Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 29 marca 2024 02:59:21

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: pn, 11 lutego 2013 21:33:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Ministry. To był zespół! Jak ja ich lubiłem i jak ja ich nadal lubię! Nacisk kładę przede wszystkim wybrane płyty ze środkowego okresu. Zespół, który z gwiazdki dyskotekowej wyrósł na alternatywnego potwora industrialu (czy bardziej rocka industrialnego, dla ścisłości) i metalu, by w XXI wieku rozmienić się na drobne.

A w dodatku na przełomie lat 80. i 90. XX wieku towarzystwo zjednoczone wokół Jourgensena wydało na świat kilka ciekawych projektów, by wymienić Lard (z Biafrą z Dead Kennedys), Revolting Cocks (to wariacja na temat Ministry z częstym udziałem wielu gości) czy Pailhead (Ian MacKaye z Minor Threat i Fugazi)... O tym też trzeba wspomnieć, bo kilka fajnych płyt tam też można wyłuskać.


Ministry, With Sympathy [1983]
Obrazek

Ocena: * i 1/2

Trudne początki. To jeszcze nie jest ten zespół... Gwiazdeczka synthpopowa próbująca zmontować dyskotekowe przeboje. A moim zdaniem i to im nie wychodzi. Brak polotu, brak lekkości, brak przebojowości. Jakoś kompletnie nie potrafię sobie wyobrazić tego, że Jourgensen kiedykolwiek parał się tego rodzaju muzyką... Tzn teraz potrafię, ale kilkanaście lat temu, jak poznawałem klasyczne dokonania, coś takiego było nie do pomyślenia.
Z drugiej strony ten album na drodze ewolucji muzyki tego zespołu jest ciekawą sprawą. Widać, że pewne błahostki przeobrażały się w pewnym momencie w całkiem poważne historie. I dotyczy to oczywiście nie tylko Ministry. Zwyczajna szkoła muzykowania, która w tym wypadku była epizodem.

Dla fanów Ministry to ciekawostka, nie wiem, co powiedzieliby na to wielbiciele tego rodzaju muzyki.


Płytę debiutancką należy uzupełnić dwoma kolejnymi tytułami, które co prawda ukazały się później, ale zawierają materiał z tego samego czasu co "With Sympathy". Chodzi o "Twelve Inch Singles (1981-1984)" [1987] i "Early Trax" 2004]. Ocena będzie bardzo podobna jak w przypadku płyty omówionej powyżej. Opis w tym momencie z pamięcu, może wkrótce do tego wrócę, ale dziś wystarczy mi seans z "With Sympathy".

Obrazek Obrazek

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Ostatnio zmieniony pn, 11 lutego 2013 21:41:51 przez pilot kameleon, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 11 lutego 2013 21:38:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
Kiedyś prawie kupiłem "With Sympathy", a że zgadzam się z twoją oceną - żałowałbym :D

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 11 lutego 2013 22:06:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Ministry skończyli się na "Kill'em All"... tfu... na "Psalmie".


...ale największy sentyment mam do "In Case You Didn't Feel Like Showing Up".

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 11 lutego 2013 22:13:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
Świetna koncertówka - dobry skład odgrywa esencje Ministry z tamtego okresu.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 11 lutego 2013 22:16:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Pet pisze:
Ministry skończyli się na "Kill'em All"... tfu... na "Psalmie".

Tfu... Płytę dalej osiągnęli apogeum, a na jednej bądź dwóch kolejnych zeszli do parteru, a potem do piwnicy. ;)


poprzednio jako azbest23 pisze:
Świetna koncertówka - dobry skład odgrywa esencje Ministry z tamtego okresu.

Dobra rzecz, ale był też materiał wideo. Z obrazem efekt był piorunujący!

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 11 lutego 2013 22:43:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
pilot kameleon pisze:
Tfu... Płytę dalej osiągnęli apogeum



Przyjdzie czas, to wejdziemy w spór polemiczny :D

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 12 lutego 2013 21:13:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Twitch [1986]

Obrazek

Ocena: ***

Trzy lata później jesteśmy już na zupełnie innych terenach. To nadal muzyka elektroniczna, ale już nie radosno-przebojowa, tylko niesamowicie mroczna. Tłuste bity już nie nadają się do dyskoteki, natomiast do jakiegoś klubu z bardziej świadomą publiką jak najbardziej. Z tej magmy elektronicznej można już wyłapywać zalążki klasycznego stylu - ten głos przetworzony przez jakieś modulatory, te agresywne bity i właściwie zapowiedź tego duszącego stylu, który objawi się pełną mocą na "The Land Of Rape And Honey". "Twitcc" można zatem odbierać jako płytę, na której rozpoczęło się przepoczwarzanie Ministry.
Jourgensen ceni ten album, gdyż to tutaj spotkał się z legendarnym Adrianem Sherwoodem, który pokazał mu kilka tricków z gałkami. Lider Ministry też pewnie czymś się odwdzięczył.


