Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 17 maja 2024 14:56:30

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 221 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 15  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 25 listopada 2010 22:17:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28024
poprzednio jako azbest23 pisze:
"Vulgar Display of Power"


wreszcie się doczekałeś :)

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 26 listopada 2010 14:04:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 10:47:39
Posty: 485
Drugie podejście do Yo Miles! przynioslo rozczarowanie. To, co we fragmentach brzmiało obiecująco w większej calości okazało się kompletnie niezjadliwe w partiach gdzie dominowaly "prymitywne" rockowe rytmy; nieco lepiej było gdy zespół rozluźniał struktury rytmiczne odchodząc w rejony bardziej jazzowe, ale i tu - wbrew temu, co wydawało mi się poprzednio - dęciaki okazywały się nieciekawe, jakieś takie bez polotu i iskry bożej. Nie dotrwałem nawet do duetu Wadady i Husseina, który zapadł mi w pamięć z pierwszego odsłuchu. Zniesmaczony Yo Miles! odreagowałem Sinatrą z Basie'm i Armią z Woodstock (DVD) 8-) Przy okazji miło mi poinformować, iż po obejrzeniu występu Armii ilość fanów zespołu powiększyła się o ukochaną małżonkę moją :mrgreen:

W sumie ten koncert Wadady i kumpli (Filllmore '99) utwierdził mnie w przekonaniu, że tzw. "fusion", "jazzrock" czy jak go zwał, to jednak ślepa uliczka :wink: Ale z niezdrowej ciekawości posłucham koncertu Davisa linkowanego przez autora wątku.

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 28 listopada 2010 16:59:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 08:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
antiwitek pisze:
wreszcie się doczekałeś
A tak. W dodatku Miles zakończył proceder grania na koncertach antycznego materiału. Co za szczęście :D

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 grudnia 2010 21:00:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 08:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
35/52
ObrazekObrazek
"A Tribute to Jack Johnson" ****3/4
1970/1971

Davis nagrał ta płyte jako ścieżkę dźwiękową do filmu dokumentalnego o Jacku Johnsonie - słynnym czarnoskórym bokserze.
Muzyka z tego albumu to naturalna konsekwencja poszukiwań Davisa. Tym razem całość jest bardziej "skondensowana". Nie tylko skład skurczył się do sześciu osób, równiez muzyka nie jest tak rozbuchana jak na "Bitches Brew". Bliżej jej do "In a Silent Way" - opiera się nawet na tym samym patencie. Tylko dwa utwory - każdy ponad dwadzieścia pięć minut. Jeden czadowy, drugi refleksyjny.
Strona A to "Right Off" - funkujący, zawodowo bujający kwałaek. Mam takie skojarzenie: gdyby trochę spowolnić Jamesa Browna i zamiast odgłosów paszczą dorzucić trąbke to tak włąsnie mógłby brzmieć. W połowie utworu przerywnik: darkambientowe pejzaż dźwiękowy i nastrojowe solo Milesa. Nieco to dezorientujące, ale po chwili znajomy rytm powraca. A za zakrętem czai się obłędne, totalnie hałaśliwe solo Hancocka - Hendrix klawisza!
"Yesternow" jest bardziej nastrojowy - rozpoczyna go monotonny, nerwowy bas i delikatne pobrzdąkiwanie gitary. Po chwili cichutko zaczyna grać trąbka, a utwór powoooliii się rozwija. Jest coraz głośniej aż słyszymy... fragment muzyki z "In a Silent Way". Klejenie kompozycji z różnych nagrań już było, ale coś takiego? Sampling wiosną roku pańskiego tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego - niewąsko.
Druga część utworu jest niezo inna: wciąz powoli i w oparciu o transową sekcje rytmiczną, ale gitara hałasuje i hendrixuje. Potem coraz więcej dziwnych dźwięków - nawet dubowe echa!
W finale słyszymy samego Johnsona. No dobra - głos grającego go aktora.
Początkowo płyta miała krótszy tytuł "Jack Johnson" i inna okładkę (tą po lewej). Jakiś czas po premierze zmieniono i tytuł i okładkę.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 22 grudnia 2010 19:06:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 08:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
37/52
Obrazek
"Black Beauty: Live at the Fillmore West" ***1/2
1970/1973

Zaraz po zakończeniu prac na "Tribute to Jack Johnson" Miles wyruszył do San Francisco by dać serię koncertów w klubie Fillmore West (bliźniaku nowojorskiego Fillmore East.). Grali wówczas przed Grateful Dead. Na tym albumie utrwalono występ z 10 kwietnia 1970.
Od koncertu zarejestrowanego na "Live at the Fillmore East" minął zaledwie miesiąc a skład prawie się nie zmienił (tylko Shortera zastapił Steve Grossman), ale zespół gra inaczej. Muzyka jest mniej zwarta, nie dominuje już pierwotny rytm. Grana jest na tyle luźno, że często przeradza się w odpowiednik "szklankowej" częsci "Moonchild". Dużo dźwieków niekoniecznie tworzących jedną całośc.
Trochę przyczepię się do brzmienia: niewystarczająco głośno słychać sekcje rytmiczną. Zamiast napędzać utwór i stanowić kotwicę dla solówek dudni gdzieś w tle na trzecim planie. Muzyce zespołu brakuje przez to spójności.
Jest na płycie sporo fajnego grania (np. świetna, powolna wersja "Bitches Brew" czy frapujące solówki Steve'a Grossmana - a miał wtedy tylko 19 lat!), ale dużo jest tez dłużyzn. Poprzednia koncertówka bardziej przypadła mi do gustu.

