Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest sob, 27 kwietnia 2024 08:27:11

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 794 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 49, 50, 51, 52, 53  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: ndz, 18 czerwca 2023 19:41:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 22 czerwca 2013 12:27:05
Posty: 4416
Skąd: z lasu
Wczoraj w sobotę w moje urodziny byłem na koncercie RÓŻ EUROPY na podzamczu w Wąbrzeźnie. koncert zaczął się około 21.15
W trakcie występu publiczność usłyszała, że występ jest dedykowany zmarłemu niedawno perkusiscie z pierwszego składu zespołu, który zmarł w poniedziałek .
W czasie ponad godzinnego koncertu zostały zagrane następujące utwory:
1. Moa na scyzoryki
2. Strzały czy pójdziesz ze mną
3. Aleje jerozolimskie
4. Zgorszymy nienormalnych
5.106 dni i nocy
6. Rockendrolowcy
7. Dolina lalek cover kryzysu dedykowany Robertowi Brylewskiemu
8. Krew Marylin Monroe
9.Historii damy w Mordę
10. Żyj szybko kochaj mocno
11. Za coca cole i love
12. Kontestatorzy
13. List do Gertrudy Burgund
14Zwierciadełko
15. Surfingujące buty
16. Jedwab
17. Radio młodych bandytów

bis
18.mamy dla was kamienie
19. Marihuana

Koncert był bardzo dany. Publika chciała więcej, ale do występu szykował się zespół, który grał cowery Jacksona.
Zadowolony wróciłem do domu
:wink:

_________________
,,Tak dużo, tak mocno
Nie pytaj już
Nie pytaj
Tak dużo, tak mocno ''


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 18 czerwca 2023 23:11:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22882
całkiem fajny set, ale nie wiem, czy chciałbym usłyszeć jak to brzmi w ich wykonaniu w 2023 roku, cos tam słyszałem wcześniej na YT i było to mega słabe. najnowszy kawałek w zestawie, jeśli dobrze widzę, sprzed 30 lat.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 10 sierpnia 2023 13:45:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25392
Udało się - byłem na koncercie Niechęci! Znienacka to wyskoczyło, ale okazało się, że grają w Ladomku i choć byłem zmuszony spóźnić się, to jednak dotarłem i wysłuchałem. Dla mnie przede wszystkim mistrzostwo świata pokazał ich nowy perkusista, Dominik Mokrzewski, czyli Dodos. OK, może jestem zapatrzony, bo gościa znam osobiście, ale dla mnie to, co on wyczynia, jest niesamowite! W dodatku wspaniale się na niego patrzy w akcji, na jego zaangażowanie i radość.

W ogóle, o ile nie miałem takich skojarzeń z wcześniejszym materiałem, o tyle tutaj, przy prezentacji nowego materiału (z którym jesienią wchodzą do studia), widzę ogromną inspirację The Comet Is Coming, saksofonista wykrzykuje riffy niczym Shabaka, klawiszowiec podskakuje i macha rękoma niczym Danalogue.. ;-) Może nie jest tak dynamiczno-elektronicznie, ale podobieństw w każdym razie widzę dużo.

Ja w Niechęci nie z taką wielką chęcią patrzę na te momenty wyciszenia, gdy brzmienie zostaje przejęte przez elektronikę, która się nieco snuje. Te pejzaże dźwiękowe niespecjalnie mnie pociągają. Natomiast kiedy zaczynają się rozkręcać i dawać czadu, to zapodają rewelacyjnie.

Koncert nie był tak długi, jak te, o których czytałem wiosną, ponieważ w Ladomku obowiązuje cisza nocna po 22, ale jak na tamtejsze warunki było i tak bardzo długo, bo rzadko tam koncertowanie trwa dłużej niż godzinka. I publiki było MNÓSTWO, nie zmieścili się w ogóle na terenie i sporo osób obserwowało koncert zza ogrodzenia.

