Ultima Thule

Przygody rzeczywiście konkretne, ale mi najbardziej hardkorowe wydało się to:




W zasadzie nawet nie wiem, jaka tam jest odległość, ale taka kwestia mentalna u mnie: to jest trasa, którą się zawsze jedzie, a zatem przejście jej jest na granicy niemożliwości

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Hehe, ta trasa to jest w istocie odległość jednej dużej tatrzańskiej doliny od drugiej (Kościeliskiej od Małej Łąki, bo Staników Żlebu po drodze już nie liczmy ) , więc wyobraź sobie, że pokonujesz ją np. przez Przysłop Miętusi i już wyda Ci się pokonalna całkiem łatwo, i teraz pomyśl, że ja miałam jeszcze łatwiej, bo bez wspinaczki po drodze.
Tyle, że to jednak na deser po całym dniu, więc o tyle mniej fajnie...

Fen, fajnie, że opisałaś swoje przygody, przypominają mi się moje późne powroty z tatrzańskich szlaków
Najciekawsze było chyba zejście po zachodzie słońca z Giewontu przez Grzybowiec bez latarki (czołówki, a tym bardziej smartfona, w tamtych czasach nie miałem ).
A teraz w razie czego czołówkę na głowę i aby tylko sił starczyło (chociaż też nie zawsze mam ze sobą, tylko w zimę obowiązkowo).

Ożesz! I to jest dopiero hardkor! Dobrze, że to przeżyłeś...

Nietuzinkowe votum separatum;

https://www.onet.pl/informacje/onetkrakow/przez-lata-byl-najwiekszym-wrogiem-gorali-to-sa-ich-dwa-glowne-grzechy/jgmkcbq,79cfc278

Nie wiem, co o tym sądzić, ale na pewno warto tego głosu posłuchać.

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Jakoś temu panu wierzę. Jakoś chyba w 2014 jechałam tymi konikami i pamiętam, że już wtedy fiakrzy bardzo ściśle przestrzegali przepisów. Kolejka ludzo oczekujących na przejazd zrobiła się spora, niektórzy ludzie w niej bardzo nerwowi, złościli się, dlaczego nikt nie podjeżdża wozem i nie zabiera ludzi, skoro tyle tych wozów stoi na postoju. Jacyś fiakrzy wtedy przyszli i tłumaczyli, że konie muszą odpocząć, jest wyznaczony na to czas i mowy nie ma, żeby ruszyły wcześniej. To samo było w kwestii limitów pasażerów. Ludzie próbowali się targować, panie, co ci szkodzi jedna osoba więcej, to tylko dziecko... Twardo mówili NIE i koniec!

Ja pieprzę, taka wypowiedź ze strony Wlazło? Niezły szok!

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.

My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".

Widziałem filmik, jak dwa jelenie naparzają się rogami na ulicy Jagiellońskiegj w Zakopanem. O ile dobrze rozpoznałem, odbyło się to nieznacznie powyżej dworca!

_________________
ćrąży we mnie zła krew

No nieźle...
Ciekawe jak kangur, dawno o nim nie słyszałem. Czy zaprzyjaźnił się z kozicami?

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co

Równo rok po ostanim wypadzie meldujemy się z kolegą 25.11 po południu w Zakopanem. Nie ma żadnych planów, na miejscu ustalimy trasy. Pozytywne jest to, że właśnie od poniedziałku ma być piękna pogoda. Apetyty są duże - zobaczymy co wyjdzie

W poniedziałek faktycznie była. Co udało Wam się zrobić?

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co

Czekamy na wieści z gór!

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Założeniem wyjazdu był minimum 1 raz na szlaku, jednocześnie dużo spać i dobrze wypocząć. Udało się więcej.
1 dzień na rozgrzewkę Cyrhla - Kopieniec - Nosal.
2 dzień Cyrhla - Psia Trawka - Murowaniec i powrót Boczaniem do Kuźnic. Ucieszyło mnie, że po raz pierwszy szedłem do tego schroniska inaczej niż Jaworzynką i Boczaniem.
Dwa dni piękna pogoda a trzeciego już deszcz więc na pożegnanie Termy Chochołowskie, pozytywne wrażenia bo jednak po sezonie nie było tłumów i można było się zrelaksować.
Za rok będziemy celować jednak na początek października, dłuższe dni i większa szansa na ładną pogodę choć teraz i tak mieliśmy naprawdę super.
Udany męski wypad i reset w Tatrach,ja tam zawsze będę wracał…