Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 21:46:48

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł: SZEŹDZIESIONA
PostWysłany: sob, 14 lutego 2009 19:43:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
Zdefiniować - intuicyjnie - szeździesionę jest nietrudno: uśmiechnięci chłopcy w tych samych garniturkach śpiewają ładne piosenki. W latach 1963 – 1966. Postanowiłem podzielić owych chłopców na dwa odgałęzienia: beatlesowskie (czyli stawiające na melodię) i stonesowskie (bardziej „czadowe”). Podział ten przekłada się z grubsza na opozycję pop – rock, chociaż trzeba od razu elektrodać, że te dwa nurty się przenikały, zwłaszcza na płaszczyźnie koncertowej. Ponieważ okoliczności sprzętowe, nagłośnieniowe i niezbyt czasem umiejętności nie pozwalały na scenie wiernie oddać wygładzonego i uśmiechniętego brzmienia ze studia, paradoksalnie to wykonawcy z odgałęzienia popowego brzmieli na koncertach bardziej… „punkowo”. Oczywiście klasyczna (patrz definicja) szeździesiąa to bardziej ten pierwszy nurt. Nie ukrywam, że na drugim znam się mniej i mniej mnie kręci, ale chciałem nieco rozszerzyć horyzont dawnych zdarzeń, tym bardziej że zespoły z tej działki, żeby zyskać popularność, musiały odwoływać się do stylistyki piosenkowej. Rhythm-&-bluesowi puryści, bez ładnych melodii – wtedy - skazani byli na szybką zagładę komercyjną i niepamięć.

1. ODGAŁĘZIENIE BEATLESOWSKIE (PIOSENKOWE)
THE BEATLES Obrazek
Z perspektywy historycznej na pewno najważniejszy zespół lat sześćdziesiątych, głównie z powodów pozamuzycznych – żaden zespół nie wywoła już masowej histerii na taką skalę. Jeśli chodzi o warstwę muzyczną, interesujący nas pierwszy okres, można podzielić na mniej lub bardziej udane przeróbki utworów amerykańskich z lat 50-tych (na tym polu Beatlesi niczym specjalnym nie wyróżniali się spośród reszty zespołów „piosenkowych” i ustępowali, głównie pod względem warsztatu i radykalizmu brzmieniowego zespołom „czadowym”) oraz kompozycje własne, które okazały się kluczem do zasłużonych zaszczytów i pozwoliły zdefiniować ruch British Invasion. W odróżnieniu od większości pozostałych zespołów z tego odgałęzienia zdecydowanie narysowali swoje osobowości. Na szczęście nie zabrakło im energii do zdecydowanego przekraczania siebie z albumu na album, a czasy były takie, że „publiczność masowa” przyklaskiwała wszystkiemu na co się porywali.

PRZEBOYEAH: (najważniejsze) She Loves You, I Want to Hold Your Hand, A Hard Day’s Night, Can’t Buy Me Love, I Feel Fine, Help! Ticket to Ride, Yesterday

gero poleca: There’s a Place (pierwsza podróż w głąb), Not a Second Time (przecieranie granic harmonicznych), If I Fell (lekcja dwugłosu) What You’re Doing (nieśmiałe przekraczanie formy)

co dalej: poszerzyli instrumentarium, zaczęli balansować gatunkami (psychodelia, power pop, rock, wodewil, folk i folk-rock) i niestety też duchowością, potem z jednej strony wrócili do źródeł, z drugiej poważyli się na formy suitowe, raczej świetni we wszystkich eksperymentach

Beatlesi coverują utwór Shout


GERRY & the PACEMAKERS Obrazek
Kolejny zespół z Liverpoolu, wsławił się tym, że pierwsze trzy single które wydał weszły na szczyt list przebojów – taki wyczyn powtórzyli dopiero Frankie Goes to Hollywood. Podział na lidera i zespół akompaniujący nie do końca trafiony. O ile, jak wspomniałem, pod względem wykonawczym sprawa wyższości Beatlesów nad resztą jest kwestią subiektywną (choć tutaj zauważalny brak charakterystycznych harmonii), jedna rzecz jest jak przepaść: nie mieli utalentowanych songwriterów i musieli uciekać się do piosenek z zewnątrz, pisanych przez zawodowych twórców, co przekładało się generalnie na mniejszą autentyczność emocjonalną i mniejszą wartość. Ta właśnie kwestia miała okazać się decydująca o tym kto po 1965 wykorzysta koniunkturę napędzoną przez Merseybeat, a kto nie.

