Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest wt, 21 maja 2024 18:49:58

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 328 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 ... 22  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 23 stycznia 2008 22:29:27 
Obrazek
ON THE THRESHOLD OF A DREAM * * * * *

IN THE BEGINNING * - heh, tu można tylko zacytować Dzynia: brzydka i niepotrzebna strata czasu. Irytuje mnie to nakręcanie i śmiechy, szczątki tekstu i wszystko. Szkoda. Potrafią zaczynać ładniej, chociaż z idrugiej strony dobrze że podpisane jako Edge - nie rozczarowuje tak bardzo.

LOVELY TO SEE YOU * * * * - na początek (ten właściwy) Hejłord, i bardzo dobrze. Ten numer wolę chyba koncertowo ale i w tej wersji nie jest źle. Chociaż, tak naprawdę, przecież nic specjalnego się tu nie dzieje... Tylko ten wokal! Do piątki jednak brakuje czegoś extra. (hej, już wiem! chyba za mało Lodża w chórkach ;) )

DEAR DIARY * * * * * - bo to chyba moja ulubiona piosenka Thomasa. Trochę insza niż zwykle, nie tak wesoło i beztrosko jak w Another Morning albo Dr Livingstone... , zaczyna się nawet z pewnym niepokojem. W ogóle śmieszy mnie często jak Thomas śpiewa, tamci dwaj mają głosiki niewyszkolone (dla mnie to plus) i, heh, brzmią czasem trochę mizernie a Ray zawsze taki operowy, donośny. Nie umiem powiedzieć tego co chcę dokładnie, ale tak groteskowo to brzmi między nimi :)

SEND ME NO WINE * * * * - hahaha, zawyżona ocena ale jak się wie czyje to jest i kto śpiewa no to cóż... :) jego uwielbiam zawsze i wszędzie. To i tak nie jest jego najgorszy tekst, powiedzmy. A tak w ogóle, teraz mi to wpadło że obie te piosenki pasują mi odwrotnie do kompozytorów: ta jest taka Rayowa a o pamiętniku raczej Lodżowa mogłaby być. Tylko nie bardzo umiem sobie wyobrazić jak John by to zaśpiewał.. :shock:

TO SHARE OUR LOVE * * * * * - piątka bez wahania, w końcu to drugi (i niestety ostatni) John's song na tej płycie. Kompozytor tu tylko w chórkach, i nawet ja muszę przyznać że to wyszło temu numerowi raczej na dobre. Jak Pinder nie śpiewa swoich kosmicznych tekstów to jeszcze da się go znieść :) A końcówka tego utworu to jest dla mnie jednym z best momentów całej płyty!

SO DEEP WITHIN YOU * * * - niestety, już za dobrze było do tej pory. Tutaj wokal Pindera znowu mnie irytuje. Chyba najlepszą jego rolą w zespole było wyciąganie tych "lepszych rzeczy" z Haywarda i Johna bo jako kompozytor, jak dla mnie częściej źle niż dobrze. Jedyną fajną rzeczą w tym numerze jest przejście w środku z drugiej zwrotki do... trzeciej zwrotki ze zmianą meloodi.

NEVER COMES THE DAY * * * * * - znowu Hayward, uff... ten numer jest po prostu śliczny! wzruszający! znów ten delikatny głos, i to stopniowanie napięcia aż do
But you will love me tonight / We alone will be all right /
In the end
- drugi best moment płyty - potem w refrenie trochę gorzej, nie trzyma tego poziomu co przed momentem. Ja bym powiedziała że trochę zbyt nachalnie to brzmi i pod koniec wręcz monotonnie. Ale potem powtórzenie zwrotki i znów jest pięknie...

LAZY DAY * * * * 3/4* - nie pięć bo pięć to było przed chwilą i Xesowi jednak nie dorównuje. Niemniej bardzo przyjemna piosenka Thomasa (Moody Blues piszą utwory, numery, kompozycje, tylko Thomasa to są "piosenki" w moim rozumieniu) trochę w stylu Another Morning teraz(zwrotki). Za to jaki fantastyczny początek i refren (te chórki!)! Słucham jeszcze raz i się zastanawiam. Może jednak dać pełną piątkę?

