Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pn, 29 kwietnia 2024 16:22:58

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 491 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 33  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 marca 2006 20:05:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 16:53:29
Posty: 14865
Skąd: wieś
:lol:

Ale w wypożyczalni ich nie ma... :wink:

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 marca 2006 20:09:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 21:54:20
Posty: 6846
Bardzo piękna recenzja Kacpra. Klimat "Strange days" oddaje znakomicie..."Ciemny listopad...deszcz... stuki, trzaski i wycia..." Właśnie tak. Kojarzy mi się z "Przeczuciem" Kaczmarskiego:

Bo za szybą jesienna ulewa zajadła,
Podchodzą do okien strzygi i widziadła.
Odwróć się od szyby, rozmawiaj na migi -
Strzygi i widziadła, widziadła i strzygi...

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 marca 2006 20:23:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28016
a ta piosenka Kaczmarskiego nie nazywała się 'cztery pory niepokoju'? :shock:

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 marca 2006 20:24:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 21:54:20
Posty: 6846
Podwójny tytuł miała: Przeczucie (Cztery pory niepokoju)

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 marca 2006 20:32:30 
Bardzo dziękuję za dobre słowa :-)

...a ten tekst Kaczmarskiego faktycznie się wpasowuję w Strange Daysową atmosferę...


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 marca 2006 22:31:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:36:56
Posty: 7698
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
monika dawno temu pisze:
a najmniej "I Looked At You" (bitlesowskie takie - ja lubię Beatles bardzo, ale może nie w wykonaniu Doorsów...)

K.T.W.S.G. pisze:
I Looked at You. Niestety najsłabszy utwór na płycie.



he, he - jaka zgodność :-)


K.T.W.S.G. pisze:
Gdybym miał to porównać z Bitlami,


No więc - ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu - muszę przyznać, że mimo iż te wszystkie bluesy, to nie na moje ucho są skrojone, jednak Doorsi (zwłaszcza ci wcześniejsi - z dwóch i pół pierwszych płyt) są w jakiś sposób... szlachetniejsi... Nie zawsze się to przełoży na moje lubienie poszczególnych kawałków, ale muszę oddać sprawiedliwość... :shock: :wink:

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 25 marca 2006 17:43:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25393
Ciekawe, Piotrek. Ja bym to ujął wprost odwrotnie. O ile bowiem bez wątpienia WOLĘ Doorsow, to włąśnie Beatlesi mi się wydają "szlachetniejsi".

Morella, Soft Parade ulubiona płytą? :shock:

A Strange Days, kurcze, nie lubię zbytnio. Jak na Doorsów oczywiście. Próbowałem się przekonać jakiś czas temu, ale mnie ta plyta przytłacza, a u Doorsów to akurat ciężkość nie jest zaletą, tylko raczej skrzydła.


The Doors, czyli pierwsza płyta.

Jeżeli Revolwerowi nie dałem szóstki, to tutaj...? DO jakiego stopnia obecność The Endu zawyżyć może ocenę całościową? Strona B wyraźnie słabsza, co najwyżej poprawna. Hmm.

Break on Through * * * * * *
pierwszy utwór i jeden z absolutnie najlepszych. Hehe, ma w sobie coś podobnego jak Help - zaczyna się rewelacyjnie, a potem jest coraz lepiej, w dodatku krótko, do rzeczy, niesamowicie zwięźle, bez zbędnej sekundy. Więc i ocena taka jak Help :-)

Soul Kitchen * * * *
bardzo dobre, ale bez rewelacji. Ot, porządne doorsowe granie.

Crystal Ship * * * * *
przepiękne, niezwykle liryczne (mówię o muzyce, w tym o wokalu, ale niekoniecznie o tekście, Jim jako tekściarz mnie specjalnie nie interesuje)

20th Century Fox * * * * 1/2
a ja to akurat BARDZO lubię. podobne do Soul Kitchen cokolwiek, ale moim zdaniem lepsze, bardziej buja :-)

Alabama Song * * * * *
trzeci pięciogwiazdkowiec, co za płyta to jest do tej pory!!! Bywa zajeżdżony, ale jednak wybitny. Brechtowski klimat podlany morisonowym sosem, REWELACYJNY wokal, świetne te rwane dźwięki organów, lejący się refren... best moment: yeah! po pierwszym refrenie :-)

Light My Fire * * * * (wersja singlowa * * * * 1/2)
eee. No... Dobre, dobre. Na pierwszy rzut ucha nawet znakomite. Ale im więcej rzutów, tym bardziej nudnło. Nie tylko o instrumentalny fragment chodzi, n jest jak najbardziej OK, tylko, że w ogóle to pitu-pitem zalatuje... i w tym kontekście ten środek się dłuży. I niby wokal wraca dynamicznie, ale ten dynamizm taki jakiś... wolę Please Mr Postman :P

Back Door Man * * * 1/2
też dobre, ale mało ciekawe. Kowery Willie Dixona bywały w różnych wykonaniach genialne, to jest ledwie poprawne. Gdyby nie drapieżne wykonanie, w ogóle nie byłoby czego słuchać.

