Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 12:45:45

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł: Man in Black
PostWysłany: pt, 27 czerwca 2008 11:11:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 11:17:46
Posty: 4935
Skąd: Biadacz
Obrazek

Ten artysta to Amerykańska legenda

Facet nagrał ponad 100 albumów studyjnych.... Zaczynał razem z Elvisem – na swoje pierwsze trasy koncertowe wyruszyli razem... Jego życie było gotowym scenariuszem do filmu... film powstał, ale niestety on nie dożył jego premiery... Historia o tym, że mały chłopiec zakochał się w głosie dziewczynki z radia, a potem ją odnalazł, pokochał, rozbił swoją rodzinę, stoczył się na samo dno, a ta jego miłość go uratowała od śmierci i żyli długo i szczęśliwie od strony fabularnej broni się tylko dlatego, że się naprawdę wydarzyła... Swoją drogą film Walk the line jest znakomity pod każdym względem - gorąco polecam.

Obrazek

Ja kocham Cash’a za ostatnie 5 albumów... Poznałem go późno, ale został jednym z moich ważniejszych wykonawców. Doceniam wcześniejszą twórczość, ale nie mam do niej tak osobistego stosunku jak do jej końcówki... Unikalne brzmienie i wokal nie do podrobienia – to owszem, ale na kilkudziesięciu albumach robi się to nudne... A ostatnie albumy łapią za serce... są tak osobiste, czuć na nich ból, strach, miłość, walkę, słychać wołanie do Boga... Duchowość Cash’a się z tych płyt rozlewa - nie ma wątpliwości, że te pieśni śpiewa człowiek głęboko wierzący. Covery od których roi się na tych płytach stają się piosenkmi Cash’a... a poza tym co za pomysł, co za tupet - dziadek z gitarą coveruje U2, Soundgarden, Beck’a, Nine Inch Nails, Nick’a Cave’a, Stinga, Depeche Mode, Bitlesów, Simona i Garfunkla, Springsteena, Diamonda... Trudno mi nawet napisać coś o samej muzyce... Dla mnie te albumy są doskonałe i bez żadnych słabych momentów... Dlatego pozwolę sobie napisać parę słów o tych płytach na podstawie różnych informacji internetowych... pozostałą twórczość Cash’a znam z różnych składaków...
No to jazda...

Po tym jak wytwórnia Columbia Records zakończyła współpracę z Johnny Cash’em, na krótko związał się on kontraktem z Mercury Records. Współpraca nie była owocna i zakończyła się w roku 1991. Żadna wielka wytwórnia nie była w tym czasie zainteresowana podpisaniem kontraktu z wydawałoby się wyblakłą gwiazdą i legendą muzyki country. W 1994 roku Johnny Cash niespodziewanie został zaproszony do współpracy przez Rick’a Rubin’a producenta muzycznego znanego ze współpracy m.in. z takim zespołami jak Public Enemy, Red Hot Chili Peppers, Run-D.M.C., Slayer, Beastie Boys czy System Of A Down. Wytwórnia American Recordings, specjalizująca się w muzyce rap, rock i metal podpisała z Cash’em kontrakt płytowy, a Rick Rubin wyprodukował sześć kolejnych albumów nagranych przez Johnny’ego Cash’a w latach 1994-2003. Współpraca trwała aż do śmierci Cash’a.

American Recordings (1994) *****
Obrazek

Serię "American" zapoczątkował krążek "American Recordings" z 1994 roku, kiedy Cash i Rubin spotkali się w studiu po raz pierwszy. Dzięki tej współpracy muzyk zaistniał na nowo w świecie, który - jak się wydawało - chwilowo zapomniał i o country, i legendach tego gatunku. Producent znany ze współpracy z gwiazdami muzyki rap i ciężkich odmian rock’a odświeżył styl Casha, nadając mu zadziornego charakteru. Sprawił, że tradycyjne kompozycje w wykonaniu artysty zabrzmiały nie tylko stylowo, ale i współcześnie. W rezultacie jego longplay trafił na listy przebojów po raz pierwszy od 18 lat!

