Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 22:41:37

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 280 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 19  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 01 sierpnia 2010 08:24:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
ciekawa jestem zdjęć!

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 03 sierpnia 2010 12:06:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
Znakomita relacja! :-)
Szliśmy przez część tych terenów (Solna Jama, Szczerba, Jagodna, Torfowisko) już osiem lat temu a dzięki temu wpisowi stanęło mi to znów wszystko przed oczami! :-)

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 04 sierpnia 2010 19:27:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Ok, wreszcie udało mi się coś tam sklecić na temat mojego wypadu. :wink:

To był spokojny wyjazd, bez większych przygód, w w miarę bezstresowym składzie - matka & córka, więc nie widzę sensu opisywania go dzień po dniu, nie czuję tego w ten sposób po prostu. Skupię się jedynie na wrażeniach i porównaniach z wyprawą październikową.
Zdjęcia ilustrujące oczywiście będą, ale nie zawsze tam, gdzie bym chciała. Jakoś nie jestem zbyt zadowolona z tego, co napstrykałam. W wielu bajecznie pięknych miejscach aparat za żadne skarby nie zamierzał oddać rzeczywistości jak należy. :(

Odcinek I - Miejscowości

Stronie Śląskie. Tym razem miałam okazję przyjrzeć mu się lepiej, niż poprzednio. I stwierdzam, że od tej strony, od której się do niego wjeżdża, jest brzydkie. No nie da się ukryć. Kupa szarych betonowych ruder wyglądających na typowe 'zabytki' z epoki komuny, których nie wiem nawet czemu wcześniej nie dostrzegłam - strasząca bezszybnymi oknami pozostałość po tartaku, itp budynki. Ale już szczytem architektonicznego szyku i geniuszu jest domostwo prywatne, o ile dobrze pamiętam - raczej drewniane, też nie pierwszej młodości i świeżości, w którym zastosowano zaiste niezwykły patent, unikalny zapewne w skali światowej - niebieściutko-biały tojtoj przymurowany tuż obok ganku, wysoko, na tym samym poziomie co drzwi do domu, do których prowadzą schodki, rozwarty szeroko i zapraszająco, wyglądający niczym drugi ganek i drugie wrota do środka. Cudeńko!!! Niestety widziałam go tylko z okien PKS-u i udokumentować jego istnienia fotograficznie nie zdążyłam.
Za to Stronie z drugiej strony - tam, gdzie mieszkałam (czyli Morawka), to zupełnie inna bajka. Jak podobało mi się wtedy, w deszczu i śniegu nastrojowo lśniących w świetle latarni, tak urzekło mnie i teraz - w słońcu i zieleni. Zwłaszcza park uwodzący plamami świateł i cieni na postokrotkowanej trawie i pełnymi obietnic alejkami.
Obrazek Obrazek
Obrazek
Mostek i droga przez pole na Morawę, trawy, zza których wyłaniają się wieżyczki kościołów - miodzio!
Obrazek
Centrum nadal bardzo przyjemne i nawet zielony budynek tym razem nie kuł tak bardzo w oczy...
Aaa, no i jak mogłam zapomnieć! Górna droga przez Stronie Wieś (w stronę Siennej)! Nastrojowe widoki, klimatyczne zagrody, przydrożne krzyże! Polecam gorąco! (z powodu iścia w porze zmierzchu zdjęć brak.)

Kamienica - bardzo mi się nie podobała w aurze jesiennej, w której było jej zdecydowanie nie do twarzy. Latem całkowicie zmieniła swój imidż. Zachwycała spokojem i pięknem. Zwracam jej honor!
Obrazek

Lądek Zdrój
Arboretum - chciałam zobaczyć już poprzednio, udało się teraz. Bardzo ładnie to wszystko urządzone, alejki, mostki, strumyczki, kładeczki, pagóreczki.
Obrazek
Ślicznie. Ale jak dla mnie, to szkoda, że w roli okazów występowały tam jedynie drzewa. Liczyłam na kwiatki!
No trudno... przynajmniej łatwiej było coś z tego zapamiętać. :)
Przy okazji dowiedziałam się, że ta roślinka: Obrazek to... klon!
A to: Obrazek jest... świerk!
Kryty most - rozczarowanie, bo nie da się po nim przejść. O :!: I co z tego, że ładny?
Obrazek
Pałac - Zakład Przyrodoleczniczy "Wojciech" - no, proszę się ze mnie nie śmiać. Bo bardzo piękny to pałac jest! I z zewnątrz, i w środku. I co z tego, że zdrojowy? Zresztą, wody w środku też się napiłam, a co! Dobra była i nie śmierdząca. ;)
Obrazek