ARE YOU SITTING COMFORTABLE * * * * * - nie wiem czy sam z siebie ten utwór by się na pięć obronił ale ja tu widze dwoje zakochanych, na ławce w innym parku późnym wieczorem, gdzie czuć już zapach letniej nocy (chociaż do tekstu to ma się nijak, nic nie poradzę) . I znów te odległe harmonie...

i tu mię naszła refleksja: panowie i panie, czapki z głów przed Nimi! Tylko ten zespół pisze takie rzeczy które tak uspokajają i koją...

THE DREAM - wiesz jak wiersz, po tym panu się niczego wielkiego nie spodziewam (a jeszcze mniej od kiedy obejrzauam video i inne dvd gdzie gadał ;) ) i nawet nie chce mi się za bardzo tego rozumieć ale na pierszy rzut oka nie wygląda najgorzej. Mimo wszystko bez gwiazdek. Można było lepiej jeszcze jeden numer Johna dołożyć zamiast tego.

HAVE YOU HEARD / THE VOYAGE * * * * * - o, jakie ładne zakończenie! Dla mnie to niewątpliwie najlepsza kompozycja Mike'a ever. I nawet niespodziewanie jak na niego ładnie zaśpiewał! A środkowa część... to narastanie i kaskady piętrzące się tam pod koniec, rewelacja!


ha, to na koniec jeszcze coś extra :)

Obrazek


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 stycznia 2008 00:06:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:33:35
Posty: 4884
o jak ładnie!!!

zakończenie To Share Our Love jest rzeczywiście wyśmienite (chociaż best momentem tej płyty pozostają dla mnie dalekie wokale Xesa z Are You Sitting Comfortably?) - w ogóle ta piosenka nie przestaje mnie zadziwiać, w sumie nic w niej nie ma na dobrą sprawę, ale ale na drugi rzut ucha odkrywa się pełno drobiazgów: dwie różne melodie razem biegnące w dwie różne strony, smakowita partia wiolonczeli, zabawy octaverem, wyeksponowana jak nigdy w tym zespole stopa... No i tekst, taki jak ta cała piosenka, o niczym ale w jaki fajny sposób, nie umiem powiedzeć dlaczego nigdy wcześniej nie przyszło mi to na myśl (...) co to będzie za dzień, gdy będę mógł się z tobą podzielić całą miłością jaką mam...

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 stycznia 2008 11:37:41 
Gero pisze:
No i tekst, taki jak ta cała piosenka, o niczym ale w jaki fajny sposób, nie umiem powiedzeć dlaczego nigdy wcześniej nie przyszło mi to na myśl (...) co to będzie za dzień, gdy będę mógł się z tobą podzielić całą miłością jaką mam...


Gero pisze:
czy to nie jest piękne?


fantastyczny podpis :)


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 stycznia 2008 11:43:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:33:35
Posty: 4884
Karolina pisze:
fantastyczny podpis


to nie ja, to Luna

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 stycznia 2008 23:51:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
Karolina pisze:
tamci dwaj mają głosiki niewyszkolone

co Ty mówisz???????????????????????????????????? Wokalu Haywarda i "wokalu" Lodge'a w ogóle nie da się porównać! Oczywiście można lubić bardziej kogokolwiek i ja rozumiem chyba, co Ty widzisz w Lodżu, ale Twój komentarz powyższy - w stusunku do Lodge'a jak najbardziej trafny - w stosunku do Hejłorda jest wręcz obraźliwy!