American II: Unchained (1996) *****
Obrazek

Na drugim z serii albumów nagranych we współpracy z Rubin’em Cash’a wspomagał Tom Petty ze swoim zespołem Heartbrakers. Na tej płycie Cash skupił się na coverach. Płyta zawiera zaledwie dwie kompozycje autorstwa Cash’a. Pomimo tego, że radia grające country i establishment skupiony wokół kolebki country Nashville ignorowały nowe oblicze artysty i jego nowy album, Unchained uhonorowany został nagrodą amerykańskiego przemysłu muzycznego Grammy w kategorii „najlepsza płyta country”. Cash w swoim stylu „podziękował” przemysłowi country za wsparcie publikując w największym magazynie muzycznym w USA Billboard słynne zdjęcie zrobione podczas występu w więzieniu San Quentin. N płycie są między innymi kapitalne covery Soundgardena i Beck’a. Na początku mnie cover Rusty Cage bawił, ale im dłużej tego słuchałem tym bardziej pasujący do Cash’a mi się ten utwór zdawał... No i jeszcze kontekst i tekst tego kawałka - czym jest Rusty Cage w wykonaniu Cash’a, jak nie oznajmieniem światu – jeszcze się nie skończyłem – potrafię się wyrwać ze starego schematu uciec z zardzewiałej klatki ikony country i stworzyć muzykę o jaką mnie nie podejrzewacie...

tu jest „podziękowanie” z Billboardu:
Obrazek

American III: Solitary Man (2000) *****
Obrazek

Po wydaniu płyty Unchained Cash poważnie podupadł na zdrowiu. Ciężka choroba spowodowała, że artysta musiał zmniejszyć liczbę występów. Album ten był w tym sensie odpowiedzią na zaistniałą sytuację, co da się usłyszeć w tekstach dobranych coverów - szczególnie w I Won't Back Down i One. Podobnie jak za poprzednie dwie płyty również za tą Cash otrzymał Grammy, tym razem w kategorii „najlepszy męski wokalista country”. Na tej płycie mnie to uderzyło - covery wykonaniu Cash’a brzmią jak jego własne utwory... Mają swobodne aranżacje, które nie pozostawiają wątpliwości, że to są piosenki Cash’a... one dla mnie są już bardziej Cash’a niż artystów którzy je wykonywali.

American IV: The Man Comes Around (2002) *****
Obrazek

Ostatni album z serii American recordings wydany za życia artysty. Jednocześnie pierwsza od 30 lat płyta Cash’a, która rozeszła się w nakładzie ponad 500,000 sztuk. Płyta przyniosła Cash’owi kolejną nagrodę Grammy. Promował ją wzruszający teledysk nakręcony do utworu Hurt z repertuaru Nine Inch Nails. W teledysku wystąpił sam schorowany i niedołężny Johnny Cash i jego żona June z tymi obrazami przeplatają się przeszłości życia artysty. Reznor się chowa - w oryginalnej wersji nie ma nawet połowy dramatyzmu tego utworu wykonanego przez Cash’a a do tego teledysk - zniekształcona twarz, powykręcane palce - nie sposób przejść obok niego obojętnie. Na tej płycie słychać już wyraźnie, że głos się łamie, że nie te siły... ale wciąż słychać tą samą pasję... Album zaczyna się od Dnia Sądu Ostatecznego... na tej płycie słychać już wyraźnie, że artysta wie, że jego koniec jest bliski... Nie ukrywa tego - śpiewa o tym otwarcie... o bólu, o chorobie ale też o nadziei - przecież obok Hurt mamy na tej płycie Bridge over troubled water - obok Hurt chyba najbardziej wzruszający moment płyty... jest Presonal Jesus... a na końcu nie ma wątpliwości... na końcu jest We’ll meet again...

Tu można zobaczyć teledysk:
http://www.youtube.com/watch?v=SmVAWKfJ4Go


American IV: A Hundred Highways (2006) *****
Obrazek

Cash nie dożył wydania tej płyty. Nie zdążył też doczekać fazy jego realizacji i produkcji. Partie wokalne zarejestrowano przed śmiercią muzyka we wrześniu 2003 roku, natomiast prace nad ostatecznym brzmieniem wydawnictwa odbyły się dopiero dwa lata później. Rick Rubin sam dokończył wspólnie zapoczątkowane dzieło. Wspominał, że Cash zadzwonił do niego 14 maja 2003 roku, dzień po śmierci swojej żony June. “Powiedział, że musi wziąć się do roboty. 'Jeśli nie pozwolisz zająć mi się jakąś pracą, umrę”. Naprawdę wierzył, że muzyka jest ostatnim powodem dla którego warto żyć. Cash nagrał 30 utworów w ciągu czterech miesięcy przed swoją śmiercią, pomimo ślepoty i przywiązania do wózka inwalidzkiego.
Na tej płycie są prawie same pieśni odkupienia - cała jest relacji do Boga... Zaczyna się od wołania o pomoc, a kończy na uwolnieniu z łańcuchów...

