Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 21:36:18

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 15 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Bela Bartók
PostWysłany: śr, 13 października 2010 22:53:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Gdy przeczytałem pani list, siadłem do fortepianu – mam smutne przeczucie, że poza muzyką nie będę miał w życiu innej pocieszycielki.

Bela Bartók

Słucham I Koncertu Fortepianowego Bartoka i zbieram siły by napisać coś o najpotężniejszym kompozytorze XX w. By został jakiś ślad po człowieku którego geniusz poraził mnie gdy pierwszy raz usłyszałem Cudownego Mandaryna i Koncert Na Orkiestrę.

Część I

Mały Bela urodził sie jako dziecko. Jego tata w 1881 roku nosił imponujące bokobrody oraz szelmowskiego wąsa. Jako dyrektor szkoły rolniczej na prowincji, oddawał się namiętnie grze w orkiestrze. Zwłaszcza w miejscowej gospodzie, gdzie obok wina i gulaszu królowała muzyka. Miał oczy jak węgiel, które podarował swojemu synowi. Mama miała piękne imię Paula i grała na fortepianie. Pochodziła z Bratysławy. Była bardzo poważna. I wydaje się, że właśnie dlatego mały Bela zakochał się w muzyce poważnej. Pomimo dręczącej naszego malucha egzemy, która trwała do 5 roku życia i objawiała się nieznośnym swędzeniem ciała, udało się chłopcu zachować samotność od kolegów ze żłobka i przedszkola, potrzebną dla własciwego rozwoju.
Być może to przykre doświadczenie wpłynęło na jego podejście do narracji muzycznej. Na późniejsze nerwowe skoki nut, przypominające obłędne próby podrapania się w nielitościwie swędzące plecy i to w miejscu akurat takim, gdzie samemu dostać nie sposób?
Jako pięciolatek, uczony przez mamę, gra na fortepianie proste utwory na cztery ręce. Robi tacie niespodzianki urodzinowe, jest jego dumą i radością. Niestety, tata umiera gdy Bela ma 7 lat. Mama z dziećmi rozpoczyna swoją drogę w poszukiwaniu zarobku. Trafiają w miejsca, których nazwy brzmią jak język krasnoludków. Nagyszentmiklós...... Nagyszóllós.... i te drzewa, ten wiatr Zakarpacia przywiał jego pierwszego przyjaciela. Gdy miał 10 lat poznał Endrego, który malował boskie pejzaże a Bela w tym czasie komponował w głowie utwory mrówkom, modliszkom, zaskrońcom a także dzikim malinom i cisom. Włóczyli sie razem we dwoje, bo trzech to był dla nich już tłok.
W nocy śnił muzyką. Tańczył. Polka. Mazur.
Aż jako 10 latek skomponował swój pierwszy duży utwór.
Bieg Dunaju.

....cdn.
Obrazek

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 13 października 2010 23:42:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
:brawa:
...myślę ,że będę miał tu coś do powiedzenia !

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 14 października 2010 08:02:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 19 grudnia 2007 10:18:44
Posty: 2025
Skąd: Los Hervideros
Miałem kiedyś kumpla (w liceum to było - czyli raczej dawno) i ten kumpel na arcyważne pytanie zadawane wtedy przez młodzież przy okazji zawierania znajomości: "Czego słuchasz?", odpowiadał zawsze: "Rocka i Bartoka". I to właściwie tyle co mam do powiedzenia w tym temacie. Czyli jak nie trudno zgadnąć moja znajomość dzieł Bartoka jest raczej mikra...

Od czego zalecalibyście rozpoczęcie przygody z jego muzyką?

_________________
muzyka gra, a dzień ucieka
last.fm/wokr


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 14 października 2010 09:29:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
...Divertimento na orkiestrę !

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 14 października 2010 13:30:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Panowie!

