Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest wt, 30 kwietnia 2024 02:44:57

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 571 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 39  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 grudnia 2006 13:36:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
Jasiek pisze:
When all the leaves have fallen
and turned to dust


Jasiek pisze:
jesienny utwór...

<wino>

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 grudnia 2006 17:13:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
Stosunkowo późno poznałem, jednak zaiskrzyło od razu. Według mnie, coś tak niesamowitego i niewyrażalnego słowami zdarza się raz na milion. Płyta "Within The Realm Of A Dying Sun" stała się dla mnie tzw. klasykiem po jednym odsłuchaniu, jest jedna z niewielu płyt których wprost nie umiem słuchać nie skupiając się na niej w 120%. LP który uważam za skończone idealne dzieło. Poza warstwą metafizyczną DCD czaruje cudowną warstwą formalną - brzmienia, bardzo udane odważne eksperypmenty z synkretyzmem gatunkowym, stylistyka okładek, koncertów, etc. Magia! Czasem się zastanawiam, czy taka Lisa to na pewno homosapiens...

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 grudnia 2006 17:38:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Boskey pisze:
Czasem się zastanawiam, czy taka Lisa to na pewno homosapiens...
..hehe.. :piwo:

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 grudnia 2006 19:14:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 16:19:43
Posty: 2382
Skąd: z drzewa
Tak! Głos lisy jest czarujący w sensie "magicznym"! :) Jednak, jeśli w sensie "tamto czy owamto" miałbym wybierać między głosem Lisy, a głosem Brendana, to stawiam na Perry'ego :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 grudnia 2006 21:45:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
no własnie, lisy głos w utworach DCD jest idealnie piekny i magiczny. ale jej płyty solowe są dla mnie trudne do słuchania. nie chwyciły, ani jedna. a choć DCD to zjednoczone siły Brendana i Lisy, to jesli musiałabym wybierać to zdecydowanie Brendan - jako głos. A Lisa jako zjawisko :wink:

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 03 grudnia 2006 05:01:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Dead Can Dance, chyba na zawsze będą mi się kojarzyli z Trójką lat osiemdziesiątych, audycjami nieodżałowanego Tomka Beksińskiego i w ogóle z klimatem tamtych lat. Wspaniała kapela, bardzo oryginalna

Dead Can Dance – Dead Can Dance (****) – dobry debiut, tylko jeszcze mało dedkendensowaty :wink: Muzyka bardzo dość typowa dla 4AD, wytwórni, którą reprezentowali. A ponieważ mnie się takie nowo/zimno falowe klimaty zawsze bardzo podobały wiec i tę płytę lubię bardzo. Taki Threshold momentami mi bardzo Joy Division przypomina. A w niektórych miejscach miałem skojarzenia z polskim Ziyo (np. A Passage In Time). Oczywiście są już tu takie zaczątki brzmienia typowego dla kapeli. Chociażby Frontier, gdzie wokal Lisy już bardzo podobny do tego co zadominuje na płytach kolejnych. W ogóle wejścia Lisy od razu dodają utworom czegoś więcej.
Trochę inaczej przedstawia się materiał dodany do CD a pierwotnie wydany kilka miesięcy po debiucie na EPce Garden Of The Arcane Delights. Przede wszystkim jest już bliższy docelowego brzmienia DCD. No i jest tu In Power We Entrust The Love Advocated i to w sumie jest chyba najlepszy utwór z całego CD. Takiego Brendana to ja bardzo lubię!
I tylko mi szkoda, że nie ma tu The Protagonist, który ukazał się dopiero na Lonely Is An Eyesore w 1987 roku, bo byłby to bardzo mocny punkt płyty!

Dead Can Dance – Spleen And Ideal (****3/4) – tu już mamy DCD właściwy, tylko duet, bo debiut podpisywał jeszcze zespół z innymi instrumentalistami. Od tej pory jest jasne, że to skończone dzieło Lisy i Brendana. I od razu zmiana instrumentarium. Brak tu już rockowej gitary, jaką jeszcze uświadczyło się na debiucie. Jak dla mnie ta zmiana jest bardzo radykalna. To co na debiucie było próbą, eksperymentem, ubarwieniem brzmienia tu znalazło już pełny rozkwit. Początek dość spokojny, prawie instrumentalny, bardzo poważny i podniosły. Potem na krótko Lisa (Circumradiant Dawn) a potem już Brendan. On dla mnie jest królem tej płyty! Cardinal Sin czy chociażby bliski nam Advent to najmocniejsze fragmenty płyty. Choć i Avatar Lisy piękny!