heh, no ale w ogóle to w wielu punktach się zgadzamy - zwrotki Never Comes The Day sto razy lepsze od refrenu i dlatego jednak nie pięć, bo refren naprawdę mocno taki sobie, ale but you will love me tonight piękne! Chociaż na pewno wolę Sitting Comfortably, dla mnie najlepszy numer na płycie.
Bardzo jestem zaskoczony, że podoba Ci się nie tyle Have You Heard, co Voyage. Mi też się bardzo podoba, w ogóle uważam, że to jedna z bardziej oryginalnych rzeczy, jakie nagrali Moody Blues, ale też bardzo nie ich w stylu - nie zdziwiłbym się, gdyby zupełnie Ci nie podpasowała.
Dear Diary - cieszę się, że tak doceniasz, ja doceniam całkowicie, ale właśnie widzę tu całkowitego Thomasa i jego niezwykłą, może nieco naiwną, ale chyba wielką muzykalność.

Karolina pisze:
o pamiętniku raczej Lodżowa mogłaby być. Tylko nie bardzo umiem sobie wyobrazić jak John by to zaśpiewał..

co by jeszcze bardziej zniszczyć swoją godność i wartość powiem tak: zjebałby to :-)

Pozostaje trójka
Karolina pisze:
SEND ME NO WINE * * * *
TO SHARE OUR LOVE * * * * *
SO DEEP WITHIN YOU * * *

którą powinienem sobie dosluchać, bo prawdę mówiąc NIC mi nie zostało z tych piosenek i na dzień dzisiejszy żadna nie ma wiecej niż dwie gwiazdki. Nie pamiętam z nich słownie nic (oprócz swojego negatywnego wrażenia).

Karolina pisze:
ha, to na koniec jeszcze coś extra

Ha! I kto przyćmiewa wszystkich na tym zdjęciu? Jeszcze go postawili w centrum, w sumie mogliby się usunąć z kadru pozostali czterej i tak nic nie wnoszą :P

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 25 stycznia 2008 00:02:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28025
gdybym spotkał taką szajkę na plantach... chyba dałbym w długą...

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 25 stycznia 2008 00:26:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:33:35
Posty: 4884
a właśnie, Crazy, że to Karolina ma rację, Haywardowi zdarza się śpiewać "obiektywnie" bardzo nieczysto, i to do dzisiaj; oczywiście że nie ma to żadnego znaczenia, bo liczy się barwa i moc (i w tym miejscu zgadza się: Lodge ma głos słabiutki i szary, a Hayward mocny i głęboki - ale to nie zmienia faktu, że to jest śpiewanie niewyszkolone); posłuchaj sobie np. ostatniego "I love you" przed solówką Thomasa w Nights in White Satin, kiedy to nie potrafi się utrzymać w melodii i spada aż o półton (nie że ja bym się utrzymał :D )

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 25 stycznia 2008 00:40:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
może co do techniki jest to prawda, ale oprócz techniki pozostaje jeszcze naturalny dar, skala, moc, barwa i tak dalej. Hayward może kogoś skrajnie denerwować wokalem ze wzgledu na sposób przekazywania emocji, ale warunki to on ma, jak to kiedyś napisałeś, pod słońcem.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 25 stycznia 2008 01:04:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:33:35
Posty: 4884
no i dlatego też stwierdzenie Karoliny nie jest dla Haywarda obraźliwe tylko... faktu :)

ja pójdę jeszcze dalej i poddam w wątpliwość i technikę Thomasa - nie zapomnę jak mój kolega z zespołu (z dziesięcioletnim+ stażem w chórze Stuligrosza) wyśmiewał "pseudo-operowe wibracje" w For My Lady (a potem sam nie dawał rady kolorystycznie w niektórych moich utworach, bo śpiewał zbyt dobrze, co zauważyłem ze zdumieniem i pomyślałem że jednak Poznańskie Słowiki i zespół The Round Triangle to dwa różne stadiony)

na szczęście - i tu pełna zgoda z Crazym - technika ma małe znaczenie w muzyce pop (choć i tutaj są niejednoznaczności: na pewno bardziej liczy się w Queen niż w Moody Blues); jak napisał w innym miejscu Aviator: 80% wokalistów fałszuje na koncertach, a i studiu pewnie nie udaje się wszystkiego zamaskować, na szczęście dla mnie, ja tego wciąż nie słyszę :D

(to były piękne trzasy kiedy wydawao mi się że ten jest lepszym wokalistą kto wyżej wyciągnie - o! w tym rankingu u Moodych zwycięża wyraźnie tenor Lodge'a, w Sitting at the Wheel zdaje się wyciągnoł Wysokie Tse!)

