Byłem dzisiaj na drodze krzyżowej na Tarnicy.
Przepiekna pogoda zachęciła zapewne do tego samego co najmniej kilka tysięcy innych osób przez co na szlaku było bardzo tłoczno.
Załącznik:
20160325_124804.jpg
Wejście i zejście od Wolosatego.
Na szczycie pełne słońce i niemal bezwietrznie. Sporo śniegu ciagle poza granicą lasu. Kanapki i herbata na ciepłych (!) od słońca kamieniach. Cudowna widoczność. Zejście trudniejsze z uwagi na oblodzenie szlaku. Na jednym z takich sniegooblodzonych momentów kolega upada i sygnalizuje problemy ze stawem skokowym.
Faktycznie kostka puchnie i boli. Smarujemy altacetem, usztywniamy bandazem i kijkiem i próbujemy schodzić zakładając ze przed nami moze ze 20 minut zejścia maksymalnie. W trakcie opatrywania na boku niezliczona ilość turystów zalicza spektakularne gleby.
Niestety nie ma mowy o zejściu. Kolega zupełnie nie jest w stanie podeprzec sie na kontuzjowanej nodze a podpieranie go przez nas z obu stron i kustykanie na nodze zdrowej w najlepszym wypadku skończy się siniakami na tylkach.
Probujemy dzwonić na GOPR lecz brak zasiegu.
Na szczęście akurat z dołu idzie GOPRowiec. Wzywa quada z noszami/przyczepą i robi profesjonalny opatrunek. Zostaje z nami do przyjazdu quada. Po ok. Godzinie przyjeżdża quad. W miedzyczasie niezliczona ilość osób schodzacych do Wolosatego brutalnie zapoznaje sie z podłożem.
Kontuzjowany jedzie z GOPRem quadem, my schodzimy do Wolosatego jeszcze z godzinę.
Kilka wniosków:
Piekna pogoda, najprostszy szlak, masa turystów a i tak dupa. Wypadek i bez pomocy GOPRu bylibyśmy tam utkneli na tej Tarnicy do lanego poniedziałku.
Nasza ocena czasu pozostałego do zejścia to kompletna klapa...
Człowiek obyty z górami w przepisowych butach, chwila nieuwagi i pozamiatane. Oczywiście nie musze pisać o turystach idacych dzisiaj na Tarnicę w trampkach.
Miałem początkowo zamiar zabrać ze sobą 7dmioletniego syna. Już wiem ze to nie był madry pomysł. Na szczęście tylko pomysł.
GOPR owcy to wspaniali ludzie i znakomici fachowcy.
Zwykłe, z pozoru, skrecenie kostki okazało sie być i owszem skreceniem stawu skokowego ale i przy okazji złamaniem kosci piszczelowej z przemieszczeniem.