Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 14:21:37

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 59 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: śr, 12 sierpnia 2009 23:59:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 21 lutego 2007 22:27:13
Posty: 906
Skąd: Warszawa
Umieramy młodo...tak to prawda.Pierwszy wokalista Alice in chains zmarł w 2002 roku.Layne Staley miał 34 lata i odszedł na skutek swojej głupoty.Kolejny zdolny artysta sceny Seattle i co tu ukrywać ćpun,bo skończył tak,że szkoda gadać na ten temat.WINNERS DON'T USE DRUGS!!!

Layne poznał Jerrego Cantrella,wokalistę i gitarzystę na imprezie w 1987 roku.Dzięki znajomościom Cantrella do przystąpienia do zespołu udało się namówić basistę Mike'a Starra oraz perkusistę Seana Kinneya. Początkowo grupa nosiła nazwę Alice N Chainz, ale dość szybko została ona zmieniona na Alice in Chains.Od początku znakiem rozpoznawczym były cieżkie,mroczne piosenki z nałożonymi na Siebie wokalami,tym smutnym,lekko nosowym Staleja oraz spokojnym i czystym Jerrego.Piekne melodie i teksty min. o uzależnieniu Layna dały nadały charekter zespołowi.W 1990 roku wydali debiutancki album pt: "Facelift" dzięki podpisaniu kontraktu z Columbia records.W 1993 grupę opuścił, z powodu narkotykowych problemów, Mike Starr. Zastąpił go Mike Inez, który wcześniej występował w zespole Ozzy'ego Osbourne'a.W 1996 roku z powodu pogłębienia sie problemów frontmana z narkotykami zespół zawiesza działalność.Definytywny koniec tamtej epoki Alice in chains nastapi 19 kwietnia 2002 roku,kiedy to policja znalazła ciało wokalisty, który zmarł w wyniku przedawkowania mieszanki morfiny, kodeiny i kokainy.

Rok 2006 niesie za sobą reaktywację Alicji z nowym wokalistą Williamem DuVallem.Zespół zaczął znów koncertować i rozpoczął pracę nad nową płytą,której premiera zapowiedziana jest na wrzesień tego roku.Krążek "Black gives way to blue" jest pierwsztm studyjnym dziełem zespołu od 13 lat a promuje go singiel "A looking in view"

Facelift (1990) ****

Obrazek

Debiut otwiera We die young,z wokalem osobiście przypominającym trochę Andy Wooda z Mother love bone.Następny Man in the box to singiel z płyty,do którego z resztą powstał jeden z pierwszych teledysków grupy.Prosty riff i fajny refren.Piosenka zdecydowanie wypada lepiej na zywo jak chociazby na Rock in rio w 1993 gdzie została wręcz wykrzyczana przez publikę.Bleed the freak jest dla mnie szczególnym utworem,bo przypomina mi stare czasy,kiedy to znało sie więcej ludzi z kręgu fanów Seattle niż teraz.Świetne wokale Layna i niesamowity klimat piosenki.Ostani mój ulubiony z tej płyty numer to "Love hate love" który Layne jak raz powoedział napisał "dla tej głupiej dziwki".Piosenka ma niesamowity klimat i przestrzeń.Krzyk Staleja jest tak prawdziwy,że wspaniale odzwierciedla tekst piosenki.Resztę utworów w swoim odczuciu ocenie jako przeciętne jak na możliwości Alice in chains.

SAP (1992) ****1/2

Obrazek

Epka niemalże akustyczna z tytułem zaczerpniętym z pokręconego snu jednego z członków zespołu.Inne oblicze zespołu,spokojniejsze,pokazujące trochę inna stronę kapeli.Świetne Got me wrong,z mocnym refrenem,który można usłyszeć we fragmencie podczas filmu "Clerks" Kevina Smitha.Right turn to moja ulubiona kompozycja z tej epki.Prosta piosenka,wręcz banalna do zagrania,ale świetny klimat i fajnie sie to spiewa z gitarą."Poważną" częśc tego mini albumu kończy utwór "I am inside".Piękna piosenka,wzbogacona o fortepian,zaspiewana spokojnie i lekko i ten niesamowicie wkręcający motyw główny na gitarze.

