Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 29 marca 2024 00:37:32

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 248 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 17  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 27 kwietnia 2010 08:54:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Obrazek
Tattoo You (1981)
***1/2

Płyta z odrzutami, ale niektóre odrzuty są takie, że daj Boże każdemu. Odrzuty pochodzą z lat 1972-1980, więc niektóre jeszcze z czasów Taylora. Napędza album od samego początku znakomity "Start me up" - utwór, który bez większego problemu można postawić w jednym rzędzie z rockowymi riffowymi klasykami Stonesów z lat sześćdziesiątych. Od wielu lat ten właśnie numer zazwyczaj otwiera koncerty, był też wykorzystany w kampanii reklamowej któregoś Windowsa (fakt, tytuł pasuje idealnie). Wielką tajemnicą jest dla mnie, dlaczego utwór nie wszedł na "Emotional Rescue". Podobnie żywiołowy i też dobry jest "Hang fire". Kilimat kilku porzednich płyt i ich zakrętów stylistycznych przywołują "Slave" i "Tops", a dźwiękami pianina cieszy nas "Black limousine". Bardzo udane są oniryczne "Worried about you" i "Heaven", a płytę wieńczą lekko reggaeowate ballady "No use in crying" i singlowa "Waiting on a friend".

Obrazek
Undercover (1983)
*1/2

Najsłabsza studyjna płyta Stonesów. Kraina osiemdziesiony. Rządzi lekko urockowiony discopop z upiornymi klawiszami. Tytułowy utwór, zaserwowany na początek, stara się jeszcze nie tak topornie łączyć stare z nowym, jeszcze nie wypada to tak źle, ale im dalej, tym jest gorzej. Nie chce mi się pastwić nad poszczególnymi utworami, podobnie jak nie chce mi się włączać tej płyty częściej, niż, powiedzmy, raz na rok. Jak kiedyś Pet ogłosi Bottom 10 Stonesów, to dopiero wówczas "Undercover" w pełni objawi swą przydatność.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 28 kwietnia 2010 09:45:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Obrazek
Dirty Work (1986)
***

Koszmarna okładka. I niepokojący tytuł. Nie wiem, kto i z jakich przyczyn tytuł ów wybrał, ale doskonale obrazuje on ówczesny stan w obozie The Rolling Stones. Zespół był na krawędzi rozpadu, Jagger i Richards z rzadka odzywali się do siebie, uzależniony od heroiny Watts nawet nie we wszystkich utworach zdołał zagrać. Mimo wszystko płyta nie jest taka zła, jak wskazywałyby okoliczności. Dominuje rock w starym Stonesowym stylu, lekko podbarwiony soulem, z tym, że kompozycje są trochę bez wyrazu. Najmocniejszym punktem jest otwierający "One hit to the body" (na gitarze gościnnie Jimi Page!), podobny styl reprezentuje "Fight" i kilka innych kompozycji. "Winning ugly" stoi okrakiem na obu inspiracjach łącząc gitarowy rock z soulowymi chórkami. "Harlem shuffle" to przeróbka soulowego standardu i jedyny przebój wykrojony z albumu. Jest reggae ("Too rude"), jest nieco mdła ballada ("Sleep tonight"). Ogólnie bez fajerwerków, ale spokojnie daje się słuchać.