My Mother’s Hymn Book (2003) *****
Obrazek

W okresie American Recordings Cash nagrał jeszcze jeden szczególny album - płytę z hymnami i utworami spirituals, które śpiewała mu jego matka, kiedy był dzieckiem:

Jak ktoś się czuje na siłach opisać inne albumy to zapraszam i powodzenia życzę.

pozdro...
KoT


Ostatnio zmieniony ndz, 07 marca 2010 21:56:26 przez KoT, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 27 czerwca 2008 11:12:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21338
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Pierwsze co mam do powiedzenia to: :shock:


...a drugie to: :bravo:

Kolejny wątek, w którym MUSZĘ się wpisać... chyba złoże podanie do Szefa o wydłużenie mi doby do 48 godzin.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 27 czerwca 2008 19:01:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
Duże Brawa dla KoTa za ten wątek.

Cash poznałem trochę ponad cztery lata. Byłem wtedy w fatalnym nastroju i wpadł mi w ręce składak z wczesnymi utworami. Wiedziałem jaką estymą cieszył się Cash, ale nie miałem tak naprawdę pojęcia jaką muzykę grał. Włączyłem płytę i "O kurwa, to jest country!". Wówczas ten gatunek był dla mnie synonimem wiochy. Byłem tak zszokowany i zniesmaczony, że nie byłem w stanie skupić się na słuchaniu tej muzyki. Minęło jednak kilka pierwszych kilka piosenek i poleciało "Folsom Prison Blues".
Cytat:
I hear the train a comin'
It's rollin' 'round the bend,
And I ain't seen the sunshine,
Since, I don't know when,
I'm stuck in Folsom Prison,
And time keeps draggin' on,
But that train keeps a-rollin',
On down to San Antone.

When I was just a baby,
My Mama told me, "Son,
Always be a good boy,
Don't ever play with guns,"
But I shot a man in Reno,
Just to watch him die,
When I hear that whistle blowin',
I hang my head and cry.

I bet there's rich folks eatin',
In a fancy dining car,
They're probably drinkin' coffee,
And smokin' big cigars,
But I know I had it comin',
I know I can't be free,
But those people keep a-movin',
And that's what tortures me.

Well, if they freed me from this prison,
If that railroad train was mine,
I bet I'd move out over a little,
Farther down the line,
Far from Folsom Prison,
That's where I want to stay,
And I'd let that lonesome whistle,
Blow my Blues away.

Potężny cios. Poruszające wyznanie człowieka który przegrał wszystko prócz nadziei. Z miejsca zrozumiałem dlaczego Cash stał się legendą. Uprzedzenia nie ustąpiły od razu, ale szybko przekonałem się do tej muzyki.
Jest w tym kawałku wszytko za co szanuje Casha - potężny, głęboki głos, wyborny tekst i determinacja do zachowania godności.

Nie znam starszych płyt na tyle by je gwiazdkować. Ograniczę się więc tylko do wymienienia kilku piosenek które uważam za warte szczególnej uwagi.

"San Quentin" wykonana po raz pierwszy w... więzieniu San Quentin. Kolejna piosenka więzienna. Potęga. Zauważcie jaki kontakt udało mu się osiągnąć ze skazanymi. Gdyby krzyknął "roznieście tą budę" nie ostał by się kamień na kamieniu.

"The Ballad of Ira Hayes". Historia bohatera wojennego Iry Hayesa, który po wojnie został zapomniany i marnie skończył. Ten zagrany na akustyku kawałek ma w sobie tyle mocy, że korporacyjni buntownicy z RATM mogą się schować za swoimi wzmacniaczami.

Żeby nie było, że u Cash to tylko śmierć, długoletnia odsiadka i upadek - "Boy Named Sue". Facet daje swojemu synowi damskie imię po czym opuszcza rodzinę. Ale po latach syn spotyka ojca i nadchodzi czas rewanżu. Żartobliwa historia z zaskakującym zakończeniem.