W tym najbardziej reprezentacyjnym parku przed nim coś właśnie remontowali, więc niestety widok był całkiem popsuty i nie stanowił żadnej atrakcji. Inne parki zupełnie zwyczajne. Ale zarazem miały w sobie coś... jakąś ucieczkę od uzdrowiskowego kurortu ku naturze...
Bardzo mi się podobało samo położenie Lądka - nie w jakiejś w miarę płaskiej dolince, ale w pofałdowanym terenie, co nadawało szczególnego uroku ulicom, które się kręciły, wznosiły, opadały, a całość pięknie się prezentowała z okiem PKS-u. :wink:

Kłodzko. Po pierwsze bardzo chciałam zobaczyć na własne oczy słynny most Wita Stwosza i oczywiście przespacerować się po. No i cóż, ładny, bardzo podobały mi się rzeźby, ale jednak mnie rozczarował. Na zdjęciach wyglądał jakoś bardziej okazale, a tymczasem okazał się być strasznie krótki, tyle go co nic. ;) Raz, dwa i już po moście! Nie dał się sobą nacieszyć, no szkoda. Chociaż w sumie przyjemny zakątek.
Obrazek
Kolejna rzecz, którą chciałam zwiedzić, to twierdza.
Obrazek Obrazek
Nie zawiodła mnie, choć też powierzchnia udostępniona dla turystów mniejsza niż się spodziewałam, myślałam, że jest tam więcej zakamarków. Cóż mogę powiedzieć... lubię takie miejsca i tyle. Z góry roztacza się piękna panorama miasta, warto było się wdrapywać po schodach nawet w koszmarny upał.
Obrazek
Przytłacza jednak, wciąż świeża, okrutna historia tego miejsca, o której będąc tam nie da się zapomnieć.
Kolejna rzecz to lochy - czyli trasa podziemna.
Obrazek Obrazek
Lochy też uwielbiam, te były bardzo fajne same z siebie i niestety zupełnie niepotrzebnie 'uatrakcyjnione' kretyńskimi 'atrakcjami' typu pluszowy nietoperz czy plastikowy kat ociekający krwią. Idiotyczne i budzące niesmak... chociaż śmiech trochę też. ;)
Miasto posiada bardzo przyjemną starówkę i atrakcję, która w upalne dni powinna być wszędzie - prysznic na rynku! :) Brawo za pomysł!
Strasznie podobało mi się pewne... hmm... no nie wiem, brama, podwórze? Jak określić coś, do czego wychodzi się przez typowo podwórzową bramę, ale podwórzem nie jest, tylko praktycznie tarasem widokowym? W każdym razie świetna sprawa!
Rewelacyjny okazał się być też odwiedzony mimochodem Kościół Parafialny Wniebowzięcia NMP - gotycka budowla, której nie udało mi się z zewnątrz objąć w całości wzrokiem, a co dopiero aparatem, z barokowym wnętrzem. Cudo!
Obrazek Obrazek


Międzygórze - pięknie położone i z bajkową wręcz architekturą, z zauroczeniem oglądało się przez ten krótki czas (godzina? dwie?) obecności tamże. Jednak przez to jego zagłębienie się w zielonej dolinie dla mnie za ciemne i za klaustrofobiczne na dłuższy pobyt... po spędzeniu tam kilku dni czułabym się zapewne równie przytłoczona, jak ongiś w Ojcowie.
No i wodospad oczywiście!
Obrazek
Niesamowite, że w tak niewinnie i łagodnie wyglądającej dolince mógł się przyczaić taki okaz groźnej potęgi natury! No bo nie tylko sam wodospad jako taki zachwyca, ale i wszystkie te ogromne i mroczne skały wokół, pędząca i kotłująca się między nimi rzeka, zakola i progi! Natomiast te drewniane mostki, tarasy, ścieżki - niby to wszystko ładne i ułatwia turystom obejrzenie tego cudeńka, ale jednak trochę klimat psuje. Bo ucywilizowuje i ugłaskuje to dzikie miejsce, odzierając je z należnego majestatu i grozy!

Bielice. No, bardzo ładnie i bardzo przyjemnie. Ale wersja jesienno-zimowa jednak wygrywa. Może dlatego, że trafiłam wówczas na naprawdę rzadki, wyjątkowy i niepowtarzalny mix wszelakich barw jesieni przyprószonych bielą śniegu? Z czymś takim jakiejkolwiek porze roku w czystej postaci naprawdę trudno konkurować.

Kletno. Spodziewałam się rozczarowania - bo uznałam, że po baśniowej zimowej szacie, w której je poznałam, każde inne wydanie może być już tylko gorsze. Rozczarowanie nie nastąpiło. :) Tym razem zawitałam do Shire w pełni lata. :) Górne Kletno pozostaje moim absolutnym nr 1 wśród znanych mi wiosek!
Obrazek
(Zdjęcie gówno oddaje! :evil: )
A, i tu sobie od razu wspomnę o kopalni uranu, no bo i gdzie? Całkiem fajne loszki (dla tych, co lubią, rzecz jasna), tym razem na szczęście zamiast kretyńskich uatrakcyjniaczy, trochę autentycznego górniczego sprzętu, i bardzo ciekawe, z geologicznego punktu widzenia (i estetycznego również), skały.