Obrazek
Steel Wheels (1989)
****1/2

Kapitalny album. Po "Dirty Work" drogi liderów rozeszły się, chociaż formalnie rozpadu zespołu nie ogłoszono. Jagger i Richards wydali płyty solowe, zwłaszcza "Talk is cheap" tego drugiego otrzymała bardzo dużo dobrych recenzji. Ale wreszcie zebrali się znowu, pogodzili i wydali świetną płytę, wrócili w formie, w jakiej nie byli co najmniej od siedemnastu lat. Płytę rockową co się zowie (zarzucano Stonesom, że soul i disco z lat 76-83, to reakcja na ówczesne mody; czy tym razem wpływ na obrany kierunek miał sukces takich na przykład Guns N' Roses? Nie wiem.) z żarem, odwołującą się do najlepszych wzorców Stonesowej klasyki. Płytę bez ewidentnie słabego utworu.
Większość to mocny riffowy rock - cieszy ucho już sam początek albumu z "Sad sad sad" i singlowym hitem "Mixed emotions". Z podobnej parafii jest choćby "Rock and a hard place", atakujące świetnym riffem w środku "Hold on to your hat", czy lekko od towarzystwa spokojniejsze "Can't be seen" z Richardsem jako głównym wokalistą. Albo "Terryfiyng" podszyte jakąś lekką tajemnicą, bo Jagger śpiewa tu teatralnym nibyszeptem. Bardzo ładne są ballady "Blinded by love" i "Almost hear you sigh" - kolejny przebój singlowy. Trochę mniej przekonują dwa ostatnie utwory, chociaż "Break the spell" wyróżnia się ciekawą solówką (to jakiś efekt gitarowy czy oryginalny instrument?). Wreszcie może i największa ozdoba albumu - "Continental Drift". Niesamowity orientalny numer, pomyślany podobno jako swoisty hołd dla dawnego członka zespołu, Briana Jonesa. Świetna płyta.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 28 kwietnia 2010 14:38:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 11 czerwca 2006 13:17:43
Posty: 1988
Skąd: 7 malinowych pool
Steel Wheels (1989) Ja bym dał *****... To dla jedna z lepszych płyt Stonsów... Te wczesniejsze płyty Richardsa/Jaggera jakoś do mnie w całości nie trafiły (pojedyńcze utwóry tak) a Steel Wheels i kilka następnych rzeczy owszem...

_________________
II.OP.OP


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 kwietnia 2010 06:15:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 09:47:39
Posty: 485
Mam szczególny sentyment do Steel Wheels, gdyż mój pierwszy koncert Stonsów to właśnie w ramach trasy Steel Wheels/Urban Jungle - Oslo, 7 sierpień 1990. Do dziś mam oba bilety: jeden mój, a drugi mojej obecnej małżonki 8)

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 kwietnia 2010 11:08:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
O, cieszy odzew. :)
mathew pisze:
Steel Wheels (1989) Ja bym dał *****...

Też są dni, kiedy bym dał. Ale musiałbym też dać wtedy i Bankietowi i "Let it bleed" dla porządku. :)
robertz pisze:
mój pierwszy koncert Stonsów to właśnie w ramach trasy Steel Wheels/Urban Jungle - Oslo, 7 sierpień 1990

Hohoho, a napisz coś więcej! I czy "pierwszy" oznacza, że były następne?

Tymczasem lecimy dalej, już jesteśmy prawie na finiszu.

Obrazek
Voodoo Lounge (1994)
***1/2

Mam do tej płyty sentyment, bo to pierwsza "świadoma" moja płyta Stonesów. Pamiętam, jak była zapowiadana, jak się na nią czekało, jak wychodziła. Wcześniej kojarzę "Harlem Shuffle" i "Almost hear you sigh" na liście Trójki, ale tu pierwszy raz załapałem się na to, że ma wyjść płyta, na pierwsze recenzje itp.
Płyta jest po prostu fajna, solidna Stonesowa średnia. Bez fajerwerków i bez wpadek. Można się przyczepić do jej długości, piętnaście utworów to trochę za dużo, te ostatnie trochę się ciągną i nużą. Eksperymentów stylistycznych brak, dominuje klasyczny rock a la Rolling Stones - takie są "You got me rockin", "I go wild", ballady "Out of tears" i szczególnie udana "Blinded by rainbows". Lekkie urozmaicenia to karaibska w klimacie "Sweethearts together" i ciekawie rozwijająca się "Thru and thru". Ten album łatwo mógłby popaść w zapomnienie, przynajmniej moje, gdyby nie jeden numer. Singlowy przebój, rozpoczynający płytę "Love is strong". Fantastyczny rockowy utwór o dość mrocznym brzmieniu.

Przy okazji: Raczej nie zajmuję się płytami koncertowymi, ale akurat wspomnę o dwóch, wydanych w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Chociaż nie są to do końca stuprocentowe koncertówki. Pierwsza, "Flashpoint" (1991) to po prostu świetny koncert oparty na klasycznym repertuarze zespołu, acz podobno mocno poprawiany w studio. Dodać należy, że znajdują się tam dwie premierowe studyjne kompozycje - mocny "Highwire" i funkujący "Sex drive", obie wydane na singlach.
Druga parakoncertówka to "Stripped" (1995) - częściowo koncertowy, częściowo studyjny zestaw kilkunastu, głównie słynnych, kompozycji Stonesów w wersjach akustycznych. Gra tu nierzadko nawet dziesięć instrumentów, które wprowadzają bogate i urozmaicone brzmienie, dzięki któremu i takie szybkie "Stret fighting man", i balladowe "Angie" wypadają znakomicie. No i jedna, jakże miła, niespodzianka - na warsztat naszych bohaterów trafił wreszcie utwór, który przez sam tytuł po prostu musiał od lat się z nimi kojarzyć. Mowa oczywiście o "Like a Rolling Stone" Boba Dylana, a wersja zapodana przez Jaggera i spółkę jest po prostu świetna.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Ostatnio zmieniony czw, 29 kwietnia 2010 12:18:33 przez Peregrin Took, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 kwietnia 2010 11:32:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Peregrin Took pisze:
"Flashpoint"


