Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 15:26:44

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 14 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: smaszytap !
PostWysłany: sob, 02 sierpnia 2008 21:23:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
Długo zastanawiałem się nad założeniem tego wątku i entuzjazm Peta, w momencie gdy wyjawiłem swe zamiary ostatecznie przekonał mnie, że warto :D
Ktos kiedyś powiedział, że było takich czterech muszkieterów brytyjskiego punku 77: The Clash, The Sex Pistols, Sham 69 i właśnie The Damned. O ile dwie pierwsze grupy są znane chyba każdemu , kto choć trochę interesuje się rockiem to z dwoma następnymi (przynajmniej w Polsce) jest trochę gorzej...Dziwne, bo jeśli patrzeć chronologicznie to The Damned było pierwszą punkową grupą w Anglii, która wydała LongPlaya...I to jakiego !
Antiwitek pisał swego czasu o twórczości Patti Smith, że jest to 65 % kobiecości i 35 % rokendrola. O The Damned można napisać, że to 51 % procent zwykłego szaleństwa i 49 % klasycznego rokendrola. Gdy słucham wczesnych płyt The Damned mam wrażenie, iż wszyscy ci muzycy mieli chyba niezłe ADHD...zresztą wystarczy spojrzeć na okładkę pierwszej płyty...
Obrazek
Faktem jest też to, iż w ich wczesnych piosenkach w tych szaleńczych dźwiękach, zgrzytach i łupnięciach kryją się kapitalne melodie i gdyby ktoś wtedy utemperował ich punkowe brzmienie to staliby się zapewne wielką gwiazdą pop...Na szczęście tak się nie stało :wink: a Potępieńcy zawsze już będą chyba uważani za jeden z bardziej nieobliczalnych i zwariowanych punkowych zespołów...Jednym z dowodów na ich nieobliczalność było to, iż na stronie B ich pierwszego singla znalazła się kompletnie zmasakrowana wersja "Help" The Beatles...a było to na kilkanaście miesięcy przed tym jak Sid V. w podobny sposób zmasakrował "My Way" :)
W sumie ich karierę można porównać do kariery The Clash czyli świetny debiut, nieudana druga płyta, powrót do formy przy trzecim LP, a później eksperymenty...O ile jedank The Clash było zafascynowane muzyką reggae i ska, o tyle zainteresowania Potepieńców szły w zupełnie inną stronę...konkretnie muzycy The Damned byli zainteresowanie gotykiem i filmami grozy co wywarło tez pewien wpływ na ich twórczość (koncerty w formie widowisk itp.). W ogóle była to jedna z tych grup, które wyrastały z punk-rocka, ale starały się poszerzać jego formułę.
Swoją drogą epoka, w której powstawał punk-rock była to były ciekawe czasy o czym świadczy zresztą historia The Damned. Debiutowali oni w lipcu '76 jako support ekipy Johnego Rottena, jesienią '76 wydali pierwszy singiel, na początku '77 mieli już gotowy pierwszy album, a pod koniec tego samego roku ukazywała się druga płyta. Szybkie czasy, szybka muzyka, szybka kariera...
Z ich karierą wiąże się tez pewna ciekawostka...Ponoć fanem The Damned był...Jimmy Page, który słuchał ich pierwszej płyty podczas jednej z tras koncertowych Led Zeppelin. Na ich koncerty w Roxy Club kilkukrotnie przyszedł nawet cały skład LZ. Nie wiadomo jednak, czy nie było to czasem zwykłe pozerstwo.
Na razie wstrzymam się z gwizdkowaniem - mam bowiem wrażenie, że Pet (lub ktokolwiek inny - zdaje się, że azbest pisał też kiedyś coś o tej grupie) zrobi to dużo lepiej ode mnie :wink:
Howgh !
http://www.youtube.com/watch?v=3cQwclXN ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=4JeDxJkAorU


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 03 sierpnia 2008 22:01:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Poznałem tylko pierwszą płytę i jakieś tam pojedyncze numery (np. smaszytap ;-)). Nie powaliło mnie, ale zapamiętało się jako kawał dobrego rocka, może trochę rokendrola, kto wie ;-) Dużo wariactwa i luzu, bezpretensjonalność prawie jak Ramones! I spory potencjał przebojowy, Anarchii w UK to tam nie mieli, ale aż dziw, że tak mało się o nich mówi/ słyszy.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 sierpnia 2008 06:42:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 09:03:24
Posty: 17986
Prazeodym pisze:
http://www.youtube.com/watch?v=3cQwclXNuq8&feature=related

.....jak nic ,perkusista ma ADHD :wink:! . Drugi kawałek trochę taki "stranglersowaty"a to pewnie przez użycie klawiszy...Swoją drogą niezły kawałek.