Co do płyt nagranych z Rubinem niewiele więcej mogę dodać - zgadzam się z każdym słowem KoTa. Dorzucę jeszcze tylko link do "Thirteen" - piosenki napisanej dla Casha przez Glena Danziga. Na początku Cash wspomina jak poznał Danziga.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 28 czerwca 2008 10:48:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21338
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Planowałem łupnąć w tym wątku długaśny post, ale po przeczytaniu tego co napisał KoT doszedłem do wniosku, że nie ma sensu, bo w zasadzie wszystko już zostało powiedziane. Ograniczę się zatem do kilku słów komentarza i małego uzupełnienia.

Dla mnie największym dowodem na wielkość i geniusz Casha, są płyty z serii American Recordings, które zostały zrecenzowane powyżej. Podczas gdy wielu twórców, ma dłuższy, lub krótszy okres aktywności twórczej, który przynosi im sławę i po którym milkną, lub robią rzeczy mniej wartościowe, o tyle Cash będąc zarówno prekursorem, jak i źródłem inspiracji dla całej rzeszy muzyków, potrafił nagrać jeszcze tuż przed śmiercią (będąc już naprawdę w złym stanie) całą SERIĘ płyt, która kto wie, czy nie jest największym jego dokonaniem artystycznym. Osobom, które czytają ten wątek, a nie miały okazji poznać wspomnianych nagrań może się wydawać, że ocena wszystkich tych płyt na 5 gwiazdek jest nieco przesadzona. Zaręczam, że nie jest. To naprawdę WIELKIE dzieła. I nie ze względu na jakieś oszałamiające aranżacje, czy przełomowe dla stylu kompozycję. Wielkość tych nagrań polega na emocjach, którymi udało się Cashowi "nasączyć" każdą z tych piosenek... pomimo starości, pomimo łamiącego się głosu, pomimo choroby i w pewnym momencie pomimo bólu jaki pozostał po śmierci June... albo raczej nie "pomimo", a "z powodu". Przyznam szczerze, że nie znam żadnych innych tak poruszających utworów. Każda z tych płyt, jako osobna całość zasługuje na pięć gwiazdek, ale wszystkie razem, w komplecie, jako opowieść o krańcu życia snuta przez narratora w pierwszej osobie, z wymowną kodą w postaci "A Hundred Highways" wymykają się jakiemukolwiek gwiazdkowaniu. Bo jak można ocenić opowieści o przemijającym życiu, śmierci, bólu, ale także o miłości i nadziei? Na sześć, dziesięć, a może sto gwiazdek? To po prostu nie ta kategoria.

A teraz małe uzupełnienie. Jak już zostało wspomniane ilość nagranych przez Johnnego albumów studyjnych przekroczyła setkę. O setkach składanek i koncertówek nie wspominam... poza dwom wyjątkami.
Cash zasłynął jako obrońca rdzennych Indian i osób więzionych. Przejawem tej drugiej działalności była seria koncertów, które dawał w więzieniach. Niektóre z nich zostały zarejestrowane i tak się śmiesznie złożyło, że trafiły do kanonu muzyki rozrywkowej.

Mowa o...

"At Folsom Prison"
Obrazek

* * * * *

i
"At San Quentin"
Obrazek
* * * * 1/2

Obie płyty można w zasadzie rozpatrywać jako zestaw. Oprócz miejsca występów podobne są także reakcje więźniów na piosenki Casha (oczywiście największy entuzjazm budzą te "więzienne"), a także naturalny, niewymuszony kontakt jaki Johnny nawiązuje z publicznością. Utwory grane na obu płytach w zasadzie się nie powtarzają, i stanowią dobry miks klimatów począwszy od tych "outlaw-owych", poprzez wesołe, aż do refleksyjnych. Muzycznie może nie jest to jakaś porażająca petarda (większość kawałków sprowadza się do gitarowo-perkusyjnego "um ta ta um ta ta", chociaż są też takie numery, które pomimo prostoty przyprawiają o dreszczyk na plecach, np. "Folsom Prison Blues"), ale też i utwory Casha z tego okresu należy raczej traktować jako historie, niż normalne piosenki. Większą wagę ma tekst niż melodia.