PRZEBOYEAH: How Do You Do It, I Like It, You'll Never Walk Alone, I'm the One

gero poleca: Ferry Cross the Mersey (klasyczna szeździesionowa nostalgia w nostalgii)

co dalej: zespół poszedł w zapomnienie

Gerry & co. W swoim pierszym number one’ie (który to utwór odrzucili Beatlesi)


THE FOURMOST
BILLY J. KRAMER & THE DAKOTAS
PETER & GORDON

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Trzy zespoły reprezentujące szeździesionową średnią, które wypłynęły na piosenkach podarowanych im przez spółkę Lennon/McCartney (pierwsze dwa znały się z Beatlesami z Liverpoolu, a Peter Asher był bratem dziewczyny McCartneya). Każdy z nich miał jeszcze jedną piosenkę na listach pochodzącą z innego źródła, ale pamięta się głównie o tych napisanych przez Johna i Paula.

PRZEBOYEAH : (by Lennon/McCartney) Hello Little Girl - Bad To Me, Do You Want to Know a Secret, I’ll Keep You Satisfied – A World Without Love, Nobody I Know, Woman
(inne) A Little Lovin’ - Little Children – Lady Godiva

gero poleca: I’m In Love – From a Window – I Don’t Want to See You Again (dla Beatlesów to były tylko “resztki z pańskiego stołu”, a dla mnie dobrze zinterpretowane piekne melodie

co dalej: poszli w zapomnienie, czasami występują jako dinozaury przynosząc wstyd własnej legendzie (Peter & Gordon) albo nazwie zespołu (w The Fourmost nie gra już żaden członek oryginalnego zespołu, ostatni przehandlował prawa do nazwy, potem popełnił samobójstwo :()

Billy J. Kramer & co. w urockowionej wersji I’ll Keep You Satisfied


The SWINGING BLUE JEANS Obrazek

Kolejny typowy przedstawiciel gatunku, z jednej strony wypolerowane krzyki w coverach, z drugiej – wdzięczne choć mało istotne kompozycje własne lub zamówione. Czasami udało się wznieść ponad stylistykę i zachwycić (pokręcony przebój Shaking All Over oparty na dziwnym motywie gitarowym).

PRZEBOYEAH: Hippy Hippy Shake, Good Golly Miss Molly, You’re No Good
gero poleca: Shakin’ All Over
co dalej: nic, gitarzysta przeszed do The Hollies



DAVE CLARK FIVE
Obrazek
Nieco mniej ugrzecznieni, liderem był perkusista, teraz nikt o nich nie pamięta, a kiedyś zakładano się kiedy przebiją Beatlesów.

PRZEBOYEAH: Glad All Over, Over and Over

co dalej: próbowali nadążyć za zmieniającymi się modami, udało się raz, w 1970 mieli przebój Everybody Get Together

jeden z dwóch (nie)zapomnianych przeboyouth


FREDDIE & the DREAMERS Obrazek
Jeden z wielu one-hit-wonders, czyli zespołów jednej piosenki, bardzo bardzo zresztą charakterystycznej dla epoki.

PRZEBOYEAH:I’m Telling You Now (uwaga! choreografia poraża!)


