No to może jeszcze ja napiszę parę słów na temat koncertów w Kraśniku i w Chełmie.
Jeszcze w niedzielę wieczorem rozpakowywaliśmy sprzęt zespołu celem jego wysuszenia po niedoszłym koncercie w Chełmie (o czym już wcześniej pisałem). Na szczęście w poniedziałek rano wszystko wyglądało nienajgorzej, niestety jak się okazało w Kraśniku efekty Robertina nie wytrzymały próby wodnej… Po wystawieniu niektórych rzeczy które jeszcze nie do końca wyschły na promienie słoneczne, poszliśmy do pobliskiej kawiarni „Chicago cafe” (pierwszy raz tam byłem i jestem pod sporym pozytywnym wrażeniem) w której to odbył się mini koncert pianistyczny… powiem tylko że Kmieta wystąpił jako gwiazdą…
Po porannej kawie krótki spacer na Chełmski ryneczek i lody, na ryneczku dojechał do nas Maleo. Potem wróciliśmy do domu pielgrzyma ponieważ trzeba było się pomału szykować do wyjazdu do Kraśnika, jeszcze tylko niektórzy udali się na dzwonnicę celem obejrzenia z wysokości panoramy Chełma i okolic (było warto wspiąć się tak wysoko).
Potem już tylko pakowanie sprzętu do craftera i gotowi do wyjazdu. Zespół pojechał nieco wcześniej żółtobusem Maleo chcąc jeszcze wstąpić do sklepów muzycznych w Lublinie. Tak więc zostali jeszcze technicy i Kmieta. Technicy pojechali crafterem przez Lublin a ja z Kmietą moim wysłużonym 125p bocznymi drogami przez Krasnystaw, Żółkiewkę i Wysokie… Pomimo, że droga była może niezbyt równa i trochę dziurawa było warto, widoki wszystko nam zrekompensowały, po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w Żółkiewce na lody i coś do picia… Podróż do Kraśnika była piękna, jak dojechaliśmy na miejsce okazało się że jesteśmy pierwsi, parę minut po nas dojechał Lafjoy z resztą ekipy technicznej, Kicha był z lekka zdziwiony, że jesteśmy pierwsi (jeszcze nie wiedział jaką trasę wybraliśmy…). Po obiedzie rozpakowaliśmy sprzęt, przyjechali muzycy i cała ekipa powoli szykowała się do koncertu, w międzyczasie dotarli do nas Smok i Smoczyca. Potem dojechał jeszcze Elrond i cała ekipa Tymoteuszowa była już w komplecie. Kiedy wszystko było już gotowe i koncert w zasadzie miał się już zaczynać, nagle wybiegł ochroniarz, Grabula i Elrond, ktoś powiedział że coś się dzieje z samochodem Elronda, wtedy pomyślałem że on zaparkował obok mojego samochodu i też pospiesznie wybiegłem, okazało się że z pod maski wydobywa się dym, na początku wyglądało to dość groźnie i wszyscy obawiali się że to coś poważnego i Elrond będzie unieruchomiony… szczęście w nieszczęściu okazało się że to pękł gumowy przewód od klimatyzacji i tyle dymu narobił wyciekający płyn. Tak więc już na samym początku była mała zadyma
. Na szczęście już później obyło się bez nieprzyjemnych niespodzianek.
Sam koncert był bardzo dobry, energetyczny, pełen mocy. Zespół pomimo małej przerwy od koncertów czadowych (ostatni koncert czadowy był zagrany zdaje się na jesieni) bardzo dobrze zgrany i bardzo miło było znowu usłyszeć konkretny czad!!! Publiczność jak już wcześniej pisał Smok na początku dość spokojna i nieco nieśmiała dość szybko się rozkręciła i przed sceną pomimo niewielkiej ilości miejsca zrobił się spory ruch i w zasadzie wszyscy reagowali żywiołowo. Taki koncert nigdy nie jest za długi… Warto było przyjechać do Kraśnika!
