Ultima Thule

Gravi, jako jedyna osoba, którą Gerowi udało się przekonać do Moody Blues, mówię Ci od razu: wszelkie best of to ZUPEŁNIE i nieodwołalnie jest beznadziejna metoda na poznanie, co to takiego ten Mody Blues.

Są tylko dwie metody, z tego co się zorientowałem: albo posłuchaj całych płyt, którejś z tych, o których tu było pisane (jeżeli chcesz na poważnie zobaczyć, co to takiego jest),
albo dołącz do jakiejś sesji oglądania osiemdziesionowych koncertów/ teledysków (jeżeli chcesz mieć bekę )

O tak. Ja akurat nie jestem z frakcji anty-skłądankowej, przeciwnie, składanki przeważnie lubię i cenię. Ale o ile sa zespoły powiedzmy singlowe (chociażby Dire Straits), o tyle Moody Blues jest w 100% zespołem płytowym.

Płyta "1" Bitelsów daje bardzo mętne i nieadekwatne wyobrażenie o twórczości Żuków. Ale przynajmniej przyjemnie się słucha.
Natomiast wszelkie oficjalne skladanki moody Blues jestem pewien że sa do niczego zupełnie.
No, ja nagrałem niezłą składankę z ich kilku płyt
Ale ona jest niezła, bo po pierwsze słuchałem wcześniej całych tych płyt, a po drugie to jest muzyka moich serc

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Jest jest.

_________________
Youtube

Słyszałem ostatnio "Legend of a mind". Gdyby zamiast lukru, nasypać tam piperzu i zmienić ten pierdołowaty tekst, to byłby to super kawałek.

Aaa, zapadam sie w druga stronę "daysów" ...!

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

... czyli węże, kamera, zakochani!

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Ano właśnie . Posłuchałem dziś kilka razy do jakichś niezbyt wymagających koncentracji zajęć, aby poodrywać się od nich... Nie wiem czy jeszcze sobie nie włączę...!

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

Komiksowa definicja Moodych Blues?



A tu całość - dla zainteresowanych.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

REWELACJA!!!

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?

.

o, przegapiłem to wcześniej!

hmm, ale tamburyn to się zalicza rokendrol show czy symfonic orkiestra???


od pewnego czasu jest to już nieaktualne!

a żeby nie zaniknęło w mrokach, można sobie zobaczyć jeden z przejawów wzrostu popularności Moody Blues na forum

Natalia, a Lazy Day na manewrach śpiewaliśmy z Gerem i to chyba nie raz, i jeszcze chętnie zaśpiewamy

_________________
ćrąży we mnie zła krew

ulala, ale tu kolega Dzyń poleciał... więcej gwiazdek dla Present niż dla Days of Future Passed, Threshold i Lost Chord to dość nieoczekiwane posunięcie. Tę płytę poznałem dopiero niedawno - jest ona momentami zachwycająca, ale głównie swoją urokliwą kiczowatością, a pomnikowa jest tu wyłącznie osiemdziesionowość. Naprawdę - bardzo mi się ta płyta podoba, ale porównanie jej z wczesnymi, naprawdę dobrymi płytami, nei wypada na korzyść.
Utwór Blue World (to ten z iksem, nie?) nie jest tylko takim singlem dla zmyłki, żeby zrobić hita, a wewnątrz płyty dzieje się inaczej.
Nie, utwór bardzo dobrze płytę reprezentuje, nie wiem , czy jest najlepszy (bardzo ładny, though ), ale po nim nic już nie zaskakuje. No, może Thomas, ktorego dwa utwory kończące są nawet interesujące i o dziwo jakieś takie poważniejsze od znacznej wiekszości reszty płyty.

Generalnie najlepiej charakteryzuje tę płytę tytuł jednego z utworów: It's Cold Outside of Your Heart

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Rzeczywiście - całe ich płyty są bardzo dobre. Znam już Lost Chord i Days i wciągające to jest. Best of był do bani.

_________________
Youtube

wyszła właśnie "nowa płyta Moody Blues": Live At the BBC 1967-1970

gwiazdki daję ***, gdyż wszystkie kawałki pochodzą z klasycznych płyt, są zagrane z polotem i większość z nich ma więcej życia w tej trochę mniej dopracowanej formie niż na macierzystych albumach

"Tuesday Afternoon" np. jest porywający, chyba to najlepsza zarejestrowana wersja tego utworu, a przynajmniej na równi z tą z płyty "Caught Live + 5"; "Peak Hour" zaś, z wysuniętą do przodu perkusją brzmi tak jakby grał to zespół The Who

kilka piosenek jest tutaj w dwóch czy nawet trzech wersjach, ale w niczym to nie przeszkadza, bo zespół zaskoczył - nawet mnie - tym, że całkiem potrafił pozmieniać aranże (największe wrażenie robi chyba "Best way to Travel" - pozbawiona urywanego rytmu perkusji, sprawia wręcz balladowe, płynące wrażenie; dobrze też zabrzmiało surowe "Twilight Time")

niestety wrażenie psuje fakt, że 1/2 tego dwupłytowego zestawu zajmują nagrania dla telewizji, a nie radia BBC, i połowa z nich, a więc 1/4 albumu to po prostu wersje studyjne bo zespół wtedy grał z playbacku, albo tylko wokale były na żywo... rozumiem że takie były wtedy realia, ale po cholerę wydawać to na płycie, jako live? (w części radiowej też znalazły się dwa takie kwiatuszki, czy oni kurwa myśleli, że fani się nie połapią? żenada!)

tak, Moody Blues - jedyny zespół na świecie który wydaje na płytach koncerty z playbacku...

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name

- o ja pierdolę, Gero bardzo merytorycznie podbił watek! Przyznam - czytając, że
to budzi to moje zainteresowanie.
Koncerty z plejbeku z wokalami na żywo - może uważali, że mają szansę na jeszcze większy sukces?

halo halo, hola hola!
dźwięki może i te same, ale zgodzisz się chyba, gero love, że na koncercie wajbsy (tj. wibracje) są jednak zgoła inne?

_________________
I'm a xes machine
I can do anything