Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest ndz, 16 czerwca 2024 03:15:13

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1297 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16 ... 87  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 28 grudnia 2005 22:36:32 
ceigrektezet pisze:
ale wartosc artystyczna jest nieporownywalnie wyzsza od solowych dokonan syda.

i właśnie... o co chodzi? że gitary frusciante lepiej brzmiou? cholerra nic dziwnego. syd po załamaniu nie mógł grac raczej a dokładnie nie potrafił wytłumaczyć muzykom jak mają grać... a koncertów też nie dawał rady zagrać- miał jeden i nagle bum...zszedł ze sceny. tak po prostu. nie można porównywać umiejętności gitarowych (a to chyba jest wartość artystyczna?) człowieka chorego i zdrowego. ale to moje zdanie.

a teraz ad rem!!!!!!!

słuchałam echoes i atom (by the way to że wieje nudou to dzyniok walnou mi tam nie wieje) i echoes!!!!!!!!
bo atom to jest po prostu Utwór tak tak DOBRY ONE tylko troszkę za duzo w nim patosu takiego yyyyyyyyy (tu robię minę wyrażająca <cartman> i patos lekko przytłaczający) ale podoba mi się jes!
ale echoes... to jest sen, półsen ze idę przez miasto i spotykam nieznajomego i nagle to jestem ja (and i am you and what i see is me) i nagle jest noc i jestem sama i wszystko się oddala i wieje wiatr i tylko jakieś przerażające Stwory i kruki (ravens all are closing in...) jak kruki Sarumana i wszystko jest złe i noc.
ale nagle Nadzieja i ten dźwięk przypominający światło morskiej latarni (pik pik hehe) i nagle świta i bum!!!!!!! gitary są radosne! million bright ambassadors of morning...
różnica jest taka miedzy echoes a atom dla mnie (oj syntax sie zchrzanił) że atom słucham raz i starczy- jestem usatysfakcjonowana. a echoes round and round inside my head.


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 grudnia 2005 03:05:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 17:05:18
Posty: 3786
az chcialoby sie pokusic o analize porownawcza "chorych" plyt frusciante (a nagral dwie takie) z plytami barretowymi ... 8)

any volunteers ?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 grudnia 2005 03:06:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 17:05:18
Posty: 3786
madziu, a chciauabys uslyszec jugband blues w wykonaniu jasia f. ?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 grudnia 2005 18:39:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25460
ja się na Frusciancie zupełnie nie znam, ale fakt, że chory to on był na maksa też, choć inna to choroba

Co do suit - bardzo dobrze to wyłuszczyłaś.
Mogłabyś częściej takie treściwe wpisy popełniać :nonono:.
Znaczy ja nadal wolę Atom, dlatego że w swoim patosie (niewątpliwym) wydaje mi się skończenie piękna - patos bywa generalnie zabójczy, ale kiedy coś jest doskonałe, może stac się zaletą, kladzie na łopatki (inny przykład - Epitafium King Crimson).
A co do Echoes, zgodze się, że sa one bardziej fantazyjne, bardziej kolorowe, w pewnym sensie ciekawsze - może dlatego lepiej się ich słucha więcej razy, bo mają w sobie więcej do odkrywania.

Ale monumentalne piękno Atomu jest poza zasięgiem. To tak jak z górami. Ogólnie wolę widoki kameralne i rózne zakamarki niż wielkie ściany i szerokie panoramy - też mi się wydają bardziej interesujące. Ale jeżeli trafiamy na taką górę, jak K-2 - to choć jest to takie niby "oczywiste" piękno - nie ma sobie równych.

Atom Heart Mother jest dla mnie takim czymś...

