kurcze napisaliście tu tak dużo, że nie bardzo mam co dopowiedzieć
Postaram się chociaż trochę pokomentować (:mrgreen:) niektóre punkty
Ad Witkum:
antiwitek pisze:
Zaraz z Makiem ruszyliśmy na miejsce za kapliczkami, żeby rozbić tam namiot.
Kapliczki robiły klimat a samo miejsce na milion gwiazdek... poranne wrażenia na jeszcze więcej...pierwszy widok po przebudzeniu: trawa, rosa, słońce...ale czad
Biło to wszelkie miejsca biwakowo-namiotne na jakich miałem okazję przebywać na przysłowiową głowę i to całkiem konkretnie
antiwitek pisze:
obiad
zupełnie domowy...mielony, schabowy, kurczak, ryba...aaaaa
antiwitek pisze:
Po kolacji rozpoczęły się gry szykowane przez Gera.
dla tego Pana, był nawet taki moment w mojej głowie w niektóre dni, że mocno czekałem na kolejne edycje, bo emocje to prz tym nie małe
antiwitek pisze:
Na niebie świeciły gwiazdy, wzeszedł księżyc, z łąk podnosiły się mgły. Dzika radość nas ogarnęła, chichraliśmy się i krzyczęliśmy. A po drodze tam i z powrotem widziałem w dodatku chyba ponad dziesięć meteorów i dowiedziałem się wszystkiego o MAQ
jeden z bezdyskusyjnych best momentów, wtedy po raz pierwszy poczułem, że jestem gdzieś ZUPEŁNIE indziej, szczególnie mentalnie.
A plan z księżycem to nadal mam w głowie, co prawda nie do końca okiełznany ale kto wie
Ale z tym
wszystkim to przegiąłeś hyhy
antiwitek pisze:
The Doors
artystycznie niekwestionowany lider wyjazdu, zarówno pod kątem wygranych plebiscytów jak częstotliwości grania
Niby nie zaskakujące ale trochę jednak...tak
antiwitek pisze:
przebyła cholerną drogę z Wyszowatki z plecakiem na kółkach!
jeden z większych
taki nawet:
, tym bardziej szkoda, że tak gupio wyszło z pożegnalną logistyką
antiwitek pisze:
spacer w górę Radocyny
też jeden z jaśniejszych punktów
best momenty dwa: sztachnięty Gero i rezonans
antiwitek pisze:
A po północy nie wiadomo skąd Soundropsi złapali melodię na granie. Uaaa! I to było kto wie czy nie najlepsze granie manewrowe jakie słyszałem! Repertuar paszczersowy, dawno nie słyszany, w porywających wersjach, Morella z kijkiem miast statywu, Gero wstający z gitarą. Fragmenty The Wall, Radiohead – po prostu super! Noc była coraz głębsza, występ się skończył, co rusz ktoś znikał, Laska opowiadała swoje niesamowite historie np. o sąsiedzie akordeoniście, na koniec zostaliśmy w czwórkę (zaskoczenie Wink ) Laska, Morella, Maq i ja. Posiedzieliśmy chwilę a następnie przenieśliśmy imprezę do namiotu. Słowo klucz: kret.
to już był total
dla Morelli za zmiany w sposobie śpiewania niektórych numerów i dla Gera za komftybli namb
No i Kret....
antiwitek pisze:
Soundropsi grają, a on sobie kołuje
SKYYYYYYYYYYYYYYYYYY PILOT!
antiwitek pisze:
MAQ wiedziony instynktem rzuca kamieniem za odjeżdżającymi, kamień wpada na pakę obok siedzącego tam pana
antiwitek pisze:
Kontynuujemy wycieczkę, ale jednak jesteśmy poruszeni a Maq, który jakiś był nieswój, pod wpływem adrenaliny odzysku rezon i inne swoje właściwości.
Tutaj bardzo dziękuję Elrondowi za dobre słowo po całej sprawie, Gerowi i Witkowi za zrozumienie a reszcie za przemilczenie mojej gupoty.
No co do tego ostatniego to prawie reszcie w zasadzie
antiwitek pisze:
Panki pojechali rano, Fengari, Paulina i Gero się zbierają, ale oddzielnie.
i tu po raz pierwszy zrobiło się trochę doliniarsko
no bo co, że koniec już blisko?.....
antiwitek pisze:
a potem na ścieżki! Obok pastwisk pamiętnych ze społecznego leżenia dwa lata temu i w las, zmieniamy ścieżki, suniemy. Las, las, las – robi się jak w Beskidzie Niskim: zarośnięta ścieżka, osty wyższe od człowieka, drzewa… gdy jesteśmy już gdzieś nad Czarnym zaczynamy zbiegać z górki przez las. Hophop, prześwituje między drzewami przestrzeń! Wypadamy na łąkę, widzimy rozległy widok, same góry i lasy, pięknie! Drzemy ryje, rzucamy przedmiotami w górę, fikamy koziołki!
A potem siedzimy sobie spokojnie, leżymy, sycimy się. To najlepszy punkt widokowy TAM!
milion gwiazdek.
antiwitek pisze:
Potem jeszcze tylko spacer pod gwiazdami do brodu.
tego chyba najbardziej mi brakuje, bo myślałem, że może jakoś tak w Poznaniu choć namiastka a tu...nico.
antiwitek pisze:
Zimna woda, co za czad. Maq wykrzykuje różne Kissowe hasła a ja mu wtóruję, bo co nieco się nauczyłem przez te dni.
jakie to było mocne! ja chce do strumienia!!!!
Ad Gerum:
Gero pisze:
Maq (który wcześniej zarzekał się że się nie zdenerwuje bo "ty tu jesteś teraz szefem i i tak coś wymyślisz") wpada w ściekłość
pierwszy kontakt z pekaesem i już do chrzanu....e tam, nie ma tego złego
Gero pisze:
jeden pies pasterski odprowadza nas aż pod Schronisko, daje spokój dopiero gdy Maq dzieli się z nim zakupem
i tu muszę sprostować, ja nie chciałem mu nic dać
to Witek się nad stform zlitował.
Gero pisze:
Maq zostaje obsadzony w roli Księcia Bogusława
poproszę o jakiś filmik z netu bo nadal nie wiem jak wyglądam
Gero pisze:
Dzień pod znakiem czekania na Panków, pod tym pretekstem nie idziemy z Budzyńskimi i Witkiem, tylko rozwalamy się pod bramką,
jest taki czas, całkiem spokojne zmęczenie - mój pierwszy prawdziwy leń na tym wyjeździe...* * * * *.
Ad Morelum:
Morella pisze:
(nic już nie paętam Very Happy)
ja też
, ale jako zabijacz czasu sprawdziło się
Morella pisze:
najgorszy moment: wejście do galerii krakowskiej i uczucie żalu że jesteśmy tacy biedni bo przyszło nam żyć w obrzydlistwie
echhh....dramat.
Ad Nataliam:
natalia pisze:
gramy w makao
po raz pierwszy od kilkuu lat przypomniało mi się jaka to fajna gra
Ostatni dzień(w Krakowie) był dla mnie klimatem nieco radocyński ale mimo wszystko nie będę opisywał hehe
trochę nie wierze ile fajnych rzeczy się tam stało
Wszystkim tak bardzo jak to tylko możliwe dziękuję za ten wspólny czas!
Zażarło niesłychanie