Dirt (1992) *****1/2

Obrazek

Według mnie najlepszy jak dotąd album Alice in chains.Zaczyna się mocnym Theme bones,znanym min. z filmu Hype opowiadającym o kulturze grunge.Down i hole to piekna piosenka o tym jak ciezko wydostać się dołu,gdy nie ma sie skrzydeł.Początek jakby z SAP'a,ale potem petarda w refrenie na przesterach i krzykiem Staley'a.Znaleźli koguta...piosenka o wojnie? teledysk robi wrażenie,z reztą jak cala piosenka a mowa oczywiście o Rooster.Znany doskonale fanom Alice riff i wysoka,spokojna wokaliza.Zaraz potem wchodzi wokal...idealnie odzwierciedla słowa by wykrzyczeć sedno w refrenie.Ta piosenka jest o ćpunie powiedział Staley.Moja ulubiona kompozycja na tym albumie.Charakterystyczny melodyjny krzyk na otwarcie i piekna,naprawdę piekna melodia w refrenie.Siedząc na wściekłym krześle,czyli Angry chair.Ta piosenka w wersji Unplugged jest pierwszą Alice in chains jaka usłyszałem.Piekne wokale,moc i klimat niesamowity.W ogóle na dircie jest wspaniale brzmiąca perkusja.Mocna i ładnie brzmiąca.Nie jest to plastik,lecz soczyste uderzenia.Pozatym sam album to mnóstwo mocy,klimatu i przestrzeni,czyli to co osobiście uwielbiam.Płytke kończy nie wiem czy nie najbardziej znany utwór Alisów czyli Would.Prosta zwrotka i wspaniały refren.Poprostu.Trzeba tego posłuchać.Piosenka ukazała sie na składance "Singles",który to film opowiadał o ludziach i subkulturze grunge( z wieloma muzykami w roli aktorów).Dla mnie jest to płyta prawie genielna.W tym wypadku prawie nie robi aż takiej różnicy.

Odczucia co do pozostałych 3 albumów napisze potem,a i wrzesień i premiera nowego się zbliża.Zapraszam do rozmowy,a tym co nie znają do zapoznania się :wink:


Ostatnio zmieniony pn, 07 września 2009 11:40:21 przez Given to fly, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 sierpnia 2009 09:31:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Oooo... nareszcie! :D
Nawet nie mam pretensji że mnie ubiegłeś, bo przy moim tempie zakładania obiecanych wątków... :wink:
Niech no ja znajdę chwilę, to będzie konkretny wpis tutaj!

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 sierpnia 2009 09:42:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
Cytat:
Piosenka ukazała sie na składance "Singles",który to film opowiadał o ludziach i subkulturze grunge( z wieloma muzykami w roli aktorów)

Hehe, ja dopiero gdy oglądałem ten film po raz trzeci, zauważyłem, ze tam jest ta piosenka :wink: Dzieki za watek - znam malo Alicji, chcialbym wiecej. ''Would'' to jedna z moich ulubionych piosenek w ogóle.

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 sierpnia 2009 11:19:33 

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2005 17:35:01
Posty: 781
Jeden z moich ulubionych zespołów. Generalnie wychowałem się na grunge’u, w pewnym momencie słuchałem właściwie tylko kapel z Seattle. Po latach, Nirvany praktycznie nie słucham, tak samo z Soundgarden, Pearl Jam włączę sobie od czasu do czasu, a Alicję słucham w miarę regularnie.

Facelift ***
Trzy perełki - Man in the Box, Bleed The Freak i Love, Hate, Love. Ten pierwszy utwór to chyba moja ulubiona Alicja w ogóle. Pierwszy ich numer który prawdziwie mną wstrząsnął. Ten refren... No i współpraca wokalna Layne’a i Jerrego. Reszta utworów raczej niczym się nie wyróżnia, nie licząc oczywiście genialnego wokalu. Nie podoba mi się brzmienie tej płyty, szczególnie topornie brzmiąca perkusja.

Dirt *****
To już dzieło kompletne. Bez słabych momentów. Jedna z najspójniejszych płyt, jakie znam. Wyróżniają się na pewno piękne ballady – Rooster i Down In A Hole, czy przebojowy Would? Świetny jest Junkhead, Angry Chair z genialnym w swej prostocie motywem gitary. Po latach szczególnie trafiają do mnie psychodeliczny Sickman i Dirt, ze świetnym, orientalizującym riffem. Wreszcie porządnie brzmi perkusja, wszyscy instrumentaliści spisali się na medal, mnóstwo tu gitarowych smaczków, świetnych solówek. Całą płytę odbieram jako mroczny i psychodeliczny concept album o walce z narkotykowymi demonami.