Obrazek

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 grudnia 2005 22:30:11 
ceigrektezet pisze:
madziu, a chciauabys uslyszec jugband blues w wykonaniu jasia f. ?

jasne, penerze :wink:


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 grudnia 2005 22:42:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 17:05:18
Posty: 3786
alez prosze 8)

http://www.megaupload.com/?d=SO3R05M0
http://www.megaupload.com/?d=6COFYJQ2


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 30 grudnia 2005 17:31:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
A ja wczoraj obejrzałem sobie DVD 'London 66-67'. Bardzo ciekawy secik. Ok. pół godziny i zaledwie dwie kompozycje - Interstellar Overdrive i Nick's Boogie. Fajnie rozimprowizowane. I duuuużo Barretta dla wielbicieli :)

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 25 stycznia 2006 20:08:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25460
Zmagam się z płytą Piper at the Gates of Dawn. Kiedyś odrzuciła mnie i uznałem ją za niesłuchalną. Pod wpływem urzeczenia piosenką Bike, a przede wszystkim wskutek zachwytów Kamika, elronda, Dzynia, Morelli, takoż i Kacpra, który kiedyś tak jak ja nie mógł jej słuchać - postanowiłem spróbować znowu. Znalazłem w niej wiele bardzo ciekawych miejsc, ale... nie do końca się przekonałem.

Oto impresje z moich przesłuchań:

Astronomia

Świetny utwór! Prawdziwie kosmiczny rock, kosmiczny szum w niej jest i taki niezwykły niepokój. Best moment: gwiazdy jedna po drugiej a potem stars can frrrighten i niesamowite spiętrzenie dźwięków. Te dźwięki potem wracają, ale juz bez tych słów.. odważne posunięcie - żeby tylko raz wykorzystać zdecydowanie najsilniejszy motyw piosenki... ale jak się ma wystarczająco dużo do powiedzenia, to można sobie na to pozwolić!
W zasadzie pięć gwiazdek, choć w wersji z Umagummy bardziej zdecydowanie.

Lucyfer Sam

Bardzo też dobre. Znowu niepokojące, ale w inny sposób, taki nieco diaboliczno-basniowy... w ogóle super tekst! Best moment: każdorazowe that cat's something I can't explain.
Bardzo mocne cztery gwiazdki, a może i pół (trzeba by się osłuchać).

Matilda

eeech. Mając w pamięci przeczytane tu ciepłe słowa pod adresem tej piosenki, bardzo chciałem. Ale nie mogę się oprzeć wrażeniu nijakości. Piosenka nie jest ani zła, ani nie mogę powiedzieć, że mi się nie podoba, tylko zupełnie nie wiem po co ona jest. Nie widzę w niej niczego ciekawego właściwie. Trzy gwiazdki za ładny głos i wykonanie.

Flaming

Dziwactwo. Dla mnie to jest taki utwór na zasadzie: wrzućmy takie akordy, żeby było jak najbardziej niespodziewanie, to się będa zastanawiać, o co chodzi. No fakt.. jest to z pewnością kompozycja nietuzinkowa - ale takoż jest np. Scarecrow z tą różnicą, że Scarecrow ma sens, a we Flamingu ja go osobiście nie widzę.
Ornamentyka, powiadacie Dzyniu... prawda, jest ornametykowany gęsto. Może i fajnie, ale takiego superpsychodelizmu to ja za bardzo nie lubię.
Dla mnie rzecz ciężko strawialna.
Dwie i pół za best moment: yippie ;-)

Stetoskop

Mieszane odczucia - początek obiecujący (doctor, doctor - bardzo fajne), a potem jakieś żigi. Może kwestia osłuchania, ale z czymś takim mi się nie chce osłuchiwać. Nie wiem ile gwiazdek.