The SEARCHERS Obrazek
Trudno powiedzieć dlaczego ten zespół jest tak słabo pamiętany, po Beatlesach wydaje się być najlepszym zespołem z Liverpoolu, świetne, wyrafinowane harmonie, charakterystyczny superszybki styl gitarzysty John McNally'ego , charyzmatyczny perkusista i prekursorskie zmagania zarówno z 12-strunowym Rickenbackerem, jak i z brzmieniami folk-rockowymi (w obu gatunkach naśladowali ich The Byrds i to oni zgarnęli należną Searchersom sławę). Po 1966 roku przepadli, znowu zadecydował brak rasowych songwriterów.
PRZEBOYEAH: Needles and Pins, Don’t Throw Your Love Away, Sweets For My Sweets, Sugar and Spice, Love Potion no. 9

gero poleca: Goodbye My Love, He’s Got No Love, Take Me For What I’m Worth (wszędzie świetne gitary 12-strunowe i modelowe dwugłosy)

co dalej: grają do dzisiaj, w dwóch konkurujących ze sobą składach i – w odróżnieniu od większości podobnych im nostalgia acts – wydaje się, że robią to z klasą

The Searchers kradną show Beatlesom na rozdaniu nagród New Musical Express


The HOLLIES Obrazek
Dla mnie numer 2 po Beatlesach, ale ja patrzę głównie na melodie i harmonie, a w tych Hollies byli mistrzami. Świetny, świetny wokalista Allan Clarke, dobre wysokie harmonie Grahama Nasha i świetne solówki Tony’ego Hicksa wykraczające poza obowiązujące schematy. Później Hicks przestał się rozwijać, ale cały zespół nieźle odnalazł się w psychodelicznych oparach i – przede wszystkim – sam pisał swoje piosenki, chociaż korzystał także z pomocy autorów zawodowych. Na pierwszych płytach uderza rozdźwięk między coverami a kompozycjami własnymi. Występy ma żywo o wiele ostrzejsze niż brzmienia studyjne.

PRZEBOYEAH: (z pierwszego okresu) I’m Alive, Bus Stop, Just One Look, Look Through Any Window, Stay

gero poleca: The Very Last Day, So Lonely (eksperyment z lekko gotyckimi klimatami), Yes I Will (jeden z wielu przykładów nieskazitelnego trójgłosu)

co dalej: szczyt rozwoju The Hollies przypadł na rok 1967, na szczęście wykorzystali elementy psychodeliczne w ograniczonym tylko stopniu, jako ornament dla doskonałych melodii, potem przyszło załamanie gdy grupę opuścił Graham Nash (który przeszedł później do Crosby Stills & Nash), potem było coraz gorzej z dwoma nieoczekiwanymi przebojami w latach 70tych (The Air That I Breathe oraz Long Cool Woman in a Black Dress); mają też na koncie koszmarny przebój wszechczasów He Ain’t Heavy He’s My Brother

The Hollies grają Too Much Monkey Business, a Graham Nash niby przypadkiem zaśpiewuje cytat z I Feel Fine


HERMAN’s HERMITS Obrazek
Zespół oscylujący między absolutną żenadą i w miarę poprawnymi wykonaniami (bez zachwytów, mimo że w studio wspomagali ich Jimmy Page i John Paul Jones). Bywało jednak, że trafiły im się świetne kompozycje, dlatego też zespół jest znany do dziś.

PRZEBOYEAH: No Milk Today, I'm Into Something Good, Mrs Brown You’ve Got a Lovely Daughter, I’m Henry VIII I Am, Can’t You Hear My Heart Beat

gero poleca: A Must To Avoid (nawet Peter Noone nie mógł zabić tak świetnej melodii), You Won’t Be Leaving (tu musiał Page pogrywać, bo nawet tu (pseudo)power jest)

co dalej: w 1967 nawet takie lalusie jak Herman’s Hermits mieli zamazane ryje na okładce, płyta Blaze i (okołopłytowe single) jest całkiem słuchalna, potem było już po nich, mimo że zespół sięgał nawet po kompozycje Davida Bowiego, grają do dziś, chyba nie lepiej niż wtedy

Herman and the Hermits at their funniest

DAVE DEE DOZY BEAKY MICK & TICH Obrazek
Idiotyczne stylizacje (Zabadak, Don Juan) mieszają się ze świetnymi, lekko udziwnionymi piosenkami. Nazwa świadczy o wysoce autoironicznym podejściu.

