Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 17:11:23

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 322 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 22  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 30 stycznia 2006 20:26:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Miło mi stwierdzić, że płyta "On the Threshold of a Dream" wreszcie mi zaskoczyła. Co prawda sporo razy musiałem posłuchać, bo długo było nic. A tu nagle i Iza stwierdziła, że znacznie bardziej jej się podoba niż Days...

Mi może nie bardziej, nie wiem jeszcze. Na pewno w porównaniu do Days jest mniej przebojowo, nie ma nic tak wyskokowego jak Tuesday Afternoon, nie ma też tej fajnej koncepcyjności Daysów.

Ale mimo tego coraz bardziej zaczynam odczuwać całość tej płyty... Podoba mi się, jak bardzo zespołowe to wszystko jest. Że każdy coś komponuje, każdy ma swój styl i to się doskonale uzupełnia. Mi na przykład zupełnie nie podchodzą piosenki Lodge'a, ale nawet one w jakiś sposób urozmaicają klimat lirycznych zaśpiewów Hayworda i z kolei przeważnie bardzo lekkich piosenek Thomasa...
Co do Lodge'a, na Days zdecydowanie najsłabszym punktem jest dla mnie Time To Get Away, a Peak Hour podoba mi się tylko jako element całości (uważam, że świetnie oddaje atmosferę godzin szczytu, ale jako osoby utwór mi się nie podoba). Na Threshold jest nawet gorzej, bo oba Lodge'a kawałki, Send Me No Wine i To Share Our Love podobają mi się nawet zdecydowanie najmniej, a wręcz mi się nie podobają... wydają mi się brzydkie, to brzmienie jakieś takie ble. Nie dziwne, że oczywiście Gera best songiem jest jedna z nich :D to już klasyka, że mamy tak na odwrót. (choć o ile pamiętam prostowałeś kiedyś, że jednak Are You Sitting Comfortably? - to już zdecydowanie lepsze ;-))

A ponownie bardzo bardzo Thomas. Another Morning z Daysów jest póki co moim ulubionym utworem Moody Blues, a tu Dear Diary i Lazy Day chyba tez najbardziej mi leżą. Chociaż.. best moment jest w piosence Never Comes a Day, kiedy wchodza słowa but - you will love me tonight. Jest to ŚWIETNE.

Bardzo dobrym rozwiązaniem jest tym razem wrzucenie wierszyka nie na sam koniec, lecz po wybrzmieniu barzdo ładnej balladki Are You Sitting Comfortably, ktora w sumie mogła by kończyć płytę... ale nie! jest jeszcze bardzo dobry akcent końcowy, dwuczęściowe Have You Heard, przedzielone niezwykłym, niepokojącym instrumentalnym Voyage - o, to mi przypomina Nine Inch Nails niemalże! :shock:

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 30 stycznia 2006 22:19:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
bo to był kiedyś bardzo dobry xespół...

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 30 stycznia 2006 22:56:54 
Crazy pisze:
po wybrzmieniu barzdo ładnej balladki Are You Sitting Comfortably

to mnie dobiło.
i'm dead.
:|
:faja:


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 30 stycznia 2006 23:00:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
tam są takie dalekie wokale Haywarda, pod partią fletu, miedzy pierwszą a drugą zwrotką, dla mnie to jest niesamowicie piękne, take a note, Crazy...

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 31 stycznia 2006 15:16:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Gero, eee, czy do tego potrzebny jest jakiś trzeci głośnik czy cuś?
Chyba że masz na myśli te takie wokalizy mruczące, to owszem, słyszę i owszem, podobają mi się.
W ogóle partie fletu śliczne.

Morella pisze:
Crazy napisał:
"po wybrzmieniu barzdo ładnej balladki Are You Sitting Comfortably"

to mnie dobiło.

oj sorry za literówkę. Miało być: bardzo

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 04 lutego 2006 22:09:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Caught Live + 5 znowu włączyłem - bardzo dobre!!! Ej! Serio.

Jedno, co mi się tam nie podoba to Nights in White Satin, takie jęczenie straszne w refrenach, że gowa boli. Sunset też nie najbardziej, jakby im się rytm gubił czy coś. Ale wszystkie fragmenty z Threshold bardzo udane, moje ulubione Never COmes The Day i Gera ulubione Sitting COmfortably - brzmią znakomicie. Fajnie zachowany ciąg Sitting - Have You Heard Part 1 - Voyage - Part 2 z płyty.
Peak Hour zdecydowanie bardziej wyraziste niż studyjnie!