Kiedyś wyceniałem ten album na **1/2, ale teraz podskakuje pod notę ***. Ciekawie przedstawiałaby się pisanina chronologiczna o projektach Jourgensena, gdzie przed tym albumem powinien pojawić się debiut Revolting Cocks, a za chwilę natłoczenie różnorakich projektów. Spróbujmy jednak nie robić bałaganu i podejdźmy do tematu zespołami, a pewne powiązania wyłapmy z tej perspektywy.

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 13 lutego 2013 19:57:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
The Land Of Rape And Honey [1988]

Obrazek

Ocena: ****1/2

Jourgensen spotkał na swojej drodze Paula Bakera, partnera muzycznego na długie lata, z którym nagrał swoje najlepsze płyty i którego ciągał po wszystkich projektach. Słusznie zrobił, bo powstało duo wybitne.
"The Land Of Rape And Honey" to już inne granie niż "Twitch". Muzyka została wzbogacona o jazgotliwe gitary, całkowicie zniekształcono wokale, agresja wprost pulsuje z tych dźwięków. Jest bardziej różnorodnie, jest też, co ciekawe, bardziej przebojowo. To co prawda "łomot", ale dla ucha przyzwyczajonego do takich dźwięków lecą same hity. Co ciekawe "The Land Of Rape And Honey", pomimo że to pierwsze prawdziwe dzieło Ministry, jest odległe od metalowych klimatów. Thrashowy wirus zalęgnie się na trwałe od "Psalmu 69". Tutaj natomiast wszystko jest przejrzyste. Pomimo wykorzystania gitar, nie zrezygnowano z elektroniki, jak przyspieszają, pojawia się wirus punkowy, dyskoteki już co prawda nie ma, ale słychać klubowe źródła tej muzyki. To podstawowa siła tej płyty - owa różnorodność, szukanie, łączenie tych elementów bez narzucania jednej dominanty. A bonusowy "Abortive" doklejony na końcu, choć nagrany kilka lat wcześniej zgrabnie wpisuje się w nastrój albumu. Właściwie nie czuć, że to kompozycja powstała w zasadzie w innej epoce.

To jedna z moich ulubionych płyt tego zespołu. Kiedyś nawet miała szybować do noty maksymalnej. I kto wie, może tak by się stało? Niestety gdzieś tam po drodze poznałem Big Black, zespół Steve'a Albiniego. To doświadczenie sprawiło, że droga do panteonu "piątkowiczów" w przypadku "The Land Of Rape And Honey" została zamknięta. Niemniej jednak jest to album wyborny i moim zdaniem jedna z ważniejszych płyt lat 80.

Skład:
Alain Jourgensen – vocals, guitar, programming, production, engineer
Paul Barker – bass, keyboards, programming, production, engineer

Additional personnel:
William Rieflin – programming, keyboards, guitar, background vocals
Chris Connelly – background vocals

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 13 lutego 2013 20:11:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
U mnie "Twitch" na **, a następca na **** - Barker w składzie zrobił zespołowi dobrze. "Stigmata" chłoszcze.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 14 lutego 2013 09:05:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
A ja właściwie nie znam Ministry wcale. Pamiętam, że koleżanka z liceum lubiła tak zwany Psalm, i nie wiem czy przez chwilę nie miałem tej kasety w domu. Ale jakoś nie zdążyłem się zapoznać. Pamiętam też, że swojego czasu Elsea słuchała, wtedy też coś tam usłyszałem. Ale żeby coś więcej, to już nic :P .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 14 lutego 2013 18:42:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
The Mind Is Terrible Thing To Taste [1989]

