Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 18:27:05

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 280 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: sob, 28 lipca 2018 23:05:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Ok, zacznę moją relę ze Srebrnej Góry – chociaż ciąg dalszy będzie musiał długo zaczekać na swoją kolej. To będzie krótki odcinek głównie ze zdjęciami po to, żeby pokazać, jak tu ślicznie.


Dzień I - przyjazd
Przyjeżdżam późno, więc pozostaje tylko rozejrzenie się po okolicy. Od początku jestem zachwycona - nie pamiętałam, że tu było aż tak ładnie. Zero kondycji dopada mnie już na dzień dobry, kiedy muszę wejść troszkę pod górkę, po schodkach, do sklepu.

Obrazek


Ale potem zjadam obiad, po którym odzyskuję siły i nagle się okazuje, że nie jest ze mną aż tak źle. Swoją drogą, co za knajpa! Menu takie, że niemal na każdą pozycję ślinka cieknie - jeszcze takiego nie widziałam! Codziennie zjadam coś innego i codziennie jest to naprawdę smaczne. Bardzo przyjemna, gitarowa muzyka oraz wyjątkowo miła, szczerze serdeczna, ale nie narzucająca się obsługa - ktoś bardziej otwarty niż ja i łatwiej nawiązujący znajomości mógłby się z nimi bez problemu zaprzyjaźnić. Ach, no i jeszcze wspaniałe, wielkie, leniwe psisko do kompletu! Jeśli ktoś z was kiedyś będzie w okolicy, polecam restaurację Sokółka.
Po obiedzie zwiedzam stare kąty, znajduję dom, w którym kiedyś mieszkałam, pobliskie wielkie Schody nic nie straciły ze swojej magii, chyba robią na mnie jeszcze większe wrażenie, niż w dzieciństwie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na cmentarzu nadal rosną drzewa zza których straszyłam koleżanki, kiedy wychowawczyni na kolonii pozwoliła nam tam pójść o północy. Tylko sam cmentarz już nie taki... nowe, eleganckie nagrobki, ani śladu tych starych zarośniętych mogił, na których z trudem i przejęciem odczytywałyśmy zatarte napisy. :(

Obrazek

Niesamowity jest kościół parafialny do którego można wejść przez kamienicę – pisał już o tym kiedyś Powsinoga. Ja jeszcze później wspomnę więcej.

Obrazek

I tylko nie wiem, co stało się z wieżą. Owszem, w centrum miasteczka stoi były kościół ewangelicki z wysoką wieżą, ale czy to możliwe, żeby to była ta sama, którą pamiętam? Wydawało mi się, że tamta była niezależna od jakiegokolwiek kościoła. I taka mroczna, groźna, tajemnicza. I że kiedyś weszliśmy na jej szczyt. A ta tu jasna taka, nie ma w sobie cienia mroku, a gospodarz, u którego mieszkałam, nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek można było na nią wejść – chociaż, jak sam mówił – nie mieszka tu od zawsze, więc nie jest pewien.
I oczywiście kiedyś mogła wyglądać inaczej...

Ach, zapomniałabym, życzenia od Powsinogi o zarośniętych stacjach poniekąd się spełniły w drodze tam, bo przez większość drogi gdzieś obok biegł stary, zarośnięty tor, czasem ginął w chaszczach, czasem się ujawniał. Bardzo miłe sąsiedztwo. :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 29 lipca 2018 16:20:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Fengari pisze:
Od początku jestem zachwycona - nie pamiętałam, że tu było aż tak ładnie.

no przecież nie ściemniałem :wink:

pierwsze wrażenie = ej moje zdjęcia :lol:
z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 29 lipca 2018 17:23:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Powsinogo, Twoje zdjęcia i Twoja rela były dla mnie inspiracją, żeby w końcu tam wrócić. :)

Jedna rzecz się zmieniła od czasu Twojego pobytu tamże - sołtys nie mieszka już w tym ładnym niebieskim domu, tylko po przeciwnej stronie, tuż obok poczty, w takim szarym.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 24 września 2018 19:16:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Gero jestem w Dusznikach i niestety polonez i rondo martwe :( po wielu wysiłkach i posz ukiwaniach przygarnal mnie zielony kogut czyli hostel dla Ukraińców w którym czuje się dobrze bo klimat wolności nikt o nic nie pyta ciągle otwarte drzwi ale czysto choć zywiolowo no i estetyka hotelu robotniczego a tapatalk mnie wq...ObrazekObrazek

Wysłane z mojego SM-G530FZ przy użyciu Tapatalka

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 09 grudnia 2018 00:50:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Powoli kontynuuję relę...