Livngstone'a i Gypsy nie znam w inych wersjach, ale tu rzeczywiście daja radę, Gypsy na początek wręcz daje porządnego kopa!

I bardzo fajne te bisowe kawałki :D

Bardzo przyjemna koncertówka, zwłaszcza że poprzednio jakoś mi się nie podobała. Cztery i pół gwiazdki to nie, a w ogóle jakoś tak mi się na razie kształtuje sytuacja gwieździsta:

składanka z wczesnych Moodych * * * 1/2

Days of Future Passed * * * * 1/2

On the Threshold of a Dream * * * *

Caught Live * * * 1/2

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 11 marca 2006 13:05:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 07 marca 2006 14:07:18
Posty: 802
Skąd: Marshes
Moody Blues? :shock: Naprawdę ktoś tego jeszcze słucha?
Słyszałem kiedyś kilka utworów i chyba jednak nie jest to muzyka dla błotowija.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 11 marca 2006 17:40:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
niestety póki co muszę stwierdzić, że ulubiona Gera płyta for our childrens chlidern cheireldren chrilderen i tak dalej na razie mnie nie przekonała

z pierwszych sześciu utworów najciekawszy instrumentalny opener pt. Higher and Higher, coś jak na Moodych zaskakująco dynamicznego i, ha, wręcz bluesowego (gero nie lubi? ;-))
A dalej owszem, lepiej, ale nie najlepiej. Sekwencja Gypsy/ Eternity Road zdecydowanie najbardziej, ale też nie jakoś fantastycznie.

Za to powoli powoli utwerdzam się w przekonaniu, że Days of Future Passed * * * * * (zgodnie z nowymi ustaleniami metodologicznymi ;-))

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 11 marca 2006 22:58:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
co do Caught Live pełna zgoda - ja nawet posunąłbym się do twierdzenia że jeśli "Never Comes the Day" -> to tylko tu: bardzo bardzo poruszający wokal Xesa, po raz jedyny na tym koncercie potężny czterogłos, a na dodatek coś czego nie ma na płycie, przepiekny duet mellotronu z fletem. "Nights In White Satin" rzeczywiście nie do słuchania, ten utwór siępo prostu nie nadaje na gitarę elektryczną... Zaskakuje mnie Twoja ocena bisów: dla mnie sąnie do zniesienia, ohydna narkotyczna impreza się z tego zrobiła, zwłaszcza numer "Ride My See Saw" jest spieprzony DOSZCZĘTNIE...

wciąż czekam na odniesienie się do części +5, bo tam jest jeden utwór zupełnie nietrafiony ("Think About It"), trzy BARDZO przyzwoite i jeden, co już mówiłem, genialny ("What Am I Doing Here")...

co do Children... na wszystkich trzech e-witrynach zawierających summy recenzji klasycznych płyt rockowych (Starostin, McFerrin, Prindle) ta płyta oceniona jest najlepiej ze wszystkich, także przez ludzi którzy komentują recenzje (zachęcam zresztą do strony Starostina, ktora jest najlepsza z nich). A wśród forumowiczów (Elrond, Boskey, Witek, teraz Crazy, nie mówiąc już o Morelli) wyrok jednogłośny: słabe... (???) Może to jest płyta dla dzieci, mnie ona olśniła jak byłem w siódmej klasie podstawówki, a jak się poznaje ją za doroślaka to pewnie nie to... szkoda...

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 11 marca 2006 23:10:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
oj :-(

ale właśne w tej chwili słuchamy :-) może jeszcze ocena pójść w górę!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 30 marca 2006 21:25:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
K.T.W.S.G. pisze:
A u mnie The Moody Blues - To Our Childrens Childrens Children! Świetna płyta!!!


a jednak komuś na forum się spodobała :-)

Mi zresztą też coraz lepiej, choć chyba nadal mniej niż Days i Threshold.
Pośpiewamy, zobaczymy ;-)

Gypsy rewelacyjne, razem z Eternity Roadem i Candle of Light tworzy świetny moment. Aż dziw, że każdy z tych numerów napisał kto inny...

Ale spodobało mi się też np. In The Eyes of the Child, chyba po raz pierwszy jakas piosenka Lodge'a do mnie dotarła...