Liczę na stworzenie inspirującego przewodnika dla tych, którzy by chcieli, ale się boją! :D

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 14 października 2010 15:31:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Bela kochał grę na fortepianie, a miejscowy organista wyczuwa w nim talent. Będzie wielkim wirtuozem tego instrumentu. Wizyta w Budapeszcie, wyjazd do Siedmiogrodu, i gra, gra.....
Trafia do kolejnych nauczycieli, aż w końcu dociera do Bratysławy w której to rozpocznie studia muzyczne na poważnie.Choroba i wyjazd do Beszterki...przerwa.... Niemniej znajdujemy się w starym, magicznym świecie. W świecie, w którym młody gajowy grający wspaniale na skrzypcach znajduje się zawsze w odpowiednim momencie i tak było też w tym wypadku. Bela poznaje młodego Niemca, leśnika z którym gra Beethovena i Mendelssohna. I to Beethoven był pierwszym kompozytorem, który wpłynął na młodego Węgra. Logika, ekspresja, pasja inna niż u Mozarta i Mendelssohna tak silnie go uwalnia, że pragnie pisać MUZYKĄ.
Po powrocie do Bratysławy jest świadkiem przedzierania się "nowego" do starej formy romantyzmu w stylu Schuberta czy Schumana. Łobuzami są Liszt i Wagner. Paplają w nowym języku. Nawiązują inny kontakt. Spotykają niespotykane dotąd harmonie.Trudno jednak im o popularność ze swoimi, jak na te czasy, radykalnymi pomysłami, a wielką sławę uzyskuje człowiek będący numerem 2 w kolejności wpływu na Bartoka. Nowoczesny, ale nie nowatorski - Brahms.
Bartok poznaje młodego Erno Dohnany'ego, bardzo utalentowanego pianistę i kompozytora z którym się zaprzyjaźnia. Wielkiego admiratora Brahmsa właśnie....
Walka pomiędzy Duchem a Literą trwała w ukryciu. Klasycy, epigoni epigonów tworzyli swoje dzieła od metra. W tym samym czasie - Bela uczy się w gimnazjum - stworzone są nieznane jeszcze nikomu, poza garstką wtajemniczonych ;) preludia Skriabina, II i III symfonia Mahlera, Popołudnie fauna Debussyego. One to zadadzą cios!....by kiedyś zostać same ofiarami nowych Łamaczy, ale to już inna historia o tym, czy jest kres przepoczwarzania formy tak, by od ciągłych złamań nie została unicestwiona.
Teraz Bela komponuje jak szalony "kopie" utworów Brahmsa.
Trzy utwory fortepianowe w klasycznym stylu, Sonata oraz Scherzo na fortepian, Kwintet fortepianowy....i inne...
Bartok w końcu spostrzega, że szlifuje tylko brzytwę majstra a jego kompozycje są tylko replikami, zdjęciami ulubionych elementów muzyki Brahmsa. Milknie. Poświęca się grze na fortepianie.
Obrazek