Dzień II - Fort Ostróg

Tego dnia cały ranek lało. Na szczęście potem przeszło, a ja zlałam cały swój pokój antypająkiem, więc zgodnie z instrukcją musiałam na godzinę wyjść a potem wrócić w celu otworzenia okna. Na godzinny spacer obrałam sąsiednią, armijną miejscowość o wdzięcznej nazwie Budzów. Tu, na tym krótkim odcinku, który pokonałam, nie było nic ciekawego, ale była za to droga w bok, w którą się zagłębiłam i zyskałam piękne widoki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem wróciłam na kwaterę, rozwarłam okna i ruszyłam tam, gdzie od dawna dotrzeć chciałam - do Twierdzy. Niestety, tu informacja głosiła, że wskazane jest ciepłe ubranie i porządne buty - nie dysponowałam takowymi, więc odłożyłam ją na jutro, a dziś postanowiłam zobaczyć leżący po drugiej stronie drogi fort Spitzberg - Ostróg. Warto było! Jeśli kiedykolwiek będziecie w srebrnogórskiej stronie, nie gardźcie mniejszym i uboższym krewnym Twierdzy, jakim jest Fort Ostróg! Fort sam w sobie całkiem fajny, przyjemna, malownicza ruinka, można wejść do środka i połazić klimatycznymi korytarzami, na miłośników historii czekają muzea, całość ciekawsza, niż wiele innych widzianych przeze mnie podobnych atrakcji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek





Ale to nie wszystko! Jakie się stamtąd roztaczają widoki! Na wszystkie strony świata! Bajka! Jest tam ławeczka - usiądź na niej bracie, siostro, a Twe oczy będą się karmić rajem. A jakby ławeczki z jej widokiem było mało, okazuje się, że fortowi można wleźć na dach - czad, absolutnie polecam!


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na marginesie - jestem tu już drugi dzień i w oczy rzuca mi się fakt, że wszyscy ludzie tu są strasznie mili. Rzecz niespotykana w Warszawie.
A w miejscu, gdzie mieszkam, za oknem mam ptaka, który gwiżdże na melodię "Kiedy byłem.. " ;)


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 16 grudnia 2018 00:32:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Dzień III - Twierdza

Dziś już obowiązkowo Twierdzę należało zdobyć. Na mapie wydawała się tuż - tuż, ale wspomnienia z dzieciństwa mówiły, że trochę tam się jednak szło, wczorajszy dzień to potwierdził, mimo wszystko droga okazała się jeszcze dalsza, niż myślałam. Na miejscu brama mnie rozczarowała - nie miała w sobie nic a nic z tego, co zapamiętałam (pomijając rozbuchane skojarzenia ze świątynią w Kambodży). Coś mi jednak mówi, że poprzednio nie weszliśmy do środka. Tym razem weszłam i tu już wszelkie rozczarowania minęły jak ręką odjął. Jedno wielkie WOW! i totalny szczękopad. Rewelacja! Twierdza sama w sobie fajna, ale jakie widoki na wszystkie strony świata! Byłam w siódmym niebie. Ścisły top wszystkiego, co kiedykolwiek widziałam. Absolutnie wszystkim polecam!


Obrazek

Obrazek

Obrazek


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek






Coś mi niestety mówi, że nie dotarłam do wszystkich zakamarków, ze zdjęć kojarzę miejsca, których tym razem nie widziałam. Chciałam jeszcze dotrzeć do dalszych fortyfikacji powiązanych z twierdzą, ale mi się nie udało. Trochę chyba przewodnik wpuścił mnie w maliny, wskazując drogę nie tą, co trzeba..., ale po kolei. Najbliżej był fort Wysoka Skała, więc tam poszłam. Po części strata czasu i pieniędzy. Wchodzenia na teren i kupowania biletu nie polecam, chyba, że ktoś jest wielkim miłośnikiem historii i militariów i ceni sobie każdy okruch takiego czegoś. Jak dla mnie - nic specjalnego. Można wsadzić nosa przez bramę, obejrzeć dziedziniec... i się wycofać bez kupowania biletu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek




Za to zdecydowanie warto to okrążyć! Do fortu biegnie droga, z której warto zboczyć w lewo - wychodzi się na łąkę/polanę, na której wznosi się skała. Tu trafia się na ścieżkę, która w obie strony jest wspaniała, nie wiadomo, w którą bardziej. W jedną stronę wiedzie wokół fortu - niesamowite miejsce, mroczne, groźne, czad!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