Młynowiec - jakoś mi szczegóły wyleciały z pamięci, ale kojarzę, że przypadł mi go gustu. Samo położenie świetne - jakby wyrósł na górskiej hali. Rudery zwykle mnie nie zachwycają, ale kiedy coś wygląda jak ruina średniowiecznej fortecy, a w rzeczywistości jest pozostałością pewnie po stodole i częścią wciąż zamieszkałego domu - robi się niesamowicie, i coś takiego właśnie tam ujrzałam. Ale przede wszystkim na uwagę zasługuje długaśna droga z Młynowca do Stronia obrośnięta z dwóch stron szpalerami ciemnych drzew. Co za niesamowity klimat!

Stara Morawa - o zabudowaniach pisać mi się nie chce, bo jakoś nie zwróciłam na nie szczególniejszej uwagi.
Skupię się na zalewie. Bo tym razem oto udało mi się w nim popływać. :) Początkowo nie wyglądało to bardzo zachęcająco - tłum ludzi taplających się w sztucznym zbiorniku. Okazało się jednak, że przede wszystkim nie z każdej strony jest tam tłum ludzi. Były miejsca całkiem luźne. Po drugie, sztuczność tego zbiornika bardziej (w sensie wizualnym) preszkadzała, kiedy się było na brzegu. W wodzie natomiast - no cóż, woda, nad głową niebo, góry dookoła - coś pięknego! Czegóż więcej chcieć?
Obrazek
Była tam też jedna z plag egipskich - żaby. A raczej żabki. Urocze, słodkie maleńkie żabki w ilości tysięcy sztuk. I jedna durna baba, która je rozdeptywała, mówiąc do drugiej - 'Bo one gryzą! Gryzą jak cholera!'. Jasne. Od zawsze wiadomo, że żabki mają takie straszne, wielkie, ostre kły, niczym tygrys szablastozęby. Ja jednak najwyraźniej trafiałam na takie, którym wypadły mleczaki i jeszcze nie urosły stałe, bo jakoś żadna mnie nie ugryzła, mimo, że brałam je do ręki garściami. Tęsknię za nimi. Serio!
Obrazek

c.d.n.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 04 sierpnia 2010 23:38:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
:brawa: :brawa: :brawa:

po raz kolejny przekonuję się że po tej stronie Kotliny Kłodzkiej najbardziej lubię okolice Stronia

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 05 sierpnia 2010 15:58:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Fengari pisze:
zmobilizowałeś mnie, żebym się sprężyła z moją relacją!
w miarę bezstresowym składzie - matka & córka

mój skład totalnie bezstresowy
aj chodziło sie też po tych kątach - fajnie :lol:

natalia pisze:
ciekawa jestem zdjęć!


proszę bardzo zapraszam do poprawionej relacji na poprzedniej stronie


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 05 sierpnia 2010 23:34:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Gero pisze:
po raz kolejny przekonuję się że po tej stronie Kotliny Kłodzkiej najbardziej lubię okolice Stronia

:)
Stronie bardzo dobre jest! :) Chociaż ja aż tak nie znam tych stron, żeby mieć dobre porównanie z innymi miejscowościami (traktowanymi nie jako obiekt do zwiedzenia w 1 dzień, ale jako baza wypadowa i w ogóle miejsce dłuższego zatrzymania się). Gdybym miała samochód i nie była skazana na komunikację lokalną, wybrałabym raczej na nocleg jakąś zaciszną wioskę. A tak to trudno mi sobie wyobrazić coś lepszego od Stronia właśnie.
Maciej pisze:
zapraszam do poprawionej relacji

Strasznie klimatyczne te zdjęcia! Brawo! :)

A dziś, kontynuując wątek urbanistyczny :wink: , choć tym razem w lżejszej i mniej poważnej formie:
krótki ( <- miał być w założeniu :wink: ) Odcinek II - Atrakcje budowlane - niekoniecznie miejskie. ;)

Mam wrażenie, że Ziemia Kłodzka obfituje w rozmaitego rodzaju budowlane 'freaki'. Mniej lub bardziej ciekawe, tajemnicze, dziwne, czy po prostu ładne - budowle - nie są może tym, na co człowiek zwraca największą uwagę, a jednak stanowią miłą niespodziankę, kiedy się spotka coś takiego na swojej drodze. Przy czym mówiąc 'budowle' używam złego słowa raczej, bo nie mam na myśli jedynie budynków w sensie ścisłym, ale jakiekolwiek wytwory ludzkiej ręki, wpisujące się w mniej lub bardziej trwały sposób w krajobraz. Właściwie to nawet i krzyże przydrożne mogłabym włączyć do tej kategorii, bo czyż nie są one niebagatelną atrakcją tych stron? Toteż niniejszym, mimo, że o nich w tym wątku już było, wspominam, że są, istnieją tam, całkiem licznie, kamienne, piękne i klimatyczne.
O niektórych atrakcyjnych, bądź "atrakcyjnych" inaczej 'tworach' wspomniałam już wcześniej, zdjęcia Macieja przyniosły kilka nowych. :)