Jar of Flies *****
Moja ulubiona płyta Alice in Chains. Panowie zrezygnowali z przesterowanych gitarowych riffów, dominuje tu gitara akustyczna, elektryczna pojawia się właściwie tylko w partiach solowych. Płyta zaczyna się cudnie, świetny riff basu, niepokojące dźwięki gitary, piękna linia wokalna. Uwielbiam solo basu, kilka prostych dźwięków, ale jakże chwytających za serce. Przynajmniej mnie. Potem Nutshell, znów świetna partia basu i solo gitary na koniec. W I Stay Away fajnie brzmią smyczki, po stonowanych dwóch poprzednich utworach ten chyba najbardziej przypomina poprzednie wcielenia Alicji. Później No Excuse, z świetną partia perkusji i harmoniami wokalnymi. W instrumentalnym Whale & Whasp niepokojące, ale jakże piękne dźwięki gra na gitarze Cantrell. Płyta kończy się dla mnie na cudownym Don’t Follow, tym razem z Cantrellem jako głównym wokalistą (przynajmniej w pierwszej części utworu). Ostatniego Swing on This nie znoszę, nie mam pojęcia po co to nagrywali.
Myslę, że na dobre wyszła Alicji zmiana basisty. Grę Starra bardzo lubiłem, ale Mike Inez na tej płycie to jeden z moich ulubionych basistów w ogóle. Ale najważniejsze na tej płycie są dla mnie wokale. Piękne linie melodyczne, harmonie wokalne.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 16 sierpnia 2009 17:08:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 16:08:21
Posty: 6017
Skąd: przychodzi, tego nie wie nikt
Na mnie muzyka Alice In Chains nie robi szczególnego wrażenia i trudno mi nawet powiedzieć czemu tak się dzieje. Ani nie przeszkadza, ani nie denerwuje, ani.. nie przyciąga.
Znam 'Facelift' i 'Dirt' i na pierwszej z nich nawet ciężko mi wskazać jaśniejsze punkty. 'Dirt' słucha się już lepiej, oczywiście wrażenie robi Rooster, na pewno spodobał mi się jeszcze Them Bones.

_________________
www.dtrecords.pl - Dobry Towar Records (Spirit of 84, Malchus, cdn...)
www.backstageshop.pl - płyty, koszulki, książki, itd.

"Jak mamy tu coś zwojować skoro między jedną siatką, a drugą jest przerwa na piłkę?"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 31 sierpnia 2009 20:40:54 

Rejestracja:
czw, 11 grudnia 2008 21:34:57
Posty: 221
Skąd: stacja Żary
Przeżywałem kiedyś okres fascynacji tą kapelą :) Nawet nie wiem jak to się wtedy wszystko zaczęło... Z tamtego czasu zostały mi płyty "Nothing safe" (taka składanka, znacie?) i "Jar of flies". Bardzo mi się podobały wszystkie kawałki z tej składanki, a ta akustyczna płyta to mogłaby się skończyć po drugim utworze... Tzn. "I stay away" i "No excuses" co mi się podobały na składance jakoś tu nie pasują... Szczególnie ten drugi jakiś za radosny...


Artur pisze:
Ostatniego Swing on This nie znoszę, nie mam pojęcia po co to nagrywali.


Mam dokładnie tak samo :)
Nowy kawałek całkiem ciekawy, zobaczymy co z tego wyjdzie :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 września 2009 10:55:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Facelift - ***
Jest średnio. Mimo że początek wręcz mnie olśniewa (niezły wykop w "We die young", kapitalny "Man in the box", który poraża fantastycznym dwugłosem w refrenie, a także dobre "Sea of sorrow"), to płyta jako całość jednak męczy. Mimo że i Layne nie śpiewa specjalnie gorzej, niż na późniejszych płytach, ani instrumentaliści żadnej chały nie odwalają. Strasznie dłuży się chwalone przez wielu "Love hate love". Powtórzę - dla mnie tylko pierwsze trzy utwory. Ulubiony - oczywiście "Man in a box".

Od razu napiszę - płyt akustycznych nie mam i nie słuchałem wieki. Nie będzie oceny.

Dirt - *****
No i proszę. Po dość średnim początku fonograficznym nagle cios między oczy. Płyta niemal doskonała, zakładając że ktoś nie jest uczulony na Laynowe przeciąganie sylab (bo rozumiem, że można owo uczulenie posiadać). Utwory stały się bardziej chwytliwe, a nawet melodyjne. Nigdy nie lubiłem szufladkowania, ale ta płyta najbardziej kojarzy mi się ze zjawiskiem zwanym grunge. Z tym Seatlle'owskim brudem. Mimo że wolę "Ten", a wyłom w świecie zdobyło "Nevermind" - to właśnie "Dirt" jest dla mnie aksjomatem tego brzmienia. "Rooster" i "Would?" to legendarne już utwory. "Them bones" to fantastyczny otwieracz, w "Rain when I die" mamy właśnie to wspominane przeciąganie samogłosek, "Angry chair" to chyba najprostszy riff na świecie. Ulubiony utwór - niesamowicie ponury i dołujący "Down in a hole".

