Wiem, ze czesc (moze i calkiem spora) ma o tej kapeli zle zdanie, ale coz
zaczynamy: (skala od * do ******)
1. Are you a rebel ? - ****+
Pierwsza plyta, nagrywana bardzo szybko, ale z pokladem mlodzienczej energii. Slychac echa Sepultury (Megalopolis), slychac echa Gn'R (Woman with the dirty feet). Mimo technicznych brakow oraz specyficznego akcentu Tytusa, plyty slucha sie fajnie. Do tego kosmiczna okladka, czyli Tytus w swoim pokoju.
2. Dirty money, dirty tricks ****
Kolejna plyta nagrana w podobnej stylistyce, duzy uklon ku muzyce lat 70, z niemilosiernie przyspieszonym coverem Smoke on the water. Acidos zaczynaja juz forsowac swoj styl - duzo zartow muzycznych w postaci kawalkow typu Yahoo czy Traditional birthday. Plyta raczej imprezowa, choc teksty staraja sie czasami byc powazne (vide tytulowy song). Pierwsza z plyt ktore sygnalizuja obnizke formy.
3. Strip tease ****-
Obnizka formy coraz wyrazniejsza - obok numerow bardzo dobrych (Poplin twist spiewany przez Lice) numery niepotrzebne (My caddish promise spiewany przez Popcorna - zart smieszacy raczej raz). Oprocz tego kontynuacja eksperymentow z wczesniejszej plyty - motywy z Queen przeplatajace sie z motywami z Jeziora labedziego. Oprocz tego plastikowo brzmiaca perkusja i statua wolnosci z penisem na okladce.
4. Vile vicious vision ***+
Plyta z piosenkami, jak to okreslil Lica. Latwo wchodzi, latwo wychodzi. Jeden z najslabszych punktow w dyskografii Acidos, chociaz "momenty sa" - jak chocby Pizza driver czy Midnight visitor spiewany przez Slimaka z obrzydliwym tekstem. Pierwsza plyta na ktorej wokalnie udzielaja sie wszyscy Acidos.
5. Fishdick - ****-
Ostatnia plyta Licy przed operacja, z samymi coverami. Jajcarskie podejscie do tematu, ale zagrane profesjonalnie i z pazurem. Oprocz tego jeden nowy utwor i piosenka niby-Flapjacka. Ale covery zawsze coverami pozostana.
6. Infernal connection - *****+
Powrtot Licy po operacji, powrot w wielkim stylu. Plyta - monolit, praktycznie bez slabych punktow, zagrana podrecznikowo. Koniec epoki zartow i wyglupow, Acid Drinkers zaczynaja grac powaznie. Wychodzi to im tylko na dobre. Wrazenie psuje Konsument zaspiewany na koniec przez Kazika, kawalek wlasciwie dodany niepotrzebnie i sluchanie Infernala powinno konczyc sie wlasnie na tytulowym kawalku. Wszystko na tej plycie jest nowe - od sprzetu poczawszy na brzmieniu skonczywszy. Bomba.
7. The state of mind report - *****-
Powrot do korzeni, trzymanie poziomu. Kawalki przypominaja wczesne lata 70, a nawet koncowke 60. O ile Infernal byl kopem w przyszlosc, o tyle Raport o stanie mozgu jest udanym powrtotem w przeszlosc. Do tego Solid Rock II z goscinnym udzialem Budzego i Maleo oraz Walkway to heaven - piekny kawalek z udzialem orkiestry.
8. High proof cosmic milk - ******
Najlepsza plyta Acidos, ostatnia studyjna z Lica. Wyprzedzenie epoki o kilka lat. Bardzo nisko brzmiaca plyta, przygniatajaca wrecz. Koncept album, monolit. Tego nie da sie opisac, to trzeba uslyszec. Do tego ciekawy cover Proud mary z riffem z Sepultury.
9. Varran strikes back - alive ! **+
Plyta niepotrzebna. Zly dobor kawalkow, zle zgranie. Lica pozegnal sie z zespolem juz wczesniej, kosmicznym mlekiem. Akustykiem na trasie byl Perla z ktorym po odejsciu Licy Acidos nagrali:
10. Amazing Atomic Activity - ***+
Plyta wyraznie "na przetrwanie", stylistyczny bajzel, obok fajnych, nowoczesnych kawalkow jak Perlowy "My pick" kawalki stricte Tytusowe ("She's gonna be a porno star"). Do tego niezbyt szczesliwy cover Rolling Stones. Troche wina slabego zgrania z Perla, troche wina kompromisow. Bylo gorzej, ale bywalo lepiej.
11. Broken head - *****
Pierwsza z dwoch plyt duetu Perla - Slimak. Krotki (niespelna polgodzinny), silny kop w tylek. Jest ciezko, jest szybko, jest niepokojaco. Plyta wchodzi bardzo dobrze, miazdzy i zostaje w glowie.
12. Acidofilia - *****+
Ostatnia plyta z Perla. Jedna z najlepszych w calej dyskografii. Kontynuacja kursu obranego na Broken head. Jest dluzej, ale nadal mocno i powaznie. Do tego intrygujacy tytulowy kawalek konczacy plyte. Perla udowadnia swoj talent - zarowno kompozytorski, jak i instrumentalny i producencki.
13. Rock is not enough - *****
Pierwszy (i zarazem ostatni) album z Lipa. Motywy zarowno klasyczne, jak i nowoczesne. Plyta o tym, ze jest zle. Do tego Slimak w zyciowej formie i tytus na pieciostrunowym Spectorze. Perla tym razem po drugiej stronie konsolety. Jedyny mankament to troche zle nagrane gitary. Ale za sam pomysl, za jeszcze dalsze pojscie w przod nalezy sie 5 gwiazdek.
Tyla.