PRZEBOYEAH: Hold Tight, The Legend of Xanadu, Bend It

gero poleca: Hideaway (niejeden psychodelik pozazdrościłby takiego solo), The Wreck of Antoinette, Touch Me Touch Me


THE ZOMBIES Obrazek
Przedziwny zespół niby mieszczący się w stylistyce szeździesiony, a jednak zdecydowanie ją przekraczający, głównie pod względem melodycznym. Brzmienie oparte często na elektrycznym pianinie lub organach, charakterystyczny wysoki, ale nie eunuchowaty wokal.

PRZEBOYEAH: She’s Not There

co dalej: okołopsychodeliczna płyta Odessey and Oracle, ostatni przebój Time of the Season (1969), a potem powrót po dwudziestu latach i zdumiewająco świeże a zarazem dokładne odgrywanie dawnych numerów

The BEACH BOYS Obrazek
To z nimi, a nie z Rolling Stonesami naprawdę ścigali się Beatlesi, kulminacja tej rywalizacji przypadła na rok 1966, kiedy to Pet Sounds zrobiło na McCartneyu takie wrażenie, że nakręcił spiralę Revolvera. Gdy lider Brian Wilson zrozumiał, że nie jest w stanie przebić Sgt. Peppera, popadł w kłopoty psychiczne, z kulminacją w postaci dwóch lat bez przerwy w łóżku. Na początku niby imitacja brzmień brytyjskich, ale wyraźnie inna melodyka, do mnie niezbyt przemawiająca.

PRZEBOYEAH: I Get Around, Fun Fun Fun, Surfin’ USA

co dalej: po Good Vibrations i eksperymetach z psychodelią, zespół zachowywał jako taką popularność, chociaż przywództwo objął mniej utalentowany Mike Lowe; choroby, narkotyki i śmierć perkusisty przetrwali jednak zwycięsko – w 1988 Beach Boys powrócili z superkitem Kokomo, a Brian Wilson jest cenionym w Ameryce wykonawcą solowym, odcinającym kupony z działalności w latach 60tych


THE MONKEES Obrazek
Sztucznie wykreowany, często wyśmiewany epigon szeździesiony. Istotnie był to pierwszy na świecie boysband, ze składem sztucznie złożonym przez wytwórnię płytową w roku 1966. The Monkees mieli sprzedać format wypracowany przez Beatlesów w filmie A Hard Day’s Night, służyły temu głupkowate półgodzinne odcinki serialu TV, do którego muzyka była pewnego rodzaju dodatkiem. Wydano dwie płyty, na których wykorzystano tylko wokale Monkees, mimo że dwóch spośród członków zespołu (Mike Nesmith i Peter Tork) było świetnymi multiinstrumentalistami. Na pewno pierwszej z nich da się ich słuchać, okazuje się że nawet ultra komercyjna, sztucznie wyprodukowana muzyka mogła się wtedy obronić, tak świetne były wzorce, które starano się powielić.

PRZEBOYEAH: Last Train to Clarkesville, I’m a Believer, A Little Bit You A Little Bit Me

gero poleca: pre-psychodeliczny Take a Giant Step, Saturday’s Child (przepyszny riff w muzycznym McDonaldzie), Sweet Your Thing (przedziwne pomieszanie popowego lukru z pseudocountrowymi skrzypcami)

co dalej: na bardzo dobrej płycie Headquarters (1968) zespół uzyskał swobodę artystyczną i oczywiście stracił na popularności, potem miotał się między artyzmem i kiczem, n pożegnanie dobrego smaku zostawiając niesamowity, zappowy (serio serio) kontrkulturowy manifest Head (płyta i film), potem był rozpad i próby wskrzeszania, raczej żałosne; tylko Michael Nesmith odziedziczył majątek po swojej cioci (wynalazła korektor) i mógł gwizdać na komercję, stając się uznanym wykonawcą country-rockowym.