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 sierpnia 2008 07:07:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Mój koleżka stwierdził kiedyś, że istnieje tylko jeden wiarygodny test stwierdzający jednoznacznie czy ktoś jest pankiem, czy nie: trzeba tylko zapytac takiego potencjalnego pankowca czy lubi Damned czy nie. Jeśli odpowie twierdząco jest pankiem. Jeśli zaprzeczy to nie jest godny nosić irokeza ;)

Będzie wpisik jak nic. Muszę tylko znaleźć chwilę czasu.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 05 sierpnia 2008 08:23:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
DAMNED DAMNED DAMNED

* * * * 1/2

Obrazek

Debiucik, a za razem płyta będąca najbardziej "rekordowa" w dorobku Damnedów. Po pierwsze był to pierwszy wydany album, zaliczany do nowo zdefiniowanego wtedy na Wyspach Brytyjskich gatunku, czyli punk rocka. Jednocześnie jest to najbardziej "punkowa" płyta zespołu. Surowe brzmienie (sprawiające wrażenie jakby materiał był nagrywany w piwnicy), rock'n'roll, agresja, obrazoburcze teksty – mamy tutaj wszystko podane w "podręcznikowych" wręcz dawkach. Wreszcie trzeba zauważyć, że chyba na żadnym innym albumie Przeklętych nie znalazło się tyle piosenek, które weszły by później do kanonu ich klasyków - wystarczy wspomnieć o takich hitach jak "Neat Neat Neat", "Born To Kill", czy odświeżonego przez Guns N' Roses na "Spaghetti Incydent?" "New Rose". Żeby rozwiać wątpliwości co do tego, czyimi spadkobiercami czują się Przeklęci, na albumie znalazł się cover The Stooges "I Feel Alright". Ta płyta jest jak cios w nos, a jednocześnie stanowi pozycję OBOWIĄZKOWĄ w punkowym elementarzu.


MUSIC FOR PLEASURE

* * *

Obrazek

Po sukcesie pierwszej płyty postanowiono w zespół "zainwestować". Dobre studio, znane nazwisko producenta, a był nim nie byle kto, bo sam Nick Mason z Pink Floyd no i odpowiednia promocja. Czyż mogła z tego wyjść zła płyta? Otóż zła, to może nie, ale nudna jak najbardziej. Zespół był wtedy jeszcze zbyt mało obyty i doświadczony, żeby zaproponować jakieś fascynujące aranżacje, czy kompozycje, za to producent "wybił im zęby" i pozbawił ich największego dotychczasowego atutu, którym była surowość i agresywność (najlepszy dowód na to, że punk rockowi i Pink Floydom nie jest absolutnie po drodze). W efekcie otrzymujemy powielenie pomysłów z poprzedniego albumu, ale miałkich i nijakich, bo kompletnie pozbawionych wcześniejszej witalności i energii. Po przesłuchaniu płyty, w pamięci nie pozostaje praktycznie nic.