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 25 stycznia 2008 21:08:37 
Obrazek
IN SEARCH OF THE LOST CHORD * * * *


Z tą płytą to ja mam jakieś problemy ;) Obecnie najrzadziej słuchana. Jakoś niezbyt często mam ochotę to włączyć. Niby wszystko jest okey, przecież to bardzo dobra, czterogwiazdkowa płyta (a częściej słucham na przykład THE OTHER SIDE... której Gero dał jedną a ja czy do czterech ;) ) Tak myślę że może na początku za bardzo mi się ograła. Bo to pierwszy album jaki nabyłam i poznałam w całości, i dość długo jedyny także leciao bez przerwy niemal :)
Ale to co mnie odpycha najbardziej chyba to duża nierówność. Nie w sensie utworów, bo poza trzema reszta jest fantastyczna ale takie rozłożenie ciężkości - pierwsza część do Legend... przytłaczająca a potem Xes i lekko momentalnie. Można to było lepiej rozłożyć... Ale i tak najgorszy numer zrobili z Domem! ...


DEPARTURE - ech, znowu Edge na początek. Niby trochę lepiej niż na "Treshold..." , to znaczy mniej irytująco. Ale nie chce mi się rozumieć dokładnie więc bez gwiazdek

RIDE MY SEE-SAW * * * * - hehe, w pewnym momencie jak tak bardziej zaczęłam poznawać Moodych to się zdziwilam że to Lodża a nie na przykład Pindera. W sumie całkiem przyjemny kawałek, chociaż też chyba wolę wykonania kącertowe. Bardzo fajny moment te aaahhh, aaahhhh jak te głosy idą "naprzeciw" siebie!

DR. LIVINGSTONE I PRESUME * * * - poza chórkami w zwrotkach nie ma tu dla mnie nic interesującego. i ten beznadziejny refren! Może gdyby to trochę skrócić bo pod koniec bardzo monotonnie... Koncertowo jeszcze trzyma ale wersja z płyty sorry, jeden z kiepściejszych numerów Moodych (a na pewno Thomasa)

HOUSE OF FOUR DOORS * * * * * - nareszcie konkretny, wzruszający utwór! best song na tej płycie. Doskonały w każdym calu. i to narastające napięcie, i nakładane wokale i... że dla ułatwienia pozwolę sobie zacytować
Cytat:
Ale najważniejsze są oczywiście kolory i harmonie - cała paleta chromatyczna jest wykorzystana rozbuchanie wszerz i wzdłuż... Klasyk.

dokładnie to!
a
Cytat:
linijka then in our hearts a light broke through niezmiennie mnie wzrusza (to jest całe Moody Blues w pigułce!)

:)
o tak! i w ogóle to przejście: niespokojny początek i potem te nakładane wokale i falseciki Lodża, i potem już pogodniej i... eh, niesamowite!!!!!

LEGEND OF A MIND * * * * - ej, ale co to robi w środku tego Czterodrzwiowego Domu?! po jaką... właśnie w tym miejscu wchodzi ten wesoły romek? I już nastrój Domu zburzony i to mnie na tej płycie najbardziej denerwuje. Sama piosenka jest bardzo dobra, zwłaszcza środkowe zagrania fletowe i końcówka. Koncertowo robi wrażenie jeszcze większe, jak mi się zdaje...

VOICES IN THE SKY * * * * * - nareszcie Hayward ze swoim cudownym, kojącym głosem. Pierwsza część płyty trochę przytłacza ciężarem, teraz już będzie lżej. W sumie to się waham nad pełną piątką ale to co się dzieje w refrenie przeważa. A w zwrotkach delikatny, nareszcie niezbyt nachalny flecik. Dokładnie tyle ile go tam trzeba.

