"To wash away the dust of everyday life. That's what jazz music is all about." - ArtBlakey
Od dawna nosiłem sie z zamiarem utworzenia wątku na temat tej wspanialej muzyki. Powstrzymywał mnie jednak jej `OGROM` oraz moja nikła wiedza w tym temacie. Na wstepie warto zaznaczyć ze pojęcie muzyki JAZZowej jest bardzo szerokie, jednak nie wszystko czego nie mozna podczepić pod inny styl `prawdziwym` jazzem jest. Często właśnie tak sie dzieje, zupełnie nie słusznie.
Spora część krytyków i „znawców” jazzu uwaza że styl ten kończy sie już na roku 75! Natomiast późniejsze wszelkie odmiany jazz-rocka, funku albo fusion to tylko marne rozwiniecia stylu Jazz polega głównie na umiejętność improwizacji oraz swingowania. Polski jazz stoi na wysokim poziomie i wiele do niego wnieślismy np. poprzez nawiązania do naszej tradycyjnej muzyki ludowej i nie chodzi tu tylko o nagrania typu
”Kujawiak goes funky” Namysłowskiego...
Miałem opisać dwie płyty ale opisuje jedną – chyba najważniejszą.
John Coltrane "A Love Supreme" ******
1. Part I –
„Acknowledgement”
2. Part II –
“Resolution”
3. Part III –
“Pursuance”
4. Part IV –
“Psalm”
Skład:
John Coltrane – sax
McCoy Tyner – piano
Jimmy Garrison – bass
Elvin Jones – drums
John Coltrane to obok Charliego Parkera najważniejszy jazzowy saksofonista. Urodzony
23 września 1926 r. w Hamlet, (Karolina Północna). Na saksofonie altowym zaczął grac w wieku 15 lat. Do 1945 r. studiował w Ornstein School of Music w Filadelfii. Grał w wielu zespołach m.in. Howarda McGhee, Dizzy'ego Gillespiego... Od 1955 r. członek kwintetu Milesa Davisa (m.in. udział w nagraniu
„Kind Of Blue”). W 1960 r. startuje z własnym kwartetem z McCoy Tynerem, Elvinem Jonesem i Jimmym Garrisonem (dołączył w 61 r.). Niestety Coltrane tak jak i wielu znanych jazzmanów w tamtym okresie nie stronił od używek. Dosyć szybko popadł w uzależnienie od alkoholu i narkotyków. Zmarł
17 lipca 1967 r. w Nowy Yorku... Ja zacząłem obcować z muzyką Johna dzięki płycie
"Living Space", która jest początkowo dosyć ciezką w odbiorze i osobiście nie polecałbym raczej zaczynać od niej przygody z Coltranem. Chociaż brzmienie bardzo mi sie tego albumu podoba, szczególnie saksofon brzmi tu bardzo "przestrzennie". Ale wracając do tematu. Suita
"A Love Supreme" która trwa zaledwie 33 minuty to pozycja obowiązkowa myśle nie tylko dla miłośników jazzu. Coltrane napisał całą kompozycje w ciągu czterech – pięciu dni które spędził na poddaszu swego nowego domu na Long Island do którego przeprowadzili się z żoną Alice i ich dopiero co urodzonym synem wiosną 1964 roku. Gdy Alice zapytała Johna gdzie podziewał sie przez te kilka dni, ten odpowiedział:
„This is the first time that I have received all of the music for what I want to record, in suite. This is the first time I have everything, everything ready.”. Zawarte na tej płycie dźwięki zarejestrowane 3 miesiące później
9 grudnia 1964 roku wyrażają stan ducha artysty dla którego Bóg od pewnego momentu był wartoscia najwyzsza. Kompozycja jest rodzajem muzycznego hołdu złożonego Bogu. Można nawet zaryzykować twierdzenie ze jest to w pewnym stopniu muzyka sakralna. Nagrana w słynnym kwartecie, jest jednym z największych osiagnięć zespołu. Cała suita została praktycznie nagrana w ciagu jednej sesji. Zatrzymując sie chwile przy perkusiście Elvinie Jonesie chcialbym zaznaczyć ze jest to obok Maxa Roacha i Arta Blakeya muzyk który diametralnie zmienił role perkusisty w zespole jazzowym oraz bardzo poszerzył styl gry. Perkusista przestał juz byc tylko czlowiekiem od trzymania rytmu i akompaniującym pozostalym muzykom ale stał sie pełnoprawnym elementem w grupie mającym silny wpływ na kształt wykonywanego utworu Pierwsza część suity
„Acknowledgement”rozpoczyna sie uderzeniem w gong i saksofonowym wstępem z towarzyszeniem Jonesa robiącego na talerzach „tło”, po czym następuje konkretny akord kontrabasu rozpoczynający główną cześć utworu. Dołączają kolejni muzycy, saksofon rozpoczyna grać solo. Pod koniec Coltrane wchodzi w temat „A Love Supreme” który stopniowo wycisza by po chwili zacząć delikatnie....śpiewać! Powtarzane
„A love supreme, a love supreme, a love supreme....” brzmi w jego głosie jak mantra....Piękne!....następuje stopniowe wyciszenie całości, dźwięki kontrabasu kończą utwór....by za chwilę solówką rozpocząć drugą cześć suity
„Resolution”. Pojawia sie nagłe, energiczne wejście reszty zespołu z porywającym tematem i sola w wykonaniu Johna i McCoy Tynera. Jest to chyba moja ulubiona część. Całość utrzymana jest w dobrze znanej swingowej charakterystyce. Części
„Pursuance” i
„Psalm” (III i IV) to pewna całość. Rozpoczyna je solo na perkusji Elvina Jonesa... We wkładce do płyty jest tekst
„A Love Supreme” który Coltrane kończy słowami
„ELATION – ELEGANCE – EXALTATION – All from God. Thank you God. Amen.”...
„A Love Supreme” nie bez powodu jest albumem wyjątkowym i ponadczasowym! Mimo iż od jej powstania minęło ponad 40 lat, nadal brzmi świeżo i wciąż chce się do niej wracać, odkrywać ją na nowo... Może ktoś kto nie miał zupełnie styczności z tego typu muzyką moze mieć trudności z jej odbiorem ale warto chociaż spróbować!! Jakiś już czas temu w Polsce ukazała się specjalna edycja
"A Love Supreme" (deluxe edition). Jest to dwu płytowy album który oprócz normalnej zremasterowanej suity (która brzmi po prostu cudnie!) zawiera jedyne nagranie Live z „Festival Mondial du Jazz Antibes” Francja (lipiec 1965r.), gdzie została ona w całości wykonana. Jest również kilka alternatywnych wersji suity np. z Archiem Sheppem na dodatkowym saksofonie tenorowym i Artem Davisem na kontrabasie. Mam ten album i gorąco go polecam. Pięknie wydany digipack, z grubą książeczką w środku opisującą całą historie powstania i nagrania tej pięknej kompozycji.
http://www.johncoltrane.com
http://www.alovesupremethebook.com
Czekam na wasze opinie na temat znanych Wam jazzowych plyt i uwagi co do „A Love Supreme”