Bialy_Kruk pisze:
wiesz podjalbym watek, ale. jestes starszy i wiesz wiecej o polskim punkroku lat 80-tych. jako uczestnik.
No to podejmuj. Co ma do rzeczy mój wiek?
Bialy_Kruk pisze:
ja pamietam tez, ze duzo pankow ode mnie. jakims tam cudem , nagle stalo sie naziskinami. i byl to ogolnopolski trend swego czasu. mowie o koncu lat 80-tych i poczatek 90-tych
Więcej powiem. Znam osobiście takich, którzy po etapie nazi-skinowania pod koniec lat 80-tych, przeszli jeszcze etap hard-corowania na początku 90-tych, bo ostatecznie zostać crustami z doszytymi i ufarbowanymi na czarno dreadami parę lat później
Bialy_Kruk pisze:
punk jak kiedys pisalem, byl i jest zjawiskiem baardzo szerokim. dawno stracilem jakies tam klapy na oczach. i nie twierdze, ze ci to punki a tamci to nie. tylko denerwuja mnie etykiety. wszelakie.
Hmmm... czuję pewną rozbiezność pomiędzy tym akapitem, a wcześniejszym kategorycznym stwierdzeniem:
Bialy_Kruk pisze:
Punk nigdy nie byl konserwatywny.
A co do "etykietki" to miała ona być jedynie prowokacją wymierzoną w stronę punkowy neo-purytanizm i pankową "poprawność" określająca z góry co jest cacy, a czego "prawdziwemu punkowi" nie przystoi.
Bialy_Kruk pisze:
a kapele grajace na soho w klubach gejowskich to sex pistols z poczatkow istnienia, the clash czy damned. fakt, ze grali tylko tam bo nigdzie wczesniej nie bylo popytu na ich muze i miejsc na granie dla takich cudakow. co jak widac bylo swoista rebelia i luta w muzyczny i spoleczny establishment. wiec raczej z naturyh wtedy punki jako ruch raczej konserwatywni nie byli.
Jak wobec tego wytłumaczysz fakt, ze w latach 80-tych punkowe koncerty w NRD z powodu braku jakiegokolwiek miejsca do grania odbywały się głównie (a nie sporadycznie) w kościołach? Oczywiście nie świadczy to absolutnie o tym, że punk był konserwatywny, tylko co najwyżej o tym, że punkowcy nie przebierali w miejscach, w których mogli grac.
Co ważniejsze jednak przykład ten pokazuje coś ważniejszego, a mianowicie to, że w zależności od miejsca występowania punkowcy buntowali się przeciwko rzeczywistości która ich aktualnie otaczała. W thacherowskiej Anglii lewaccy Clash podniecali się nikaraguańskimi Sandinistami i śpiewali o nich piosenki, a w tym samym czasie w PRL-owskiej Polsce zespoły punkowe szydziły z "towarzyszy" i urągały "czerwonym świniom". O ile w Wielkiej Brytanii zespołów, które deklarowały się jawnie jako lewackie było na pęczki (nie mówiąc o Hiszpanii, gdzie niektórzy wprost przyznawali się do komunizmu), to weź mi znajdź choć jeden zespół polski z tego okresu, który określił by się mianem choćby socjalistycznego. Wtedy taka deklaracja oznaczałaby śmierć dla kapeli, bo na jej koncerty (które i tak niełatwo było zorganizować) przychodziłaby chyba jedynie jej najbliższa rodzina.
Wszystko to świadczy o tym, że zjawisko punk to nie treść, a jedynie charakterystyczna forma, która można wypełnić dowolną treścią nie przestając przy tym być punkiem.
Piszesz, że "wtedy punkowcy konserwatywni nie byli". No i fajno. Ale czy to oznacza, że nie mogą być teraz? Kiedyś pojawienie się na ulicy gościa z irokezem, w glanach i z jakimś obrazoburczym napisem na papie wywoływało szok i zgorszenie. Teraz przeciętny lanser, ktorego życie ogranicza się do trójkąta "zakupy, bansik i afterek" szokuje przeciętnego obywatela bardziej niż 99% punkowców RP razem wziętych w ich kraciakach z bazaru i przydużych flejersach, natomiast koszulki z "buntowniczymi" hasłami możesz sobie kupić w H&M-ie. Tak się bowiem złożyło, że świat od lat 70-tych przeszedł znaczną woltę i opiniotwórce elity konserwatywne zostały całkowicie zastąpione elitami postępowymi. Zresztą sam mi powiedz, kiedy słyszałeś ostatnio o jakieś akcji w wykonaniu punków, która zrobiła by na społeczeństwie takie wrażenie, że pisały by o niej gazety, a krowy przestały dawać mleko na miesiąc? Więcej szumu robi poseł Palikot potrząsając gumowym chujem czy Kazia Szczuka w koszulce "Usunęłam ciąże". Z tego powodu prowokację straciły na wartości, bo teraz każdy może już mówić wszystko, a co do Vadera, to czasem mam wrażenie, że on sam wynajmuje sobie te babcie na demonstrację, bo bez podobnych akcji tego typu zespół w zasadzie traci rację bytu i jak grzyb deszczu potrzebuje takiej sensacji.
No i tu dochodzimy do punktu, w którym wypadało by sobie powiedzieć co TAK NAPRAWDĘ szokuje dzisiejsze elity. Czy hasło "Zabrania się zabraniać" jeszcze na kimś zrobi wrażenie? Nie sądzę, skoro lansują je pisma dla nastolatek i miesięczniki dla pań. Okazuje się natomiast, że obecnie "na salonach" pojawienie się w towarzystwie kochanka płci tożsamej nie wzbudzi takiego zgorszenia jak pojawienie się z krzyżykiem na szyi. Wyrażenie aprobaty dla Che Guevary przejdzie bez echa, ale zadeklarowanie patriotyzmu obudzi powszechny niepokój i podejrzenia o ciągoty faszystowskie.
Okazuje się, że w dzisiejszym "postępowym" świecie, znacznie bardziej "punkowe" jest deklarowanie przywiązania do wartości konserwatywnych niż do postępowych, bo te w zasadzie stają się obowiązującą normą.
Bialy_Kruk pisze:
pierwsza plyta Srubokreta to byl porzadny oj-punk
Pierwsza płyta Śrubokręta mogła być co najwyżej porządnym punk rockiem, bo o oi-u to świat usłyszał dopiero parę lat później
Zdrówka życzę
PS:
Bialy_Kruk pisze:
a GG Alien? hehe
A co GG Alien?
...a raczej "a kto", bo GG Aliena nie znam, chyba że chodziło Ci o GG Allina.