THE BEST WAY TO TRAVEL * * * 1/2* - heh, no proszę niespodziewanie mądry tekst jak na kosmitę ;) ale denerwujący ten wokal Pindera, singerem to on zdecydowanie nie jest.

VISION OF PARADISE * * * * * - następny bardzo ładny utwór Haywarda, łąki, pola, góry, ogrody. nic więcej nie trzeba... i znowu to co najpiękniejsze pod koniec, ta trzecia zwrotka i przeciągnięte wokale Xesa. tak!

ACTOR * * * * * - najlepsza piosenka Haywarda tutaj. przejście z drugiej zwrotki do
Our reasons are the same
But there's no one we can blame
For there's nowhere we need go
And the only truth we know
Comes so easily

i to co potem - best moment - The sound I have heard in your hello
Oh, darlin', you're almost part of me
Oh, darlin', you're all I'll ever see

ha, i to jest Moody Blues, coś takiego ze mną robią tylko oni!

THE WORD - wierszydło bez gwiazdek, chociaż po tym co pobieżnie bardzo słyszę, jakieś ultraviolety i rentgeny i że to Słowo to niby ma być OM... gorzej niż zwykle. Edge tłucz sobie w te swoje bębny i odpuść "tworzenie"...

OM * * * - omy mi jakoś strasznie nie przeszkadzają (a across the universe beatelsów to wręcz baaaardzo piękna piosenka! - zwłaszcza w wykonaniu Jaysów ;) - oczywiście oprócz tej linijki z hinduskimi bogami..)
ale tutaj to tylko te harfopodobne odgłosy mi się podobają. całość za bardzo rozciągnięta

ładniejsze teraz dam żebyście się nie mogli przyczepić:
Obrazek

i podpis Gera:
czyż to nie piękne? :)


Ostatnio zmieniony pt, 25 stycznia 2008 21:28:24 przez chewbacca, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 25 stycznia 2008 21:23:06 
ej, no co Ty Krejzi?? chyba nie myślałeś że Hayward był szkolony w śpiewie... Bogu dzięki że nie był :)
Gero pisze:
Lodge ma głos słabiutki i szary, a Hayward mocny i głęboki

z tym panie xes się oczywiście nie zgodzę. słabiutki i mizerny to moze i tak ale nie szary! tyle głebi jest w tym co On śpiewa! nie słyszycie tej pełni barw, piękna poruszającego do samej głębi?! a chórki? może też szare czy bezbarwne? a ićcie Wy :)

co do Thomasa zgoda, to takie pseudo - operowe śpiewanie i ja się trochę z tego podśmiewam ale Ray to w ogóle ciekawy człowiek. Dzisiaj jakiegoś youtuba oglądałam gdzie John opowiadał historię jak Thomas miał zwyczaj na koniec koncertu rzucać tamburynem w publiczność... I raz przyszedł facet któremu całą gębe tym tamburynem rozwalił a Thomas w ramach "rekompensaty" na czymś tam mu się podpisał i powiedział żeby na drugi raz bardziej uważał.. :)

Gero pisze:
(to były piękne trzasy kiedy wydawao mi się że ten jest lepszym wokalistą kto wyżej wyciągnie - o! w tym rankingu u Moodych zwycięża wyraźnie tenor Lodge'a, w Sitting at the Wheel zdaje się wyciągnoł Wysokie Tse!)

ha, i to też jest w Nim piękne! higher and higher !!!!


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 25 stycznia 2008 23:26:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:33:35
Posty: 4884
Karolina pisze:
Dzisiaj jakiegoś youtuba oglądałam gdzie John opowiadał historię jak Thomas miał zwyczaj na koniec koncertu rzucać tamburynem w publiczność... I raz przyszedł facet któremu całą gębe tym tamburynem rozwalił a Thomas w ramach "rekompensaty" na czymś tam mu się podpisał i powiedział żeby na drugi raz bardziej uważał..