Płyta bez tytułu, za to z psem - ****
Zwykle się ocenia wyżej, mi tu jednak czegoś brakuje. Może melodii, może jakichś pozytywów (chociaż oba numery śpiewane przez Cantrella raczej wyróżniają się optymistycznym brzmieniem). Słyszę tu bowiem głównie jakąś rozpacz i beznadzieję - niby nie brakowało tego na "Dirt", ale na tej płycie to już zahacza o jakąś mroczną psychodelię (z kulminacją w postaci "Frogs", choć i "Nothing song" nie od macochy). Te niskie dźwięki, to brzmienie, te wyczyny wokalne... Po raz kolejny fantastyczny jest pierwszy utwór - gdybym stworzył kiedyś jakiś ranking zespołów, które zawsze mają świetny utwór na początek płyty, Alicja byłaby bardzo wysoko. Ulubiony utwór - chyba właśnie wspomniany początkowy "Grind".

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 września 2009 11:36:30 

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2005 17:35:01
Posty: 781
AIC *****
Pamiętam, że zanim posłuchałem tego albumu, przeczytałem gdzieś jego recenzję. Wynikało z niej, że będę miał do czynienia z przystępnymi piosenkami, ładnymi melodiami itp. Okazało się, że recenzent pisał kompletne bzdury. A może to ja odbieram tę płytę w zupełnie inny sposób? Owszem, pojawiają się tu łagodniejsze rzeczy, chociażby Heaven Beside You czy Over Now. Obydwa jednak przechodzą w pewnym momencie w mroczne rejony znane z Dirt.
Reszta płyty to już mroczno-psychodeliczna jazda. Odmienna jednak od tego, co pamiętamy z Dirt. Więcej tu prostych rytmów, mam wrażenie, że struktura utworów uległa znacznemu uproszczeniu. No i głos Layne’a. Zniszczony narkotykami, zmienił się na przestrzeni lat znacznie. Dużo słabszy niż dawniej, momentami wręcz beznamiętny. Świetnie wpasowuje się jednak w ”chory” klimat płyty. Najważniejszym utworem na płycie jest dla mnie Frogs. Coś niesamowitego.

Unplugged ****
Jedna z najsmutniejszych płyt jakie znam. I nie chodzi tu tylko o muzykę. Ten album to doskonały przykład na to, co narkotyki mogą zrobić z człowiekiem. Szczególnie widać to w wersji dvd.
Wokalnie Layne radzi sobie dobrze, chociaż w ostrzejszych numerach ewidentnie brakuje mu mocy w głosie (chociażby w Would). Zresztą te czadowe numery odegrane zostały właściwie jak na płytach, zamienili tylko gitary elektryczne na akustyczne. Zespół nie zdecydował się na odważniejsze aranżacje. Zresztą, może to i dobrze? Świetnie wypada otwierający całość Nutshell, w Brother fantastycznie współbrzmieją ze sobą dwa wokale. Lepiej niż na Sap wypadł Got Me Wrong (te harmonie wokalne!). Najlepszy na płycie jest jednak, przyozdobiony gitarowymi flażoletami, Frogs. Na koniec słyszymy premierowy The Killer Is Me. Niestety, najsłabszy na płycie.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 września 2009 11:39:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Czujne ucho pamięta jeszcze w pewnością "Enter Sandman" Metalliki na płycie "Unplugged". :)

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 września 2009 11:44:39 

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2005 17:35:01
Posty: 781
O tak :) Podobno panowie z Metalliki siedzieli na widowni.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 września 2009 11:45:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Tak, też o tym słyszałem.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 września 2009 11:47:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 21 lutego 2007 22:27:13
Posty: 906
Skąd: Warszawa
Apropo nowej płyty.Wiecie lub nie,ale 2 singiel pt: Check my brain jest dostepny.Jako,że jest free to download mogę wrzucić,jak ktoś nie słyszał.Dla mnie kawałek świetny :wink:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 września 2009 11:47:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 11:17:46
Posty: 4935
Skąd: Biadacz
Peregrin Took pisze:
Czujne ucho pamięta jeszcze w pewnością

również zapodany przez Cantrell'a kawałek roots-country :D

a stan Staley'a podczas tego koncertu budzi we mnie skrajne emocje...

pozdro...
KoT


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 września 2009 11:49:17 

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2005 17:35:01
Posty: 781
Przypomniał mi się jeszcze fragment Battery i wstawki Cantrella w stylu country. Tu można zobaczyć i posłuchać.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 08 września 2009 11:31:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 21 lutego 2007 22:27:13
Posty: 906
Skąd: Warszawa
Łorsoł baj najt :wink:

http://muzyka.onet.pl/0,2039173,newsy.html


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 59 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 42 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group