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 18 października 2010 15:49:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Rok 1904, w Nowym Jorku rusza metro, w Moskwie trąba powietrzna niszczy około 3 tys. domów, ginie, prawdopodobnie, jedna osoba..... a Bela pisze swój pierwszy utwór z którego jest na tyle zadowolony, że oznacza go liczbą op.1.
Rapsodia na fortepian posiada już dużo cech wyjątkowych i charakterystycznych dla indywidualnego stylu Bartóka. Gęsta ornamentyka, powtórzenia motywów, cygańska stylizacja, szalone metrum, mocne dysonanse... W I Suicie na orkiestrę op. 3. Bartók rozwija swoje pomysły radykalnych współbrzmień i rytmicznych szaleństw, a choć utwór jest rozbudowany na miarę symfonii, nadając mu tytuł suity, daje kolejny wyraz na swój stosunek do tradycji romantycznej.
W 1905 roku bierze udział w paryskim konkursie im. Antoniego Rubinsteina w roli pianisty oraz kompozytora. W obu doznaje porażki, jako pianista ulega Anglikowi, co do którego ma również duże uznanie. Gorzej jest w konkursie kompozytorskim. Tutaj żiri orzeka brak utworów zasługujących na I nagrodę. Orzeka brak utworów zasługujących na II nagrodę. A część ciała wnioskuje także o nieprzyznanie dyplomów honorowych. W końcu jednak żiri wystawia dwa dyplomy. Pierwszy dla pewnego Włocha, drugi dla Bartóka. Bela szaleje! :) Powoli zwycięża w nim dusza kompozytora, który kocha swoje dzieła jak własne dzieci, nad wirtuozem fortepianu, roli do której był przygotowywany i miał wielkie do niej predyspozycje.
Bedąc w Paryżu nie spotkał się z żadnym z ówczesnych nowatorów i odkrywców francuskich. Nie słyszał ani Debussego, ani nawet Ravela, znanego choćby ze swojej nieustępliwości w pragnieniu zdobycia Grand Prix de Rome, które zakończyło się wykluczeniem go z kolejnej edycji jeszcze przed fazą eliminacyjną i zakazem brania udziału w następnych.
Tak więc dla Bartoka istaniała prawie wyłącznie muzyka niemiecka, ogromna, przytłaczająca jego duszę potęga niemieckich geniuszy oraz.... jego "4 stronicowy utworek".
Ale Bela nie poddawał się. Powoli odmykał drzwi za którymi biło silne źródło inspiracji. Prawdziwą muzykę ludową.
"O ile znam muzykę ludową obcych narodów, nasza stoi pod względem siły wyrazu i bogactwa znacznie wyżej. Gdyby wieśniak, który skomponował taką melodię jak jedna z obok załączonych, wyszedłszy w dzieciństwie z chłopskiej chaty, uczył się, na pewno tworzyłby rzeczy znakomite i wartościowe".
...a pierwsze spotkanie z folklorem nastąpiło za sprawą 18 letniej pokojówki.....


Murillo - malarz, który najbardziej zaimponował młodemu Bartokowi podczas pobytu w Paryżu!!!
Obrazek

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 05 listopada 2010 15:14:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Urocza dziewczyna śpiewała urocze piosenki. Zapamiętajmy imię Lidii oraz jej ojczysty Siedmiogród, bo była posłańcem, który dał impuls Bartokowi do poznania zapominanych melodii i zagubionych harmonii. Wędrówki po węgierskiej wsi, po słowackich manowcach i spisywanie zasłyszanych pieśni, a później podróże z fonografem, rozmowy ze starowinkami, babciami, stryjenkami, pradziadkami i nagrywanie, spisywanie.....
Bartók przeżywa szok! To co uważał do tej pory za folklor, było tylko tandetną muzyką wiejskich wesel, madzia-polo, umpa-umpa, i hop-siup. A z czeluści czasu wyłaniają się nieznane, nieziemskie - melodie. Nie mające nic wspólnego z cygańska skalą, a nawet z harmoniką dur-moll.
Bartók otrzymuje nowe serce. Zaczyna w nim bić w niespotykanym rytmie, o zmiennym takcie, w różnych skalach, z ożywczymi zwrotami kadencyjnymi. Z nowym sercem Bela przestaje komponować. Przeszczep musi mieć czas na przyjęcie. Jest teraz "tylko" kolekcjonerem muzyki.

Jednak romantyzm, tak wymęczający dla Bartóka w muzyce, w życiu dał mu jeszcze jeden piękny impuls do ponownego chwycenia za pióro.
Stefi Geyer, 18 miała wtedy lat, i grała na skrzypcach.

Obrazek

http://www.youtube.com/watch?v=nrWa71XO7Uo&feature=player_embedded
:D

Kończy II suitę orkiestrową.

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 13 listopada 2010 17:26:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Muzyka urodziła się wolna; i wygrać tę wolność to jej przeznaczenie.
to jedno z najpiękniejszych zdań o muzyce, które wypowiedział Ferruccio Busoni, włoski kompozytor i wielki, a jedyny w początkowym okresie, propagator muzyki Bartóka.

Od początków swojego poważnego komponowania muzyki, Bela jest ateistą. Ochrzczony katolik, w dzieciństwie gorąco wierzący, prawdopodobnie pod wpływem szkolnego katechisty staje się walczącym ateuszem.
Pierwszą ofiarą jego walki zostanie Stefi. Pisze dla niej I koncert skrzypcowy oraz przesyła swoje maksymy.
"Osobliwe, że Biblia twierdzi: Bóg stworzył człowieka., kiedy rzecz ma się właśnie odwrotnie: człowiek stworzył Boga. Osobliwe, że Biblia twierdzi: ciało jest śmiertelne, dusza jest nieśmiertelna, podczas gdy naprawdę jest na odwrót: ciało (substancja) jest wieczne, dusza (= forma ciała) jest śmiertelna. Osobliwe, że zawód księdza i aktora uważane są za przeciwstawne, chociaż obaj wygłaszają to samo: bajki."