Ach, no i w końcu dowiedziałem się, kim jest ten tajemniczy człowiek, którego widziałem dotąd na każdym koncercie czy to w Ladomku, czy gdzie indziej, gdzie grałoby tego typu towarzystwo, Bastardy, Shofary, cokolwiek. Jest to Rafał Błaszczak, gitarzysta Niechęci, tutaj również prowadzący koncert, zapowiadający, przedstawiający muzyków. W sumie niewiele grał na tej swojej gitarze, bardziej sprawiał wrażenie, jakby obserwował z niekłamaną satysfakcją, jak koledzy sobie radzą ;-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 26 sierpnia 2023 16:51:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25392
Udało się - byłem na koncercie Polskiego Piachu! Podobnie jak wyżej, był to koncert plenerowy, tym razem w amfiteatrze Służewskiego Domu Kultury. W pewnym momencie myślałem nawet, że widzę Peta, ponieważ tyłem do mnie siedział jakiś gładko golony gość z motorheadowską koszulką. Gość nie okazał się byćPetem, ale z tym Motorheadem wyszła fajna metafora: był to, jak pamiętamy, zespół, który chciał grać najszybciej i najgłośniej na świecie. Tymczasem Polski Piach może śmiało iść w konkury na zespół, który gra najciszej na świecie :-) Jak podjechałem rowerem w okolice rzeczonego amfiteatru, od ulicy nie słyszałem niczego. Dopiero trzeba było się nachylić (amfiteatr jest, że tak powiem, w dołku), o, a tam siedzą/stoją trzej panowie i grają jakieś intrygujące, ledwo przędące się dźwięki. Bardzo przyjemny koncert :-)

Tak przy okazji - drugi raz w tym tygodniu słyszałem na żywo Piotra Mełecha, gdyż we środę poszliśmy do Spatifu posłuchać jazzującego jammowania w wykonaniu tria Mełech/Traczyk/Mokrzewski. Był to skądinąd świetny, choć bardzo krótki występ. Dodos na perkusji zachwyca mnie coraz bardziej.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 02 września 2023 15:55:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 22 stycznia 2005 21:06:28
Posty: 1086
Skąd: z Catanu
Odniósłbym się chętnie, ale w mojej okolicy występują inne zespoły.
Crazy pisze:
saksofonista wykrzykuje riffy niczym Shabaka

Tego mogę użyć jako punktu wyjścia, bo w sierpniu byłem na dwóch koncertach ostro brzmiących zespołów z saksofonistą na froncie i oba polecam. Powyższy cytat bardziej pasuje do pierwszego z nich - głośno i transowo grającej grupy Siema Ziemia. Przed nią saksofonista wystąpił ze swoim programem solowym, który był całkowitym przeciwieństwem tego, co nastąpiło potem. Muzyka Kacpra Krupy jest bardzo wyciszona.

Te dwa koncerty wypełniły program pierwszego dnia festiwalu z jazzem w nazwie. Jego charakter dobrze jednak podsumowuje tytuł jednego z utworów Głupiego Komputera: "Error 404: Jazz not found". Tylko dwa zespoły grały jakąś formę jazzu - lokalny zespół Funky Seals złożony głównie z uczniów oraz grający fusion, również bardzo młody Kin Collective. Oba dobrze sprawdzają się na scenie, choć nie da się ukryć, że ten drugi ma dużo lepszą wokalistkę. Niestety, Funky Seals przerwano, kiedy najwyraźniej właśnie się rozkręcali. Był to najpoważniejsza z wpadek organizatorów.

W drugim dniu przed Funky Seals zagrała Fanfara Avantura z dwoma repertuarami - ludowo-elektronicznym i bałkańskim. Orkiestra dęta podobała mi się dużo bardziej niż się spodziewałem, zwłaszcza w pierwszym z dwóch wcieleń. Była ona zresztą głównym bohaterem festiwalu. Oprócz wspomnianych dwóch młodych zespołów jazzowych wystąpiły tylko projekty powiązane jakoś z Avanturą.

Trzeciego dnia, po udanym koncercie młodzieży z Kin Collective na scenie zasiadł klawiszowiec Jakub Królikowski. Był to czas, kiedy awangardowość festiwalu zaczęła być trochę męcząca. Koncertu techno wysłuchałem jeszcze z zainteresowaniem. Na Głupim Komputerze myślałem przez chwilę, że nie wytrzymam. Szkoda było jednak coś stracić. Na szczęście z czasem zaczęli grać nieco normalniej, a przy tym bardzo energicznie.

Czwartego dnia przesyt awangardą wciąż dawał o sobie znać. Myślę, że to dobrze dla Kacpra Krupy, że ze swoim ambientem zagrał na rozpoczęcie pierwszego dnia, a jeśli nie dla niego, to dla mnie, bo w czwartym nic by pewnie nie udzieliło mi się z nastroju tej muzyki. Jedną z głównych zalet koncertu Ksawerego Wójcińskiego i Michała Fetlera było te, że nie trwał długo. Na koniec Fetler powiedział, że skończyły im się pomysły. Nie można wykluczyć, że mówił serio. Później dołączyła do nich reszta składu Polmuzu i było dużo bardziej treściwie, ale i w tym przypadku dobrze się złożyło, że nie mają za dużo repertuaru.