Skoro azbest wrzucił już piosenkę o San Quentin wykonaną w San Quentin, to ja pozwolę sobie dla utrwalenia klimatu tych płyt dorzucić piosenkę o więzieniu Folsom zagraną... też w San Quentin :)

azbest23 pisze:
Żeby nie było, że u Cash to tylko śmierć, długoletnia odsiadka i upadek


Jakiś czas temu ukazała się składanka Casha zatytułowana "Love, God, Murder" i to chyba najlepiej oddaje tematykę poruszaną przez Jaśka.

A skoro mowa o miłości, to na koniec nie może zabraknąć chyba największego cashowego hitu: Ring Of Fire (dla porównania - tak grali ten sam utwór Social Distortion - kapela, która obecnie jest chyba najlepszym kontynuatorem cashowej tradycji, tematyki i klimatu)

Zdrówka życzę

PS: Psia kostka.. miało być krotko - wyszło jak zwykle. :|
Jestem forumowym gadułą :x

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 28 czerwca 2008 20:05:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 11:17:46
Posty: 4935
Skąd: Biadacz
odzewu się specjalnie nie spodziewałem, a to, że Panowie macie podobne odczucia do moich bardzo mnie cieszy...

To ja sobie jeszcze popiszę, żeby temat był co najmniej tak długi jak ten o Kiss ;)

Azbest wspomniał o obciachowości country... <Pan> no właśnie <Pan> jakoś tak jest, że w naszym kraju, a zapewne w ogóle w Europie w taki sposób patrzy się na country... pewnie nie bez powodu, bo jak ma się w pamięci Dolly Parton i Kennego Rogersa, to trudno nie mieć wrażenie maksymalnego obciachu... a przecież country to taki amerykański folk... jakoś folkowe klimaty dajmy na to irlandzkie (a nawet ostatnio polskie) nie są odbierane jako obciachowe... Tak czy owak w muzyce amerykańskiej równie często zdarzają się odniesienia do country co do bluesa...
No i właśnie... Cash z okresu American Recordings nie jest artystą countrowym... Właściwie to naszła mnie refleksja że on właściwie nigdy nie był takim klasycznym countrowcem... jego image był mało countrowy... On miał od początku swój własny niepowtarzalny sound... bo od początku bardzo mocno czerpał z bluesa... i w zasadzie był rock&rollowcem... nie tylko dlatego, że pierwszą trasę wyruszyli z Elvisem, nie dlatego, że pierwsze kroki na muzycznej scenie stawiał przy nim Jerry Lee Levis, ale dlatego, że on był rock&rollowcem mentalnym – buntownikiem, narkomanem, pijaczyną... „Zastrzeliłem faceta w Reno tylko po to, żeby patrzeć, jak umiera” – kogo to Wam przypomina ? Hendrix’a ? Breakout ? Johnny Cash śpiewał takie prowokacyjne teksty wcześniej...

pozdro...
KoT


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 29 czerwca 2008 11:48:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 26 maja 2006 19:29:43
Posty: 6699
KoT pisze:
odzewu się specjalnie nie spodziewałem

ja też się odzewu w wątku o KISS nie spodziewałem a ma już 7 stron :mrgreen:
A co do tego pana, to co słyszałem jakoś mnie nie powaliło....a może coś nie takiego słuchałem? kto wie...
Wydał on kiedyś jakąś koncertówkę? :wink:

_________________
http://freemusicstop.com


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 29 czerwca 2008 12:32:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24303
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
MAQ pisze:
Wydał on kiedyś jakąś koncertówkę?

A przeczytaj ostatni, jak dotąd, post Peta w tym wątku. :wink:
Niespecjalnie mogę się tu wypowiadać, jako że moja największa styczność z Cashem to film "Walk the line", który podobał mi się średnio, a i tak nie wiem czy muzyka jest tam oryginalna. W zasadzie znam wyłącznie dwa utwory - "Walk the line" oraz "Ring of fire". I ten drugi uwielbiam. :)