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Ostatnio zmieniony czw, 19 lutego 2009 21:19:38 przez Gero, łącznie zmieniany 11 razy

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 14 lutego 2009 19:44:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
2. ODGAŁĘZIENIE STONESOWSKIE (RHYTHM&BLUESOWE)

THE ROLLING STONES Obrazek
Promowani jako czarna wersja Beatlesów, skorzystali z ich doświadczeń, gdy okazało się że stylowe odgrywanie standardów R&B może i zapewnia status kultowego zespołu, ale nie miejsce na listach. Już cover It’s All Over Now (pierwszy numer 1) był świetnym połączeniem „czarnych” elementów z brytyjską melodyjnością, a przełom nastąpił w postaci The Last Time – kiedy to okazało się że spółka Jagger/Richards potrafi wyprodukować przebój. (Chociaż uczciwie muszę dodać, że między nimi był blues Little Red Rooster, który też dotarł na szczyt list). Bluesowy kraniec ich poczynań nigdy mnie nie interesował, ale piosenki czysto popowe ( „Merseybeat z drugiej ręki”), np. utwór Tell Me pierwszej płyty, nie zawsze przekonują. Najlepiej jest jak łączą jedno z drugim (czyli dobrą melodię z brudem), wtedy zdarza się że wolę wczesnych Stonesów od wczesnych Beatlesów.

PRZEBOYEAH: It’s All Over Now, Little Red Rooster, The Last Time, Time Is On My Side, Satisfaction, Get Off My Cloud, 19th Nervous Breakdown, Paint It Black

gero poleca: The Singer Not The Song, When Blue Turns To Grey (mało znane, ultrapiosenkowe oblicze Stones), 19th Nervous Breakdown

co dalej: w 1966 roku Stonesi zaczęli w końcu nagrywać lepsze albumy niż single. W połączeniu ze świetnymi singlami Let’s Spend the Night Together/ Ruby Tuesday i We Love You/ Dandelion, albumy z roku 1967 stanowią dla mnie najjaśniejszy punkt w dyskografii zespołu. W 1968 przyszedł album Beggars Banquet, który wszyscy uznają za początek klasycznego okresu Rolling Stones (czyli blues-rockowe korzenne granie i bardzo wątpliwej jakości „ostre” teksty), mi się zupełnie to nie podoba. Od Goat’s Head Soup, jak dla mnie, jest już w ogóle beznadziejnie – mimo prób odświeżenia stylu zespół wpada w mimowolną autoparodię.

ogień z 1964


THE YARDBIRDS Obrazek
Kolejny zespół rozpięty między bluesowym puryzmem i kuszącymi ramionami popu. Eric Clapton odszedł zażenowany komercyjnym sukcesem piosenki For Your Love, przyszedł Jeff Beck i zespół nauczył się godzić blues, rock i pop.

PRZEBOYEAH: For Your Love, Still I’m Sad, Heart Full of Soul, Shapes of Things

gero poleca: I’m a Man (eksperymenty Becka na tle klasycznie bluesowego podkładu)

co dalej: w 1967 roku do zespołu doszedł Jimmy Page, zespół nagrał niesamowity numer Happenings Ten Years Time Ago, potem Beck rzucił kredki, a Page (i producent Micky Most) poprowadził The Yardbirds w stronę… popu.



THE ANIMALS Obrazek
Brzmienie zespołu oparte na dwóch charakterystycznych elementach: głosie Erica Burdona o soulowym zabarwieniu i organach Alana Price’a. Mało autorskich kompozycji, ale jeśli się zdarzały, były zaskakująco piosenkowe.

PRZEBOYEAH: The House of the Rising Sun, It’s My Life, Don’t Let me Be Misunderstood

gero poleca: We’ve Gotta Get Out of This Place (niepokojące organy w zwrotce + chwytliwy refren)


MANFRED MANN Obrazek
Znowu wysunięte na pierwszy plan organy, tym razem bardziej rhythm&bluesowo niż soulowo i po raz kolejny, autorskie kompozycje o wiele bardziej popowe.