Teraz zacznę od elementów bardziej miejskich (albo przynajmniej ludnościo-skupiskowych). Malowane przystanki!!! Żadnego nie mam na zdjęciu, bo na żadnym z nich nie wysiadałam, widziałam je jedynie z okien PKSu. Ale rzecz jest to niesamowita - czasem w miasteczkach, czasem w wioskach, gdzie człowiek spodziewałby się raczej jakiejś zaniedbanej budy, małe przystanki, o murowanych ścianach, ozdobionych nie przypadkowym graffiti, ale celowymi, ludowymi malunkami - kwiatami, innymi motywami roślinnymi itp. Na jednym z nich widniała nawet (jaka szkoda, że z za-daleka) wypisana i ilustrowana jakaś historia!

Kolejna sprawa - klatki schodowe. W Kłodzku zajrzałam do jednej - wymalowana cała w podobnym stylu, jak i przystanki. Tą akurat sfotografowałam, i choć na zdjęciu nie prezentuje się za pięknie (żeby nie powiedzieć, że nawet dość obskurnie mimo wszystko), to przecież liczy się sama fantazja! Ta ewidentna czysta radość płynąca z przyozdobienia ścian palmami, sufitów gwiazdkami i jeszcze machnięcia schodów wściekle żółtą farbą! :D
Obrazek
Jako, że nie umiem sobie wyobrazić, żeby w jakimś bloku w Warszawie dopadła kogoś taka wena twórcza (bez intencji wandalistycznych), żeby coś takiego powstało - no chyba legalnie - wydaje mi się, zauroczyło mnie to zjawisko.
W Stroniu natomiast przyuważyłam klatkę prześliczną z innych zupełnie względów. Niby też ją na zdjęciu mam, ale niewiele tu widać, niestety.
Obrazek
Rzecz w tym, że cały wystrój miała drewniany, drzwi do mieszkań, na korytarzu jakieś szafki, mebelki, cuda! I to wszystko ładniutko (choć już bez wzorków ;) ) pomalowane, stylowe. Cacuszko! I znowu ta refleksja - że ludzie jednak tak potrafią, że 'wspólne dobro', przestrzeń publiczna może tak właśnie wyglądać!

Teraz parę już nie cudów, ale może przynajmniej dziwów. :wink:

Gero kiedyś pisze:
syrena jak znicz olimpijski (tak obrzydliwa, że trudno nie pokochać)

Mówcie warszawiance o syrenie... Podczas pierwszego, jesiennego pobytu w Stroniu rozglądałam się, głupia, za pomnikiem. Pewnie kiczowaty jakiś, myślałam sobie. I przez tą dziwnie zapamiętaną wzmiankę o zniczu, wyobrażałam sobie na dokładkę, że trzyma owa syrenka w ręku coś takiego, jak Statua Wolności. :lol:
Dopiero po powrocie olśniło mnie, o czym mowa. A no o tym punkcie orientacyjnym, widocznym z daleka, charakterystycznym dla miasta niczym Pałac Kultury dla Warszawy:
Obrazek
Dekoracja, co by nie mówić, osobliwa... a odczucia w sumie budzi podobne jak u Gera.

Za to całkiem przyjemna i sympatyczna dla odmiany jest w Stroniu np. taka wieża:
Obrazek
(Niestety nie zadałam sobie trudu, żeby sprawdzić, co tam się właściwe mieści...)

Zaglądając komuś do ogródka, trafiamy na osobliwą wersję 'domku z serduszkiem':
Obrazek
Ale jego zastosowanie jest inne od tradycyjnego, powiedzcie, prawda? (Przy okazji kłamczucha wyszła ze mnie - Stronie Wieś to jest i wcale nie o zmierzchu. Ale w najfajniejszych miejscach już zmierzchało, słowo!)

Dobra, ale opuśćmy już te miejskie tereny! Czas wreszcie wyruszyć na szlaki!

Coś wybitnie fajnego znajdziemy między Morawą a Kletnem:
Obrazek
Pewnie powinno skojarzyć się mi to z Szymonem słupnikiem, tymczasem skojarzyło się z domkiem czarownicy na kurzej nóżce, i tak już w głowie zostało. :)

Idźmy trochę dalej, przyjrzyjmy się dokładnie zboczu Młyńska i cóż tam nagle wygląda? Z gąszczu lasu, w miejscu na mapie nieoznaczonym jako nic, nagle wystaje całkiem niebagatelna wieżyczka kaplicy (a może kościoła?)!
Obrazek

Garaż - zwykła, nudna rzecz i nic ciekawego.
Obrazek
Ale jeśli taki garaż spotyka się nagle ni z tąd ni zowąd na leśnej drodze (gdzieś tam w okolicach przełęczy Puchaczówki), z dala od jakichkolwiek ludzkich siedzib, zaczyna co najmniej zastanawiać... Nawet, jeśli widać ewidentnie potrzebę dojeżdżania tu samochodów... to właśnie... dojeżdżania, a nie nocowania (w dodatku samotnego, bez właściciela.) :shock:

A czemu służyć np. mogła budowla, również zagłębiona hen, w lesie, a nie wyglądająca absolutnie na ludzkie mieszkanie, za to długaśna okazale, jak się patrzy:
Obrazek
W środku prezentująca się o tak:
Obrazek
?