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 29 czerwca 2008 12:54:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:10:43
Posty: 3722
Dzięki za te posty!
Ja akurat nigdy nic (złego) do country nie miałam, a nazwisko Casha kojarzę z najdawniejszej przeszłości - to taki muzyk, który w mojej świadomości zawsze był, choć nigdy się nim jakoś za bardzo nie interesowałam. Może teraz sięgnę po te americany...?
Z jednym tylko tak do końca się nie zgadzam - czyli z interpretacją, że "Hurt" Reznora się chowa. Znam doskonale obie wersje - i po prostu - tak naprawdę to nie są dwie wersje tylko dwie piosenki, przez przypadek o tym samym ttule i tekście...
"Hurt" NIN jest lodowato zimny i przez to - dla mnie - porażający. Trochę jak skrajny minimalizm, nie, że to lubię, ale nie może mnie to zostawić bez wrażenia.
Wersja Casha - najbardziej poruszający teledysk EVER! Ilekroć go widzę, mam ochotę płakać. Takie to proste, wątrobiane plamy na dłoniach, zamknięcie pokrywy pianina i gest, którym się gładzi ukochany przedmiot... To z kolei taki wewnętrzy żar, którym mozna się sparzyć...

Po prostu inne utwory.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 29 czerwca 2008 14:14:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
elsea pisze:
Po prostu inne utwory.
Bardzo ciekawe stwierdzenie. Nie zastanawiałem się nad tym wcześniej, ale masz dużo racji. Nie zmieniając tekstu (prócz jednej korekty, nieistotnej dla samego tekstu, ale jak najbardziej na plus) Cash kompletnie zmienił wymowę utworu. Reznor rozpacza i żałuje, Cash pogodził się z życiem i samym sobą. Obie wersje na *****, ale Cash mimo wszytko o klasę lepiej.
Na YouTube znalazłem "Hurt" w koncertowym wykonaniu NIN. To jakby etap pośredni między obiema wersjami.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 29 czerwca 2008 14:31:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 26 maja 2006 19:29:43
Posty: 6699
Peregrin Took pisze:
A przeczytaj ostatni, jak dotąd, post Peta w tym wątku.

:oops:

_________________
http://freemusicstop.com


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 02 lipca 2008 22:28:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
W ocenarium pojawiają się co jakiś czas wątki lub posty o rzeczach, których nie znam. Jedne bardziej mnie kuszą, drugie mniej. Ale tu mogę chyba powiedzieć, że te Americany wypierają wszystko inne na plan dalszy.
Bardzo chciałbym poznać wszystkie pięć.
Johnny Cash to taki artysta, którego zadnej płyty w całości nigdy nie poznałem, ale co go gdzieś słyszałem, to :brawa:

A Hurt się nie chowa w żadnej wersji, bo obie są arcydziełami. Zgadzam się z elseą, że piosenka Reznora i piosenka Casha to właściwie zupełnie inne muzyczne byty. Ale jednak w jakiś sposób wspaniała wersja Casha podkreśla wybitność oryginału. Owszem, słychać, że śpiewa to człowiek o wiele mądrzejszy, człowiek, który więcej rozumie. Ale różne są historie ludzkie i piosenka, którą z głębi czarnej dziury wyśpiewuje Trent Reznor jest czymś prawdziwie wstrząsającym.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 03 lipca 2008 08:00:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:53:29
Posty: 14860
Skąd: wieś
:bravo: dla Kota za post otwierający i dla Peta i Azbesta za rozwinięcie. Przeczytałem opisy płyt, włączyłem Hurt z Youtuba, dawno nic mnie tak nie wzruszyło.

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 03 lipca 2008 11:12:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 04 lutego 2008 23:32:44
Posty: 3641
Właściwie mogę się podpisać pod postem Graviego obiema rękami :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 06 lipca 2008 15:25:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21338
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Crazy pisze:
A Hurt się nie chowa w żadnej wersji, bo obie są arcydziełami.


Dodajmy, że istnieje też trzecia interpretacja tego kawałka, o której dotychczas nikt jeszcze nie wspomniał, co dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę, że wykonuje ją gwiazda kultury masowej nie mniejszego kalibru od dwóch poprzednich: http://www.youtube.com/watch?v=57ta7mkgrOU

Zdrówka życzę

PS: Abstrahując już od Casha, NIN i "Hurt" polecam też tą wersję "Creep"

PPS: A tu jeszcze więcej takich smaczków.

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 11 lipca 2008 17:53:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
No to może dorzuce do kompletu "Hurt" w wykonaniu Petera Murphy
http://www.wrzuta.pl/audio/4K0gpESrN9/

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 54 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group