PRZEBOYEAH: Do Wah Diddy Diddy, Pretty Flamingo, If You Gotta Go

co dalej: podobnie jak w przypadku Yardbirds, pod koniec lat 60-tych zespół zawitał w rejony bardziej popowe, wraz ze zmianą wokalisty (Paula Jonesa zastąpił Mike d’Abo) i miał kilka przebojów na czele z Mighty Quinn, w latach 70-tych odrodził się jako Manfred Mann’s Earth Band


SPENCER DAVIS GROUP Obrazek
Niewątpliwym atutem tego zespołu był wokalista Steve Winwood, który śpiewał zupełnie czarnym głosem. Najlepsze momenty (I’m a Man) w stylu psycho-soul ;) Poza tym pierwszy zespół, który miał na listach numer ze sfuzzowaną gitarą (Keep On Running)

PRZEBOYEAH: Gimme Some Lovin, Keep On Running, I’m a Man, Somebody Help Me

co dalej: Winwood odszedł do Traffic i Blind Faith i Spencer Davis znik.



THE SMALL FACES Obrazek
Malutkie mordki i wielki głos. Bardzo dobra spółka autorska Marriott/Lane. Szeroki rozrzut stylistyczny, ale początki bluesowe.

PRZEBOYEAH: Sha La La La Lee, All For Nothing, Itchycoo Park

gero poleca: My Mind’s Eye (świąteczne harmonie i ostre gitary)
co dalej: kultowy album Odgen’s Nut Gone Flakes (dla mnie przereklamowany poza uroczym przebojem Lazy Sunday w połowie zaśpiewanym w Cockneyu)



THE TROGGS Obrazek
Przeszli do historii dzięki dwóm utworom dobrze pokazującym czego się można po nich spodziewać: Wild Thing i Love Is All Around. Niestety przepaść między przebojami, a mniej znanymi utworami większa niż w przypadku innych zespołów.
PRZEBOYEAH: Wild Thing, Love Is All Around, I Can’t Control Myself,

co dalej: świetny psychodeliczny utwór Night of the Long Grass



THE KINKS
Obrazek
To Kinks (a nie Animals) uważa się w Wielkiej Brytanii za zespół nr 3 lat 60-tych. W Polsce raczej niedoceniani. Wymyślili hard-rocka i przekazali pałeczkę The Who. Potem wymyślili brit-pop i, niby od niechcenia, prześcignęli ich na tym polu Rolling Stonesi (na Between the Buttons). Autor piosenek Ray Davies szukał w wielu stylach i zwykle znajdował świetne piosenki. Uwielbiam ten zespół i obiecuję do końca ferii założyć o nim osobny wątek.

PRZEBOYEAH; You Really Got Me, All Day and All of the Night, Tired of Waiting For You, Set Me Free, Autumn Almanac, Mr Pleasant, Waterloo Sunset

gero poleca: See My Friend (pierwszy „indyjski” (psychodeliczny?) numer w historii rocka)

co dalej: artystyczne wzniesienie w postaci apoteozy życia na angielskiej wsi (Village Green Preservation Society) i udanej płyty Arthur, a potem jeszcze transv-hit Lola i niestety zespół upadł pod ciężarem pisanych na potęgę pop-operetek (jedna trwała przez dwa albumy), obecnie lekko kultowy, zadowolony



The WHO Obrazek
Pociągnęli zarzuconą przez Kinks nitkę gęstych riffów i wzbogacili ją o świetne melodie i falsetowe harmonie, które później zarzucili. Szeździesiona w ich przypadku kończy się z ostatnim przebojowym singlem (I Can See For Miles), w międzyczasie – po ostrym debiucie - nagrali jeszcze dwie bardziej popowe płyty.