Paśniki w lasach rzecz też normalna... zastanawiało mnie tylko jedno - czemu one wszystkie, po prostu wszystkie, w środku lata, były pełne po brzegi??? Przy jednym z nich, ukrytym w głębi ciemnego lasu, objadało się w najlepsze stadko wolnych, nie wiadomo skąd przybyłych... koni.
Obrazek

To, że w lasach istnieją czasem jakieś wydzielone i ogrodzone (w różnych celach) tereny, też nie dziwi. Zastanawia natomiast kwestia, czemu do tych terenów nie można zrobić normalnej, ludzkiej furtki? Oczywiście, rozwiązanie alternatywne zapewne też dobrze pełni swoją rolę, niemniej jednak jest... ciekawe. ;)
Obrazek

I na koniec kolejna leśna budowla, już mniej tajemnicza, ale jakże malowniczo rozpadnięta!
Obrazek

c.d.n.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 06 sierpnia 2010 10:18:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Fengari pisze:
Stronie bardzo dobre jest!

Nie jest. :) Ale okolice wspaniałe.
Dziękuję Wam obojgu za świetne relacje i masę zdjęć!

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Ostatnio zmieniony sob, 07 sierpnia 2010 08:09:31 przez Peregrin Took, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 06 sierpnia 2010 10:31:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Obrazek

kojarzy mi się że przechowuje się /dołuje/ sadzonki drzew w takich budowlach


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 06 sierpnia 2010 22:10:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Peregrin Took pisze:
Nie jest.

Eee tam, nie znasz się. :P (zakładając, że się jego północną stronę omija z daleka, co wcale trudne nie jest :mrgreen: )

Maciej pisze:
kojarzy mi się że przechowuje się /dołuje/ sadzonki drzew w takich budowlach

Możliwe... brzmi sensownie... Ja pomyślałam sobie, że może to jakieś schronienie dla zwierząt wypasanych typu owce czy krowy, ale z drugiej strony, byłoby to trochę dziwne biorąc pod uwagę fakt, że znajdowało się to z dala od pastwisk, łąk i hal wszelakich.

Ech, a swoją drogą myślałam że zdążę dziś skończyć swoją relację, ale nic z tego...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 07 sierpnia 2010 22:30:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Ok, najważniejsza część relacji na koniec: :)
Odcinek III - szlaki

Żółty ze Stronia do Kletna. Zimą na tym odcinku miałam niezłą zabawę, ale w sumie niewiele widziałam, choć to, co prześwitywało przez zamieć, obiecywało bardzo wiele. No i tak to czasem bywa, że obietnica, tajemnica prześwitująca zza zasłony jest ciekawsza, niż rzeczywistość podana wyraźnie, ostro, widoczna jak na dłoni. I trochę tego syndromu tutaj doświadczyłam. Proszę mnie tylko źle nie zrozumieć. Absolutnie nie mogę powiedzieć, żeby mi się nie podobało. Ani trochę nie żałuję zobaczenia tego miejsca latem i z czystym sumieniem polecam! Tylko... gdybyście widzieli, jak niesamowicie wyglądało to wszystko wtedy, w tej śnieżycy... wiedzielibyście, czemu tym razem oczywistość niezakłóconego obrazu była dla mnie dość brutalna, niczym stanięcie na twardym lądzie po podróży statkiem. Kiedy jednak pierwszy wstrząs minął i objawy choroby lądowej zaczęły ustępować, pojawiło się miejsce na docenienie widoków i zachwyt. Bo ten odcinek jest przepiękny w swej błogości i pastwiskowej sielskości rozległego, pofalowanego terenu. Odbijające od szlaku drogi pośród szpaleru brzóz kuszą i zwodzą do zboczenia z trasy... A zalew w Morawie z góry prezentuje się nader malowniczo. Potem widok na Młyńsko i wioskę w dole również niczego sobie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
No i samo Kletno... :aniolek:
Jeśli chodzi o dalszy odcinek - czyli z Kletna w stronę jaskini, to średnio za nim przepadam. W sumie pięknie dookoła, ale męczy fakt, że długo po szosie i że mało przestrzeni. Przyjemnie robi się na górze, koło parkingu, w okolicach Muzeum Ziemi, Które obejrzałyśmy tylko z zewnątrz. Za to podczas postoju obok na małe co-nieco dla nasycenia brzucha, bardzo przyjemnie sycił nam oczy ten widok:
Obrazek
Samej jaskini tym razem zwiedzić się nie udało, z powodu niepotrzebnie zbyt poważnie potraktowanej informacji o braku biletów. :( Na pocieszenie była wspomniana już poprzednio kopalnia uranu. W drodze powrotnej dałam się uwieść ścieżkom brzozowym. Pierwsza wiodła na jakąś górę, bardzo przyjemna, ale że nie wiedziałam za bardzo, dokąd prowadzi i mapy wyjmować się nie chciało, to i zarządziłam odwrót. Druga okazała się wieść do Krzyżnika, ale potem skończyła się jakoś głupio i nie bardzo było wiadomo, którędy dalej - żeby zejść do Stronia a nie komuś do zagrody, więc zawróciłyśmy. Nie polecam jej jednak. O ile na początku faktycznie było uroczo, pejzażowo i malowniczo,
Obrazek
o tyle potem prowadziła wzdłuż wysypiska śmieci i klimat szlak trafił. :evil:

Niebieski a potem zielony - ze Starego Gierałtowa do Lądka.
Tym szlakiem chciałam iść już poprzednio, zabrakło jednak czasu. Przy czym zależało mi głównie na wędrówce jako takiej, ruinach zamku Karpień a potem to już samym Lądku. Wydawało mi się też, że będzie to traska prawie płaska, może lekko falująca co najwyżej, z niewielkim wzniesieniem na koniec. Nic z tego! Ok, dla normalnych ludzi pewnie taka jest, hehe. Dla mnie to jednak okazała się być przeprawa przez góry. No ale, po kolei. Sam Gierałtów bardzo lubię, szkoda tylko, że trzeba do niego było zasuwać po asfaltówce - co zresztą jest minusem wielu tras w tych rejonach. :( Zresztą, uważne późniejsze przestudiowanie mapy (i okolicy) przyniosło odkrycie, że wcale nie koniecznie, no ale już było po fakcie...
No nic, początek szlaku niebieskiego okazał sie być trudny do znalezienia, z pomocą przyszli miejscowi. Za to droga była to bardzo urokliwa - znów przestrzennie, pastwiskowo, z drzewami, które wiedziały gdzie rosnąć, żeby odpowiednią malowniczość krajobrazowi dać.
Obrazek
Potem odcinek lasem i w końcu ruiny. Nie były one zbyt okazałe. Z zamku niewiele zostało, choć w sumie obawiałam się, że może być tego jeszcze mniej. Mimo wszystko, w zakamarkach pomiędzy zarośniętymi resztkami murów, kryła się nutka romantyzmu i tajemnicy. W dodatku spomiędzy drzew przebiła się panorama dalszych gór.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Dalsza droga znowu lasem, a potem... niespodzianka w postaci Trojaka. Z mapy wiedziałam, że w tym miejscu czeka mała wspinaczka na jakąś tam górkę po drodze, ale po samej tej górce nie spodziewałam się niczego szczególnego, może poza jakimś widokiem. Nic bardziej mylnego! Pomijając już fakt, że była znacznie wyższa, niż sądziłam, to przede wszystkim na jej szczycie czaiły się wielkie skalne formacje! Potężne i przytłaczające swoim ogromem, przypominały dobitnie o tym, że to szanujące się Sudety a nie jakiś tam Beskid. :wink: I nie były bynajmniej jednorazowym wybrykiem, skalnych skupisk kryło się tam kilka. A wśród nich całkiem porządny punkt widokowy - dokładnie taki, jakie lubię najbardziej, czyli na skalnej półce, z podkręcającą atmosferę barierką. :) Tak więc, proszę państwa, nie lekceważcie i nie omijajcie niepozornego Trojaka, bo wart jest fatygi!
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Zejście do Lądka znów przez las, po drodze jedno małe, niegroźne zgubienie szlaku, i wyjście na najprzyjemniejszy z Lądkowych parków.