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 27 kwietnia 2006 21:19:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
O ile pozytywna ocena Children's Childrens, do której w końcu moge się przyznać, jest jednak nieco na siłę, o tyle kolejny album, Every Good Boy Deserves A Favour, chwycił od razu, a im więcej go słucham, tym jest lepszy! Gero - rzeczywiście Lodge popełnił dzieła zycia, nie mogę... One More Time To Live jest rewelacyjne :!: I jak super wchodzi od razu potem ten kawałek Thomasa - i jak bardzo thomasowy on :D
Świetny też pierwszy Heyworda, i w ogóle - nigdzie chyba dotąd panowie tak świetnie się nie uzupełniali. Muzycznie ten album jest najlepszy, chociaż Days... wciąż podoba mi się najbardziej, bo bezbłędne oddanie klimatu kolejnych pór dnia jednak bije wszystko.

Tu coraz bardziej słyszę właśnie oryginalność stylu każdego z członków grupy i to jak dobrze oni się razem komponują. Gero - naprawdę lubię ten zespół! :shock: (Iza od początku wiedziała, że tak się stanie ;-))

Tylko A Question of Balance kompletnie mi nie wchodzi.. chyba chwilowo zrezygnuję.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 28 kwietnia 2006 17:49:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
"One More Time to Live" rzeczywiście jest u mnie najczęściej na pierwszym miejscu spośród wszystkich utworów muzycznych świata...

zaczyna się to wszystko kojącym fletem (kojącym po szaleństwie "After You Came") i na to nakłada się ten mizerny głos Lodge'a, który tym razem spełnia swoje zadanie, bo jest bardzo wycofany, w stronę lustrzaności, a nie popisu, po prostu mówi co widzi, a piękno tego co widzi przechodzi przez kolumny mimo niego... i ta melodia, niebanalna, z tym zawijasem "by-y-y-y", zupełnie nieważne że w sumie nieczysto, "see the look in her eyes" - jedynie śladowe zaznaczenie czerwoności, w tej zieleni czarnej całej, ta linijka dowodzi, że mimo wszystko jest to piosenka kogoś kto kocha... i teraz nadchodzi największe, dla mnie, spełnienie muzyczne jako słuchacza... "One more time to live..." "... and I have faded by..." to nic że w tym momencie tekst zaczyna się robić idiotycznie mętny... nagle z pojedynczego wersu wyrasta potężna harmonia, podkreślona przez organy i mooga, zniewalającą ściana dźwięku, która z każdą kolejną linijką pogłąbia się w dół, co za wokale, jeszcze, jeszcze... i kropka nad i: "for I have riches more than these"... (i tu pomocne są zdjęcia Lodge'a z tego okresu, z krzyżykiem na łańcuszku)... wiemy jakie to riches... i wybucha refren, który trochę mi już się niestety opatrzył, trochę przesadzone, co to ma być, droga duchowa opisana trzysylabowymi słowami kończącymi się na "tion"? ale najpiękniejsze dzieje się z tyłu, Hayward z Lodgem śpiewają counter-melody z przejmującym "tell me someone"... potem ci dwaj dołączają do głównej melodii, a Pinder z Thomasem przechodzą do tła ("changes in my life") - prawdziwy zespół śpiewa, nie bez powodu mówiono o Moody Blues jako o "most catholic of all groups" [catholic przez małe c] i "solu-u-tion" kończy tę część spokojnym lądowaniem na ziemi ...

potem jest to samo powtórzone z grubsza, są wprawdzie smakowite zmiany wprowadzone, w zwrotce pojawiają się jakieś żywopłoty (witamy!), a w bridge'u grand pianino (które witamy nieco chłodniej, bo zabyrza to jednolitość tej ściany dźwięku)... znowu przetaczamy się przez refren ledwie żywi z zachwytu, "solution" bogatsze o falset (szkoda) i piosenka kończy się pastoralnie, zwrotką, trochę przekształconą aby dać wrażenie kompletności i.. właściwie nic się nie wydarzyło, co?

a jednak

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 31 maja 2006 22:51:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
Obrazek