Hehe, moja pierwsza płyta Stonesów. Kupiłem ją w Częstochowie, dokąd przybyłem z pieszą pielgrzymką na Światowe Dni Młodzieży. Pamiętam, pogubiliśmy się wszyscy w ogromnym tłumie, ale umówieni byliśmy w naszej ekipie, że spotkamy się po wszystkim na dworcu PKP. Tak się stało, uradowani polecieliśmy jeszcze z kumplem na miasto, kupiliśmy po litrze mleka, a ja właśnie winyl Stonsów. Wewnątrz był album z fotografiami, wszyscy potem oglądali i mówili "no no" z uznaniem.
Dziś okoliczności nabycia tej płyty wydają mi się megazabawne :wink: .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 kwietnia 2010 11:34:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
"no, no" - mówili - "i ogarek zapalyć potrafił" :wink:

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 kwietnia 2010 12:06:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 09:47:39
Posty: 485
Peregrin Took pisze:
a napisz coś więcej! I czy "pierwszy" oznacza, że były następne?

Z Oslo niewiele pamiętam: nadmuchiwana dekoracja, tłum śpiewający wszystkie piosenki, Mick kręcący "wiatraki" rękoma i biegający z jednego krańca sceny na drugi i ognie sztuczne na koniec - ogólnie totalny opad szczeny. 20 lat będzie w tym roku :wink:
Później byłem jeszcze na trzech innych koncertach: w Chorzowie w 1998 - do dziś widzę jak nad ciemnym stadionem "wybucha" światłem ogromny telebim wraz z pierwszym riffem "Satisfaction" (tak, Stonsi zaczęli swym największym hiciorem); w Hamburgu w 2003 - muzycznie również znakomity, ale najbardziej zapadł mi w pamięć pewien staruszek, który siedział niepodal nas, wyglądał na conajmniej 80-latka, przywiozła go na miejsce pielęgniarka; i oczywiście w Warszawie trzy lata temu - i ten koncert wydaje mi się najlepszy pod względem muzycznym z tych jakie widziałem. Czekam na kolejną trasę, obiecalem dzieci zabrać na koncert :D

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 30 kwietnia 2010 10:41:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Obrazek
Bridges To Babylon (1997)
***1/2

Właściwie nic nowego. Ponownie dobry Stonesowski rock, chociaż nie da się przeoczyć faktu, że panowie znowu starają się być na czasie - stąd obecne w kilku piosenkach (najwyraźniej, wręcz nachalnie, w "Might as well get juiced") sample czy inne loopy. Nowocześnie brzmi też największy przebój z tej płyty - i jeden z największych w karierze Stonesów - czyli "Anybody seen my baby", w którym oprócz dyskretnych sampli, i mrocznego klimatu mamy, chyba niespecjalnie potrzebną, rapowaną wstawkę. "Flip the switch" to typowy Stonesowki mocny "otwieracz", ostrzejszą stronę albumu reprezentują też przeboje "Saint of me" i wyróżniający się mocnym atakiem w refrenie "Out of control", a także bardzo fajnie bujający "Too tight". Spokojniej za to robi się w "Already over me" i "Always suffering". Jak to często bywa, swoje chwile w roli wokalisty ma Richards - między innymi w czarującym lekko funkowym rytmem i udziałem sekcji dętej "You don't have to mean it" i trochę rozlazłym "Thief in the night". I jeszcze w "How can I stop?", utworze o tyle zaskakującym, że Stonesi rzadko kończyli swoje płyty spokojniejszymi kompozycjami.

