Spróbuję się zabrać za szkic podsumowania... Zacznę od tego, że niektórych rzeczy nie słuchałem od miesięcy, innych od lat. Przez to oceny są pomieszane - czasem są to oceny sprzed lat, niezbyt uaktualnione, czasem zaś nowe spojrzenie. Nie będzie niczym odkrywczym podzielenie dorobku Kultu na dwa okresy - okołopunkowy i postpunkowy ze skokiem w bok w postaci Tat. Co ciekawe, kiedy miałem więcej do czynienia z punkiem najbardziej lubiłem Mojego Wydawcę, teraz zaś wolę "klasykę"... Zresztą, Kult "postpunkowy" był już w czasie nagrywania pierwszych płyt. Ja tam się nie znam na szufladkach pt. "zimna fala" itp. ale ani "klasycznym punkiem" ani hc/punkiem to nie jest.
Dyskografia Kultu to specyficzna sprawa. Przez parę lat Kult przecież programowo unikał "babilonu". Kiedy przycisnęły ich problemy finansowe i zgodzili się nagrać pierwszą piosenkę na jakąś składankę, zaśpiewali coś zupełnie innego, a ponieważ wydawca płacił za... długość nagrania, napchali ją nic nieznaczącym wypełniaczem "ojojojojojojojo..." Tak więc, kiedy zaczęli nagrywać prawdziwe płyty, mieli już rozwijany przez parę lat repertuar. W takiej sytuacji nietrudno naszpikować płytę hiciorami
Dosyć charakterystyczne dla Kultu jest nagrywanie kowerów - czasem ze skutkiem bardzo dobrym, mimo że jego wersja angielskiego, niemieckiego i rosyjskiego (nie jestem w stanie ocenić węgierskiego i iberyjskich wstawek Kazika solowego) odbiega od wymowy standardowej
=================
Kult
****
Wbrew temu, co przed chwilą napisałem - wcale nie ma powalających hiciorów. Muzyka wcale niepunkowa. Z wyjątkiem Krwi Boga, czy Posłuchaj, zresztą najlepszych tu (a Krew to jedna z najlepszych w ogóle). Kazik w szczytowym okresie propagandy Jehowickiej - antykatolicka "Religia wielkiego Babilonu" dosyć smętna, ale za to bardzo fajne kawałki "pozytywne" - Mędracy i Zabierz mu wszystko...
Szczerze mówiąc, Konsument nigdy mnie nie potrafił powalić, nawet gdy bardziej mógł trafiać ideologicznie...
"O Ani" jest fajne też.
Posłuchaj to do ciebie
****+
Praktycznie same hity. Teraz już wszystkie lekko nużą ("Polska! krzyczy pół sali"), ale jeśli robić sobie długie przerwy, to znowu oddziałują...
"Do Ani" wciąż działa. Nie wiem, jak to możliwe - powinienem już tym wymiotować i porównywać do Chłopców z Placu Broni, a to jak na złość wciąż działa...
"Post" też działa.
Zupełnie nie działa Totalna stabilizacja ani Taniec wielki, czy Narodzeni na nowo...
Ogólnie, nie przepadam za wolnym obliczem Kultu (tak sobie działa "Spokojnie", choć coś w nim jest), ale "Umarł mój wróg" jest w porządku.
Tutejsza wersja "Elektrycznych nożyc" - może być.
Spokojnie
*****
Wszystko świetne. Naprawdę.
Czarne Słońca, dodane później to jeden z najlepszych Kultów wszech czasów... Nieźli "Jeźdźcy". Tylko czemu "Patrz!" o takim, a nie innym tekście ma taką fajną muzykę?! W ogóle tu muzyka jest chyba na najwyższym poziomie. Taka Arahja, czy Do Ani mogłyby nie mieć tekstu (lubię tę wersję z odgłosami knajpy(?) i klawiszami - kojarzą mi się z Angelem Badalamentim ze ścieżki Twin Peaks) i , a i tak byłyby świetnymi utworami...
i nagle z wyżyn jakaś katastrofa...
Tan
**
Koncertówka wydana nie wiadomo, po co. Chyba tylko, żeby pokazać, że Młodzi Warszawiacy, to bardzo dobry koncertowy kawałek. Nie jestem takim melomanem, żeby wnikać w drobne różnice aranżacyjne, więc nie wnikam, czy nowe wersje starych kawałków się wiele różnią. Drugie Elektryczne Nożyce pokazują, że bez żywej muzyki, ten tekst nijak się nie broni... W ogóle niektóre kawałki tu mnie irytują muzycznie - np. Kaseta TDK - na tyle, ze nie jestem w stanie skupić się na tyle, by zastanowić się, o czym jest tekst...
Kaseta
**
Gdyby nie kolejny hit, który wreszcie ze sceny trafił na nośnik - czyli "Po co wolność", to by nie było warte uwagi. Jakieś "Jaką cenę możesz zapłacić" w łamanej angielszczyźnie itp. kawałki o nic niemówiących tytułach, których nie potrafię zapamiętać i w przeciwieństwie do niektórych innych nie poznaję po pierwszych taktach... Czekając na królestwo j.h.w.h. ma w sobie coś, ale teraz już zupełnie nie przemawia do mnie ideologicznie...