:!: :!: :!: o, nie słyszałem o takim! ZŁOWROGI REJ!

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 25 stycznia 2008 23:41:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
Ray rządzi!

Dzisiaj słuchałem znowu rzeczonej wyżej składanki i zwrócił moją uwagę tercecik, który normalnie podoba mi się umiarkowanie: Eyes of the Child 1/ Floating/ Eyes 2. Jedynym momentem, który podoba mi się tu zawsze bez zastrzeżeń jest porywające wprost wejście drugiego Eyesa po pitoleniu we Floating.
A tu dzisiaj słucham Floating - no, piosenka nie jest wybitna, nie da się ukryć, przyjemnie wprawdzie leci, ale niewiele ciekawego. Ale urzekło mnie różne rzeczy, które dzieją się tam w tle muzycznym, i przypomniało mi się słynne zdanie założyciela wątku, niejakiego Dzynia, który napisał:
Gero pisze:
Pod względem muzycznym jest to dla mnie jeden z najbardziej udanych albumów wszechczasów.

Dla mnie nie było to nigdy takie oczywiste, ale rzeczywiście ma w sobie muzycznie, brzmieniowo ta płyta coś adekwatnego do .. hmm, powiedziałbym Dark Side of the Moon (zresztą podoba mi się bez wątpienia bardziej :D). Ale ze szczegółami zaczekam aż Karolina dojdzie i do tej płyty.

o Lost Chordzie wypowiem się kiedy indziej, bo nie mam siły ani na niego, ani na Zostaw to ;-)

Gero pisze:
posłuchaj sobie np. ostatniego "I love you" przed solówką Thomasa w Nights in White Satin, kiedy to nie potrafi się utrzymać w melodii i spada aż o półton (nie że ja bym się utrzymał )

e tam, my w Radocynie utrzymaliśmy ;-)
(a o ile pamiętam jeszcze lepiej było w Chochołowskiej czy tam na którejś Wigilii :D)

Karolina pisze:
słabiutki i mizerny to moze i tak ale nie szary! tyle głebi jest w tym co On śpiewa! nie słyszycie tej pełni barw

niestety nie słyszę tego ani trochę :-( Totalna SZAROŚĆ. (jest on dla mnie takim samym wokalistą, jak Pinder, czyli beznadziejnym, tyle że ma to małe znaczenie, kiedy śpiewają świetne piosenki :-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 26 stycznia 2008 09:07:52 
osz Ty! za ostatnie dwa zdania ban!


Ostatnio zmieniony śr, 30 stycznia 2008 21:39:53 przez chewbacca, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 30 stycznia 2008 21:39:22 
Obrazek

BLUE JAYS
* * * * * * !


Jak gdzieś już chyba pisałam ta płyta to dla mnie esencja Moody Blues. Hayward z Lodżem wspinają się na szczyty! Absolutnie wszystko tu jest genialne, rewelacyjne! Chociaż pewnie można się czepiać że aranżacyjnie niby monotonne ale kogo to obchodzi? mnie na pewno nie. to co się tu dzieje jest po prostu PIĘKNE i takich utworów to ja mogę słuchać i słuchać i słuchać...
Dla mnie osobiście ta płyta jest też bardzo "nadziejna" stąd pewnie nudny będzie opis nie mówiąc już o gwiazdkach :roll:
Pełno na niej takich momentów które chce się złapać i zatrzymać...
Przyznaję, mam zbyt osobiste podejście do niej i nie umiem tego napisać. A jak to czytam to wyszło beznadziejnie :?