_________________
Czuję tu zapach chrześcijanina


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 23 września 2023 18:12:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 22 stycznia 2005 21:06:28
Posty: 1086
Skąd: z Catanu
Drugi zespół z saksofonem, który widziałem w sierpniu na żywo, to Nene Heroine. Reprezentuje trójmiejską scenę jazzową. Właściwie to z jazzem mają niewiele wspólnego, więc raczej należy może napisać, że reprezentują trójmiejską scenę alternatywną. Tak czy inaczej, jest to coś, co bardzo lubię.

Ich występ był tak energiczny, że słuchało mi się go doskonale, mimo że byłem przemoknięty (krótki, ale intensywny deszcz zaczął się pod koniec poprzedniego koncertu i skończył na początku kolejnego) i bolała mnie głowa. O saksofoniście grającym w tym zespole pisałem już kiedyś w tym wątku:
Cytat:
robił się czerwony z wysiłku

To było jednak w innym składzie. Tym razem głośność zapewniał typowo rockowy - poza saksofonem - skład. Poza tym, zespół z początku grał z czerwonym oświetleniem.

Był to ostatni koncert w ramach festiwalu, innego niż w poprzednim poście i w innym mieście. W tym samym dniu wystąpił jeszcze jeden zespół - Hinode Tapes. W składzie grał ten sam saksofonista, ale muzyka dla odmiany była bardzo spokojna. Tak spokojna, że niezbyt dobrym pomysłem było zrobienie koncertu stojącego. Poza tym jednym elementem, oceniam koncert pozytywnie. Przyozdobiona mocnym pogłosem gitara wyraźnie wybrzmiewała ponad elektronicznym tłem, budując niecodzienny klimat.

W ramach tego samego festiwalu w czerwcu widziałem jeszcze duet Zima Stulecia, który również polecam. Nawet siedząc cały koncert na murku, nie można było się chociaż trochę do tej eletkroniki nie pobujać.

Muszę jeszcze uzupełnić poprzedni post. Dzień po tamtym czterodniowym festiwalu byłem na koncercie 40 Synów i 30 Wnuków Jeżdżących na 70 Oślętach i okazało się, że bardziej niż te nowoczesne brzmienia trafia w mój gust takie właśnie połączenie ska z folkiem.

_________________
Czuję tu zapach chrześcijanina


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 25 września 2023 23:47:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25392
Dzięki, bardzo ciekawe - i bardzo egzotyczne, choć w sumie niedalekie - te Twoje relacje. Wszystkie te nazwy nic mi nie mówią, natomiast "40 Synów i 30 Wnuków Jeżdżących na 70 Oślętach" to musi być jedna z najlepszych nazw zespołów na świecie ;-)
Być może z perspektywy Trójmiasta różne nasze tu wpisy o warszawskiej scenie improwizowano-okołojazzowej też brzmią równie egzotycznie?

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 29 września 2023 19:54:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 22 stycznia 2005 21:06:28
Posty: 1086
Skąd: z Catanu
Crazy pisze:
Być może z perspektywy Trójmiasta różne nasze tu wpisy o warszawskiej scenie improwizowano-okołojazzowej też brzmią równie egzotycznie?
Nie myślałem do tej pory o omawianych na forum wykonawcach, na przykład tych z wątku o Lado, jako o scenie warszawskiej. Rzeczywiście wielu wykonawców nie znam, a już szczególnie obcy jest mi temat warszawskich wykonawców na żywo.

Sprawię może, że dwie nazwy staną się trochę jaśniejsze. Zima Stulecia to dwóch muzyków z EABS, czyli ze sceny wrocławskiej. Z gdańskiego Hinode Tapes natomiast na pewno znasz Piotra Kalińskiego.

_________________
Czuję tu zapach chrześcijanina


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 29 września 2023 20:19:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25392
Znam zaiste ;-) a nawet i o Hinode Tapes słyszałem, co mi teraz uprzytomniłeś - nie tylko słyszałem, ale nawet miałem postanowienie, że posłucham. Niestety niedotrzymane :oops:

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 01 października 2023 23:47:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25392
Dziś wieczorem byłem z moim tatą na koncercie, który okazał się nie do końca tym, czego się spodziewałem. Nie wiem dlaczego wbiłem sobie do głowy, że w bemowskim amfiteatrze wystąpią Yann Tiersen i Ludovico Einaudi, we własnych osobach, no ale fakt - stało napisane, że to koncert muzyki tychże... okazało się zatem, że występuje trio (fortepian, skrzypce, wiolonczela), odgrywające ich utwory (które to trio nigdzie nie było ogłaszane, i to akurat wydaje mi się słabe: co to oni, maszyny do odgrywania?). W sumie ciekaw jestem, jaką by różnicę zrobiło, gdyby to ONI sami grali (a taki Yann Tiersen jest multiinstrumentalistą, gra na fortepianie i wszelkich innych klawiszowych od klawesynu po syntezatory, na skrzypcach, gitarze, w tym elektrycznej, na akordeonie, a nawet na instrumentach perkusyjnych). Ci, co grali, byli w porządku a muzyka ładna, choć przewidywalna, i tego się można było spodziewać.