"Lipcowy poranek", zdaje się zresztą dodany dopiero w 1995, podnosi poziom tej płyty o cały poziom, ale żeby kower był najlepszym kawałkiem?!
45-89
**
Ja tam wciąż lubię kawałek tytułowy, ale bez wizji broni się ledwo co...
Studenci są świetni na koncertach, więc tu też mogą być. Komuna mentalna też może być.
Totalna militaryzacja to straszna nuda... Inne są od prawie kiepskich do prawie niezłych. Kolejna krótka, nie do końca wiadomo, po co wydana płyta. Niby może być, ale...
Te trzy płyty można by zebrać w jedną i wyrzuciwszy z nich co nieco, zrobić jedną nienajgorszą...
Your eyes
******
I nagle powstanie z prochu i pyłu i otrząśnięcie się w najlepszym stylu.
Spis piosenek z tej płyty, to spis najlepszych kawałków Kultu. Czterej głupcy, Tata w gestapo, Zgroza, Barrum, Marność, Chodź z nami, Parada wspomnień, 6 lat później, Yvette, Strange, Medellin, Generał Ferreira - no te dwie ostanie może klasa niżej
6 lat później jest cudowne "to nieprawda, że do końca się znamy"...
Parada... - na koncertach zawsze wtedy muszę poskakać
Świetny ironiczny opis użycia armatek wodnych przeciw antypochodom
Barrum - 50 lat porządku, ogólnej szczęśliwości rozpada się w godzinę i minut 45
Strange - "coś stanie się, czego przewidzieć ja nie mogę"... thriller
Ech... Płyta ta konkurowała u mnie o pierwszeństwo z Moim Wydawcą. Słucham jej najczęściej ze wszystkich Kultu. Coś jest w roku 1991
=================
Zamyka się pierwszy etap działalności zespołu. Kazik zaczyna eksperymentować z rapem i prostą publicystyką, ale to temat na inny (pod)wątek. Motywy antykatolickie zaczynają przekształcać się w antyklerykalne (już w Zgrozie)...
=======================
Tata Kazika
****+
Szok (no, dobra, nie udaję, że taki zupełny szok akurat dla mnie, bo twórczość Kultu znałem wtedy jeszcze słabo).
Mieszane uczucia. To jednak coś zupełnie innego od dotychczasowego Kultu i Kazika solo.
Początkowo bardzo nie lubiłem (miejski folklor to nie moje klimaty - jam chłopak ze wsi). Lody przełamały "Kurwy wędrowniczki" i "Wróci wiosna..." - to była końcówka wieku, gdy teksty zyskują znacznie dzięki prosto i humorystycznie zawartej erotyce...
antiwitek pisze:
Lubię Inżynierów, ten czarny humor w nich
Rąk trzeba wiele - pomników mało... No i nieraz sam siebie pocieszam, że wyśpię się w piachu pod kombinatem...
Później doszły klimaty lumpenproletariatu (Celina, Knajpa Morderców). A jeszcze potem bohemy (Marianna, Bal kreślarzy). Bal kreślarzy jest kultowy
"Z tylu różnych dróg przez życie każdy ma prawo wybrać źle", "na całe życie bez adresu, ale z imieniem własnym żyć"... Celina i Baranek jednak się tak osłuchały, że mam ich serdecznie dość (choć to bardzo fajne kawałki), Wróci wiosna i Kurwy straciły na atrakcyjności. Nigdy nie byłem w stanie polubić "Królów życia" i "Dziewczyna się bała pogrzebów". Z tym, ze nie chodzi nawet o tekst, a raczej o muzykę...
Monika dużo napisała o tej płycie, i w sumie, coś w tym jest - te teksty można roztrząsać i roztrząsać.
No i z tą płytą jakoś najbardziej się kojarzą alkoholowe imprezy w akademiku... Bardziej niż z Doorsami...
Muj wydafca
****
To są te rewolucyjne wnioski... Przez lata moja ulubiona lub prawie ulubiona płyta, a teraz taki spadek...
Musiało mi się to wziąć z tego, że wydana została właśnie w czasie, gdy już słuchałem Kultu naprawdę, a nie jak dotąd dorywczo (wtedy więcej słuchałem solowego Kazika). No i był to powrót normalnego Kultu po eksperymencie Tatowym...
