I mnie udało się trafić na poznańską Cytadelę. Trochę przypadkowo. Nie planowałem wybierać się na ten koncert. Poratowała siostra darmową wejściówką do drugiej strefy. Pasował również termin: urlop.
Po koncercie spodziewałem się bardzo wiele. Chciałem aby było tak, jak to elrond napisał:
elrond pisze:
jak idę na koncert to oczekuję ,że mnie ktoś zaczaruje albo zwali z nóg ....
Niestety nie dostałem tego. Stałem jakieś 30-40 metrów od sceny mając wszystko na wyciągnięcie ręki. I co? I nic... Przez większość koncertu zwyczajnie się nudziłem. Największym rozczarowaniem było wykonanie "Street Spirit". Po radiogłowych oczekiwałem szaleństwa, wielu nieobliczalnych, improwizowanych fragmentów, a dostałem nudny i kompletnie przewidywalny występ. Czekałem z utęsknieniem na coś, co sprawi, że będę miał ciarki na plecach. Nie doczekałem się. Wczoraj podczas powrotu do siostry, dziś rano podczas podróży do Krakowa zadawałem sobie pytanie, czy we mnie nie było ognia, czy też może nie było go w zespole? Po przeczytaniu kilku opinii utwierdzam się w przekonaniu, że ze mną wszystko w porządku. Co by jednak nie mówić, to publiczność dookoła mnie była zachwycona!
Muszę też dodać, że był to mój pierwszy aż tak wielki koncert. I chyba nie lubię takich spędów. W co cichszych fragmentach zawsze znalazł się ktoś, komu nagle bardzo chciało się klaskać... Ale ok, takie są prawa tego typu imprez.
Jest mi niezmiernie przykro, że nie udało mi się spotkać z forumową ekipą. Bezkres głów, ciemność i szybki powrót do domu, bo rano trzeba biec na pociąg.
Szczególne podziękowania chciałem przekazać Pippinowi. On wie za co.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
.
