to ja się może dopiszę
Moge się porządnie wypowiedzieć o płytach: Ride the Lightning, czarny album, Load, S&M, StAnger.
Inne słyszałem (oprócz Reloadu), ale w całości to dawno, w liceum jeszcze, kiedy kolega-fan pożyczał mi wszystko jak leci. (Pamiętam np., że wychwalana pod niebiosa Master of Puppets, wtedy STRASZNIE mi się nie podobała.. no ale to było dawno, więc nic nie mówię; kawałek tytułowy obecnie jak najbardziej! (chociaż najbardziej podoba mi się wersja symfoniczna, a szczerze mówiąc, to jeszcze bardziej wersja Apocalyptiki)
Więc tak:
Ride the Lightning * * * * 1/2
(best song: For Whom The Bell Tolls)
W zasadzie zgadzam się z Bugusa oceną. Jest to najlepsza płyta Metaliki, o tyle o ile ja mogę powiedzieć. Nawet jeżeliby moja ocena Mastera i Justice poszła w górę, to jednak sporo piosenek z tamtych płyt znam - i zdecydowanie repertuar z Ride the Lightning lezy mi bardziej. Moge powtórzyc Bogusa słowa: instrumentalne zdecydowanie tutaj; For Whom The Bell Tolls to co prawda nie mój nr 1, ale za to nr 2; Creeping Death tez jeden z najlepszych; nie jestem aż takim entuzjastą Fade to Black może... za to Fight Fire otwierający jest świetny IMO.
To czemu nie pięc, tylko cztery i pół? E, no bo heavy metal jest nudny po prostu...
Posłuchać sobie Ktulu albo Creeping Death to ja moge z wielką przyjemnością, ale całą płytę naraz, to już pod masochizm podchodzi... Oczywiście trochę prowokuję, tym niemniej skala pięciogwiazdkowa z roszerzeniem do sześciu ma mi obowiązywać do wszystkich płyt, więc porównuję Metalikę ze wszystkim innym. Jeżeli Morison Hotel dostał cztery i pół, to sorry, ale żadna Ride the Lightning więcej nie może dostać...
Czarny * * * 1/2
(Best Song: Sad But True)
Zaletą tej płyty jest to, że jest równa. Dobre porządne granie bez mielizn. Wada jest to, że nie ma tu ani jednej dobrej piosenki ...
hehe, zapędziłem się z tym sarkazmem, chodziło mi, że ani jedna piosenka nie jest tu, nazwijmy to, rewelacją. Najwyżej oceniłbym może Sad but True, ale w porównaniu z wieloma wcześniejszymi utworami to nie jest wiele...
Nothing Else Matters w wersji z tej płyty uważam za piosenkę BEZNADZIEJNĄ. Z prostego powodu: Hetfield pokazuje w niej, że nie umie śpiewać. To jest jakieś żalosne miauczenie, co on tam wyprawia, już Klaus meine lepiej zaspiewał Winds of Change!!!!!!
(UWAGA: straszliwe wzburzenie prosze powstrzymać do przeczytania do końca)
Load * * 1/2
(Best Song: ... Until it Sleeps?)
Mogłoby byc więcej, gdyby skrócić tę płytę nieco. Nie mam jej i nie podam teraz przykładów. Jednakże słuchałem jej sporo i pamiętam, że jedna strona to z przyjemnością, ale całość po prostu była mi za długa. Tym niemniej sporo niezłych kawałków, jak choćby wymienione prze Piłę Outlaw Torn i Until it Sleeps.
S&M * * * * 3/4
(Best song i moment: wiele ich, więc nie ma się co spierać, czy lepsze jest One czy Master czy Ktulu. Chciałem zwrócić uwagę na jeden, może nie best, ale SUPER moment: wstęp do utworu Human. Robi to na mnie wielkie wrażenie, takie to groźne.... jakby to maszerowały armie Goga i Magoga!!!
)
Ride the Lightning może najlepsze, ale TO jest moja ulubiona i jedyna naprawdę w pełni lubiana przeze mnie płyta. Zgadzam się oczywiście z tym, że orkiestra nie wniosła aż tak dużo i to może jest wada. Może rzeczywiście nie wykorzystano możliwości, jakie oferowała ta współpraca.
Ale ja słucham efektu końcowego i dla mnie jest to ZAJEBISTA PŁYTA KONCERTOWA, gdzie niemal wszystkie utwory brzmią lepiej niż w oryginałach (proszę wziąć poprawkę, że jestem miłośnikiem płyt koncertowych i zasadniczo na większości dobrych płyt koncertowych wersje podobaja mi się bardziej).
I teraz uwaga dla oburzonych: słucham sobie Nothing Else Matters na tej płycie -- i uszom nie wierzę! Jaki piękny, zdecydowany, silny wokal; miejscami drapieżny, miejscami liryczny, a proporcje idealnie wyważone. To ja już nie wiem, czy Hetfield umie śpiewać (
śpiewać, bo ze drzeć się umie, to od dawna wiadomo) czy nie, chyba jednak tak, tylko na czarnej coś mu nie wyszło z tym Nothing...
St. Anger * * 1/2
(best song: Frantic)
Może to i dobrze, że nagrali coś takiego, bo to na pewno jakieś odbicie, ale niestety dla mnie jest to płyta z serii nieprzesłuchiwalnych od początku do końca. ZA DŁUGA o połowę. Każdy utwór zdaje mi się podobny do poprzedniego, a w mało którym słyszę jakąś interesująca kompozycję.
Zdecydowanie najlepiej mi się podoba Frantic: powiedziałbym, że to najlepsza piosenka Metalliki od czasu Justice For All wręcz!
Ale dalej, co piosenka, tym gorzej... aż się chce wyłączyć magnetofon. I wyłączam niestety w końcu!
-----
Jeszcze z innych płyt, to chciałem powiedzieć, że ONE jest moja ulubioną pisoenka zespołu omawianego i jako utwór dostaje minimum sześć gwazdek na pięć. To Live IS To Die z tegoż albumu też bardzo wysoko cenię. Harvester taki wymęczony cokolwiek mi się wydaje.
Mastera musze kiedyś posłuchać. Pewnie jest faktycznie dobry, skoro wszyscy tak mówicie. Kiedyś nie podpasował mi z nie wiem jakich powodów. Niewątpliwie kompozycja tytułowa rządzi!
Z Kill'em All zapamiętłem głównie formułę "Kij'em Wal", ale w sumie to mi się podobało. No i Anaesthesia - czad totalny!!!