Obrazek
A Bigger Bang (2005)
****

Osiem lat przerwy w nagrywaniu, płyta bardzo długa, Ronnie Wood w wielu utworach nieobecny z powodu problemów z nałogami - ale to jedna z najlepszych płyt The Rolling Stones!
Radość przynoszą już pierwsze trzy utwory - mocne, nośne i melodyjne rockowe ciosy. Po nich następują dwa single w postaci spokojniejszej, cięższej i lekko pulsującej "Rain fall down" i balladowej "Streets of love", gdzie Jagger całkiem zgrabnie jak na swój wiek przeciąga wysokie dźwięki w refrenie. Dalej spotykamy bluesowy "Back of my hand", po czym wraz z "She saw me coming" znowu wkracza klasyczny Stonesowki rock, który płynie sobie do końca płyty, urozmaicony czasem balladami w rodzaju "Laugh, I nearly died" i śpiewanej przez Richardsa, podbarwionej dźwiękami fortepianu, "This place is empty". Gitarzysta śpiewa też w zamykającej album "Infamy". Czy ów utwór będzie ostatnim studyjnym utworem The Rolling Stones? Nie sądzę. Mimo przekroczenia sześćdziesiątki i zbliżaniu się do pięćdziesięciu lat na scenie rockowej, Stonesi na tej płycie pokazują że mają jeszcze sporo pomysłów i energii. Pozostaje czekać.




I to by było na tyle, dziękuję wytrwałym za uwagę. :)

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Ostatnio zmieniony pt, 30 kwietnia 2010 11:27:10 przez Peregrin Took, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 30 kwietnia 2010 11:13:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:53:29
Posty: 14860
Skąd: wieś
To ja dziękuję. Przeczytałem wszystko.

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 30 kwietnia 2010 15:16:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
:brawa: dobra robota, Pip :!:

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 17 kwietnia 2011 08:05:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Obrazek
Rolling Stones - Rock'n'Roll Circus

Przekopując się raz na jakiś czas przez klasykę rocka w w formie wizualnej trafiłem na rokendrolowy cyrk Stonsów. Sprawa jest raczej znana. Kilku artystów zaproszonych na występ (pierwsze pół godziny) i Stonsi (drugie pół godziny). Na początek Jethro Tull z utworem "Song for Jeffrey", które przyłożyło tak, że aż oniemiałem. Na gitarze Tomy Iommi, wyglądający jak leśny dziad Ian Anderson i olbrzymia energia. Poziom podtrzymało The Who w "A Quick One While He's Away". Pierwszy raz widziałem, jak na scenie zachowywał się Keith Moon. Zwierzak. Potem Taj Mahal z którym zetknąłem się po raz pierwszy i piękna Marianne Faithfull. Po tych występach przyszedł czas na prawdziwą supergrupę The Dirty Mac w składzie John Lennon, Eric Clapton, Mitch Mitchell i Keith Richards. Zaprezentowali ognistą wersję "Yer Blues", by potem przejść we "Whole Lotta Yoko" z dodatkowym wokalnym udziałem Yoko Ono i Ivry'ego Gitlisa na skrzypcach. Mały minus za Yoko. No nie potrafi baba śpiewać i wpycha się tam gdzie nie powinna. No nic, w miarę krótkie to, a na takie towarzystwo doskonale się patrzy, więc przeżyłem. Na tym koniec części pierwszej, pałeczkę przejmują Stonesi. Grają "Jumping Jack Flash", "Parachute Woman", "No Expectations", "You Can't Always Get What You Want", "Sympathy for the Devil" i "Salt of the Earth". Wykonania są pełne pasji. Idą iskry, czuć w tym magię. Jagger epatujący swoim ciałem, nieobecny Jones, zagubiony Watts. Tak się gra rock'n'rolla.

Całość nagrano 11.12.1968 roku. Stonesi nie byli zadowoleni z tego co powstało. Nie mogę zrozumieć dlaczego. Rama cyrkowa może mało trafna, ale przecież nie o nią chodziło.

Ocena: ***** (pomimo zasady, że materiały video mogą dostać maksymalnie ****)

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 17 stycznia 2012 15:29:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
15 grudnia 2009 roku Pet pisze:
drugą część tej składanki [chodziło o "Through the Past, Darkly (Big Hits Vol. 2)"] będę opisywał jutro


:mruganie:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 18 stycznia 2012 08:33:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Never trust a hippy! :rabbit:

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 18 stycznia 2012 08:44:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
antiwitek pisze:
15 grudnia 2009

Pet popił z okazji moich urodzin i nie miał siły ani weny napisać o składance. Miło. :piwo:

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 248 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 17  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 55 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group