W tym stylu pisze list za listem i wysyła go ukochanej jako swego rodzaju oświadczyny swej bezsilności, której nie jest świadomy. Ateista, którego ulubionym tematem jest Bóg. :D
Jednak Stefi nie była tak wyrozumiała jak moja Ewa, a sam Bartók szybko buduje swojego bożka: naukę. Niestety, argumentacja wydaje się być na poziomie beznadziejnego, szkolnego katechisty, który w Beli poruszył lawinę.
Zerwanie miało miejsce w zimie 1908 roku. Bartók pisze: "Gdy przeczytałem pani list, siadłem do fortepianu – mam smutne przeczucie, że poza muzyką nie będę miał w życiu innej pocieszycielki. " do czego dołącza fragment zapisu nutowego cis-e-gis-his z dopiskiem: "To jest pani motyw przewodni". motyw, który w wersji durowej będzie mocno akcentowany w następnych dziełach mistrza.
Czternaście bagatel, Dziesięć łatwych utworów na fortepian - są przełomowym wydarzeniem w muzyce fortepianowej. Nie posiadają niczego z wirtuozerii ówczesnych kompozycji fortepianowych w stylu późnoromantycznym.
Bartók doprowadził trudności techniczne na skraj przepaści, ustawił, i lekko klepnął w plecy. A one rozsypały się w piach. W staccata, w interwał trytonu... eses..., w wielka sekundę, równoległość przeciwieństw, w pozaskalowość, arabeskę i kpinę.

Na tych wspaniałych utworach poznał się chyba tylko właśnie Busoni.
Bartók gra swoje miniaturki, pomiędzy innymi utworami późnoromantycznymi, a publiczność gwiżdże i bije brawo. Wyje i tupie, śmieje się i wyzywa. Rodzi się piękno.

Rodzi się I kwartet smyczkowy.


Obrazek
Ferruccio Busoni

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 23 listopada 2010 22:08:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
"Jak blady połysk złota Renu przywodzi duszę Alberyka do upadku i skłania go do wymówienia przekleństwa, tak goni Bartók za błędnym ognikiem nowoczesności i dziwaczności, przeklinając i wyrzekając się wszelkiego uduchowienia, rezygnując z wszelkiej szczerości i czystego uczucia"
pisał jeden z węgierskich krytyków, a inny wtórował:
"Stał się on (Bartók) nieświadomym niewolnikiem albo świadomym apostołem nowej ewangelii muzycznej, która jak dotąd ma tylko proroków, ale brak jej wiernych."
Gdyby ci recenzenci uświadamiali sobie, że Bartók znajduje się na samym początku swojej drogi, zachowaliby te ciężkie słowa na później. A sam autor czytając je, zabiera się do komponowania utworów dla dzieci.
Cykl fortepianowy Dla dzieci składa się z 85 utworów, w których znajdują się wszystkie pomysły muzyczne ujete w prostych formach.
Bez zagęszczonego akompaniamentu widać w nich prosto i wyraźnie, całą wielowarstwowość bartókowskiej harmoniki.
Bartók cytuje także folklor, węgierski, słowacki, a także rumuński, który pozostanie jego kolejną pasją.

W tym czasie pewien inspektor budapesztańskiej policji, pragnie kształcić swoją 14 letnią córkę w grze na fortepianie. A młody Bartók wywiązuje się ze swojego zadania po mistrzowsku, tak, że po dwóch latach zakochani biorą ślub, a kompozytor i kolekcjoner folkloru zyskuje oddaną, kochająca i obdarzającą go uwielbieniem - żonę.
Obrazek

Pisze Dwa tańce rumuńskie. Szkice na fortepian. Dwa obrazy. Burleski z których jedna nosząca tytuł "Sprzeczka" dedykuje żonie..... tak, utwór ten jakby wyprzedza późniejsze wydarzenia........ Drugi z tytułem "Podchmielony" Bartók miał zadedykować naszemu forumowiczowi Pilotowi, który jednak nie stawił się na czas w świecie.