W drugą stronę wiedzie po zboczu góry gdzieś w dół, obiecując jasne, niebiańskie widoki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Zapuściłam się i tu i tu, niezbyt daleko, bo cel tej dróżki nieznany, a tu już późno się robi. Mogła być to ta droga, o której mówił mi przewodnik, ale nie musiała. Kawałek dalej była inna ścieżka, równie wąska i dzika, mogła być to też ona, ale niekoniecznie. Odpuściłam, trudno zapuszczać się w nieznanym i nie oznakowanym kierunku, zwłaszcza, kiedy człowiek jest już zmęczony i rozsądek każe wracać.
Mimo to, w ostatniej chwili coś kazało mi sprawdzić inną opcję - a może jednak jest droga z drugiej strony Twierdzy, nie tam, gdzie wskazywał przewodnik, tylko w przeciwnym kierunku?
Cofnęłam się do Twierdzy i faktycznie! Jest! Oznakowany czerwony szlak! Ruszyłam nią i uświadomiłam sobie, że tędy musiałam iść przed laty, na koloniach. Pamiętałam tą wąską ścieżynę z przepaściami po obu stronach. Podobnie zresztą wyglądała ta ścieżka wokół fortu Wysoka Skała, ale dopiero teraz wiem, że jestem tam, gdzie kiedyś. Może ta brama, która tkwi w mojej pamięci, to brama, która jest gdzieś dalej, tam, dokąd prowadzi ten szlak? Niestety, szłam nim już dłuższy czas i donikąd nie doszłam, zrobiło się już późno i naprawdę musiałam zawrócić. Szkoda, na pewno warto pokonać tę trasę!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 16 grudnia 2018 17:46:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
Świetne, Fen!
Te zdjęcia mają dla mnie tym większą wartość, że w Srebrnej byliśmy w listopadzie. Pogoda była niezła, ale widoki jednak po jesiennemu przymglone a w barwie brunatno-zgniłe. To co pokazujesz to z kolei istna eksplozja zieleni!

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 16 grudnia 2018 18:54:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Dzięki! :)
Heh, przypomniało mi się, jak Powsinoga w zeszłym roku zaczął w zimie publikować swoją relę z wakacji i pomyślałam, że powinni tego zabronić. :wink:


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 20 grudnia 2018 22:45:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Tym razem ciąg dalszy wyjątkowo w czwartek. ;)

Dzień IV - pola

Wczoraj obtarłam sobie mocno pięty, więc nie ma rady, na dwa dni muszę sobie odpuścić poważniejsze wędrówki - trzeba to wykurować. Trochę nie bardzo wiem, gdzie tu iść, mapy okolicy nie są zbyt dokładne. Postanowiłam pójść bocznymi ulicami miasteczka, zobaczyć, co tam jest. Ulica szybko się kończy i oto otwierają się przede mną polne drogi! Wspaniale! Bo jeszcze wczoraj narzekałam, że tu widoki co prawda są piękne, ale wszędzie wiodą asfaltówki, a ja chciałabym połazić przez pola. No to właśnie dostałam to, czego chciałam. Jest przepięknie, tylko jedna gorycz mąci całą radość - zepsuł mi się aparat (na szczęście później okazało się, że tylko się nagle rozładował bez uprzedzenia). Polna ścieżka cudna, siadam, patrzę, jak trawy się kołyszą na tle gór i myślę sobie - o to właśnie chodzi w wakacjach, nic nie trzeba, donikąd nie muszę się spieszyć, mogę po prostu tak siedzieć i się gapić. Kiedy już ruszyłam dalej, okazało się, że mam przed sobą wiele innych polnych możliwości, super, przyjdę tu jutro! Błogosławię Pana za to, że mnie wywiódł na te pastwiska.
Potem minęłam indiańską wioskę z wigwamami, całkiem nieczynny basen i odkryłam, że to, co na mapie oznaczono jako staw, jest w rzeczywistości pięknym jeziorem - takim, jakie lubię najbardziej - otoczonym drzewami, trzcinami i wysepką pośrodku. Potem wróciłam do cywilizacji na obiad. A z obiadu wróciłam do domu inną drogą niż zwykle, odkrywając nowe porcje widoków i włóczęgowskich możliwości, oraz podziwiając wielką, pełnołukową tęczę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 20 grudnia 2018 22:52:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Dzień V - pola i Budzów

Człowiecze, któryś dotarł do Srebrnej Góry - spójrz w dół, a zobaczysz przed sobą bezkresne pola aż po horyzont. Wiedz, że wiedzie przez nie polna droga i można nią iść, ciągle iść, tak bez końca, tak bez końca aż po horyzontu kres...