MACHINE GUN ETIQUETTE

* * * * *

Obrazek

…i kiedy już się wydawało, że The Damned podzieli los dziesiątek innych zespołów punkowych pierwszej fali grzęznąc w jakiś nijakich popowo-rockowych klimatach, zespół znowu spiął się w blokach i nagrał płytę, która została przez krytyków okrzyknięta ich "opus magnum". Tym razem w kapeli wprowadzono demokrację i udział w komponowaniu mieli wszyscy członkowie. Dzięki temu powstał album najbardziej eklektyczny ze wszystkich, na którym punk rock, nie jest już jedynym, ani najważniejszym trendem. Tym razem punk jest tylko jednym z pojawiających się tu gatunków i występuje tu na równi z popem lat 60-tych i psychodelią. Tak, tak. Nie przesłyszeliście się. Fanom Beatlesów (jeżeli są otwarci także na nieco ostrzejsze brzmienia) ta płyta też powinna się spodobać. O tym, na ile rozszerzył się zakres zainteresowań muzycznych tej ekipy, niech świadczy utwór dodany jako bonus do reedycji CD, który pierwotnie został wydany jako strona B singla wydanego w tym okresie. Jest to ni mniej nie więcej tylko "White Rabbit" Jefferson Airplane. Biorąc pod uwagę słynne punkowe hasło "Never Trust A Hippy" w tamtym czasie musiało być to potraktowane jak zdrada. Na szczęście z artystycznego punktu widzenia, takie inspiracje okazały się ze wszech miar właściwe. Ktos kiedyś stwierdził, że jeśli, ktoś chce poznać The Damned, to powinien zacząć od tej płyty. Jeśli mu się spodoba, to niech eksploruje dalej dyskografię Angoli, ale jeśli nie, to niech lepiej od razu da sobie spokój. Coś w tym jest.
Aha! To właśnie na tym albumie znajdziecie największy "hicior" zespołu (który zresztą dał tytuł niniejszemu wątkowi), czyli "Smash It Up".


BLACK ALBUM

* * * *

Obrazek

Kontynuacja drogi z poprzedniej płyty. Czyli znowu mamy do czynienia z jedynym w swoim rodzaju miksem punka, popu spod znaku "60's" i psychodelii. Tym razem zespół wyraźnie wskazuje z jaką estetyką wchodzi w dyskurs. Tytuł płyty "Black Album", to świadome nawiązanie do słynnego dzieła Bitli. Troszkę brakuje mi tu polotu, wyrazistości i przebojowości poprzedniczki, i dlatego jedna gwiazdka mniej. Uwaga dla MAQ-a połowa tego albumu to materiał studyjny, a druga połowa to koncert ;)


STRAWBERRIES

* * * 1/2

Obrazek

Co prawda Dave Vanian, piastujący funkcję wokalisty, od samego początku działania zespołu przebierał się za wampira i z lubością paradował w pelerynach i trupim makijażu (podobno przed trafieniem do zespołu pracował na cmentarzu, a jego ksywa będąca skrótem od Transylvanian to też nie przypadek), ale na wcześniejszych płytach elementy gotyckie nie przenikały raczej do muzyki zespołu. Ten stan rzeczy zmienił się właśnie na "Strawberries". Zespół postanowił rozszerzyć paletę gatunków, po których się dotychczas poruszali i do znanych już składników dorzucili właśnie rock gotycki. I muszę przyznać, że to ich "mroczne" oblicze wypada nader udanie. Problem polega na tym, że tak duży eklektyzm razi mnie nieco niespójnością. Troszczę ciężko się bowiem "przestawić", kiedy po jednej piosence "ponurej", następuje kawałek "wesoły". Na szczęście ten mankament zostanie dopracowany na kolejnej płycie. Wspomnieć trzeba, że to najmniej "punkowa" płyta w całym dorobku zespołu.

PHANTASMAGORIA

* * * *

Obrazek

O ile poprzednia płyta była najmniej punkowa, o tyle ta jest najbardziej gotycka. Zespół zdecydował się uczynić gotyk nurtem wiodącym w swojej twórczości, co widać już choćby po wkładce, gdzie już wszyscy członkowie zespołu (a nie tylko Dave Vanian) wyglądają jak niedożywione wampiry błądzące po ruinach zamków tonących we mgle i oświetlanych jedynie światłem księżyca. Moherowe bereciki i garnitury z pluszowych misiów poszły definitywnie do lamusa. Przyznam, że początkowo ta płyta w ogóle mi się nie podobała. Odrzucałem wybrany przez zespół gatunek, który wg mnie w ogóle do nich nie pasował, jak i ich realizację tejże stylistyki. Jak się jednak okazuje do wszystkiego trzeba dojrzeć. Na całe szczęście kiedyś moja żona (na wonczas będąca jeszcze narzeczoną) wzięła ze sobą tą płytę w jakąś podróż, której większą część odbyliśmy w nocy. Jadąc po pustej szosie i widząc jedynie obszar oświetlony światłami samochodu, byłem w końcu w stanie docenić w pełni urok tej muzyki. Owszem, może jest trochę kiczowaty i przerysowany, ale niech mi ktoś powie, że nie robi na nim wrażenia głęboki głos Dave'a śpiewającego choćby "Shadow of Love" (który notabene stał się jednym z moich ulubionych kawałków Damnedów)