Dead Can Dance – Within The Realm Of A Dying Sun (******) – tu już słabych rzeczy brak! Od razu znów podniosły początek, lekka pulsacja w tle i śpiew Brendana. Doskonały. W porównaniu do płyty poprzedniej to chyba produkcja bardzo poszła do przodu. Nie wiem czy nabierali wprawy w studiu ale ta płyta po prostu brzmi lepiej niż poprzednia. Wspaniale wszystko wybrzmiewa tam gdzie powinno.
Jasny podział się tu wykształtował. Jedna strona Brendana a druga Lisy a nie tak przemieszane jak wcześniej. Mi to w sumie akurat różnicy nie robi. Ważne, że jedne i drugie utwory udane są. Udane? – to za mało powiedziane – doskonałe. I chyba po raz pierwszy utwór Lisy lepszy. Cantara. Cudeńko! A zaraz potem pełne dzwonów Summoning of the Muse. Pięknie to płynie. Bardzo mi się z jakimś tańcem kojarzy.


Dead Can Dance – Serpent’s Egg (****1/4) – tu z kolei zaczyna Lisa. I to bardzo pięknie, tak trochę kościelnie to brzmi. No średniowiecze niby :). Początek piękny. No i Severance – coś wspaniałego, nawet jak się w paru miejscach Brendanowi głos lekko załamuje. Cudowność niedoskonałości!
Ale w ogóle to mało na tej płycie Brendana. Bardzo Lisowa płyta. I chyba dla mnie zbyt bardzo w tę stronę to poszło. Wolę większe zbilansowanie ich wokali, jak chociażby na poprzedniczce. Dla mnie jednak te kolejne utwory się trochę zlewają. Początek jest doskonały, potem jest nadal dobrze ale dopiero końcówka jest znów wyśmienita – perkusyjny Mother Tongue i piekny Ulyses, którego jeszcze z Trójkowej listy pamiętam. Znów Brendan tryumfuje :wink:. Trochę ten koniec wyrywa z mantry w jaką się wpada w połowie płyty.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 03 grudnia 2006 21:53:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Brendan Perry -Eye of the Hunter ****

Obrazek
jedyna solowa płyta Brendana Perry bardzo różni się klimatem od płyt DCD.. momentami (Medusa) powiedziałbym ,że to jakiś późny Cohen....płyta jest monotonna i leniwa..bardzo równa, podobają mi sie wszystkie utwory( wydają sie być jednakowe) ... ze wskazaniem na Voyage of Bran ( wolę lepiej nie znać tekstu :cry: )..muzyka się tak....wolno.... nawet bardzo wolno .. ale czy nie za wolno ? ..za oknem śnieg, metrowe zaspy...słońce,zachodzi i zachodzi....i zachodzi.. jak ono pieknie ...tak ....ZACHODZI....a ja tak patrze i patrzę...ZAMYŚLIŁEM SIĘ...i ujrzałem nagle siwy włos na twojej skroni....i ten widok "zasmucił " :wink: mnie ogromnie....

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 grudnia 2006 11:17:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 19 stycznia 2005 22:36:13
Posty: 1149
Skąd: tylko stąd
Lisa to elf.

_________________
Andres Pedro Cristobal de Corteza


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 grudnia 2006 14:50:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Przy okazji przypominania sobie dyskografii i recenzowania czytam na bieżąco obiecaną Natalii książkę i wyłowiłem sobie parę ciekawostek.

Pierwszą płytą jaką otrzymał i zachwycił się Brendan Perry w wieku lat 9 Piper At The Gates Of Dawn - Pink Floyd. Elrond będzie dumny :D

The Fatal Impact, nagranie zaczynające debiut płytowy z 1984 roku to utwór nagrany przez Brenada Perry jeszcze w 1978 roku, zanim Lisa pojawiła się w zespole, a na potrzeby płyty jedynie zremiksowany.