Obrazek

Ja dziś nią poszłam. Łapałam motyle, spod nóg co rusz to uciekały spłoszone przepiórki, nagrzane powietrze pachniało czymś upojnie i głęboko. Szłam i szłam, dotarłam do rozstaju dróg - przede mną piękna ścieżka wciąż przez pola, w bok - można dojąć do kościoła w Budzowie, który stąd wygląda zachęcająco, a szosą na pewno nie będzie mi się chciało tam iść. Wybrałam drogę przed siebie i szłam tak do kolejnego rozstaju, z którego można było tylko skręcić na boki. Wtedy zawróciłam i odwiedziłam też Budzów - z tej strony wejście doń wiodło malowniczo i pięknie przez murowaną bramę i jakieś zarośnięte ruinki. Wieża się modli za pola i las - te słowa same się nasuwały do głowy. Kościół był niestety zamknięty, więc rzuciłam na niego okiem tylko z zewnątrz i wróciłam na swoje pola.
W całej tej wędrówce - niemal od jej początku - dotarło też do mnie, że skoro w zasięgu wielu mil dookoła nie widać żywej duszy, to znaczy, że można też... ŚPIEWAĆ! Początkowo szło mi niemrawo, nie mogłam przypomnieć sobie dłuższego fragmentu tekstu żadnej piosenki. A potem mnie olśniło, że skoro mogę drzeć ryja do woli, to mogę też wyciągać góry, na które nigdy w bloku bym się nie odważyła - wysokich dźwięków nijak nie da się wydobyć ze skrępowanego gardła. I tak oto poszły już całkiem śmiałe improwizacje i wokalizy - było cudownie! Tak musi być w niebie! A może świat się już skończył, tylko o tym nie wiem, i to naprawdę jest niebo? Wracałam zmęczona, ale kompletnie pijana słońcem, wiatrem, pięknem, przestrzenią i wolnością. I tym nieskrępowanym śpiewem, który tak rzadko jest mi dany, a taki ogrom szczęścia daje!
Kocham takie miejsca, jak to!
A czy Budzy był w Budzowie?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 21 grudnia 2018 20:37:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Fengari pisze:
Człowiecze, któryś dotarł do Srebrnej Góry - spójrz w dół, a zobaczysz przed sobą bezkresne pola aż po horyzont. Wiedz, że wiedzie przez nie polna droga i można nią iść, ciągle iść, tak bez końca, tak bez końca aż po horyzontu kres...
Ja dziś nią poszłam. Łapałam motyle, spod nóg co rusz to uciekały spłoszone przepiórki, nagrzane powietrze pachniało czymś upojnie i głęboko. Szłam i szłam, dotarłam do rozstaju dróg - przede mną piękna ścieżka wciąż przez pola, w bok - można dojąć do kościoła

przepiękny wpis, cały mój do wnętrza jestestwa o!

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 21 grudnia 2018 22:46:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
:)


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 22 grudnia 2018 23:20:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Dzień VI - Wiadukt Srebrnogórski, most wiszący

Kolejny dzień i oto kolejna porcja niebiańskich widoków, tym razem już z góry. Bardzo gorąco polecam iść tą trasą! Najpiękniejszy odcinek, wiodący przez bujnie kwitnące pastwisko na zboczu, jest nieoznakowany, ale mam nadzieję, że kto chętny, ten trafi, jeśli powiem, że droga zaczyna się za pocztą i trzeba się kierować na ośrodek jeździecki Gawra. To jest właśnie to naj!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A potem należy skręcić w stronę punktu startowego paralotni ( na mapie istnieje, w rzeczywistości ani śladu paralotni...)

Obrazek

Obrazek


A dalej prowadzi już szlak narciarski, który potem częściowo pokrywa się z zielonym i niebieskim pieszym.

Obrazek

Obrazek

Kiedy się rozgałęzią, trzeba zejść pieszymi w dół i dochodzi się do zabytkowego wiaduktu. Na wiadukt można wejść, tu i ówdzie napisy ostrzegają "Nie wychylać się!" i mam już piosenkę dnia (pozdro Spirit!) Oczywiście, że się wychylałam!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dalej robi się ambaras, dalej nie polecam już nic. Róbta, co chceta! Można iść szlakami, zawracały w stronę, która mi nie pasowała, ale pewnie jest tam pięknie. Można przejść przez wiadukt i iść dalej dziką drogą, którą niegdyś jeździła kolej - pewnie tu też jest fajnie, ale dla takiego pajęczynofoba jak ja - za wąsko, za bardzo zarośnięte. A można zejść pod wiadukt, żeby spróbować zobaczyć go z dołu. Tak zrobiłam. Niestety z dołu nie widać zbyt wiele, drzewa zasłaniają. Coś niecoś jednak zobaczyć się da.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem postanowiłam wyjść do szosy (brrr... znów robi się przeraźliwie wąsko, przeżywam chwile grozy! ) A potem poszłam zobaczyć wiszący most. Most, jak most, z góry nie robił wrażenia, a na dół - znów wąskimi, zarośniętymi schodami nie miałam siły już schodzić, za dużo takich stresów na jeden dzień! Wracałam już cywilizowaną drogą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 29 grudnia 2018 22:19:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Dzień VII - Wiadukt Żdanowski