ANYTHING

?

Obrazek

Niestety nie znam. Z relacji znajomych i recenzentów mogę powiedzieć tylko tyle, że jest to PODOBNO najgorsza ze wszystkich płyt Damnedów. Zamiarem zespołu było ponoć nagranie "gotyckiej opery", ale jak donoszą zorientowani, to co trafiło na ta płytę to jakiś kiczowaty hewi-metal. Coś w tym wszystkim musi być, bo ten album jako jedyny został potraktowany po macoszemu i poza wydaniem kompaktowym w latach 80-tych nie doczekał się, żadnego kolejnego wznowienia na CD tak jak pozostałe albumy.


I'M ALRIGHT JACK & THE BEANSTALK / NOT OF THIS EARTH

* * * 1/2

Obrazek Obrazek

Dobra wiadomość dla pankowców. Po latach bardziej, lub mniej udanego buszowania po różnych stylistykach The Damned wróciło do punkrocka. Może nie jest to taki siarczysty kop jak na pierwszej płycie, może jest nieco melodyjniej i subtelniej, ale z całą pewnością jest to punkrock. Trzeba wspomnieć, że z powodu rozmaitych nieporozumień w zespole ten materiał ukazał się pod dwoma zupełnie różnymi tytułami i z dwoma różnymi okładkami. Nie mniej "I'm Alright Jack..." i "Not of This Earth" to jedna i ta sama płyta.


GRAVE DISORDER

* * * * *

Obrazek

Po latach dziwnych przetasowań w składzie i ciągłej niepewności do co dalszej działalności zespołu The Damned stanęło solidnie na nogach na początku XXI wieku i poza wyruszeniem w trasę koncertową ogłoszono rychłe wydanie nowej płyty . Większość sceptyków sądziła, że są to zabiegi mające jedynie na celu wyłudzenie kasy z kieszeni naiwnych fanów, bo niewielu było już takich którzy sądzili, że zespół jest jeszcze w stanie czymś zaskoczyć, czy zachwycić. Dlatego też kiedy w końcu ukazał się "Grave Disorder" można było usłyszeć chóralne "klap" - był to dźwięk zamykanych niedowiarkom i malkontentom gąb. Zespół nie tylko wszystkich zaskoczył i zadziwił, ale także nagrał chyba najlepszą płytę w swoim dorobku. Na tym albumie wszystko jest doskonałe. Począwszy od okładki narysowanej przez mojego ulubionego rock'n'rollowego grafika – Vince'a Ray'a, poprzez muzykę, aż po wygląd znanej dotychczas z Gun Club i Sisters Of Mery Patrici Morrison, która na tej płycie objęła funkcję basistki (a prywatnie żony Dave'a). Jeżeli miałbym najkrócej opisać materiał na tej płycie, to powiedziałbym, że jest to Damned w pigułce. Znalazły się bowiem na nim wszystkie gatunki, które dotychczas były penetrowane przez zespół, ale tym razem nie można zarzucić całości braku jednolitości. Proporcje występowania poszczególnych smaczków zostały tu dobrane tak idealnie, jak nigdy wcześniej. Absolutnie nie przeszkadza występowanie "politycznego" "Democracy?" obok "gotyckiego" Would You Be So Hot". Kolejnym plusem tej płyty jest tu ilość świetnych kompozycji. Na niektórych wcześniejszych płytach zdarza mi się przewijać słabsze utwory – "Grave Disordera" słucham od dechy do dechy, bo tu po prostu nie ma słabych kawałków. Jeśli na zakończenie wspomnę, że hiciorów na miarę "She" czy "Neverland" ostatni raz mogliśmy posłuchać na "Machine Gun Etiquette" to chyba będzie jasne, że ta płyta to pięciogwiazdkowiec pełną gębą.
Niech żałują ci, którzy przegapili występ The Damned z trasy promującej ten album w Warszawie w 2003 roku. Był to jeden z 3 najlepszych koncertów na jakich byłem w życiu, tymczasem Proxima świeciła pustkami.