I Looked At You * * * 1/2
dla odmiany - wadą jest kompletny brak drapieżności. totalny SOFT. ale - bardzo melodyjne i lekkie, co się ceni czasem...

End of the Night * * * * z minusem
Kacper i Monika, zaskoczyliście mnie tak wysoką pozycją tego utworu. Dla mnie ociera się o smęt. BYŁBY rewelacyjnym prologiem do Endu, i jako takiego go poznałem (wersja piracka plyty rządziła :-)). W takim miejscu przynajmniej pół gwiadki do góry. Ale samodzielnie... niby klimat, ale bardziej jęczenie takie nieco... :?

Take It As it Comes * * * * 1/4/ *
jako samodzielny utwór byłby BARDZO DOBRY, Jego pozycja między End of the Night i The End jest nie do zaakceptowania.

The End

* * * * * * * (7)

JEDYNY utwór muzyczny, dla którego siedem nie wydaje mi się w żaden sposób wątpliwe.
Inny wymiar w ogóle. Nie umiem o tym napisać.
Nieporównywalne z niczym. Sam w sobie stanowi usprawiedliwienie istnienia siódmej gwiazdki, w przeciwnym razie trzeba by wszystko inne obniżyć o punkt.


I co z tą płytą? Jednak pięć. End to odrębna kategoria. Bez niego na końcu (z jakimś innym świetnym końcem oczywiście) też by było pięć. End nie podwyższa oceny całości, bo nie po to jest cała płyta, żeby znaczenie miał tylko jej koniec.
A płyta ma mielizny. Zaczyna się genialnie, a potem... cóż, to nadal były te czasy, kiedy nie dopieszczano longplayów, klejność utworów często była bez znaczenia... Led Zep 1 ma tę samą wadę.

The Doors - The Doors * * * * *


Ostatnio zmieniony ndz, 26 marca 2006 16:01:11 przez Crazy, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 25 marca 2006 21:25:57 
panek pisze:
ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu - muszę przyznać, że mimo iż te wszystkie bluesy, to nie na moje ucho są skrojone, jednak Doorsi (zwłaszcza ci wcześniejsi - z dwóch i pół pierwszych płyt) są w jakiś sposób... szlachetniejsi...


Crazy pisze:
Ja bym to ujął wprost odwrotnie. O ile bowiem bez wątpienia WOLĘ Doorsow, to włąśnie Beatlesi mi się wydają "szlachetniejsi".



Hmm.... Ja się rzecz jasna muszę zgodzić z Piotrkiem! W obu zespołach "szlachetność" widzę, jednak w przypadku Beatlesów widzę też (jak na owe czasy rzecz jasna!!!) pewien stopień komercji i skłonność do blichtru - mam też wrażenie, że sukces i popularność zaszkodziły im bardziej niż Doorsom. Z kolei Morrison mógł być posądzany o próżność tylko na samiutkim początku - te wszystkie stylizacje na Aleksandra Macedońskiego, pozy, futra... BARDZO szybko mu to jednak przeszło.... Jim potrafił się świadomie oszpecać, zapuszczać skudloną brodę, nie dbać o brzuch, nie zmieniać miesiącami tych słynnych skórzanych spodni i - co najważniejsze - unikał wywiadów, autografów, fanów... Co najwyżej korzystał z fanek ;-) ale i to - wbrew pozorom - nie za często. Przeczytałem o Doorsach i Morrisonie wszystko co mi wpadło w ręce i poznałem wiele - często skrajnych - opinii. Wyrobiłem więc sobie takie zdanie, że właśnie u nich jest ta 'prawdziwa' szlachetność - kierowanie się przede wszystkim sztuką - muzyką i poezją. Trudno mi to wszystko pisać, bo pojęcie "szlachetności" jest niezwykle ulotne i trudne do zdefiniowania, ale The Doors zawsze mi się wydawali bardzo autentyczni i szczerzy, a the Beatles - ze swoimi filmami, przebraniami, performance'ami mieli - mimo pięknej muzyki którą tworzyli! - jakąś taką sztuczną aurę wokół siebie...



Cytat:
A Strange Days, kurcze, nie lubię zbytnio. Jak na Doorsów oczywiście. Próbowałem się przekonać jakiś czas temu, ale mnie ta plyta przytłacza, a u Doorsów to akurat ciężkość nie jest zaletą, tylko raczej skrzydła.