Dla ciekawych poniżej koncert z następnego dnia - 11.04.1970. Jakość dźwięku słabsza niż na oficjalnej koncertówce (basu prawie nie słychać), ale jest w porządku.
01. Directions [09:30]
02. Miles Runs the Voodoo Down - Sundance/Vamp [13:34]
03. Paraphernalia [10:12]
04. Footprints [12:03]
05. I Fall in Love Too Easily [02:36]
06. Sanctuary [03:41]
07. It's About That Time [10:23]
08. Willie Nelson - Theme [04:24]
total [01:06:22]
http://www.mediafire.com/?02kobh8xxrse7bs

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 22 grudnia 2010 21:48:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
... "A Tribute to Jack Johnson" to jedna z moich ulubionych płyt Davisa.... i w pełni zgadzam się z oceną azbesta...super muza po prostu !!!

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 29 grudnia 2010 16:30:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 08:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
12/52
Obrazek
"Directions" ***3/4
1960-70/1981

Kolejny zestaw archiwaliów obejmujący dość duży fragment twórczości Davisa: najstarszy utwór został zarejestrowany w roku 1960 podczas sesji "Sketches of Spain", najnowszy w 1970 niedługo po "Jacku Johnsonie". Wyraźnie słychać jak długą drogę pokonał w tym czasie.
Milesowi nie zdarzało się grać kiepsko, ale naprawdę mocnego materiału starczyło by na jedną płytę. Jest tu doskonała koncertowa wersja "Round Midnight" (pochodząca z koncertówki "Live at the Blackhawk"). Bujający, lekko zelektryfikowany "Water on the Pond" z doskonałą grą Tonego Williamsa (nagrany niedługo przed "Miles in the Sky"). Ogniście brzmią obie wersje "Directions" (choć pełen potencjał ta kompozycja ujawniała dopiero na żywo). Z późniejszych nagrań wyróżnia się transowy, funkujacy "Duran". Niezgorzej brzmia również spokojniejsze, ambientowe niemal "Ascent" i "Kondo".
Reszta to niestety wypełniacze i album jest nierówny, ale to i tak lepszy zestaw niz "Water babies" czy "Circle in the Round".
Warto zwrócić też uwage na utwór "Willie Nelson", tutaj zaprezentowano po raz pierwszy jako autonomiczna całość. Wcześniej był on wkomponowany jako część "Yesternow" z "Tribute to Jack Johnson".

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 04 stycznia 2011 21:52:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 08:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
38/52
Obrazek
"At Fillmore" ***1/4
1970

Między 17 a 20 czerwca zespół Davisa dał cztery koncerty w nowojorskim klubie "Fillmore East". W grudniu tego samego roku zostały one uwiecznione na tym właśnie, dwupłytowym wydawnictwie. Każdemu wieczorowi poświecono jedną stronę winyla. Teo Macero z zarejestrowanych nagrań stworzył cztery "kompozycje", nazwane od dnia tygodnia w którym miał miejce dany koncert: "środa", "czwartek" itd. Efekt jego działań jest przynajmniej dyskusyjny.
W tym czasie muzyka Milesa na żywo opierała sie na transowym, bujającym graniu i miała dalej podążać w tym kierunku. Ta płyta to jakby krok wstecz w stronę "Bitches Brew" - muzyka została posklejana w dużej mierze z improwizowanych, najbardziej abstrakcyjnych fragmentów występu.
Niestety nożyczki producenta są zanadto słyszalna, a całość chwilami się nie klei. Dziwna to koncertówka - nie oddaje charakteru ówczesnych koncertów Davisa a przez położenie nacisku na improwizacje nie jest tak porywająca jak np. "Live at the Fillmore East".

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 22 stycznia 2011 21:27:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25423
Wedle dawnych wspomnień stanę w obronie

Tutu Milesa Davisa, płycie, o której słuchaniu antiwitek pisze:
Mi zaś zdarzyło się to wielokrotnie i czuję się tym zbudowany

:piwo: Tutu super płyta! (a zwłaszcza utwór tytułowy gruuube pięć gwiazdek). Pamiętam w końcówce lat osiemdziesiątych różne spory o ostatnie produkcje Milesa, zwłaszcza Wynton Marsalis występował wyraźnie przeciw nim, twierdząc, że to już w ogóle nie jest jazz. Tu akurat pewnie miał rację - czy Tutu to jazz to miałbym duże wątpliwości, ale po co nam szufladki? ;-) Po prostu świetna muzyka, a to że nazwisko Davis, to nie znaczy, że gość nie może sobie nagrać czegoś na pograniczu rocka, funku, jazzu czy i elektroniki (zresztą Milesowi zdarzały się w latach 80. naprawdę dość miałkie momenty, np. te kowery Michaela Jacksona i Cyndi Lauper - ale Tutu ma kopa i żre!).