Czernica.
Na tę górę oczywiście wyruszamy z Bielic, no bo skąd by indziej. Tym razem idzie mi się lżej, niż poprzednio i nie gubię drogi. :) Pierwszy odcinek jednak znacznie mniej efektowny, wtedy to była totalna baśń w tych kolorach i śniegach, a teraz cóż, zwykły szlak przez las. Dopiero Płoska staje na wysokości zadania. Nie wygląda już jak Narnia, ale i tak jest absolutnie bajkowa. Wszędzie ścielą się trawy w oszałamiająco słodkim odcieniu zieleni. Do tego nie mniej czarowne choineczki. No może to jednak jest Narnia, już po rozmrożeniu? Ścieżkę tym razem widać wyraźnie i nie sposób sobie wyobrazić, że mogłaby biec którędykolwiek indziej. Trudno uwierzyć, że w zimowej aurze wydawała się być możliwa wszędzie.
Obrazek
Obrazek
Wyjście na otwartą przestrzeń trochę rozczarowuje. Spodziewałam się szerokich panoram, tymczasem z lewej widok jest bardzo skąpy, z prawej nie ma go wcale. Dopiero przy podejściu na samą Czernicę - ale trzeba pamiętać, żeby się obejrzeć do tyłu - wyłaniają się na horyzoncie marzycielskie wzgórza a za nimi rozległe doliny i długie jezioro.
Obrazek
Sama Czernica tym razem w klimatach całkiem sprzecznych z nazwą - jasna, pogodna i przyjazna. I pełna smakowitych jagód. :)
Obrazek
Zejście (wciąż żółtym szlakiem) jest znacznie bardziej efektowne niż podejście. Widoków człowiekowi nie skąpi.
Obrazek
Zwłaszcza, kiedy dojdzie się do płaskiej drogi - idzie się i idzie wzdłuż rozległych panoram, nasycić się nimi można do woli. :)
Obrazek
Obrazek
Dochodzimy do skrzyżowania szlaków, początkowo planowałam iść żółtym aż do końca, ale dochodzę do wniosku, że nie chce mi się wchodzić do Stronia od strony, do której on prowadzi, i decyduję się na zejście drogą nieoznaczoną (która jednak okazuje się oznaczona, jako szlak rowerowy), przez Młynowiec. Wybór szybko zostaje nagrodzony kolejnym widokiem. :)
Obrazek
Choć potem, aż do Młynowca, ciągnie się już las. Ale to tu spotykamy ową dziwną długą chatę...

Śnieżnik
Znowu wybieram podejście już raz przebyte, z racji jego optymalności. Czyli niebieskim szlakiem z Kamienicy. Jak już pisałam, tym razem na drogę przez wieś nie narzekam, w każdym razie nie z powodu wrażeń wizualnych, które są bardzo błogie.
Obrazek
Za to daje się we znaki upał i brak cienia, stąd nie mogę się doczekać, kiedy zacznie się szlak i droga skręci w las. Idzie mi się znacznie wolniej i ciężej, niż poprzednio. O mamę też się boję, że nie dożyje do tego momentu. No, ale w końcu odbicie jest!
Obrazek
Tu dla odmiany, aż do pamiętnej wiaty, idzie mi się zdecydowanie łatwiej niż wtedy. Początkowo jest widokowo, potem bywa różnie, ale cały czas ładnie. Od wiaty w górę znowu doświadczam odwrócenia kondycji w porównaniu z wypadem jesiennym. Wtedy na tym odcinku dostałam pałera, teraz zdycham i zdaje mi się, że już nie dojdę... Jednak udało się dotrzeć do polany, od której droga robi się płaska. Tu zaskakuje mnie bajeczny widok, wówczas spod mgły nawet nie przeczuwany. A tu taka panorama na prawie wszystkie świata strony! W dodatku okazuje się, że otwarta przestrzeń będzie nam towarzyszyć przez znaczną część dalszej trasy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Utwierdzam się w przekonaniu, że ten szlak na Śnieżnik to najlepszy szlak! (Chociaż innych nie znam.) Ale jak tu nie kochać tej cudownej ścieżyny?
Obrazek
Jedno tylko spotkało mnie tu rozczarowanie, za to poważne. Moje piękne źródełko wyschło! Może ono działa tylko kiedy pada deszcz? Nie wiem. Wiem, że licząc na nie wypiłam wcześniej prawie cały zapas wody, jaki miałam ze sobą. W rezultacie musiałam zakupić całą nową butelkę z schronisku, za którą zdziercy zdarli całe 6 zeta. :evil:
No nic to, za schroniskiem czekał odcinek drogi nieznany, poprzednio pominięty, przegapiony i ten przecież najważniejszy! O ile jego początkowa część z pewnością uroczo prezentowałaby się i we mgle,
Obrazek
o tyle dalej wszytko polegało już tylko na przestrzeniach i widokach i przestaję żałować, że wówczas szczytu nie zdobyłam.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Zmęczyłabym się tylko na próżno i nic z tego nie miała. I teraz ledwo się doczłapałam. Ale szczyt tej góry to dla mnie był jakiś obłęd! Zobaczyłam to i zwariowałam. Nie wiedziałam, w którą stronę mam pobiec. Niewiarygodnie rozległy i płaski prawdziwy dach świata, z niezmąconą panoramą na wszystkie możliwe strony. Ja tu zostaję! Na zawsze! - stwierdziłam. Tu jest niebo, a tam na dół nie ma po co wracać... -No, może z wyjątkiem obiadu - odezwał się jakiś nudny głos rozsądku, tym nudniejszy, że nawet wcale nie byłam głodna...
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Głosu rozsądku jednak posłuchałam i grzecznie zeszłam do schroniska zjeść. A potem w dalszą drogę - czerwonym szlakiem w stronę Czarnej Góry.
Obrazek
Tu początkowo mniej widać, niż się jesienią spodziewałam, ale nie jest źle! Coś tam jednak tu i tam przebłyskuje. :) Dochodzimy do skał, z których poprzednio bez większych rezultatów próbowałam coś dostrzec i tym razem jest już widok jak należy!
Obrazek
Obrazek
Potem w ogóle przestrzeni robi się więcej i jest się czym cieszyć. Tyle, że zmęczenie zaczyna dawać się nam porządnie we znaki. Powiedzmy wprost - moja kondycja - to tragedia, znacznie gorzej, niż na jesieni. Jestem wykończona, moja mama też. Biedna, pozbawiona choćby cienia zmysłu orientacji w terenie, potulnie chodzi trasami, które ja wyznaczam, mając przy tym do mnie jakieś zaufanie. Nie wiem, jak mam jej powiedzieć, że ta góra, która się wznosi przed nami w oddali, to jest właśnie ta Czarna Góra, którą mamy jeszcze dziś pokonać. Nie wiem nawet, jak mam powiedzieć to samej sobie... Nie mam pojęcia, jakim cudem udało mi się dokonać tego poprzednio (+ te dalsze górki po drodze?) i to w dodatku bez większego problemu! I jeszcze na dokładkę zmieścić się w przyzwoitym czasie? Nie mam bladego pojęcia!!! Teraz już jest prawie 19! Ja wiem, że upały robią swoje, no ale mimo wszystko... :shock: Dziś jawi się to jako niemożliwość. Przychodzi mi do głowy zbawcza myśl, że może są jakieś dzikie ścieżki pozwalające górę ominąć, i twardo trzymam się tej nadziei. Przy najbliższym rozstaju dróg wyciągam mapę żeby ocenić sytuację. Uff! Nadzieja nie zawiodła, ulga spływa na me jestestwo - już stąd zejść się da bez problemu do Siennej. Tak też robimy, choć perspektywa zachrzaniania potem iluś kilometrów po asfalcie jest mało optymistyczna. W rezultacie samą Sienną traktuję jak przekleństwo, nie rozglądając się nawet po niej i ignorując jej ewentualne uroki. Zdołałam tylko dostrzec, jeszcze w drodze z góry, jak pięknie bieli się w niej kościół.
Obrazek
Potem po dotarciu do Stronia odkrywam wspominaną już górną drogę i tu zdolność do dostrzegania piękna okolicy powraca, aczkolwiek już tylko siłą woli zmuszam swoje zdjęte boleściami cielsko do przesuwania się naprzód i dotarcia do domu.

