BLUE JAYS
* * * * * * !
Jak gdzieś już chyba pisałam ta płyta to dla mnie esencja Moody Blues. Hayward z Lodżem wspinają się na szczyty! Absolutnie wszystko tu jest genialne, rewelacyjne! Chociaż pewnie można się czepiać że aranżacyjnie niby monotonne ale kogo to obchodzi? mnie na pewno nie. to co się tu dzieje jest po prostu PIĘKNE i takich utworów to ja mogę słuchać i słuchać i słuchać...
Dla mnie osobiście ta płyta jest też bardzo "nadziejna" stąd pewnie nudny będzie opis nie mówiąc już o gwiazdkach
Pełno na niej takich
momentów które chce się złapać i zatrzymać...
Przyznaję, mam zbyt osobiste podejście do niej i nie umiem tego napisać. A jak to czytam to wyszło beznadziejnie
THIS MORNING * * * * * - refren mnie powala za każdym razem! w ogóle, to co Justin robi z głosem na całym albumie wprawia mnie w zdumienie... przyznam, że od tej płyty zaczęłam bardzo doceniać jego głos i się nim, no... po prostu zachwycać
i śliczna, instrumentalna końcówka
REMEMBER ME (MY FRIEND) * * * * * - najfaniejszy numer do grania dla mnie, jak dotąd. co jeszcze powiedziec? doskonały, po prostu. i chórki w You!
i początek drugiej zwrotki
MY BROTHER * * * * 1/2* - dalekie głosy Johna, końcówka i solówka. w zasadzie wszystko jak powinno być i ocena dla zmyły żeby nie było że trzy piątki pod rząd...
YOU * * * * * - to teraz coś naprawdę extra! pierwsza piosenka typowo Lodżowa i TEN głos! proszę mi wybaczyć, mnie to NAPRAWDĘ zachwyca
spokojnie, z nadzieją. dokładnie tak, jak trzeba. nic nachalnego
NIGHTS, WINTERS, YEARS * * * * * - początek smyczkowy, wokal Xesa, tekst. ech, teksty na tej płycie... przejście ze zwrotki do tego
down, down, down... i smyczki w tle, i końcówka! temat podjęty przez orkiestrę, powala tak samo jak w Daysach.... (o ile nie bardziej czasem)
SAVED BY THE MUSIC * * * * 1/2* - Lodge po raz drugi. trochę mnie denerwuje ten początek i tylko dlatego pół gwiazdki mniej, taki nieodpowiedni się wydaje po spokojnym utworze Haywarda. ale potem pianino i John's vocal. nieeee..... i jak tu go nie kochać????
ha, i nawet pianinko w refrenie
ale najpiękniejsze tutaj jak po tych refrenowych szaleństwach znów wchodzi ten słaby głosik robiący cuda. a na koniec falsecik i flecik!
I DREAMED LAST NIGHT * * * * * - Hayward z kolejnym fantastycznym utworem, wszystko tu jest na swoim miejscu, i to piękne tło, lekko opadający refren i
If there's a time
And a place to begin love
It must be now
Let it go
Set it free
przepraszam, aż zacytuję: czyż to nie piękne?
WHO ARE YOU NOW? * * * * * - przyjemny gitarowy wstęp i smyczki potem, i w końcu Xes pyta kim jesteś
hehe, bardzo w jego stylu. tutaj znowu dochodzę do tego, że Hayward to dla mnie wokalista numer jeden ever (spokojnie, Lodge jest na drugim pierwszym
)
MAYBE * * * * * * - i tak oto dochodzimy do punku kulminacyjnego, best song na tej płycie. czapki z głów! My John, amazing!!!!!
smyczki mocno atakują na początek, potem harfa(?), robi się spokojniej i zaczyna się... a ja nie potrzebuję nic więcej tylko chcę żeby to trwało zawsze!
i potem już nieco mocniej (ale nie za bardzo, tylko tyle ile trzeba, smyczki potem zrobią resztę)
Someone who needs
Someone who feels
Someone who sees can find you
to działa na mnie prawie tak jak
One more time to live...
całość powtarza się ze trzy razy za każdym razem inaczej, za każdym razem coś nowego
siedzą razem zasłuchani...
WHEN YOU WAKE UP * * * * * - ufff... trochę wytchnienia po tych emocjach. blask poprzedniego utworu przyćmiewa ten, przecież bardzo dobry numer. gitara, refren i to ahhhh ahhhh, bardzo fajna końcówka
BLUES GUITAR * * * * * - TA gitara! hehehe, o Haywardzie nie można powiedzieć że "he's just a singer in a rock and roll band"
doskonałe połączenie, piękne zakończenie płyty chociaż Lodge'a nie ma już...
szkoda, że tak krótko i nigdy więcej tego nie powtórzyli...
chociaż... kilka piosenek Lodża ze
Strange Times bardzo mi bludżejsami zalatowywuje
a, jeszcze bardzo ładne okładki singli
(szkoda ze tylko ja się nimi zachwycam)