PRZEBOYEAH: My Generation, Substitutes, Happy Jack, I’m a Boy

gero poleca: Instant Party oraz Disguises (zaskakujące połączenie popowych melodii z brudnym akompaniamentem)

co dalej: Tommy, Quadrophenia, stadiony, dziś żyją tylko wokalista i gitarzysta – czasem grają i – jako jedni z niewielu - nie stracili ognia

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Ostatnio zmieniony sob, 14 lutego 2009 22:45:02 przez Gero, łącznie zmieniany 3 razy

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 14 lutego 2009 20:03:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
A do ktorej grupy zaliczyć odgałęzienie surfowe, np takie:
Dick Dale and the Del Tones

Obrazek

...albo takie: The Trashmen

Obrazek

W sumie obecność Bicz Bojsów w pierwszej grupie wskazywałaby, że tam, ale jakoś mało mi to tam pasuje.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 14 lutego 2009 22:49:15 
ja tylko krótko powię, że mnie zdecydowanie bardziej pociąga odłam stonesowski. choć mnie denerwuje że akurat ten zespół stał sie na poczeby wątku taki ikoniczny, raczej bym wolała żeby to było the who, jako zespół, który śpiewal pioseneczki ale jednak z takim dodatkiem brzydoty, która sprawia, że te pioseneczki wcale już nie są takie pioseneczkowate (później tak samo będzie z the Clash, gdzie ładne melodie są podane tak...nieładnie! i dobrze!)

no dobra, w rolling stonesach tez to jest- oczywiście, ale the who byli bardziej radykalni i w ogóle ich wolę.

przykłady tego o co mi chodzi: rok 67, rolling stones śpiewaja mocna co prawda ale wciaż pioseneczkę

http://www.youtube.com/watch?v=RKLqOHs8w9U

i the who robiące rozyebę!

http://www.youtube.com/watch?v=YdRs1gKpeGg

yeah!


i jeszcze ja bym dała dave dee dozy micky mick and titch tak pomiędzy. bo hold tight jest niezłe! a nie jakaś frymuśna melodyjka w stylu herman's hermits i szkoda chłopaków do takiego wora wrzucać. a poza tym zabadak jest super i się gero tutaj wybitnie nie znasz ze swoim ironizowaniem.

moj zespół the Bitten Button & John to zdecydowanie gałąź stonesowska!!


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 14 lutego 2009 22:53:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
Morella pisze:
a poza tym zabadak jest super i się gero tutaj wybitnie nie znasz ze swoim ironizowaniem


ależ oceńmy wszyscy!!!


ladies & gentlemen... the one and only... Z A B A D A K!!!!!!

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 14 lutego 2009 22:54:57 
no przecież to jest ŚWIETNE!!! głebokie bębny i taki klimat wilgotnej dżungli podlany ostrą beką! to tak jak czytanie "Tomka na Czarnym Lądzie". to jest piękne!


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 14 lutego 2009 23:26:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 26 maja 2006 19:29:43
Posty: 6699
Gero pisze:
ależ oceńmy wszyscy!!!

nie dotrwałem do połowy :mrgreen:

_________________
http://freemusicstop.com


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 15 lutego 2009 11:26:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 13 stycznia 2008 22:19:30
Posty: 4159
Skąd: Wrocław
Gero, poświęcając czas The Monkees, pisze:
PRZEBOYEAH: Last Train to Clarkesville, I’m a Believer, A Little Bit You A Little Bit Me


A gdzie tu Stepping Stone :evil: ?

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 15 lutego 2009 14:20:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:43:51
Posty: 3056
Skąd: z Trawberry Fields
wiem że nie chodziło o pełen przegląd zespołów ale dwóch tu brakuje na pewno: Ptoki vel Loski z Usa i Moody Blues z Uk. Oczywiście ci drudzy w odłamie stonsowskim. :twisted:

A poza tym, to o 60% tych które są nigdy nie słyszałem. No może o 40%. :brawa:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 15 lutego 2009 16:04:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
Cytat:
A gdzie tu Stepping Stone?