Natomiast świetna była oprawa tego wydarzenia: koncert był w amfiteatrze w parku na Bemowie a na scenie było co najmniej tysiąc świec! Takich zniczy właściwie. Zaczynało się jeszcze w zachodzącym słońcu, ale pod koniec, kiedy było ciemno, wyglądało to naprawdę pięknie i świetnie się komponowało z zawartością muzyczną.

Mam wrażenie, że muzyka Einaudiego leci trochę na jedno kopyto, albo inaczej: jest w niej dużo powtarzalności, może nawet transowości, ale rzadko robi się dynamiczniej. Mi dziś pod tym względem bardzo spodobał się utwór pt. Experience.

Pewnie najbardziej poszedłem na ten koncert dla Amelii i nie zawiodłem się. Na żywo było inaczej zaaranżowane, bez akordeonu przede wszystkim, ale brzmiało bardzo dobrze.

Zgodnie z oczekiwaniem: wielkich wrażeń nie było, udany wieczór - jak najbardziej.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 24 października 2023 15:02:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25392
Niestety nie mam nic ciekawego do powiedzenia na temat wczorajszego koncertu Black Country, New Road. Mi się ten występ zasadniczo nie podobał a tej porywającej muzyki, która zachwyciła wielu na pierwszym albumie, był tu cień.

Rozumiem, że przyszedłem nieprzygotowany, bo choć niby wiedziałem, że zespół po odejściu lidera postanowił wdrożyć nową koncepcję sztuki, to nie posłuchałem wydanego ostatnio Live at Bush Hall, a przekartkowawszy go teraz, mogę stwierdzić, że wczorajszy koncert był dość wiernym odbiciem tamtego materiału.

Z mojego punktu widzenia szwankowało kilka istotnych rzeczy:
- mam wrażenie, że nie usłyszałem tam ani jednego dobrego utworu; owszem: dobre granie tak, ale same utwory (a jednak mamy tam formy piosenkowe) wydały mi się całkiem nieciekawe - na Live at Bush Hall słyszę ten sam problem
- dynamika koncertu była żadna - dużo kameralnych momentów odczułem jako po prostu nudne, jak już coś się rozkręciło, to zaraz się kończyło, a co gorsza rozciągnięte przerwy między utworami nie wiadomo po co
- nagłośnienie chyba nieudane, bo naprawdę dobrze słyszałem tylko perkusję; gitara, piano i saksofon w miarę okej, natomiast basu nie słyszałem praktycznie w ogóle, panią na skrzypcach tylko wtedy, gdy nie grał nikt inny, a akordeon tylko widziałem...
- ... najsłabsze ze wszystkiego zdały mi się zaś wokale, cała trójka śpiewających brzmiała jakby bolały ich brzuchy albo po prostu jakby potrzebowali lekcji emisji/ekspresji

To, co mi się podobało, ale było tego zdecydowanie za mało, to były momenty, w których spiętrzały się kolejne warstwy dźwięku (chyba więc było te różne instrumenty słychać, tylko nieselektywnie), najczęściej pod koniec utworów, tworząc niekiedy porywającą ścianę dźwięku pełną nieoczywistych (rzekłbym progresywnych) rozwiązań rytmicznych i harmonicznych.

Chyba spora część publiczności była wniebowzięta, ale dla mnie najlepszym elementem koncertu niestety była kanapa na balkoniku, na której sobie siedliśmy (a ja nawet przysnąłem w jednym momencie :oops:).