W 1911 roku Bartók po spotkaniu z poetą Belą Balazsem, zainspirowany jego dramatem "Na zamku księcia Sinobrodego" pisze swoją jedyną operę.
Treść za Wikipedią:
Cytat:
Cała akcja opery toczy się w mrocznej, pozbawionej okien komnacie, do której wchodzą Judyta i Sinobrody. Z komnaty prowadzą schody do siedmiu zamkniętych drzwi. Za pierwszymi znajduje się sala tortur, za drugimi jest zbrojownia, za następnymi jest skarbiec, a kolejne wrota skrywają piękny ogród. W piątej komnacie znajduje się przepiękne królestwo Sinobrodego, w szóstej (otwartej mimo przestróg) znajduje się czarne jezioro łez. Siódma komnata (od której otwarcia Sinobrody chce odwieść swą żonę) jest zajęta przez jego poprzednie trzy żony (utożsamiane z porankiem, południem i zmierzchem życia Sinobrodego). Sinobrody wyjawia Judycie, że po jej odejściu czeka go wieczna ciemność. Jednak ta (mimo jego próśb) wchodzi do ostatniej komnaty. Drzwi natychmiast się za nią zamykają.


Surowość, maniakalna powtarzalność tematów i motywów, pentatonika, małosekundowe brzmienia w scenie z salą tortur grane przez skrzypce i klarnety wraz trzydziestodwójkami i sześćdziesięcioczwórkami sprawia ogromne wrażenie.
Całość tylko dla ludzi o mocnych nerwach, nic więc dziwnego, że Komitet sztuk pieknych odrzucił tę operę z udziału w konkursie muzycznym jako: "nie nadającą się do wykonania".

Tak?

No to tak!
Komponuje Allegro barbaro.

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 listopada 2010 14:52:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Allegro barbaro to okrutny głos troglodyty. Głos wydany na zawołanie krytyków, którzy miana "barbarzyńca" używali w niemal każdej recenzji muzyki Bartóka. To kolejny cios w przyzwyczajenia pięknego niemieckiego romantyzmu. Kolejnym dziełem są cztery utwory na orkiestrę, napisane tuż przed wojną, i są to ostatnie kompozycje przed kilkuletnim okresem milczenia kompozytora, który wycofał się z życia muzycznego, przestał odwiedzać sale koncertowe zarówno jako wykonawca, jak i słuchacz. Wojna złamała jego marzenia do poznania i spisania folkloru z innych części Europy. Zwłaszcza Rumunii. Bartók zajmuje się tylko opracowaniem zebranego dotąd materiału. Jednak ileż można?
Zaczyna znów komponować.
Suita op. 14 na fortepian w której stosuje elementy muzyczne, które później zostaną głównym motywem w twórczości Schonberga.
Pisze balet Drewniany książę, utwór o dziwnych losach miłości do kukły, stworzonej przez księcia dla zwrócenia na siebie uwagi przez piękną księżniczkę.
Bartók spotyka młodego Włocha, Egisto Tango, który jako pierwszy dyrygent zauroczony muzyką Węgra, odda jej moc, jej inność, pomimo tego, że muzycy podczas prób buntowali chcąc zrezygnować z gry, Tango doprowadził rzecz do końca. Wystawienie Drewnianego księcia było pierwszym , przełomowym momentem w jego karierze.
Owacja, a nawet oniemacja, która towarzyszyła koncertowi wprawiła Bartóka w zdumienie i szczęście.
"Bartók, jest muzykiem przyszłości i wielkim muzykiem, choć to, co wypowiada, jest dla nas dziś jescze filozofią , która przyprawia nas o zawrót głowy i która rozszyfrujemy, potrzebując czasu na to, by ją zrozumieć".
W tym czasie powstaje II kwartet smyczkowy.