Niedziela... Rano w kościele radość, bo ptak latał sobie w najlepsze wokół ołtarza. :)
Sam kościół, którego zupełnie nie pamiętałam, wystrój miał przyjemny i klimatyczne zakamarki.

Obrazek

Obrazek

Potem dopadł mnie leń, w końcu jednak ruszyłam na wyprawę.
Początek trasy miałam taki, jak wczoraj, chociaż tym razem znalazłam przegapiony poprzednio stary cmentarz ewangelicki,

Obrazek

a potem żółtym szlakiem rowerowym doszłam do wiaduktu Żdanowskiego. Sam szlak - śliczny! Niespecjalnie widokowy, widoki nieśmiało prześwitywały tu i ówdzie między drzewami, ale sama droga była malownicza i pełna światła.

Obrazek

Obrazek


A jeśli interesują Was wiadukty, Żdanowski polecam zdecydowanie bardziej, niż jego słynniejszego Srebrnogórskiego bliźniaka. Wygląda prawie tak samo, ale jest dużo lepiej widoczny z dołu i okolica też piękniejsza.


Obrazek

Obrazek

Obrazek


Tyle, że doszłam do niego dołem i zastanawiałam się, jak wejść na górę. Wersja alpinistyczna odpadała. ;) Wiódł tam także oznakowany szlak, ale jak zobaczyłam to podejście, zwątpiłam i poddałam się od razu. Tak stroma wspinaczka po skałach jest możliwa, po piasku śmiem twierdzić, że nie. Zwłaszcza w tak niestosownym obuwiu, jak moje - na pewno nie dałabym rady. Druga, dzika ścieżka też niewątpliwie nań prowadziła, ale wąska i grożąca pajęczynami, nie zachęcała. Nieco dalej była szersza droga i miałam nadzieję, że też prowadzi na wiadukt - tą poszłam i grubo się rozczarowałam - wiodła donikąd, w dodatku śmigało po niej mnóstwo pająków. Za to widok z niej na ów wiadukt był przedni - dobre i to!

Obrazek

Niestety musiałam zawrócić i zdecydować się na ową wąską ścieżkę odrzuconą wcześniej. Doszłam na górę. Tu akurat Żdanowski przegrywał ze Srebrnogórskim - ten miał głupie barierki po bokach, a tamten malownicze kamienie. Ale stąd za to widoki lepsze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Do domu postanowiłam wrócić dawną trasą kolei. To też nie była fajna droga dla pajęczynofoba, choć obiektywnie miała swój urok. W dodatku rozdwajała się w pewnym momencie, co dołożyło mi stresu i perypetii, jako, że nie wiedziałam, którą opcję wybrać. Wybrałam złą, musiałam zawracać, a potem się okazało, że tamtą pierwszą też bym jednak doszła do celu, ech...
Za to, kiedy już wyszłam z lasu na pola - pełen zachwyt! Było już późne popołudnie, takie ze złotym światłem, trawy się kołyszą, wokół piękne pola, w oddali nawet przyuważyłam wielki, stary, kamienny piec przy jakimś domu. Ścieżka dźwiękowa pt "In the Land of Afternoon" samoistnie włączyła mi się w głowie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 31 grudnia 2018 09:05:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Nie ukrywam, że w tym temacie mam jakieś piętrowe zaległości. Może zmobilizuje mnie do poczytania to, że w ferie po latach jedziemy znów do Muflona? :-)
Co prawda z dziećmi nigdzie nie dotrzemy (kiedy byliśmy tam ostatnio, też z jakimiś trzylatkami, to utknęliśmy na godzinę przy takiej metrowej czy półtorametrowej górce pełnej kopnego śniegu, na którą dzieci wdrapywały się i spadały niczym głaz Syzyfa, wykrzykując wciąż w niebogłosy: "nasz cel: GÓRA!" - no i takich zdobyć spodziewamy się również teraz ;-)), ale zawsze dobrze wiedzieć, że w odległości potencjalnie dostępnej coś tam jest, co można by zobaczyć!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 280 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 32 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group