Na krótko przed nagraniem pierwszej płyty, do dość standardowego składu zespołu (Brendan - głównie gitara i śpiew, Lisa - różne instrumenty i śpiew oraz Peter Ulrich - perkusja i Paul Erikson - bas) dokooptowano jeszcze jednego członka. Był nim James Pinkler, którego zadaniem było dbanie o prawidłowe nagłośnienie w czasie koncertów grupy. Nie grał on na żadnym instrumencie jednak pomimo tego miał status oficjalnego członka grupy. Taki też skład podpisał pierwsza płytę.
Od kolejnej DCD oficjalnie funkcjonuje jako duet korzystający jedynie ze wsparcia instrumentalnego poszczególnych musyków. Wiązało sie to z jednej strony ze znacznym zdominowaniem grupy przez osobowości Lisy i Brendana a z drugiej strony z ogólną zmianą instrumentarium i zanikiem typowo rockowych elementów w proponowanej muzyce.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 grudnia 2006 22:36:41 
Cytat:
Dead Can Dance powinno mnie zachwycać, a nie zachwyca,

o! też tak mam. czasem w jakiejś niezwykłej scenerii (wjeżdżanie nielegalne do parku w Tatrach wieczorem zapadniętym :D ) muzyka Dead Can Dance jest NIESAMOWITA i MAGICZNA i nic nie może zabrzmieć wtedy lepiej.

ale inaczej jest na moim Poddaszu i w codzienności. tak jakby moja codzienność nie odpowiadała pięknu tej muzyki czy coś. i często jest tak, że jak słyszę ten zespół na jakichś manewrach, to ogarnia mnie jakaś melancholia dogłębna. i może to tez powód mojego niesłuchania, bo ja wolę sobie muzyką nastrój poprawiać.


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 05 grudnia 2006 17:45:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
no tak, Syd to sam miód na poprawianie nastroju co :D :wink:

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 grudnia 2006 23:57:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
natalia pisze:
jej płyty solowe są dla mnie trudne do słuchania. nie chwyciły,

zupełnie nie wiem o co mi chodziło :shock:
po latach sięgnęłam po solowe płyty Lisy w związku z tym wątkiem i zrobiłam takie własnie oczy :shock: bo w ogóle nie mogę pojąć dlaczego mi nie podeszły???????
dzisiaj słucha mi się tego rewelacyjnie, a nawet momentami lepiej niż solowego brendana :shock: nie są to płyty na pięć gwaizdek na pewno, ale na cztery tak. no i bliżej im do dcd niż pamiętałam. :puknijsie: - to do siebie :wink:

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 07 grudnia 2006 00:03:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 21:54:20
Posty: 6846
O! No to ciekawie! :-)
Bo na pytanie, które pojawiło się w tamto owamto, a także tutaj: "Lisa czy Brendan?", z pewnością odpowiedziałabym - Lisa; mimo tego, że wolę męskie wokale generalnie.

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 08 grudnia 2006 22:38:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Liza Gerard -Duality ****
Obrazek
bardzo przyjemna plyta do sluchania, bardzo w stylu DCD.... w odróżnieniu od solowej płyty Brendana....ale osobiście wolę jednak Lizę w zespołe niż solo, w zasadzie trudno jest sie do czegoś przyczepić.... chociaż....może przydałby się jakiś "przebój" ??? :wink:

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 10 grudnia 2006 20:04:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:36:56
Posty: 7698
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
Jasiek pisze:
Ja dotychczas spotykałem się ze skrajnymi opiniami nt. DCD. Ludzie albo się zachwycają, albo mówią, że nie da się tego słuchać. Nie spotkałem jeszcze opinii "pośredniej"


A ja właśnie mam pośrednią.
Konkretniej - w tego typu muzyce lubię, gdy ona albo się gdzieś unosi (choćby to było tylko kiczowate i patetyczne uniesienie), albo gdy przygniata do ziemi. A ta muzyka tak trochę... pełza. (Obraz podziemi jest na miejscu.) No i przez to niespecjalnie mnie wzrusza, mimo że zdaję sobie sprawę, żeby mogła mnie zachwycać. Ale też nie powiem, że to kompletne nudziarstwo nie do słuchania.
Z tą świadomością, że to jest dobre i powinno się podobać, ale nie wzrusza, mogę mieć podobnie, jak Marecki z Jeanem Michelem Jarrem. Tyle że mnie JMJ bardziej wzrusza niż DCD. :twisted:

A co do dylematu gotyk - folk, to moim zdaniem generalnie (choć poszczególne kawałki mogą mieć inaczej) - gotyk.

Oczywiście - ponieważ znam tylko trochę, moim zdaniem nie trzeba się zbytnio przejmować. ;-)

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 571 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 39  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 125 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group