w przypadku Monkees podałem tylko numery 1 - Steppin' Stone był tylko drugą stroną I'm a Believer, sam w sobie doszedł do miejsca 20


otoKarbalcy pisze:
wiem że nie chodziło o pełen przegląd zespołów ale dwóch tu brakuje na pewno: Ptoki vel Loski z Usa i Moody Blues z Uk. Oczywiście ci drudzy w odłamie stonsowskim


tak serio jest jedna poważna luka - w odłamie stonsowskim powinienem był wspomnieć o zespole THEM, z Vanem Morrisonem na wokalu i przebojami Here Comes the Night i Gloria

oczywiście zapraszam do rozszerzenia listy i opisów, np. o zespoły Wayne Montana & the Mindbenders (numer 1 Groovy Kind of Love), The Seekeres, Ivy League, The Hunters (hehe... Russian Spy and I... :))... ja niestety wiem o nich niewiele ponad to że istnieli...

na osobny opis zasługują zespoły instrumentalne - The Shadows, The Ventures, Sounds Incorporated...

planuję też napisać appendix o takich zespołów, które szeździesiony dotknęły tylko lekko, jednym albumem (The Bee Gees, The Move, The Byrds, Buffalo Springfield) czy jednym singlem (Cream)... i tutaj niespodzianka - pierwszy album Moody Blues, ten bez Haywarda i Lodge'a w składzie, jak najbardziej zaliczałby się do nurtu stonesowskiego, brzmienie tego albumu opisałbym jako rhythm&soul :)

ps. Paf, o Byrds jest osobny wątek... mao wpisów... help?

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 15 lutego 2009 17:48:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:43:51
Posty: 3056
Skąd: z Trawberry Fields
Gero pisze:
i tutaj niespodzianka - pierwszy album Moody Blues, ten bez Haywarda i Lodge'a w składzie, jak najbardziej zaliczałby się do nurtu stonesowskiego, brzmienie tego albumu opisałbym jako rhythm&soul


Najpierw napisałem i wysłałem, a potem jak się zastanowiłem, to chyba faktycznie. Oczywiście pisząc to miałem raczej na myśli ciemne chropowate bluesowe brzmienia głosu xesa, hipnotyczne falsety JL'a i prepunkowe melorecytacje Edge'a. :D

Gero pisze:
ps. Paf, o Byrds jest osobny wątek... mao wpisów... help?

jeszcze nie doszedłem, bo zaczymali mnie Moody Blues. Zaraz nadrobię. Mr. Tambourine Man to jednak bardzo sześdziesionowy album. W ogóle Byrds z harmoniami głosowymi jakoś tak bardzo mi pasują do pierwszego nurtu. Stąd mój wpis.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 15 lutego 2009 18:10:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Gero pisze:
ależ oceńmy wszyscy!!!


ladies & gentlemen... the one and only... Z A B A D A K!!!!!!


Jeżeli komuś nie podoba się ten kawałek, to znaczy, ze nie podoba mu się także "Ramaya" Afric Simone'a, a jeśli komuś nie podoba się "Ramaya", to nie ma co z nim gadać o muzyce :rabbit:

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 15 lutego 2009 20:30:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:43:51
Posty: 3056
Skąd: z Trawberry Fields
Gero pisze:
PRZEBOYEAH: I’m Telling You Now (uwaga! choreografia poraża!)


Ciekawe co to za zboczony menedżer kazał im tak fikać. Bo sami chyba na to nie wpadli. Spróbowałem poszukać na jutubie jakiegoś normalnego ich występu i dopiero chyba za piątym razem natrafiłem na numer bez choreografii. I nawet fajnie to wyszło.

Zresztą Dave Clark Five w zlinkowanym numerze też się gibają. Wygląda to jak taki filmik zmontowany z kilku zdjęć :lol:

Za to the Searchers bardzo mi się podobają. Fajne musieli dawać koncerty. Dużo radości i ikry


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 15 lutego 2009 20:41:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
dla mnie Freddie and the Dreamers super! klasycznie gupie :)

(na youtube znalazem też taki ich występ, na którym w piosence Short Shorts - na rozdaniu nagród magazynu NME - ściągnęli spodnie a pod nimi były krótkie spodenki... Freddie & the Dreamers heraldami rewolucji xesualnej!!!! :))

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 15 lutego 2009 21:41:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:53:29
Posty: 14860
Skąd: wieś
:brawa: Super się czytało i oglądało.

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 57 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group