Pow.R.Thoc czy jakkolwiek to się pisze

Dzyń pisze:
druga kompozycja instrumentalna ("Pow R. Toc. H.") jest po prostu smieciem nie do zniesienia


w innym miejscu z kolei tenże pisze:
głupotę wyzierającą z "piosenki" "Up the Khyber"


jesteś beznadziejny!!!!!!!! :D
stopień nierozumienia jazzu u osoby tak bogatej muzycznie jak ty jest dla mnie zadziwiający. Muzyki poważnej tez nie lubisz, ale jakoś tam widać, że po prostu nie dla ciebie to sposób wyrazu, nie czujesz tego, ale przecież i nie deprecjonujesz. Natomiast w przypadku zjechanych przez ciebie powyżej utworów mamy do czynienia z może dość przeciętnym jazzowaniem, tym niemniej jest w tym sporo porządnego grania, po prostu inny rodzaj zabawy dźwiękiem i rytmem niż w innych utworach - oba utwory konkretnie bujają! (oprócz końcowej części Pow.eRa, bo tam znowu jakieś mruczenie się zaczyna).
Pow.R. jest kawałkiem dość średnim może (chociaż trzy gwiazdki bez naciągania), ale musiałem go wziąć w silna obronę! ;-)

Interstellar

Oj, mam problem z całą tą środkową, głównie instrumentalną częścią płyty. Męczy mnie. Interstellar faktycznie ma dobre miejsca, ale przesłuchanie całości jest dla mnie pewnym wyrzeczeniem.
Gwiazdek nie postawię.

Gnome

No wreszcie :-) To, o czym Dzyń napisał w pierwszym poście - że Barrett miał dar pisania piosenek lekkich, ciepłych i wzruszających zarazem. Gnome - znany mi oryginalnie z wykonania Budzego solo - spełnia wszystkie te postulaty znakomicie, do tego jest okraszony świetnymi efektami dźwiękowymi (to się chyba nazywa produkcja ;-)), co sprawia że jest równocześnie świetną piosenką do śpiewania przy ognisku, jak i utworem prawdziwie awangardowym.
Cztery i pół spokojnie.

Chapter

oj nieee :-(
Dla mnie dalece najsłabszy punkt programu. Nie wiem, co ktoś chciał tą piosenką wyrazić, ale do mnie na pewno nic nie dotarło. I w dodatku nawet wykonanie mi się nie podoba, więc -
- półtorej gwiazdki.

Scarecrow

Ha. Nazwanie tej piosenki Best Songiem płyty to pomysł mocno dzyniowaty ;-) (a co na to Gero?). Sęk w tym, że... to w ogóle nie jest pełna piosenka! To jest szkic piosenki! I to znakomitej piosenki rzeczywiście. Ale w takiej formie, jaka jest, widzę w niej tylko przerywnik. Miejsce takiego przerywnika na płycie jest jak najbardziej pełnoprawne, każda płyta na takich przerywnikach może tylko zyskać. Czymś takim na The Wall jest np. przepiękna partia gitary klasycznej umieszczona pod tytułem Is There Anybody Out There. Ale nigdy nie nazwałbym tego best songiem.
Powiem tak: kompozycja super, słowa OK, wykonanie interesujące. Ale jest to dla mnie właśnie ledwie szkic. Jak wypracowanie o ciekawej treści, ale bez wstępu i zakończenia. Jak zdjęcie pięknie wykadrowane i naświetlone, ale nieostre.
Z gwiazdkami się wstrzymam.

Bike

Pięć gwiazdek i o czym tu gadać ;-)
Best song, nawet jeżeli trochę mi się przynudza (ile razy można to samo grać dzieciom! :D)


To tyle.
Bardzo jestem ciekaw counter-reakcji zainteresowanych. Kamikowi chyba wyślę na maila.

A może uda mi się tu jeszcze odświeżyć porządnie Saucerfula, żebym też wyrobił sobie lepiej ugruntowaną opinię.
Na razie podoba mi się pierwsza połowa More (do Cymbaline włacznie, potem nie).