Zdrówka życzę

PS: Ciekawostką jest, że po odejściu Glena Danziga z Misfits rozważano możliwość przyjęcia na jego miejsce Dave Vaniana (obdarzonego dobrym "grobowym" głosem i odpowiednio demonicznym image'm), ale niestety (albo "stety") nic ostatecznie z tego nei wyszło.

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 05 sierpnia 2008 17:36:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
I jeszcze paczka multimedialna. Prazeodym co prawda podał link do teledysków na YouTube, ale postanowiłem zaoszczędzić Wam przedzierania się przez las wątpliwej jakości klipów koncertowych i wyselekcjonowałem "co smaczniejsze kąski"

Na dzień dobry wczesne lata - New Rose i Neat Neat Neat z debiutanckiej płyty.

Link do "Smash It Up" był już podawany, ale warto zobaczyć jak wyglądał oryginalny teledysk do tego kawałka, oraz Love Song również z "Machine Gun Etiquette"

A tak zespół prezentował się we wcieleniu "gotyckim" na "Phantasmagorii":
Grimly Fiendish i Eloise (ostrzegam lojalnie, że chłopaki wyglądają tu przesłabo :lol: )

Potem, w okresie "Anything" było jeszcze gorzej - już nie dziwią mnie marne recenzje tej płyty - kawałek tytułowy.

Na szczęście ostatnio zespół wrócił do formy. Jeżeli ktoś się zastanawia, czemu zespół ma opinię pojebów, niech zwróci uwagę na "świeżą (choć nienajmłodszą) krew" w zespole - klawiszowca Monty Oxymorona - nawet jeśli reszta kapeli leżałaby podłączona do respiratorów, to dzięki niemu i tak mogli by startować w konkursie na najbardziej popieprzony zespół świata (dodajmy, że tak jak na teldysku, gość podskakuje przez cały koncert) - Democracy ? z ostatniej płyty.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 23 października 2008 18:30:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
Nie zebrałem się jeszcze by napisać coś sensownego o zespole, ale podbiję wątek. 28 października premiera "So, Who's Paranoid?" - najnowszej płyty The Damned.
Obrazek

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 października 2008 06:02:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
azbest23 pisze:
Nie zebrałem się jeszcze by napisać coś sensownego o zespole, ale podbiję wątek. 28 października premiera "So, Who's Paranoid?" - najnowszej płyty The Damned.


:dancer

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 października 2008 09:29:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
...a ja mam zamiar zakupić sobie tę płytę chybba...
Pet pisze:
MACHINE GUN ETIQUETTE

..jakoś mi sie ostatnio dobrze słucha tego starego punka

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 października 2008 10:05:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
elrond pisze:
a ja mam zamiar zakupić sobie tę płytę chybba...Pet napisał:
MACHINE GUN ETIQUETTE


Grejw Disordera polecam!

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 26 października 2008 22:28:01 

Rejestracja:
śr, 06 sierpnia 2008 12:54:25
Posty: 616
dla mnie jest to jedna z najlepszych ogólnie rockowych kapel w historii muzyki. A płyta MACHINE GUN ETIQUETTE to jest po prostu arcymistrzostwo.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 26 października 2008 23:04:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
..a było cos takiego jak laiw in szepperton ? bo to mi się chyba podobalo kiedyś

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 26 października 2008 23:18:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
Było
Obrazek

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 października 2008 12:10:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
elrond pisze:
jakoś mi sie ostatnio dobrze słucha tego starego punka


Apropos... choć troszkę obok tematu...

Jak donoszą agenci, 8 grudnia br. w warszawskim No Mercy ma zagrać SHAM 69.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 14 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 53 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group