Obrazek

Ocena: ****1/4

Wysokiej formy ciąg dalszy. Wtedy to ilość projektów Jourgensena i Barkera była całkiem spora, a tu macierzysta formacja serwuje płytę, która znów jest świadectwem rozwoju. Względem poprzedniej płyty można zauważyć rosnącą rolę gitary, ale to nadal nie jest metalowy potwór. Pojawiają się też gitarowe solówki. Zwróciłbym też uwagę na to, że płyta jest bardziej rockowa od poprzedniej. Bębny już raczej żywe, choć pewnie wspomagane syntetykiem. A jak wiadomo Rieflin (tak, ten sam, który swego czasu muzykował z Trey'em Gunnem i Robertem Frippem i ten sam, który przez lata bębnił w R.E.M.) był bębniarzem wybitnym. Elektronika choć oczywiście wyczuwalna, także skryła się pod maską gitar. Ładnie smakują też wycieczki eksperymentalne. "Cannibal Song" z saksofonem to skok na półkę najwyższą z możliwych. Całą płytą rządzi trans i mrok. Nie wspomniałem jeszcze w przypadku tego zespołu o spuściźnie nowofalowej oraz postpunkowej. Jeśli szukać tych tropów, to zdecydowanie na tej oraz poprzedniej płycie.

Powszechnie przyjęte jest, że płytami od "The Land Of..." przez "The Mind Is..." po "Psalm 69" rządzi tendencja wzrostu z albumu na album. W moim wypadku jest dokładnie odwrotnie, niemniej jednak wszystkie te płyty znajduję jako wyborne.

Skład:
Ministry
Alien Jourgensen – vocals (1-3, 5, 6), guitars, programming, production
Paul Barker – bass, programming, production
Additional personnel
William Rieflin – drums, programming, background vocals
Mars Williams – saxophone
Chris Connelly – lead vocals (3, 4), background vocals
The Grand Wizard (K. Lite) – vocals
Joe Kelly – background vocals
Kyle McKeough – background vocals
Jeff Ward – background vocals
Dave Ogilvie – background vocals, engineer
The Slogan God (Tommie Boyskee) – vocals
Bobbie DiBartollo – background vocals
Angela Lukacen – vocals

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 14 lutego 2013 23:23:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
pilot kameleon pisze:
Kiedyś nawet miała szybować do noty maksymalnej. I kto wie, może tak by się stało? Niestety gdzieś tam po drodze poznałem Big Black, zespół Steve'a Albiniego.

W "Our Band Could Be Your Life" był fajny cytat, jak Albini w tym czasie dissował Jourgensena (i wczesne Ministry) w jakimś zinie :D niestety, nie mam pod ręką.

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 17 lutego 2013 10:13:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
In Case You Didn't Feel Like Showing Up [1990]

Obrazek

Ocena: ****

No i dojechałem do płyty, do której sentyment ma Pet. Jest to bardzo udana koncertówka nagrana 22 lutego 1990 roku w Merrillville (stan Indiana) w Holiday Star Theatr. Dodatkowo w czasie rejestracji tego materiału nie zapomniano o zabraniu ze sobą kamer. Dodatkowymi atutami wersji z obrazem są dwa dodatkowe utwory oraz gościnny występ Jello Biafry. Widziałem ten materiał ze dwa lata temu i pamiętam, że było to bardzo dobrze zrobione. Ministry już w tym czasie okrzepli, nagrali dwie świetne płyty (tak, wiem, nagrali już cztery), ale jeszcze nie byli aż tak popularni, jak po następnej płycie, która zrobiła z nich kogoś, kogo można określić mianem gwiazdy.
Koncertowe wersje utworów na "In Case..." nie są bardzo odległe od tego, co formacja prezentuje w studiu. Wyjątkiem może "So What", znacznie bardziej rozbudowany w spokojniejszych fragmentach i pociągnięty do prawie 12 minut. Jest też fajny, złowrogi wstęp do "Burning Inside". Materiału w sumie nie ma tu wiele, więc po przesłuchaniu tej płyty raczej pozostaje niedosyt. Uczucie często zbawienne.

Ciekawostką jest uczestnictwo w nagraniach dwóch bębniarzy największego formatu. Stały członek składu, Bill Rieflin jest dodatkowo wspomagany przez inną legendę, Martina Atkinsa, który wtedy grał w Killing Joke. Płyta "Extremities, Dirt & Various Repressed Emotions" nagrana z nim w składzie zawsze wydawała mi się bardziej "ministerialna"... Może całkiem spora w tym "wina" Atkinsa?