Jeszcze podczas okresu naporu i obrazy, który spowodował wycofanie sie Bartóka z życia muzycznego, w Budapeszczcie wystawiony został balet Igora Strawińskiego "Pietruszka", którego kompozytor wtedy nie poznał. Doopiero teraz, po kilku latach Bartók poznaje, z zapisy fortepianowego, inne wyjątkowe dzieło Strawińskiego "Święto wiosny". Zachwyca się nim, a zwłaszcza jego elementem rytmicznym, co pozwoli mu doprowadzić do dalszego rozwoju swój własny styl rytmiczny, pokrewny do stylu Strawińskiego. Powstają Trzy etiudy op. 18.

Aż w końcu pantomima "Cudowny mandaryn", w której treści sam autor widział "symbol zwyciężającej wszystko miłości".
W ruderze, włóczędzy zmuszają dziewczynę do prostytucji. Zwabia z ulicy mężczyzn. Pierwszy, to starzejący się galant. W groteskowych, obleśnych gestach zaleca się do dziewczyny, jednak nie ma przy sobie pieniędzy. Włóczędzy bijąc go wyrzucają za drzwi. Tak samo robią z nieśmiałym chłopcem. Następnym razem zjawia się w drzwiach niesamowita postać mandaryna. Odrażającego, orientalnego urzędnika. Dziewczyna cofa się wystraszona, boi się również dających jej znaki opryszków. Rozpoczyna lubieżny, sprośny taniec. Podniecony mandaryn chwyta dziewczynę, wpada w szał a ona wyrywa się i chowa. Zaczyna ją gonić, oszalały, niezrównoważony, obłąkany.... wtedy włóczędzy wypadają ze swego ukrycia, rzucają się na niego, okradają, wloką do łóżka i mordują poduszkami.
Emocje opadają, nieoczekiwanie jednak podnosi się głowa mandaryna, który wlepia obłędny wzrok znów w dziewczynę. Jeden z włóczęgów chwyta stary, zardzewiały miecz i trzykrotnie przebija nim straszliwą postać. Mandaryn pada na podłogę. Mija chwila.... i znów powoli podnosi się i rusza w kierunku dziewczyny. Mężczyźni rzucają się na niego i wieszają go na haku od lampy, lampion spada i tłucze się. Ciemność.
Postać wisielca zaczyna skrzyć się w kolorze sinozielonym. A spojrzenie znów zawisa na dziewczynie, która zszokowana każe zdjąć mandaryna z haku i zaspakaja z nim chuć.... mandaryn umiera.
Obrazek

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 15 grudnia 2010 12:17:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Cudowny mandaryn to nade wszystko brzmienie i pęd. Melodyka jest ograniczona do minimum, podobnie harmonika. Oczywiście nie znaczy to, że brak w tym utworze melodii. Brak tylko ich kontynuacji. Dominują spiętrzenia kolejnych warstw niesamowitych brzmień oraz rytm.
"Muzyka naszych dni dąży zdecydowanie do atonalności. Jednakże nie wydaje się słuszne, by zasadę tonalną pojmować jako absolutne przeciwieństwo zasady atonalnej. Ta ostatnia jest raczej konsekwencją prowadzącego od tonalności rozwoju, który przebiega stopniowo, nie wykazując żadnych luk ani gwałtownych skoków."
Tak pisał Bartók w artykule Problem nowej muzyki 1920 roku.
A w swojej autobiografii dodawał:
"Użycie ich [tj. różnych skal modalnych] umożliwiło także nowe kombinacje harmoniczne. Takie traktowanie diatonicznego szeregu prowadziło do wyzwolenia od skostniałej skali dur-moll i - w konsekwencji - do całkowicie swobodnego operowania każdym pojedynczym dźwiękiem naszego chromatycznego systemu dwunastotonowego."