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 26 stycznia 2006 23:13:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:33:35
Posty: 4885
Crazy pisze:
jesteś beznadziejny!!!!!!!!
stopień nierozumienia jazzu u osoby tak bogatej muzycznie jak ty jest dla mnie zadziwiający


Czy to naprawdę jazz to niech Kajo napisze, mnie to nie buja, dla mnie to bujda, najpierw nudna solówka dla zagadania braku pomyslu na piosenkę, potem - tak, gdy zmiania się tonacja i następują po sobie nieprzystające do siebie akordy to jest nawet ciekawie, ale potem znowu nudny temat w dół i na koniec chaos, śmietnik nie muzyka

A "Scarecrow" rzeczywiście najlepszy: zwarty, wzruszający rysunek.

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 26 stycznia 2006 23:48:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
BIADA BIADA BIADA Gero!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 27 stycznia 2006 16:22:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25460
Gero pisze:
następują po sobie nieprzystające do siebie akordy to jest nawet ciekawie


Lol. To musisz jednak posłuchać naszych licealnych nagrań - tam jest mnóstwo nieprzystających do siebie akordów. Miejscami wręcz same :D

Nie wiem, czy tam jest jazz. Tak to odczułem, ale przecież słabo jeszcze poznałem. Jak na jazz nie jest to też zbyt dobre. W ogóle nie jest zbyt dobre, ale żeby od razu śmietnik?...

No Gero, ale o tym Skerkrole toś mnie rozczarował. Toż, że piosenka ładna, to i ja napisałem. Zwarty rysunek - owszem, ale znowu powiem: piękny szkic, rycina, która sprawia wrażenie, że miała zostać podkolorowana, ale ktoś nie zdążył albo zapomniał.
Z tym miałeś polemizować ;-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 29 stycznia 2006 00:21:29 
O, tu sie musze znowu wpisac i to najlepiej przekrojowo, bo mam juz wreszcie wszystkie plyty Floydow - udalo sie Obscured zdobyc, a cala dyskografia przesluchana przez ostatnie kilka miesiecy tam i z powrotem.


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 11 lutego 2006 23:39:21 
Nie będzie gwiazdek, stwierdziłam bowiem, iż klasyfikować nie umiem. Jak kiedyś będę miała czas to przemyślę całe swoje życie i jego wszelakie aspekty i wszysko ogwiazdkuję. I stanę się logiczna i uporządkowana hjehje.
Ad rem!
Piper at the gates of dawn!!!
Ogólnie: piosenki na zdecydowane tak to: astronomy domine, lucyfer, flaming, doctor doctor, chapter 24 i bike.


Astronomy domine: moim zdaniem utwór najlepszy (choć wcale nie znaczy to, iż ulubiony), kontrolowany chaos! I jakiś ten niepokój się czai. Bo stars CAN frighten...
Zawsze sobie myslę, że takie własnie byłyby ‘prawdziwe’ piosenki Syda solowego


Lucyfer sam

poczatek piosenki zawsze mi się kojarzył z jakimś pościgiem samochodowym ze ‘świętego’ albo bonda z seann’em connery’m- takie ujęcia wnętrza samochodu kręcone w studio, i tylko tło się porusza i pasażerowie udają, że przechylają się na zakrętach.

Matilda mother:
nuda ale: pow! Poooow! I ostatnia zwrotka fairy stories help me high! Reszta: do bani.
A już najgorsze są te chórki aaaaa aaa na koniec- gero lubi to.

Flaming:
juppie you cant see me but i can you
dziecięcość i sen piękny i baśniowy sitting on the unicorn- no fear... hey ho here we go ever so high!!
ale to wszystko podszyte jakimś smutkiem: bo przecież tak really dzieciństwo już się skończyło i to taka ucieczka od rzeczywistosci która jest za trudna
(i dobry moment: w ostatniej linijce jeden głos śpiewa: you cant see me a drugi you cant hear me)

pow r. toc h
spodobalo mi się dopiero jak usłyszałam to ‘na żywo’ na filmie
tuj tuj- takie bezradne

take up thy stetoscope and walk:
transowe tak really a wydaje się być szybką i wesołą pioseneczką
niepokój i odjazd
music seems to help the pain seems to motivate the brain
realize realize realize!!!!!!