Skład:
Alien Jourgensen - vocals, guitar (1, 2, 4, 5), keyboards (3), production, art direction
Paul Barker - bass, keyboards ("The Land of Rape and Honey"), production
Bill Rieflin - drums
Chris Connelly - keyboards, vocals (3)
Mike Scaccia - guitar
Martin Atkins - drums
Terry Roberts - guitar
Nivek Ogre - keyboards (3), guitar, vocals (5 and "The Land of Rape and Honey")
William Tucker - guitar
Joe Kelly - background vocals (5)
Jello Biafra - Flag Pledge (Video only)


Okładka materiału wizualnego wygląda tak:
Obrazek

Prazeodym pisze:
W "Our Band Could Be Your Life" był fajny cytat, jak Albini w tym czasie dissował Jourgensena (i wczesne Ministry) w jakimś zinie niestety, nie mam pod ręką.

Pożyczyłem to od Azbesta... kilka lat temu... i jeszcze mu nie oddałem. :oops:

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 19 lutego 2013 19:51:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
ΚΕΦΑΛΗΞΘ (Psalm 69: The Way to Succeed and the Way to Suck Eggs) [1992]

[url=http://rateyourmusic.com/release/album/ministry/κεφαληξθ__psalm_69_/]Obrazek[/url]

Ocena: ****

Klasyk lat 90. Wzorowe połączenie metalu, elektroniki i innej syntetyki. Dodatkowo wzmocnienie brzmienia w porównaniu do poprzednich wydawnictw. I okazało się, że zespół jest popularny, znany, ma klipy w MTV, ludzie słuchają, chodzą na koncerty. Zrobiło się spore zamieszanie. I fajnie, bo był to jeden z zespołów, który z alternatywnego pokoiku wszedł na salony. W 1995 roku w Stanach klękła platyna, czyli milion sprzedanych egzemplarzy.
Płyta ładnie rozpada się na dwie części. Pierwszą piosenkową, czasem wręcz przebojową. Druga to klimat, powolne granie, silny nacisk na nastrój. Sporo tu ciekawych kompozycji, wpadających w ucho, indywidualnych, które czasem nawet dają się zanucić. Jak tu nie śpiewać słynnego wręcz kantrowego "Jesus Built My Hotrod" z kompletnie pijanym Gibbym Haynesem z Butthole Surfers? Jak może się nie podobać "Just One Fix", piosenka, która zawiera 100% stylu, który później będzie uprawiał Rammstein? Czy może nie uwodzić tajemniczy "Scarecrow", który sunie przez tajemnicze tereny w swoim ociężałym tempie ponad osiem minut? Jak tu nie uśmiechnąć się przy "najszybszym utworze świata", jak określa się "T.V. II"?
Świetny materiał, klasyk, płyta, która znajduje się w wielu podsumowaniach i w sumie nie ma się co dziwić, że tak jest. Dla wielu osób był to również szczyt możliwości zespołu, a dalej już tylko degrengolada... Są tu jeszcze jacyś fani tej płyty? ;)


Moja przygoda z Ministry zaczęła się od albumu "Filth Pig", który zawładnął mną dokumentnie. Pamiętam, że po jakimś roku albo dwóch dorwałem "Psalm 69" i byłem wręcz rozczarowany. Że taki klasyk, że wszyscy mówią, że total, obłęd i armagedon, a mnie się owszem podoba, choć nijak nie ma startu do "Brudnej kierdy"...


Ministry
Al Jourgensen – vocals (1-4, 6, 7), guitars, keyboards, production
Paul Barker – bass, programming, vocals, production
[edit]Additional personnel
William Rieflin – drums (1-7)
Mike Scaccia – guitar
Michael Balch – keyboards, programming
Howie Beno – programming
Louis Svitek – guitar
Gibby Haynes – vocals (5)
Jeff "Critter" Newell – engineer
Paul Manno – engineer
Paul Elledge – art & design

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 19 lutego 2013 20:41:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
pilot kameleon pisze:
Moja przygoda z Ministry zaczęła się od albumu "Filth Pig", który zawładnął mną dokumentnie. Pamiętam, że po jakimś roku albo dwóch dorwałem "Psalm 69" i byłem wręcz rozczarowany. Że taki klasyk, że wszyscy mówią, że total, obłęd i armagedon, a mnie się owszem podoba, choć nijak nie ma startu do "Brudnej kierdy"...



LUUUUUUDZIE!

...a Tyler pisał o upadku obyczajów w kontekście Bakdormena. :/

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 51 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group