Bartók pisze kolejne utwory fortepianowe i kameralne.
A w końcu na zamówienie władz Budapesztu utwór, na 50 rocznice połączenia się Budy z Pesztem - czy odwrotnie? - kolejne dzieło orkiestrowe: Suitę taneczną
Żywiołowość, ciągła zmienność, rytmiczność suity są w niesamowity sposób uporządkowane. Bartók wykorzystuje w utworze rozwiązania przypominające cechy tonalne, choć z tonalnością zerwał radykalnie. Mocarnie wykorzystane puzony przypominają fragmenty z Cudownego mandaryna, potęgują energię, wyzwalają i łączą się ze złożonymi motywami rytmicznymi.
Jako ciekawostkę można przytoczyć fakt, że Bartók opracował również ten utwór na fortepian! Niestety w tej redakcji jest on bardzo rzadko wykonywany.
Suita taneczna odnosi ogromny sukces drwiąc z "mimowolnych świadków tego bezapelacyjnego tryumfu", którzy jeszcze wczoraj nie pozostawiali na kompozytorze suchej nitki.

Bartók zdecydowanie oddala się od spojrzenia na kompozycję w stylu dodekafonii szkoły Schonberga, gdzie wszystkie dźwięki skali są równoprawne w miejsce dokładnie na przeciw. Mocne akcentowanie punktów centralnych, rygoryzm we wprowadzeniu hierarchii dźwięków i brzmień - to zupełnie inny radykalizm od podejścia Austriaka.
A sam Bela zaczyna inaczej podchodzić do swojej muzyki.
Pisze do dyrektora teatru w którym maja byc wykonywane jego utwory:
"Co do tyczy prelekcji, chciałym Pana prosić, aby:
1. nie uwypuklać za bardzo nurtu folklorystycznego w mojej muzyce;
2. podkreślić, że w tych utworach scenicznych, jak również w pozostałych moich utworach orginalnych, nigdy nie używam melodii ludowych;
3. że moja muzyka jest zdecydowanie tonalna i
4. także z 'obiektywnym' i 'bezosobowym' stylem nie ma nic wspólnego (a więc właściwie w ogóle nie jest 'nowoczesna'!)."

No tak!
:D

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 03 marca 2011 12:55:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Sonata fortepianowa z 1926 roku postrzegana jest jako nawrót do klasycyzmu. Nawiązanie do klasycznych form słyszalne jest w tym okresie u wielu kompozytorów. Strawiński, Prokofiew, Schonberg. Oczywiście nie są to proste odniesienia. Sam Bartók obierając dla nowego utworu formę sonaty, nie przyjmuje nawet jej zewnętrznej czteroczęściowej formy. Klasycyzm uprościł skomplikowane formy muzyczne baroku zastępując wielogłosowość homofonią. W utworze Bartóka, w ekspozycji sonatowego allegra nie znajdziemy charakterystycznych dla niego elementów melodycznych, a tylko rytmiczne pojedyncze nuty i akordy. I to rytm buduje opowieść. Kontrastowość tworzona jest więc nie na melodii, ale na warstwach rytmicznych. Przez regularne pulsacje na które nakładają się kształty nieregularne. Efekt wzmocniony jest poprzez dobór pauz, ich czasu i miejsca. Cała kompozycja zmącona tonalnie nie posiada charakterystycznego dla klasycznej sonaty miejsca przetworzenia. Jest niespokojna, niewygodna, dzika. Druga część sonaty to jedno z najbardziej burzliwych miejsc w twórczości Bartóka. Które doprowadza do części trzeciej, twardego tańca.
Kolejno Bartók komponuje piękny cykl utworów fortepianowych pt. "Pod gołym niebem". To w nim znajduje się część "Muzyka nocy", która wyprzedza o dziesięciolecia kompozycje XX wiecznej awangardy. Nastrojowość oparta na akcentowaniu współbrzmienia kilku dźwięków niczego nie opowiada. Tworzy klimat, tajemniczą aurę. Przygodę bez akcji. Piękno.