Z Międzygórza niebieskim, od przełęczy Puchaczówka zielonym - do Stronia.
Jak już wspominałam, samo Międzygórze wraz z jego wodospadem zobaczyć bardzo warto. A potem - trochę przez lasy, ale i w dużej mierze przez łąki - zalane słońcem, później lekko zamglone, ukwiecone, umotylone, cykające świerszczami, rozległe trawiaste pastwiska i pola. Krajobraz falował, ale nie forsował. Cóż mogę więcej powiedzieć? Bardzo przyjemna i niezbyt męcząca traska na zakończenie wyjazdu...
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Aa, zapomniałabym wspomnieć - do Międzygórza jechałyśmy PKS-em i za jego oknami po drodze rozpościerały się widoki na okolice, którymi niestety przejść już żeśmy nie zdążyły. A szkoda wielka! Były to Krowiarki, na tym odcinku (przez Romanowo) obiecujące wiele, przecudne po prostu. Była i Bystrzyca Kłodzka, która wydawała się być bardzo ciekawa i warta zwiedzenia... No cóż... trudno... Szlaków, którymi nie udało się pójść, w tej części Kotliny Kłodzkiej, i tak zostało jeszcze sporo... :(


Ostatnio zmieniony pn, 09 sierpnia 2010 18:27:00 przez Fengari, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 08 sierpnia 2010 10:33:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
rzeczywiście to była najważniejsza część relacji - wielkie dzięki za nią!!!

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 09 sierpnia 2010 06:17:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
Jak zwykle trzy filary u Fen - praktyczne informacje, zdjęcia i literacki klimat relacji :-)
Fajnie czytało mi się (i oglądało) szczególnie relację z wypadu na Czernicę. Gdy wleźliśmy tam w listopadzie 2008, była cała w chmurach i nie miałem w pamięci żadnego widoku z góry. :-)

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 09 sierpnia 2010 07:31:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Obrazek
Kogoś brakuje na tym zdjęciu. Bartek, gdzie polazłeś? :lol:

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 09 sierpnia 2010 08:43:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 18:09:25
Posty: 6879
Skąd: z Nepalu
He he tu jestem!

Obrazek


Ostatnio zmieniony pn, 09 sierpnia 2010 20:20:01 przez BartZ, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 09 sierpnia 2010 18:28:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
arasek pisze:
praktyczne informacje

Z tego filaru to nawet ja sama nie zdawałam sobie sprawy. :)
Cytat:
He he tu jestem!

Na moim ekranie nadal Cię nie ma!


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 280 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 19  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 35 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group