THIS MORNING * * * * * - refren mnie powala za każdym razem! w ogóle, to co Justin robi z głosem na całym albumie wprawia mnie w zdumienie... przyznam, że od tej płyty zaczęłam bardzo doceniać jego głos i się nim, no... po prostu zachwycać :)
i śliczna, instrumentalna końcówka

REMEMBER ME (MY FRIEND) * * * * * - najfaniejszy numer do grania dla mnie, jak dotąd. co jeszcze powiedziec? doskonały, po prostu. i chórki w You! :D i początek drugiej zwrotki

MY BROTHER * * * * 1/2* - dalekie głosy Johna, końcówka i solówka. w zasadzie wszystko jak powinno być i ocena dla zmyły żeby nie było że trzy piątki pod rząd...

YOU * * * * * - to teraz coś naprawdę extra! pierwsza piosenka typowo Lodżowa i TEN głos! proszę mi wybaczyć, mnie to NAPRAWDĘ zachwyca :)
spokojnie, z nadzieją. dokładnie tak, jak trzeba. nic nachalnego

NIGHTS, WINTERS, YEARS * * * * * - początek smyczkowy, wokal Xesa, tekst. ech, teksty na tej płycie... przejście ze zwrotki do tego
down, down, down... i smyczki w tle, i końcówka! temat podjęty przez orkiestrę, powala tak samo jak w Daysach.... (o ile nie bardziej czasem)

SAVED BY THE MUSIC * * * * 1/2* - Lodge po raz drugi. trochę mnie denerwuje ten początek i tylko dlatego pół gwiazdki mniej, taki nieodpowiedni się wydaje po spokojnym utworze Haywarda. ale potem pianino i John's vocal. nieeee..... i jak tu go nie kochać????
ha, i nawet pianinko w refrenie :D
ale najpiękniejsze tutaj jak po tych refrenowych szaleństwach znów wchodzi ten słaby głosik robiący cuda. a na koniec falsecik i flecik!

I DREAMED LAST NIGHT * * * * * - Hayward z kolejnym fantastycznym utworem, wszystko tu jest na swoim miejscu, i to piękne tło, lekko opadający refren i
If there's a time
And a place to begin love
It must be now
Let it go
Set it free

przepraszam, aż zacytuję: czyż to nie piękne?

WHO ARE YOU NOW? * * * * * - przyjemny gitarowy wstęp i smyczki potem, i w końcu Xes pyta kim jesteś :) hehe, bardzo w jego stylu. tutaj znowu dochodzę do tego, że Hayward to dla mnie wokalista numer jeden ever (spokojnie, Lodge jest na drugim pierwszym ;) )

MAYBE * * * * * * - i tak oto dochodzimy do punku kulminacyjnego, best song na tej płycie. czapki z głów! My John, amazing!!!!!
smyczki mocno atakują na początek, potem harfa(?), robi się spokojniej i zaczyna się... a ja nie potrzebuję nic więcej tylko chcę żeby to trwało zawsze!
i potem już nieco mocniej (ale nie za bardzo, tylko tyle ile trzeba, smyczki potem zrobią resztę)
Someone who needs
Someone who feels
Someone who sees can find you


to działa na mnie prawie tak jak One more time to live...
całość powtarza się ze trzy razy za każdym razem inaczej, za każdym razem coś nowego

siedzą razem zasłuchani...


WHEN YOU WAKE UP * * * * * - ufff... trochę wytchnienia po tych emocjach. blask poprzedniego utworu przyćmiewa ten, przecież bardzo dobry numer. gitara, refren i to ahhhh ahhhh, bardzo fajna końcówka

BLUES GUITAR * * * * * - TA gitara! hehehe, o Haywardzie nie można powiedzieć że "he's just a singer in a rock and roll band" ;)
doskonałe połączenie, piękne zakończenie płyty chociaż Lodge'a nie ma już...

szkoda, że tak krótko i nigdy więcej tego nie powtórzyli...

chociaż... kilka piosenek Lodża ze Strange Times bardzo mi bludżejsami zalatowywuje

a, jeszcze bardzo ładne okładki singli :)
(szkoda ze tylko ja się nimi zachwycam)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Ostatnio zmieniony wt, 28 kwietnia 2009 17:28:43 przez chewbacca, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 328 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 ... 22  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 133 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group