Najlepszym podsumowaniem koncertu będzie chyba link do utworu Turbines/Pigs. Jest tam to, co najlepsze, ale też - jak dla mnie - sporo przynudzania. Jeżeli komuś się to bardziej podoba, niż mi, to znaczy, że byłby wczoraj bardziej odpowiednią osobą na tym miejscu na balkoniku.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 16 listopada 2023 12:10:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 17:29:27
Posty: 7695
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Wczoraj byłem w Spatifie na koncercie Teo Olter Quintet w składzie:
Teo Olter - perkusja
Kamila Drabek - kontrabas
Tadeusz Cieślak - saksofon
Aleksander Żurowski - piano
Tymek Bryndal - gitara basowa

....jestem zachwycony. Miałem fuksa, bo tłum był gigantyczny, a okazało się, że nie przyszedł ktoś z rezerwacji stolika przed samą sceną i dostałem za friko miejsce dokładnie na przeciwko Cieślaka i Drabek. Fantastyczny koncert, wspaniały miękki lot. Jestem pod ogromnym wrażeniem całego składu, ale na szczególne wyróżnienie zasługuje Kamila Drabek na kontrabasie - mega czad.

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 16 listopada 2023 22:34:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 9991
A ja wczoraj byłam na koncercie Glena Hansarda.
Zacznę od minusa - dla mnie bo na pewno nie dla artystów - stanowczo zbyt duży tłum, na poprzednim jego koncercie, na ktorym byłam, też w Palladium, było znacznie mniej ludzi.
Na tym minusy się kończą. :wink:

No, może jeszcze jeden malutki minusik był taki, że zaczęło się z lekkim opóźnieniem, bo były jakieś problemy z elektryką i światłami, o czym powiedział Glen na dzień dobry, zapowiadając jednocześnie swój support. Przez te problemy zanosiło się na to, że koncert odbędzie się prawie po ciemku, z minimalnym jedynie oświetleniem. Ostatecznie jednak tak było tylko podczas supportu, co zresztą wyszło mu, a raczej jej, tylko na dobre, bo zrobiło się przez to bardzo klimatycznie. :) Supportem owym okazało się jakieś bardzo nieśmiałe dziewczę, grające na jakimś egzotycznym instrumencie strunowym i śpiewające fenomenalnie. Muza to była niesamowita, czarodziejsko - anielska i bardzo piękna, a ja nie mogę odżałować, że zapomniałam nazwiska owego dziewczęcia. Wiem tylko, że na imię miała Petra, a na nazwisko P......ova, ale co tam było w środku??? Wie ktoś może?

A potem zaczął się już koncert Glena. Zaczęli od utworów z nowej płyty (chyba ;) ), które na koncercie wybrzmiały z niezwykłą mocą i głębią, jakiej zupełnie nie słychać, kiedy się tego słucha z kompa. Było też sporo starszych utworów, wszystko brzmiało świetnie i porywająco. Nie zabrakło elementów humorystycznych, jak np. puszczanie wiatru z jakiegoś wiatraczka specjalnie po to, żeby malowniczo rozwiał długie blond pióra gitarzysty. :D Glen opowiadał też jakieś zabawne historie i wszyscy dookoła się śmiali, szkoda, że mój angielski nie pozwolił mi się bawić równie dobrze ze wszystkimi... :(
A gitarzysta Rob Bochnik w pewnym momencie zaśpiewał po polsku a capella 'Piosenkę o mojej Warszawie' a potem już z towarzyszeniem zespołu 'Hej Sokoły'. On akurat ma polskie korzenie, ale widziałam - choć nie słyszałam, że Glen pod nosem też sobie śpiewał i najwyraźniej słowa znał. :)
Wyjścia do publiczności z jego strony tym razem zabrakło, ale to zapewne dlatego, że miejsca między publicznością na to nie było.
Ogólnie było świetnie i bardzo zadowolona wróciłam do akademika. :wink:

Rozglądałam się za Crazymi, ale ich nie widziałam, chociaż w tym tłumie była spora szansa na nie znalezienie nikogo. :wink: Za to potem po powrocie do domu widziałam, że Crazy w czasie trwania konceru pisał posty na forum, więc pewnie go nie było. :wink: A ktokolwiek od Was był?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 17 listopada 2023 00:14:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25392
Nie było nas. Te wieczorne wyjścia potem się odbijają na dalszym funkcjonowaniu, a sporo ich ostatnio mieliśmy, więc to i tak byśmy odpuścili, a zważywszy, że ostatnio zamieszkały z nami rotawirusy, no to... :roll:

Cieszę się, że Wy poszliście!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 17 listopada 2023 01:04:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 9991
Ooo, to szkoda, zdrowiejcie w takim razie!
A problem z funkcjonowaniem rozumiem, ja przez ten koncert dziś spałam tylko 4 godziny, co dla mnie jest stanowczo za mało. Raz da się przeżyć, ale więcej razy w krótkim czasie to faktycznie ciężka sprawa...


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 794 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 49, 50, 51, 52, 53  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 266 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group