http://www.youtube.com/watch?v=CBKb0iZSTfo
Jedna z moich ulubionych kapel tak więc zdecydowałem się ogwiazdkować jej płyty.
W Polsce zespół kojarzony jest tylko z piosenkami (przyjemnymi zresztą
) w rodzaju „Always The Sun” – szkoda…W kóncu w latach 70 zaliczano ich nawet do punku (dla mnie to raczej pionierzy post – punku).
Uwielbiam ich wczesne płyty głownie za grę klawiszowca. Czuć w tym wpływy The Doors.
Zresztą The Doors i wczesne The Stranglers wzajemnie się IMO uzupełniają – tak jakby kilka lat po rozpadzie The Doors spotkało się kilku ich fanów i postanowiło kontynuować dzieło swoich idoli – tyle, że po swojemu… Ten doorsowski duch unosił się nad nimi jeszcze kilka lat – zanim ostatecznie przerzucili się na syntezatory.
Ale po kolei…cała historia rozpoczęła się od płyty z roku 1977 zatytułowanej…
Rattus Norvegicus - ****
Jest to debiut dość porządny choć nie rewelacyjny
Całość zaczyna się od utworu Sometimes który zapoznaje nas ze stylem The Stranglers. Styl ten oparty jest na doorsowskich klawiszach, charakterystycznej grze basisty i brudnawym głosie wokalisty.
W podobnym klimacie utrzymane są wszystkie (a jest ich 9) utwory. Czasem można usłyszeć wpływy ówczesnej punkowej rewolucji muzycznej (hałaśliwa, wwiercająca się w mózg swym brzmieniem gitara) – najlepszy przykład to London Lady – dynamiczna rzecz ale jakże inna od dokonań np. Ramones.
No i jest też nieco nie pasująca do reszty nagrana dla radia pościelówa Princess of the street – pewnie skomponowali to dla jaj
Mimo wszystko debiut był jednak udany i dawał spore nadzieje na przyszłość. A owa przyszłość miała nadjeść niedługo. Nikt chyba nie przepuszczał, że dzieło rozpoczęte na debiucie Dusiciele będą kontynuować już pół roku później albumem….
No More Heroes - ******
Płytka ta została poskładana z odrzutów z debiutu. Można się tylko zastanawiać – czemu odrzucili najlepsze utwory ? Tym razem jest tu jedenaście piosenek i w każdej kryje się taki…czad, moc, pazur !!! Jest to jeden z dwóch (obok rok młodszego Black And White ) najbardziej podpunkowionych albumów Dusicieli. Mnóstwo tu muzycznego brudu. Hugh Cornwell nigdy bardziej się nie wydzierał. Posłuchajcie sobie nr. 1 – I Feel Like A Wog – wbija w ziemię. Organy budują tajemniczy klimat, podczas gdy gitara hałasuje…Dalej mamy Bitching – typowy stranglers-punk. Pozostałe atuty to przebojowy utwór tytułowy oraz wpadajże w ucho Bring… A całość zamyka robiący duże wrażenie 7 – minutowy School Mam. Chociaż w sumie nie ma sensu wymaniać najlepszych utworów bo płytę ta łykam w całości i nie potrafię być w stosunku do niej obiektywny. W szystkie numery są dość podobne
do siebie ale całość nie nudzi. Bezwzględna szósteczka – rok ’77 musiał być chyba magiczny.
Black and White - ******
Gdzieś czytałem, że była to pierwsza płyta The Stranglers, która miała tworzyć pewną całośc, a nie być tylko zbiorem różnych utworów. Zresztą tytuł też nie jest przypadkowy – płyta jest bowiem podzielona na dwie części. Piosenki ze strony A miały być w zamierzeniu twórców „jasne” a te ze strony B „ciemne”.
Tak w zasadzie to stawiam tą płytę niżej niż Herosów, ale ma tą szósteczkę z powodów sentymentalnych. Była to moja druga płyta The Stranglers – pierwszą była spokojna Feline, która bardzo mi się spodobała. Pomyślałem, że warto kupić jakąś inna płytę tego zespołu. Zakupu dokonałem, w domu usiadłem, założyłem słuchawki i co…?