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Ostatnio zmieniony pn, 31 stycznia 2011 23:26:26 przez Crazy, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 23 stycznia 2011 12:37:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
...tutu jest przykładem jak można zniszczyć muzykę (Marcus Miller jest za to odpowiedzialny)....dla mnie to antyjazz jest....plastik jak w ELO albo jeszcze gorszy...potforna płyta :cry: mogę dać pół gwiazdki (za melodie w frugim utforze )

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 23 stycznia 2011 13:14:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14029
Skąd: ze wsi
:piwo:
ja do drugiego nigdy nie dotrwałem..... nikt nie był mnie wstanie zatrzymać przy głośniku.... dla mnie też koszmar.... brrr

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 23 stycznia 2011 14:18:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
...to tak jak wino pite z plastikowego kubka...przestaje być winem :wink:

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 23 stycznia 2011 14:31:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14029
Skąd: ze wsi
ale za to jaki awans dla kubka!! ;)

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 25 stycznia 2011 23:54:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 08:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
39/52
Obrazek
"Isle of Wight" ***3/4
29.08.1970/2009

W 1970 roku Festiwal na wyspie Wight zgromadził najprawdopodobniej najmocniejszy skład festiwalowy w historii - m.in. Jimi Hendrix, The Doors, The Who i w tym towarzystwie pozornie nie na miejscu Miles Davis. Powiedzmy sobie prawdę - do czasu reaktywacji Beatles nikt tego nie przebije.
Muzyka zagrana przez zespół Davisa nie odbiega zbytnio od poprzednich koncertówek z 1970 roku: bardzo swobodnie potraktowane kompozycje mutują w transowe kręgosłupy dla improwizacyjnych narośli. Żywiołowe "Directions", mocarne "Bitches Brew" i tak dalej. Wyszedł z tego krótki (35 minut ale zgrabny set).
Słucha się oczywiście przyjemnie i nie ma powodu do narzekań, ale chciałbym więcej luzu i ognia. Choćby klawisze - na innych koncertach z tego okresu hałasowały jak się patrzy, a tu nie wyrywają się z szeregu. Troche letnio to wypada. Chociaż to letni festiwal był...
Mocnym puinktem płyty jest natomiast gra brazylijskiego perkusisty Airto Moreira. Jego przeszkadzajki (nieraz naprawdę cudacznie brzmiące) wprowadzają masę życia do utworów.
Te nagrania oficjalnie nie sa dostępne poza tym boksem, ale na luty przewidziana jest premiera płyty "Bitches Brew Live" z tym koncertem i kilkoma nagraniami z 1969 roku.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 09 lutego 2011 00:33:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 08:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
40/52
Obrazek
"Live-Evil" ****
1970/1971

Dwupłytowy album złożony z czterech długich (od 15 do 26 minut) nagrań koncertowych (z 19.12.1970) oraz czterech krótszych (od 2 do 6 minut) przerywników zarejestrowane studyjnie.
Nagrania koncertowe są o tyle ciekawe, że w tym czasie muzyka Davisa znów się zmieniała. Zainspirowany technika Hendrixa i korzystając z tego, że grał juz na nagłosnionej trąbce zaczął eksperymenty z efektem wah-wah (lub kaczki jeśli ktoś woli). Po drugie wyraźnie słuchać ewolucje brzmienia zespołu jaka sie wówczas dokonywała i coraz mocniej zaznaczające sie wpływy funky.
Tego wieczoru muzyka zespołu była mocno zrytmizowana, funkująca o szerokim rozrzucie stylistycznym. Od dzikiego łomotu w szaleńczych tempach do powolniejszych, wręcz leniwych wręcz dźwięków. Oczywiście są również nastrojowe fragmenty np. doskonała solówka Milesa w "Sivad".
Utwory są posklejone (chwilami troche niechlujnie) z różnych fragmentów i co parę minut zmienia się charakter utworu.
Są tez minusy - dałbym mniej McLaughlina, a "What I Say" kończy się pięciominutową solówką perkusyjna. Niestety mało interesującą i najzupełnie zbędną.
Utwory studyjne to w 3/4 czwartych kompozycje brazylijskiego kompozytora Hermeto Pascoala. Ich brzmienie jest mocno osobliwe. Można je porównać do melodii "Girl from Ipanema" zagranej na pół prędkości i okraszonej dubowymi efektami dźwiękowymi. Pierwsze skojarzenie to jakiś awangardowy ambient. Bardzo ciekawy dodatek do głównego dania.
Gdyby ktos chciał poznać koncertowego Davisa z tamtych czasów to poleciłbym ten właśnie album. Tym bardziej, zę można go upolować poniżej czterech dych.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 221 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 15  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 106 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group