Wciąż chyba jednak "Psalm 151" jest moim ulubionym kawałkiem Kultu w ogóle. Tekst bardzo do mnie trafił, muzyka też pasuje. Inne kawałki też bardzo, bardzo. Teraz już trochę mniej je lubię, ale wciąż bardzo cenię. Z drugiej zaś strony, już pojawiły się inne cechy. Niby wciąż rozdział Kazika solo od Kultu był zachowany, ale polityczny "Keszitsen kepet onmagarol" był publicystyką (jak w Kaziku), a nie jak dotąd autobiografią (jak np. w Paradzie wspomnień). "Historia pewnej znajomości" to nawiązanie do Tatów itd. Po raz chyba ostatni nagrano bardzo stary koncertowy kawałek, czyli "Gaz na ulicach". Teraz, ten tekst już nie ma siły rażenia, jak ponad dwadzieścia lat temu - "na ulicach Warszawy gaz..." Z takich klasyków nienagrana została jeszcze chyba tylko "kasta pianistów" i "zabiłem kolegę na poligonie", ale jakoś nie brakuje mi tych nagrań (choć mp3 "kasty" można ściągnąć ze stron Kazika)
"Lewe lewe loff" też już nie takie, jak kiedyś, choć przejmujące trochę jest...
Ironia w "Bliskich spotkaniach" wciąż mi się podoba... "Jestem tylko grajkiem, a nie papieżem"...
I inne. Bardzo dobra płyta, ale jakoś straciła urok...
Tata 2
****+
Muzycznie chyba nawet lepszy od pierwszego Taty, zwłaszcza potężne riffy w "Śmierci poety". Zresztą, tekst Gałczyńskiego też jest super (nie pamiętam Puszkinowej "Śmierci poety", ale chyba była utrzymana w innym tonie
). "Kołysanka stalinowska" może nie pasuje tekstowo do reszty, ale też mi się podoba. "Nie dorosłem do swych lat" jest powalające "Inni zawsze wiedzą, co" itd. "A już nie daj Boże, gdy jakaś się spodoba mi"... - co prawda to ostatnie już mnie nie dotyczy
"Latajacy holender" ma fajny tekst, ale czasem muzyka nie daje mi tego słuchać - choć na tej płycie nie ma złej muzyki, czasem tylko brak nastroju (i alkoholu
)
Szczerze natomiast nie podchodzi mi ani muzycznie, ani tekstowo "Gwiazda szeryfa".
O Tatach można by pisać i pisać, ale nie mam siły...
Ostateczny krach systemu korporacji
****+
Kolejne rewolucyjne odkrycie ostatnich przesłuchań - wolę to od Wydafcy...
Oprócz kawałków, których mogłoby nie być ("Lewy czerwcowy", "Jatne", "Kto wie", "Z archiwum polskiego jazzu" - zupełne odejście od rozdziału solo-Kult) są kawałki wybitne. "Goopia peezda" zaczynająca się motywem z dwóch przebojów zespołu "2 unlimited"
, "Poznaj swój kraj" ( bardzo fajne klawisze) itd. Pierwsze zachwyty nad "Dziewczyną bez zęba...", "Grzesznikiem", "Komu bije dzwon", "Gdy nie ma dzieci" już mi minęły, ale to wciąż dla mnie bardzo solidne kawałki...
Bardzo lubię "3 gwiazdki", czyli "piosenkę o wartościach rodzinnych"... Niezłe jest "Idź przodem" czy "Krew jak śnieg". W ogóle muzycznie to jeszcze dalsze odejście od starego Kultu. W sumie, to przestaje prawie być w wielu miejscach odróżnialne od KNŻ (choć Banan rulez)...
Salon recreativo
** (a może *+ - mało słyszałem)
"Brooklińska rada Żydów" może być muzycznie, ale nie wiem, o czym jest, więc nie potrafię jej pozytywnie ocenić. "Łączcie się w pary" jest też całkiem interesujące (średniowieczna muzyka - to gotyk???). Pamiętam, że godny uwagi był "Piotr pielgrzym", ale już nie pamiętam, dlaczego...
Więcej nie pamiętam i chyba dobrze...
Czasem myślałem o porwaniu się na jakieś przekrojowe podejście - np. ewolucja postaw religijnych albo politycznych, ale to za dużo roboty...
Na inne dokonania Kazika też mi brakuje sił, zresztą, trochę brakuje mi danych. Był okres, kiedy wolałem Kazika solowego ("Spalam się", "Spalaj się", "Na żywo, ale w studiu", "Oddalenie"), ale po "12 groszach", "Melassie" i "Las Machinas de la muerte" jakoś przestałem nadążać. Zresztą, taka publicystyka szybko traci na aktualności. Teraz przewijają się jakieś urywki "Miej świadomość", "Nie mogę istnieć bez narzekania", "dobry chłopak był i mało pił", "zaraza nieprzekupna", "szur, szur szur, to idą umarli", itd. Poważę się jeszcze na szarganie świętości i powiem, że "Kalifornia ponad wszystko" jest lepsza od oryginału...
Gdyby nie mieszkanie w akademiku z fanatykami, pewnie bym się nie przemógł do "Mózgu", a ostatecznie go polubiłem ("Nie ma towaru w mieście... Idę spać, a to, do kurwy nędzy, nie o to przecież chodzi!", "Hej dziewczyno, hej niebogo, jakieś wojsko idzie drogą...").
Z El Dupy lubię Natalię, ale reszta jest do... el dupy... Yugoton, Melodie Kurta Weila i Toma Waitsa mogą być, ale to nie to, co lubię bardzo...
Kurde, można by jeszcze pisać i pisać, a komu się zechce czytać?