Interstellar overdrive:
ja chyba nie lubię instrumentalnych nuda przegadane

Gnome:
Znudziła mi się ta piosenka... ale kiedyś?? Eating sleeping drinking the wine! Idealne życie, czyż nie?

Klawisze w tle teraz mi się spodobały.

Chapter 24

O tak!!! Wymowa: Change return success: going and coming without erra
And the seventh brrrrings return
I w ogóle to ta piosenka jest o nadziei, że nic nie jest zniszczone raz na zawsze- sun set i sun rise... zawsze jest szansa na powrót do tego, co było.

Scarecrow

Podoba mi się asceza muzyczna, to, że nie ma chaosu tylko przejrzystość i hinduskie motywy

Bike
Przejadł mi się bardzo ale... you’re the kind of girl that fits in my world
Druga zwrotka i zdublowany wokal a jeden leciuteńko opóźniony (pisałam już gdzieś o tym) i utwór zyskuje bardzo- jest szalona ta piosenka i nie wyraża tak po prostu radości życia jak myślałam
i gingerbread men oczywiście...
I ostatnia zwrotka i’ve got a room of musical tunes (...) lets go into the other room and make them work. Niesamowicie oddziałuje na moją wyobraźnię- ja po prostu widzę pokój pełen wiszących na ścianach dźwieków, które trzeba uruchomić jak stare zegary.

Bardzo bardzo kocham tę płytę! I wiele można usłyszeć przez słuchawki (o kilku momentach wspomniałam ale jest mnóstwo innych- tu jakiś brzeuk, tu syd cóś zawoua).

I w sumie jeszcze som te singlowe wpisujące się w szaleńczo wesolutkie momenty:



Arnold lane:
Oooooooh arnold lane is not the same... piosenka o panu, który uwielbia damskie ubrania szalone gitary pomiędzy refrenem a zwrotkami. I taka rozwlekła, niedbała maniera w wokalu- jes jes jes! I organki w tle- klasyk.

Candy and a currant bun:
Chórki w tle- wszystko takie strasznawe ale z dystansem i poczucie humoru. I szaleństwo ogólnie dźwięki na wszyskie strony lecom.

See emily play:
Początek! Auuuuuu!there is no other day! You loose your mind and play!
Kolejna z cyklu „ładnych piosenek syda” ale odjechane solo jest!

Apples&oranges:
Taka brit popowa blurowa piosenka! Aaaaaaaaaaaaaapples and oraaangeeeeees tu tu ru tatatatata rara tata ta rarara skoczne zwrotki i łagodny refren i i love she she loves me seeeeeee you seeeeeeeeeeeeeeeeee you seeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee you
I piękne chórki wysokie wesołe i niewinne gdzieś tam w srodku! I sprzężenie w dobrym stylu i smaku na koniec!
****** sześciogwiazdkowiec! Beszprzecznje!

Paint box:

A to już inny syd. Niby wesoły ale jednak podszyty smutkiem: trying to impress but feeling rather empty iiiiii had another drink a drink a drinka a drinkaaaaaaaaaa piękna szalona piosenka. i opened the door to an empty roooom than i forget...

Eh wszystkie te piosenki jednak – mimo iż szalone, są normalne. Jakieś takie składne. Wszystko pasuje.
A potem :cry: ... tzn te „ładne” wersje solowych piosenek syda (czyli składanka) czasem są podobne do pinkflojdowych one: taki octopus np.: trip to here and ho! Up, down, to and fro! Ale jak się słucha oryginalnych nagrań i prób to się serce kraje (mi przynajmniej).


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 11 lutego 2006 23:46:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:33:35
Posty: 4885
Morella pisze:
Paint box:

A to już inny syd


Tak inny że aż Rick Wright (both napisał i śpiewa) :)

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 11 lutego 2006 23:47:02 
o kurde

ty świnio ty. jak mnie wyedukował?


Na górę
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1297 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16 ... 87  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group