek...
Duszniki - kolorowa fontanna - możecie się ze mnie śmiać - ale podobała mi się! Park ładny, ale miał w sobie jakiś chłód w atmosferze. Nie wiem, może dlatego, że to pogoda w owym dniu była chłodna i deszczowa... Tych miejsc, co je Gero tak lubi, to nawet nie widziałam...
Wambierzyce - imponująca Bazylika, nie mam już teraz pojęcia, z jakiego powodu obejrzana przez nas tylko z zewnątrz i całkiem ciekawa Droga Krzyżowa.

Most w Lewinie - nie wiem, co on w sobie takiego miał, ale silnie mentalnie przyciągał, uwielbiałam go.

Szlak przez Skalne Grzyby - no jak tu się nie zachwycić rosnącymi w lesie pojedynczymi skałami, które faktycznie mają irracjonalny kształt wielkich grzybów?

Wędrówka na Piekielną Górę z Polanicy do Szczytnej i spotkanie z prawdziwym strażnikiem piekieł. Na początku szlaku, wkrótce po zagłębieniu się w las, przyplątał się do nas duży, czarny pies o złym spojrzeniu. Towarzyszył nam, przez jakiś czas jedynie plącząc się podejrzanie i niepokojąco wokół nas. Trwało to dopóki szłyśmy grzecznie prościutko do środka Piekła. W pewnym momencie jednak, nie pamiętam już zupełnie, po co, cofnęłam się jakiś kawałek do tyłu. Wtedy strażnik przystąpił do ataku. Pobiegł za mną, dopadł mnie, nie pamiętam już, czy on mnie przewrócił, czy sama się przewróciłam, warczał, wyszczerzył zęby a ja leżałam i krzyczałam. Moja biedna, spanikowana mama, nie wiedząc co robić, wyjęła przygotowane na drogę kanapki z szynką i jedną dała jemu, żeby zajął się jedzeniem kanapki, a nie mnie. Nawet poskutkowało. Potem, kiedy szłyśmy dalej prosto do celu, zachowywał się w miarę spokojnie, tyle że my zaczęłyśmy się go naprawdę bać i nie miałyśmy pojęcia, jak się go pozbyć. Zaczęłyśmy się zastanawiać, czy ta kanapka to był dobry pomysł i czy on teraz za nami nie lezie, licząc na następną. Jednak nie o to mu bynajmniej chodziło! Jego zadaniem było dopilnować, byśmy do piekła dotarły i już stamtąd nie wróciły. Bo o ile z wredną satysfakcją wypisaną na podłej mordzie odnotował nasze wejście na szczyt Piekielnej Góry, to kiedy zaczęłyśmy z niej schodzić, grzeczność jego skończyła się definitywnie. Dostał nawet drugą kanapkę, ale tym razem pomogło to tylko na tę krótką chwilę, przez którą ją pożerał. Potem atakował już cały czas i musiałyśmy wziąć kije i bardzo pilnować, żeby zębami łapał je, a nie nasze nogi. Trwało to całą drogę aż do Szczytnej a my byłyśmy już nie na żarty przerażone, zmęczone i pełne zwątpienia, czy on się kiedykolwiek odczepi. Jednak kiedy przekroczyłyśmy szosę Szczytnej, opuszczając diabelski szlak i jego rewir, stracił najwyraźniej swą władzę nad nami i zawrócił do swoich piekielnych czeluści. Z niedowierzaniem oddychałyśmy z ulgą.

Ogólnie już wszystkich tras z owego pobytu nie pamiętam, ale region ten zapadł mi w pamięć jako kraina niesamowitych skalnych tarasów, fantastycznych skalnych kształtów i najbardziej błogich, sielskich łąk pod słońcem. A wszystko to takie jakieś w sam raz na moją kondycję. Pozwoliłam jej się uwieść! :)

Powrót. Tego dnia wieczorem rozpętała się najpiękniejsza, najbardziej nieziemska burza, jaką kiedykolwiek dane mi było oglądać. Jechałyśmy nocnym pociągiem, podziwiałyśmy z okien najdziksze, najtłustsze błyskawice świata, wyjąc i piejąc z zachwytu. Bawiłyśmy się świetnie, nie mając wówczas pojęcia, czego jesteśmy świadkami. Godzinę później most, po którym przejeżdżał nasz pociąg, już nie istniał. Tak rozpoczęła się owa pamiętna, wielka powódź, która zalała Ziemię Kłodzką. Pomyśleć tylko, że rozważałyśmy przedłużenie pobytu... Opatrzność czuwa nad głupimi, zawsze sobie to powtarzam po powrocie z różnych wojaży, ale wtedy nabrało to szczególnie mocnego sensu...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 30 listopada 2009 10:01:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
myślę, że ta informacja ucieszy nie miłośników ziemi kłodzkiej i prozy tokarczuk:

Cytat:
Po dwóch latach od publikacji "Biegunów" Olga Tokarczuk powraca z nową powieścią zatytułowaną "Prowadź swój pług przez kości umarłych", pisarka przenosi nas do Kotliny Kłodzkiej, czyli do miejsca, które zna doskonale.


powieśc jest nazwana thrillerem ekologicznym :| no ale zobaczymy :wink:

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 grudnia 2009 19:11:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
gero pytał mi się wczoraj, gdzie dzieje się konkretnie powieśc tokarczuk.
nie chce mi się szukac na mapie, konkretna nazwa oprócz Luftzug nie występuje, ale specjaliści od kotliny kłodzkiej może wydedukują z opisu:

Cytat:
"Nasz Płaskowyż miałby kstzałt grubego półksiężyca, otoczonego z jednej strony Górami Srebrnymi, niedużym, niewysokim pasmem górskim, które jest wspólne dla nas i dla czechów, a z drugiej, polskiej strony - Wzgórzami Białymi. Jest na nim tylko jedna osada - nasza. Wieś i miasteczko leżą w dole, na północnym wschodzie, tak jak cała reszta.

(...)

Przy dobrej pogodzie można z naszego Płaskowyżu zobaczyc i drogę, i nawleczone na nią Kudowę, Lewin, a nawet na północy, daleko, Nową Rudę, Kłodzko i Ząbkowice, które przed wojną nazywały się Frankenstein"

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 08 grudnia 2009 00:42:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 29 lutego 2008 19:49:42
Posty: 3135
Skąd: się biorą muszki owocówki
Fengari pisze:
http://img214.imageshack.us/img214/6238/dscn8650.jpg


ustawiłem sobie na tapecie, opowieści jeszcze nie czytałem ale to uczynię, bardzo ładne zdjęcia - bajka! :brawa:

_________________
W jednej ręce granat,
w drugiej nóż... i już!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 08 grudnia 2009 10:11:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Nowość z mojego ulubionego wydawnictwa przewodnikowego:
Obrazek
Cytat:
496 stron, plus 32 strony barwne, 58 fotografii kolorowych, 66 czarno-białych, 32 mapki i planiki, okładka miękka ze skrzydełkami, wewnątrz przedniego przeglądowa mapka Kotliny Kłodzkiej. Uwaga: drobna czcionka.Wydanie I. Pruszków 2010



Przewodnik prowadzi po atrakcyjnych turystycznie i licznie odwiedzanych latem i zimą masywów górskich okalających Kotlinę Kłodzką, którymi są: Góry Stołowe, Orlickie, Bystrzyckie, Masyw Śnieżnika, Góry Bialskie, Złote i Bardzkie. Opisano liczne uzdrowiska: Kudowa, Polanica, Duszniki, Lądek oraz zabytkowe miasta i miasteczka: Kłodzko, Bystrzyca, Złoty Stok, Srebrna Góra, Radków, Ścinawka, Wambierzyce.

Trudno w Polsce o drugi taki region. Tak wyraźnie odrębny geograficznie, o tak bogatej historii i kulturze, takiej obfitości zabytków z najróżniejszych epok. Ziemia Kłodzka na przestrzeni dziejów należała do Czech, Polski, Austrii, Prus i Niemiec, bywała nawet odrębną prowincją podległą bezpośrednio cesarzowi. Niszczyły ją najazdy husytów, wojska szwedzkie i niemieckie, pruskie i francuskie. Po 1945 r. działały przez kilka lat bolszewickie Komisje Reparacyjne, po przejściu których, zostawała przysłowiowa ziemia i woda. Mimo tych wszystkich klęsk turysta znajdzie tu i ruiny średniowiecznych zamków i potężne nowożytne twierdze, średniowieczne kościoły i XIX-wieczne rezydencje magnackie, słynne sanktuaria i lokalne miejsca kultu, stare, chłopskie zagrody , mieszczańskie kamienice i okazałą zabudowę uzdrowisk.

Niespotykane jest również, by na tak niewielkim obszarze znajdowała się taka mnogość krajobrazów i środowisk przyrodniczych - od łąk alpejskich na Śnieżniku, przez skalne labirynty i urwiska Gór Stołowych, po unikatowe torfowiska wysokie i efektowne przełomy rzek. Miłośnik geologii znajdzie niezwykłą obfitość rzadkich minerałów, miłośnik świata podziemnego - jaskinie i opuszczone sztolnie kopalni, miłośnik dawnej techniki - stuletnie, wciąż działające elektrownie wodne, a dla szukających spokoju nie zabraknie tu odludnych, nieuczęszczanych zakątków, gdzie tylko zarośnięte ruiny domostw i stare miedze wśród ugorów świadczą o dziejach tej ziemi.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 08 grudnia 2009 11:18:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
o, koniecznie trzeba kupic!!!!!!!!! to też moje ulubione wydawnictwo, sczególnie sobie cenię tom o beskidzie niskim.

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 280 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 19  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 36 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group