Ostry gitarowy riff, organy i teskt „I can sign for 1, 2 or 3 or 4 /Get three weeks off in a year or more /Save up and get my very own SLR”. Do końca życia zapamiętam początek tej płyty…
Po utworze „Tank” nadchodzi chwila uspokojenia w utworze „Nice N’ Sleazy” przerobionym ostatnio przez zespół Buldog. Następnie mamy „Outside Tokio” które wydaje się być muzycznym, starszym bratem Golden Brown. Kolejne utwory również utrzymane są na podobnym poziomie. Czasem pojawi się saksofon, czasem syntezator. Ogólnie jednak jest to wciąż stare dobre The Stranglers.
Swoją drogą trasa promocyjna tej płyty była bardzo wesoła – kobiety, wódka i mordobicia…
W każdym razie po tych dwóch podpunkowionych płytach postanowili troszkę zmienić kierunek artystycznych poszukiwań. Nie wiedzieli chyba jednak w którą stronę iść, więc zaczęły się eksperymenty. Rozpoczęła je płyta…
The Raven - *****
Wydając tą płytę chyba ostatecznie pokazali krytyce:” Nie jesteśmy zwykłym zespołem punkrockowym !” Nastąpiła dość duża zmiana stylu. Mniej organów, więcej syntezatorów. Mniej wrzasków, więcej nastroju.
Tak więc słuchając tej płyty nie mam wątpliwości, że to The Stranglers ale jakieś inne…
Chodzące swoimi drogami gdzieś na krawędziach gatunków. Ale dalej dające nam porządną dawkę dobrej muzyki na wysokim poziomie. Są tu i utwory całkiem normalne ale też rzeczy totalnie zakręcone jak Men In Black
Muszę w każdym razie przyznać, że płyta ma swój klimacik – eksperyment się udał !
The Gospel According to The Meninblack - ??????
Słyszałem ale już nic z tego nie pamiętam…
La Folie - *****
Bardzo dobra płyta ! Z jednej strony zbliżyli się do pop-rocka, z drugiej słychać, że mają swój oryginalny styl. Zresztą nawet jeśli jest to pop-rock to pop-rock ambitny.
Podstawowa zmiana jest taka, że Hugh zaczął śpiewać zupełnie innym głosem niż kiedyś – tak jakoś aksamitnie. Bardzo się to opłaciło, bo jego darcie mordy mogło się już nieco przez cztery płyty znudzić.
Muzycznie to niby proste piosenki ale zgrane w typowo stranglersowski sposób. Czasem na chwilę wróci klimacik ich początków (Everybody Loves You When You Dead), a czasem od tych początków się oddalają o lata świetlne (Golden Brown). Większość utworów urzeka melodiami i na długo się przyczepia do człowieka.
Jednym słowem – gratulacje !Nie każdy zespół umiał by tak się zmienic i nie zostać oskarżonym o komercjalizację.
Feline - ******
Burnell mówił kiedyś, że jest to koncept-album opowiadający o Europie. Ponieważ muzycy są Angolami nie znali zbyt dobrze Europy i myśleli, że Europa jest podzielona na linii północ- południe. Na południu – rolnicy i katolicy. Na północy – fabrykanci i protestanci. Dopiero gdy przyjechali do Polski zrozumieli, że nieco się pomylili…
W każdym razie zamierzanie było takie, aby syntezatory i automat perkusyjny symbolizowały północ, a gitara akustyczna – południe. I właśnie tych instrumentów użyli podczas nagrań.
Efekt jest taki, że powstała płyta ponadgatunkowa. Tu jest wszystko – rock, pop, modne wtedy New Romantic, a nawet flamenco. I znowu słucha się tego przyjemnie. Szczególnie rozmarzone Midnight Summer Dreams ale w zasadzie całość jest dobra i przebojowa. No i mam to na sędziwej kasecie. Za to szósteczka
uffff
------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że mój gwiazdkowy debiut spotka się z odzewem gdyż:
Cytat:
"Siekiera powstala na podwórku. Przesiadywaliśmy tam godzinami gadając i paląc papierosy. Zawsze ktoś miał jakąś gitarę i grał. Mistrzostwem świata były "Schody do nieba" Led Zeppelin. Niewielu to potrafiło. Ale zagrać Sex Pistols potrafił prawie każdy. Nawet ja. Byliśmy biednymi chłopcami z prowincji. W pięciu, czy w sześciu składaliśmy się na jedną płytę Stranglersów, czy Pistolsów.
O pozostałych płytach napiszę jak będzie zapotrzebowanie...