Nie kwestionuję, rzecz jasna, Twego odbioru tej płyty ale pozwól, że spytam: kiedy jej ostatnio słuchałeś w całości i na spokojnie? Pytam, bo sam miałem kiedyś podobne do niej podejście, ale częste w ostatnich latach przesłuchania zmieniły mi perspektywę. Powiem więcej: gdyby wyciągnąć "The End" poza nawias doorsowych płyt, to właśnie Strange Days byłoby dla mnie ich największą płytą, większą nawet niż L.A.Woman...
___________________________

ad. END OF THE NIGHT
Cytat:
Kacper i Monika, zaskoczyliście mnie tak wysoką pozycją tego utworu. Dla mnie ociera się o smęt. BYŁBY rewelacyjnym epilogiem do Endu, i jako takiego go poznałem (wersja piracka plyty rządziła ). W takim miejscu przynajmniej pół gwiadki do góry. Ale samodzielnie... niby klimat, ale bardziej jęczenie takie nieco...


Tu Ty mnie zaskoczyłeś :-) Dla mnie jest to utwór wręcz wybitny! Nie widzę dla niego miejsca PO The End, bo bo tymże powinna być już tylko cisza (ew. kolejny raz The End ;-) ) - powinien natomiast być tuż przed Endem, niczym odeń nie rozdzielony. Smętu tu nie ma - jest tylko skondensowana atmosferzystość.

W poniedziałek ogwiazdkuję kolejną płytę. Nie mogę się już doczekać, choć zaledwie wczoraj obiecywałem sobie urlop :-)


.


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 25 marca 2006 21:41:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 21:54:20
Posty: 6846
K.T.W.S.G. pisze:
sam miałem kiedyś podobne do niej podejście, ale częste w ostatnich latach przesłuchania zmieniły mi perspektywę.


Mam tak samo. Teraz lepiej rozumiem ten Listopad W Dolinie The Doors...


K.T.W.S.G. pisze:
Dla mnie jest to utwór wręcz wybitny! Nie widzę dla niego miejsca PO The End, bo bo tymże powinna być już tylko cisza (ew. kolejny raz The End ) - powinien natomiast być tuż przed Endem, niczym odeń nie rozdzielony. Smętu tu nie ma - jest tylko skondensowana atmosferzystość.


No właśnie - End of the Night jest preludium The End. Mrok, głębia, ale też coś...aksamitnego i niezwykle pięknego...

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 25 marca 2006 21:45:34 
:-) :D


Bardzo się cieszę, że ten wątek znowu ruszył! Dobrze wrócić do tego co naprawdę Najlepsze!


monika pisze:
Listopad W Dolinie The Doors...


Cytat na 6 gwiazdek :-)


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 25 marca 2006 21:47:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28016
K.T.W.S.G. pisze:
u nich jest ta 'prawdziwa' szlachetność - kierowanie się przede wszystkim sztuką - muzyką i poezją.
na swój prywatny użytek nazywam to klasycznością - taką z antyku rodem. W głosie Morrisona jest coś takiego.

Natomiast co do sztucznej aury Beatli... Hmm, nie przyszło by mi to do głowy (przyznaj się - napisałeś to tylko żeby uwypuklić zalety The Doors? :wink: :) ) - dla mnie to raczej zabawa, jaja, sympatyczne zamieszanie - w dodatku nieistotne i niezakłócające odbioru wspaniałej muzyki.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 25 marca 2006 21:51:33 
antiwitek pisze:
przyznaj się - napisałeś to tylko żeby uwypuklić zalety The Doors?


Nie! :D


antiwitek pisze:
to raczej zabawa, jaja, sympatyczne zamieszanie - w dodatku nieistotne i niezakłócające odbioru wspaniałej muzyki.


Masz oczywiście rację, ale u Doorsów raczej nie widzę robienia jaj, zabawy, ani sympatycznego zamieszania; widzę za to coś bardzo dobrze określonego przez Ciebie mianem klasyczności. I w tym tkwi Doorsów siła!


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 25 marca 2006 21:55:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28016
Ok.

Muzyka Doorsów rzeczywiście ma ciężar gatunkowy. Jest to taki egzystencjalny ciężar. I w tym tkwi ich siła! :)

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 25 marca 2006 22:55:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Gravi pisze:
Wsytd się przyznać, ale za wyjątkiem składaka bestowego i pierwszej płyty nie znam innych Doorsów

i tak jesteś lepszy o tę pierwszą płytę :oops:

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 25 marca 2006 23:05:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28016
Jak się traci czas na jakieś osiędziesiony... :D :wink:

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 491 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 33  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 178 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group