Po koncercie bardzo miła i przyjemna rozmowa z Elrondem. Elrondzie wielkie dzięki za to że pomimo czekających cię badań i operacji, no i ogólnego osłabienia organizmu jednak przyjechałeś do Kraśnika, wielki szacunek dla Ciebie, no i zapraszam jeszcze do Chełma, mam wielką nadzieję że jeszcze będzie okazja… No i oczywiście trzymamy kciuki za operację!
Po szybkiej kolacji z zespołem nadszedł czas na pożegnanie, i trzeba było wracać do domu, po drodze jeszcze odstawiłem do domu Smoki i Kamilę.
Następnego dnia koncert w Chełmie! Tyle lat musiałem na to czekać, w końcu jest, marzenia czasem się spełniają!!!
Tego dnia niestety musiałem pracować
, koncert miał się odbyć o 17:00 a ja pracę kończyłem również o 17:00, co prawda w Chełmie nie ma jeszcze większych problemów z korkami i w miarę szybko można dojechać na halę na której odbywał się koncert, ale ja chciałem być od samego początku. Na szczęście zespół chwilę zaczekał i mogłem być na koncercie od samego początku, wielkie dzięki za to chłopaki
. Niestety jak dotarłem na halę okazało się że frekwencja jest niewielka, co prawda trochę ludzi doszło w trakcie koncertu, ale i tak wyglądało to trochę nienajlepiej na dużej hali… Ale muzycy jak wiadomo są prawdziwymi profesjonalistami i zagrali wspaniały koncert!!! Sam koncert różnił się znacznie od koncertu w Kraśniku i od pozostałych koncertów z trasy 888. Różnice były zarówno w setliście jak i w samej oprawie koncertu. Zmiany setlisty były spowodowane przede wszystkim nieobecnością Elronda, ale nie oznacza to że było gorzej, było po prostu inaczej, a przez to myślę że i ciekawiej… Było więcej starych ale jarych kawałków, no i dużo reggae! No i myślę że zespół grał wyluzowany...Publiczność w Chełmie jest niestety mocno nieśmiała i dość sztywna, myślę że to głównie z powodu tego że u nas niestety jest mało koncertów, a w zasadzie praktycznie wcale… niestety kultura wysoka mało kogo tu interesuje, mam tylko nadzieję że to się jeszcze zmieni…
W trakcie koncertu publika z lekka się rozkręciła, ale jeszcze nam daleko do standardów typu mocne pogo przyjętych na tego typu koncertach. Kolejną różnicą pomiędzy tym koncertem a innymi koncertami było to że było zupełnie jasno i zero oświetlenia scenicznego. Ale pomimo tego wszystkiego koncert jak dla mnie był niesamowity i osobiście bardzo wzruszający… Po koncercie jeszcze chwila rozmowy z Robertino i nie tylko, no i jeszcze wizyta z ekipą techniczną na stacji benzynowej…
DZIĘKI WAM WIELKIE CHŁOPAKI ZA TO ŻE POMIMO TYCH TRUDÓW I PRZECIWNOŚCI ZAWALCZYLIŚCIE I ZAGRALIŚCIE TEN KONCERT, WIELKIE DZIĘKI I DUŻE
. NO I ZAPRASZAM JESZCZE RAZ DO CHEŁMA!!!
Gorące pozdrowienia dla całej Tymoteuszowej ekipy i wszystkich spotkanych forumowiczów, a przede wszystkim: Robertino Pellegrino, Neptiego, Elronda, Lafjoya, Smoka, Smoczycy, Kamili, Inverness, Shema, Jacho3, i wszystkich pozostałych… I do następnego koncertu!!!
I jeszcze jedno, przepraszam za może zbyt rozbudowaną relację, ale naprawdę szczęśliwy jestem z powodu koncertu Tymoteusza w Chełmie i ostatnich dni...