DAYS of FUTURE PASSED

The Day Begins***
Mam problem z tymi orkiestracjami. Ludziom znajacym się na muzyce klasycznej zwykle się podobają, bo rzeczywiście zaaranżowane sa smakowicie (czasem pojawiają się oskarżenia o hollywoodzkośc), a mnie trochę kłuja w uszy, bo gryzą się z właściwymi piosenkami (najlepszy przykład: "Peak Hour"). Elrond nie lubi wątku z "Another Morning" w uwerturze, a mi on akurat się podoba, zresztą cała uwertura broni się dobrze bo nie ma w niej żadnej piosenki. jesli chodzi o otwarcia poszczególnych numerów: wstęp do "Dawn is the Feeling" trochę jak z Wróbelka Ćwirka, wstęp do "Another Morning" bez historii, początek "Peak Hour" to wszystko co tylko najgorsze - od początkowego wzdęcia skrzypcowego, przez gówniany przewrót tematu z "Dawn is a Feeling", aż po te debilne tytytyru fujarek czerwienię się ze wstydu :oops: Jest jedno wejście orkiestry które zapiera mi dech w piersiach - coda do "Twilight Time": kulminacja smyczkowa i to przępiekne wyciszenie waltorni... I nagle powraca flet z "The Sun Set" i zaczyna się "Nights in White Satin"... tematem z "Evening Time to get Away"!!! Cóż za spiętrzenie wątków, zbiegnięcie ścieżek! Może dla tego momentu warto było podjąć ten eksperyment z orkiestrą...

Dawn Is the Feeling*****
Moja ulubiona piosenka na tej płycie - wręcz oddycha letnimi łąkami i polami... So breathing deep... Nieoczywiste akordy, nienapuszona powaga, mellotron, przestworza... Głos Haywarda szybuje wysoko...(Szkoda że w wersji cyfrowej moment z wokalem Pindera lekko spłaszczony...)This day would last a thousand years... Mnie pociągają takie manipulacje czasem... sam pisałem kiedyś takie utwory jak "The Breath of Eternity" w których Wieczność wynikała z jednego stojacego momentu na autostradzie...

Another Morning**** i 3/4
Tutaj tchnie wiosną i swieżością... Piosenka o wagarach, łatwo ją zestawić z burakami... Niestety o soli nie wspomniano... (W wersji analogowej lepsze wyprofilowanie kompozycyjne - na końcu motyw fletu NIE JEST powtórzony - wrażenie świeżości się wzmacnia) ŚWIETNY backing vocal Haywarda!

Peak Hour*****
Oczywiście mowa o piosence, nie o całości. Takie nieoczywiste Moody Blues, bo wszystkie trójgłosy bez Haywarda tym razem (ale ten za to w przeszywajacym - przynajmniej na początku - solu). Przykuwający uwagę bas. Energia bez gwałtowności, bardziej nadzieja niż euforia - tylko oni tak potrafią.

Tuesday Afternoon*****
Wspaniała, miażdżąca kompozycja, ten moment "explain it all with the sou_AAH_AAH_AAH_nd" wręcz olśniewający... Szkoda że po refrenie dokładnie to samo co przed. Ale można przy tym daleko - i nienarkotycznie - się wzbić.

Evening Time to Get Away**** i 1/2
(Mówimy o wersji analogowej z harmoniami zamiast falsetu Lodge'a). Początek oczywiście najlepszy, niepokojący i to wzniesienie niespodziewane (evening has earned this place TODA-YIY), ale dalsza część - jak dla mnie - nie odstaje. Brak szczypty geniuszu, ale i tak mocny punkt.

The Sun Set*****
Strasznie wyrazisty, niezapominalny numer. Chyba taki love-or-hate. I love.

Twilight Time*****
Takich... mrocznych nastrojów już w muzyce Moody Blues nie będzie, więc korzystajmy... Melodia zwrotki, znowu podkreślona przez wspaniałe wokalizy Haywarda w tle, jest jednym z najjaśniejszych (choć tak urokliwie ciemnym) momentów w historii zespołu. Refren trochę prostawy, ale wielkie rozczarowanie to nie jest. No i ta coda... Bardzo...

Nights In White Satin**** i 1/2
Ograny do szarości, ale... obronił się. Trochę rozczarowuje tekst, ale wejście orkiestry w trzeciej zwrotce (letters I've written...) wynagradza wszystko (świetny moment z opózniona harmonijką po beauty I've always missed)... Mnie powala orkiestra w refrenie, chociaż wiem że to wręcz diskopolowo banalna, tercjowa zagrywka (oh how I love you...) Zrozumiałe tylko dla ludzi z przerośniętymi uczuciami, reszta drwi, hehehehe. Ten utwór powinien kończyć się gdy brzęczy dzwonek. Potem jest nudno, ale od czego jest guzik stop...

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 31 maja 2006 23:09:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Gero pisze:
Mnie pociągają takie manipulacje czasem
- bardzo!


Gero pisze:
mrocznych nastrojów już w muzyce Moody Blues nie będzie

- a another side of life? :wink:

Bardzo ładnie Gero, aż bym posłuchał!

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 322 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 22  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 39 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group