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 września 2011 21:54:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Obrazek

***** :serce

Concerto For Orchestra (1943)
A1 I. Introduzione - Andante Non Troppo. Allegro Vivace
A2 II. Giuoco Delle Coppie - Allegretto Scherzando
A3 III. Elegia - Andante Non Troppo
A4 IV. Intermezzo Interrotto - Allegretto
B1 V. Finale - Pesante. Presto
Divertimento (1939)
B2 I. Allegro Non Troppo
B3 II. Molto Adagio
B4 III. Allegro Assai


Tuż obok siebie dwa piękne i poruszające utwory w najwspanialszym wykonaniu jakie słyszałem. Całość rozpoczynają tajemnicze dźwięki wiolonczel i kontrabasów, drżące, ulotne, nawet potężnie zwiewne. Rosną, coś jak płomień pod wpływem powietrza. W ogóle cała ta muzyka to muzyka wielkich przestrzeni, sfer, bezkresna jakaś, czuć te wymiary nieba w których zobaczyć można pośród chmur tajemnicze postacie. Melodie grane przez instrumenty plączą się na różnych płaszczyznach, ale w jednym świecie, przeszytym przez potężny temat skrzypiec, które jakby wyprzedzone przez resztę orkiestry rozpoczynają wspólną gonitwę. Różna dynamika tych dźwięków sugeruje, że są to odgłosy różnych istot, jednak nie jest to pewne, bo widać, w miarę zwiększającej się perspektywy, że te wszystkie powiewające wielokolorowe wichry to części czegoś, a może kogoś większego, po prostu większej całości, mknącej w niezależnych pozornie następstwach głosów. Wyraźnie słychać pewną odwróconą symetrię, która może jest związana z charakterystycznymi rozmowami góry z dołem, ale może to być również symetria postaci, na pierwszy rzut oka bezładnej, jakby bezcielesnej, ale z drugiej strony wyraźnej, sensownej, można powiedzieć "podejrzanej". Gwałtowność jakby rozpada się nagle i burzliwie, by w drugiej części rozpocząć dalsze wydarzenia jakimś niespotykanym tańcem poszczególnych instrumentów. Pomimo symfonicznego charakteru utworu widać już wyraźnie, że aż w nim kipi od solowych partii, pełnych jakby samodzielności, ale znów będących zespolonych tajemniczo ze sobą. Ten taniec utkany jest z tylu ruchów, że można usłyszeć w nim niezrozumiały spazm, ale spazm, który uładzony jest przez tajemniczy szept tych nielicznych chwil ciszy pomiędzy burzą nut. Cała postać jest zdecydowanie wzniosła, nawet w pozornym nieuporządkowaniu. Faktura stroju utkana jest z niezliczonej liczby nici, których kolory z powiewających łachmanów tworzą szaty. Co zaskakujące wyraźnie tonalne fragmenty utworu nie zamykają go w jakimś nieodwołalnym nastroju. Melodii jest tyle, że pewnie obdarzyłyby niejeden świat w nadmiarze, a cały ruch potrafi być zmieciony nagłym ryczącym śmiechem po którym, czemu nie?, nastąpi jakieś wiejskie wspomnienie wiosny. Kończące fragmenty to mknące szesnastki przed rogami, smyczki pędzą na złamanie karku, tu ruch nie zna litości, tu wicher to za mało, tu tornado, to sen; w końcu wyciszenie... i pozostaje tylko wspomnienie... ogromnej postaci, co niby mysz umknęła światu.

Divertimento w przeciwieństwie do Koncertu to arcydzieło mniejszego składu. Tu widać wyraźnie, jaką ekspresję można uzyskać poprzez zestawienia partii solowych z całością. Rozbujane smyczki, nawarstwiające się marzenia, powracające jakby echem, nigdy do końca niewybrzmiałe jakby jedną nogą tu, a drugą tam. Szalona i piękna muzyka.

_________________
un tralala loco


Ostatnio zmieniony ndz, 02 października 2011 19:54:31 przez Pietruszka, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 30 września 2011 08:54:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
....przemuza !

Pietruszka pisze:
Concerto For Orchestra
....mroczna i cudowna opowieść z krainy gnomów *****
Pietruszka pisze:
Divertimento
*****....słuchając tego genialnego utworu mam zawsze przed oczami obraz Maxa Ernsta "anioł ognia". Dla mnie jest to jeden z najlepszych utworów smyczkowych w dziejach muzyki w ogóle. A najlepiej mi sie go słuchało z analoga w wykonaniu Maksymiuka. Po prostu czad !

Obrazek

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 15 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 55 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group